Śledztwo obywatelskie w sprawie ?Katastrofy Smoleńskiej? - 39
data:18 sierpnia 2011     Redaktor: Barbara Chojnacka

Wszystkich zainteresowanych obywatelskim śledztwem FYM-a odsyłamy do jego początków, zgodnie z sugestią autora, tu: http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/01/drugi-katyn.html Wcześniejsze wpisy FYM-a na naszej stronie w zakładce Katastrofa tu:
http://solidarni2010.pl/news.php?id=11

soczewkowe.info
Boskie oko kamery


Każdy, kto obserwuje współczesne media, wie, na czym polega "moc perswazyjna" obrazu. Odpowiednio zrobione zdjęcie może narzucić sposób patrzenia na dane wydarzenie zwłaszcza, jeśli umiejętnie odwołuje się do emocjonalnej sfery człowieka. Odpowiednio ustawiona (podczas rejestracji czegoś) kamera może zasugerować, jak "widzieć" daną sytuację, osobę, problem itd. W środkach masowego przekazu, w których od dawna obraz dominuje nad słowem (bez migawek właściwie "nie ma wiadomości" ? prezenter nie opowie tego, czego "nie widać na ekranie") ? sam obraz staje się informacją, a nawet informacją już z komentarzem, z wyjaśnieniem tego, co zostało zarejestrowane ? bez względu na to, czy jest on wiernym zapisem jakiegoś faktycznego wydarzenia, czy materiałem spreparowanym na potrzeby dezinformacji.

W przypadku "katastrofy smoleńskiej" jednym z najbardziej sugestywnych obrazów był i chyba wciąż pozostaje kadr z zabłoconą czarną skrzynką wychwyconą, jak wieść gminna niesie, okiem kamery "polskiego montażysty". Sugestywność ta pojawia się zapewne dlatego, iż zwykle rejestrator rozmów w kabinie pilotów niesie ze sobą przynajmniej część rozwiązań zagadki jakiegoś lotniczego wypadku. Gdy podczas przesłuchania sejmowego dochodzi do prezentacji filmu moonwalkera S. Wiśniewskiego, akurat uwaga zebranych koncentruje się na tymże kadrze, na którym dodatkowo wyświetlają się rzędy cyfr wprowadzonych do wszystkich klatek filmu (http://www.youtube.com/watch?v=ctNcvVAqLUk (oh26'47'')).

f1-data_godzina_sw_550

A. Macierewicz pyta wtedy: "Te cyfry, które są po prawej stronie obrazu, to są cyfry...?"
S. Wiśniewski zaś cierpliwie odpowiada: "To jest data nagrania i godzina nagrania ustawiona wg zegara kamery. Tam może się to różnić mniej więcej około pół minuty z czasem rzeczywistym. Komisja, która badała moje materiały filmowe, stwierdziła, że ten czas jest na tyle wiarygodny, że właśnie komisja Mill... pana Millera użyła to jako odniesienia w swojej prezentacji właśnie też mojego materiału zrealizowanego wcześniej kamerą, która stała i nagrywała pogodę przez okno."

"Polski montażysta" nie ukrywa zatem, że nie jest to precyzyjna godzina nagrania, zaznaczając, że może zachodziła różnica wielkości połowy minuty. Oczywiście, nie mamy najmniejszego powodu, by się czepiać, skoro to filmowanie już i tak jest "po katastrofie", więc dokładne wyliczenia nie są tak istotne, samolot już "się rozbił" po "skrzydlatej orce", a chronologią zdarzeń zajmą się radzieccy i neopeerelowscy specjaliści. No ale nasuwa się pytanie, jaki "czas rzeczywisty" ma na myśli Wiśniewski? Jest w końcu na ruskiej ziemi, na ruskim wojskowym lotnisku, w ruskiej strefie czasowej ? czemu zatem "czas kamery" ma być "polski"? Czemu to nie jest dokładna godzina, jaką np. wskazywałby (gdyby moonwalker pozostał w hotelu, a nie gnał "jak ten pies ogrodnika", wedle słów z wywiadu spod drugiej bramy) ścienny zegar w pokoju?

