Felieton Niedzielny - O duchach miejsc, bohaterów i dziejów, czyli o legendach
data:04 września 2011     Redaktor: Barbara Chojnacka

Jeżeli legenda jest z historią w zgodzie ? jeżeli to, co głosi legendarna opowieść, znajduje swoje potwierdzenie w historycznej ścisłości, staje się legendą wielką, pożyteczną pomocnicą historii, wtedy bowiem legenda, snując swe piękne opowieści o wielkich bohaterach i niezwykłych wypadkach, niesie przed rydwanem historii gorejący kaganek prawdy. Baśń i nauka uzupełniają się wzajemnie w służbie głoszenia światu przeszłości dziejowej.

Adam Próchnik ? wybitny historyk, pierwszy kronikarz obrony Lwowa.

net

O duchach miejsc, bohaterów i dziejów, czyli o legendach


Jeżeli legenda jest z historią w zgodzie ? jeżeli to, co głosi legendarna opowieść, znajduje swoje potwierdzenie w historycznej ścisłości, staje się legendą wielką, pożyteczną pomocnicą historii, wtedy bowiem legenda, snując swe piękne opowieści o wielkich bohaterach i niezwykłych wypadkach, niesie przed rydwanem historii gorejący kaganek prawdy. Baśń i nauka uzupełniają się wzajemnie w służbie głoszenia światu przeszłości dziejowej.
Adam Próchnik ? wybitny historyk, pierwszy kronikarz obrony Lwowa.


br.rucinski-monika_550_01 Foto: MB


Czyż ogromną częścią wychowania nie jest oswajanie dziecka ze światem? Ale świat to zbyt wielkie słowo, bo dla dziecka składają się nań: miejsca, budowle, pomniki, wielkie drzewa, obrazy, postacie. Mogą one bowiem  istnieć sobie ? nieznane, obce, omijane, nieme i martwe prawie. Ale mogą też  nagle ożyć, rozbudzić wyobraźnię, zacząć wiele znaczyć, tchnąć swojskością. A "oswoić znaczy stworzyć więzy" ? mówi lis z "Małego Księcia", któremu łany zboża nic nie mówią, ale: "Jeśli mnie oswoisz? Zboże, które jest złociste, będzie mi przypominało ciebie. I będę kochać szum wiatru w zbożu?".

I tak może zacząć się dziać z miejscami, z bohaterami i z ich dziejami. Wtedy na drugim bodaj końcu świata będzie się wracało pamięcią, kojarzyło, opowiadało o tym, co zostało w dzieciństwie oswojone. Ale do tego nie wystarczy parę informacji na tabliczce czy w turystycznym folderze. To musi być opowieść, która rzuci swoisty urok i zawładnie wyobraźnią, choć może zawierać bardzo dużo prawdy, ale ubarwionej, tętniącej dramatem, komicznością, niesamowitością.

Jako dziecko karmiłem się baśniami, legendami o świętych, opowieściami dorosłych o ukrytych w okolicy skarbach, ruinach zamków czy nawiedzonych domach, ale i powieściami Karola Bunscha, Józefa Ignacego Kraszewskiego, Kornelii Dobkiewiczowej, Antoniny Domańskiej czy "Trylogią" Henryka Sienkiewicza, która w sporej części była legendą, co dopełniały jeszcze jej baśniowe wręcz ilustracje autorstwa Jana Marcina Szancera. Jakże byłem rozczarowany potem suchymi historycznymi danymi i portretami faktycznych bohaterów tamtych wydarzeń! Jednak tego, co przeżyłem przy słuchaniu i czytaniu, nikt mi nie odbierze, bo ci bohaterowie i ich dramaty wrosły we mnie i wciąż odżywają, gdy coś trąci o strunę polskości, waleczności, obrony Jasnej Góry czy sarmackiej fantazji. I nie jest to bynajmniej jakieś "wywoływanie duchów", ale chęć utożsamienia się, dumy, naśladowania tego, co było wielkie w naszych dziejach i rodakach, ale i przestrogi przed zdradą, hańbą czy podłością obecną wtedy i teraz. Legenda bowiem to nie tylko dzieje, ale i jakaś doza przypowieści, aluzji, alegorii, morału.

Br. Tadeusz Ruciński









Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.