Sam zainteresowany twierdzi, jak wiemy, że wprowadził te dane dopiero na wyraźne życzenie prokuratury wojskowej, która, otrzymawszy od niego jakiś czas "po katastrofie" materiały filmowe, poprosiła go, by właśnie doprecyzował parametry czasowe związane z dokumentem. Nietrudno stąd wywnioskować, że tych parametrów wcześniej po prostu NIE było. Jak pamiętamy z materiałów zamieszczanych i w TVP Info, i niemal równolegle, bo z minutowym poślizgiem, w ruskiej państwowej telewizji, tych parametrów nie było na materiałach "przekazanych do wozu transmisyjnego" (http://www.youtube.com/watch?v=YQUCTbg8rio&feature=fvwrel), a które rozeszły się potem "jak świeże bułeczki", wedle sejmowych zeznań "polskiego montażysty".

No i znów ciśnie się na usta pytanie: dlaczego do licha tych parametrów czasowych NIE było na filmowym materiale od samego początku? Czy filmy dokumentalne z jakichś ważnych wydarzeń nie mają właśnie tego typu danych jako dodatkowo te zapisy uwiarygodniających? Czy w ten sposób nie pomagają te zapisy potem odtworzyć specjalistom dokładnego przebiegu jakichś zdarzeń? Czemu więc tych danych brakuje 10-go Kwietnia w emitowanym na całym świecie materiale "polskiego montażysty"?Odpowiedź techniczna wydaje się prosta ? bo ta opcja została wyłączona, zanim doszło do nagrania. Odpowiedź nieco mniej techniczna zaś byłaby taka, że dane nagranie NIE pochodzi z tej pory, do jakiej zostało przypisane, a więc, że "polski montażysta" dokonał antydatowania swojego materiału.

Zajmijmy się najpierw kwestią techniczną. Dlaczego opcja z datownikiem i godziną jednak została wyłączona? Wiśniewski się aż tak spieszył? On ze swoim zmysłem dokumentalisty? On, który polował na przyloty samolotów już od 7 kwietnia, on który 10-go nie mógł spać i wstał o trzeciej, czwartej rano, a potem przez parę godzin miał filmować mgłę? On, który przed wyjściem sprawdzał, czy kamera nagrywa, czy są zapasowe taśmy i baterie (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/03/pierwszy-polak-na-ksiezycu.html)? Przecież nawet dotarłszy na ruski Księżyc Wiśniewski ma jeszcze tę kilkunastosekundową chwilę po "symbolicznym strzale drzewa", kiedy przełącza tryb nagrywania z long-play na standard-play. Gdyby więc nawet w swym hotelowym pokoju się zagapił, to jeszcze na pobojowisku, gdzie nikt go nie gonił, gdzie jest "cisza jak po katastrofie" (nie licząc ptaków), ma tę dodatkową okazję na spokojne wprowadzenie daty i godziny nagrania. Nie robi tego.

Dlaczego? Być może dlatego, że jego lądowanie na Księżycu nie zachodzi 10-go Kwietnia, a 9-go. Co bowiem dzieje się 10-go? Wedle relacji sejmowej "polskiego montażysty", 10-go jest przedziwne Zdarzenie o godz. 8.38 (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/03/bilokacja-o-838.html), a więc niedługo po nadejściu smoleńskich blacharzy na taras hotelu. Zdarzenie to kojarzy się Wiśniewskiemu z planem filmowym:

"...Spojrzałem w tamtym kierunku, skąd ten dźwięk dochodzi, zobaczyłem zarys samolotu skrzydłem pionowo w dół (?) usłyszałem taki łomot (?) łup, takie lekkie nawet było, ciut, drżenie ziemi i za chwilę była, był słup ognia. Taki typowy jak, powiedzmy sobie, można to na filmach oglądać, eksplozji samolotu. Dla mnie się wydało to dziwne, że słup ognia, tego dymu, jest stosunkowo niewielki. I stąd moje przekonanie, biegnąc z kamerą, że jest to samolot jakiś, powiedzmy, wojskowy, jakiś mały, nieznaczny..." (ca. 1h39')

"...co widać na materiale filmowym: prawie żadnego ognia. Bo ten samolot powinien mieć (?) co najmniej 10 t paliwa. To jest dość dużo przecież. Nawet widać po tej skali tego, tych zniszczeń ? można powiedzieć, że się niewiele zniszczyło. Przy takiej eksplozji to powinno zdmuchnąć to w promieniu kilkuset metrów albo jeszcze więcej. To też jest zastanawiające, że (?) ten słup ognia, wg mnie, nie-fachowca, jest taki dość mały. W ogóle mi się skojarzyło z jakimś filmem fan..., powiedzmy, wojskowym, typu: samolot wojskowy się rozbił "buch!" czy śmigłowiec. Dlatego też była taka właśnie moja reakcja i ta niepewność ? co ja zobaczę... Ale głównie biegłem z przekonaniem, że to jest prawdopodobnie samolot wojskowy albo jakiś niewielki i stąd właśnie szukałem drogi ewakuacji w przypadku, gdyby się zrobiło jakoś niezręcznie, gdyby tam były służby wojskowe czy techniczne, które mogłyby mi zrobić, nie będę oszukiwał, krzywdę." (ca. 1h41')

8.38 polskiego czasu to, jeślibyśmy zajrzeli do "stenogramów" z wieży szympansów, to chwila, kiedy "prezydencki tupolew" jest między 12-tym a 10-tym kilometrem od lotniska. Załóżmy jednak, zgodnie z hipotezą dwóch miejsc, że żadnego tupolewa wtedy w pobliżu Siewiernego nie ma (bo został uprzednio skierowany przez centralę w Moskwie na zapasowe lotnisko), zaś "efekty specjalne", które urządzili ruscy pirotechnicy to sygnały uruchamiające całą maskirowkę związaną z zainscenizowaniem katastrofy. Załóżmy też, że Wiśniewski nakręcił swój film 9-go, bo widział z okna jakieś pożary i dziwne prace Rusków. Może nawet widział "transportowanie skrzydła" w ramach generalnej próby. Nakręcił więc film 9-go i został na pobojowisku złapany, zatrzymany na kilka godzin przez czekistów, a następnie uprzedzony (niewykluczone, że z pomocą towarzysza makarowa), co mu grozi, jeśli wyjawi prawdę o maskirowce i materiale, który jej dotyczy. Ruscy bowiem NIE konfiskują "polskiemu montażyście" filmu (co na pewno by zrobili, gdyby nie poszedł na współpracę, samego zaś autora spotkałby wtedy na Siewiernym nieszczęśliwy wypadek i albo "montażysta" zostałby doliczony do "ofiar katastrofy" na zasadzie gapia, który za blisko podszedł do ognia, albo np. zaginąłby w odmętach Dniepru (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/03/moonwalker-2.html)), tylko nakazują mu odpowiednio zinterpretować materiał, a więc jako "dokument katastrofy".

Co zatem robi "polski montażysta" 10-go Kwietnia, gdy ma na zegarku godz. 8.38? Podenerwowany zabiera swoją bezcenną taśmę (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/03/odamek-ksiezyca.html), sprawdza wszystko po 10 razy (a więc i to, czy nie ma daty i godziny), powtarza sobie w myślach lub pod nosem (jeśli jest sam w pokoju), jaką opowieść ma przygotowaną i szykuje się wolno do wymarszu pod pierwszą bramę lotniska. Nie spieszy się, bo wie, że dziennikarze muszą dopiero dotrzeć z Katynia, ale oblicza sobie, że przy dobrych wiatrach niektórzy z nich powinni być już koło 9-tej, skoro z Katynia jest autem blisko do Siewiernego (wie o tym, bo sam był dzień wcześniej na cmentarzu porobić trochę zdjęć). Poza tym nie może przybyć zbyt późno, wszak ma być najważniejszym świadkiem Zdarzenia.

Pod drugą bramą lotniska spotka się Wiśniewski z J. Mrozem z rządowej telewizji i będzie mu (niedługo po 9-tej) opowiadał, że jest naocznym świadkiem katastrofy, a nawet ma materiał z wrakiem, tylko zaznaczy, żeby Mróz za żadne skarby nie ujawniał jego personaliów (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/07/top-secret.html). "Polski montażysta" trzęsie się, jak osika, bowiem nie ma bladego pojęcia, jak dalej się sprawy potoczą (czyli, czy ruska narracja z katastrofą się przyjmie, a może ktoś odkryje, że jednak doszło do zamachu?), co się stało naprawdę z polskim tupolewem i czy przypadkiem on sam, czyli Wiśniewski, przy okazji nie będzie kimś podejrzanym w całej sprawie. Na lotnisku, jak będzie relacjonował Mróz, zapanuje wtedy "absolutny chaos" (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/07/spotkanie-mroz-wisniewski.html).

A co potem? W ciągu godziny przyjmie się w mediach ruska narracja i Wiśniewski będzie mógł przejść pod drugą bramę i już z podniesioną przyłbicą i podekscytowaniem opowiadać o tajemniczej katastrofie, na dowód której wyemitowany zostanie o godz. 10.27 polskiego czasu film nakręcony dzień wcześniej, "kreujący" Zdarzenie. Czy jest to scenariusz nieprawdopodobny? Wiśniewski opowiada na wstępie swoich zeznań sejmowych, że nie sprzedał kanałowi Russia Today materiału za 30 tys. dolarów (0h30'18'', powie też później, że i Mróz chciał kupić film moonwalkera za jakąś kwotę), tylko wspaniałomyślnie "z poczucia obowiązku zawodowego" przekazał swojej macierzystej TVP. Nie wyjaśnia jednak, jakim to sposobem Russia Today się dowiedziała, że skromny, nieznany wcześniej światu, polski "montażysta", znalazł się w posiadaniu materiału wartego 30 tys. $ i że był ów "montażysta" na pobojowisku otoczonym szczelnym kordonem mundurowych? Skąd ruska telewizja miałaby wiedzieć, co na jego materiale jest, zanim został wyemitowany przez jakąś polską stację? Wiśniewski twierdzi, że jego film "ci ludzie po prostu ukradli" (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/03/red-moon.html), no ale jeśli już, to nie z polskiego wozu transmisyjnego, prawda, skoro wyemitowali go niemal równocześnie z TVP Info (nawiasem mówiąc ruska prezenterka łgała podczas emisji, że to materiały "na żywo" z miejsca "kruszenija")? Zresztą, po co mieliby kraść, skoro właśnie materiały z 10-go Kwietnia miały być za darmo przekazywane do wszystkich stacji, bo "wypadek prezydenckiego tupolewa" to był to wtedy ogólnoświatowy breaking news.

Przyjrzyjmy się temu zeznaniu moonwalkera (z chwili zatrzymania kadru na czarnej skrzynce i dacie): "Mój materiał był wyemitowany w świat nie więcej jak pół godziny po moim zatrzymaniu. Dzięki życzliwości osób trzecich udało mi się stamtąd wydostać. To przecież emitując przez nasz wóz satelitarny poszło to w świat o wiele wcześniej (niż 12.27 rus. czasu, o którym podczas przesłuchania mówi Macierewicz ? przyp. F.Y.M. ? tu Wiśniewski mówi nieprawdę, materiał w polskiej telewizji był niemal w tym samym momencie, co w ruskiej) (?) Będąc jednak, nie oszukujmy się i w pewnym stresie, no trochę jednak i szoku, która to była godzina nie powiem (jeśli chodzi o przekazanie materiału do TVP), bo nie mam takiej wiedzy (?) Podejrzewam, że sporo wcześniej (aniżeli 10.27 ? przyp. F.Y.M.).  Podejrzewam, że spokojnie godzinę wcześniej powinno być w Polsce (a więc o 9.27? - przyp. F.Y.M., kiedy TVP Info było jeszcze przed połączeniem z W. Cegielskim i telewizja nie dała tego od razu na antenę, tylko czekała godzinę?).  Nawet zakładając, że byłem zatrzymany około godziny, to jest godzina dziewiąta a wydaje mi się, że to było krócej niż godzina..." (ca. 0h29'23'').

Na pewno było to "krócej niż godzina", skoro filmowanie kończy się (wg "czasu kamery") parę minut przed dziewiątą, a Mróz spotyka Wiśniewskiego parę minut po dziewiątej. Moonwalker, jak doskonale pamiętamy z wielu jego relacji, twierdzi, że biegnąc na pobojowisko, filmując je i oglądając, nie miał świadomości, że jest świadkiem katastrofy "prezydenckiego tupolewa", dopiero sms od koleżanki telewizyjnej z Polski dał mu tę świadomość. Wyjaśnienie to jednak wydaje się całkowicie absurdalne, jeślibyśmy przyjęli z grubsza, że koło 8.40 Wiśniewski czekał w swym hotelowym pokoju na przylot "prezydenckiego tupolewa", koło 8.40 doszło na Siewiernym do wypadku "prezydenckiego tupolewa", o 8.48 "montażysta" był na "miejscu katastrofy", do ca. 8.56 filmował to miejsce ("to polski samolot", "ja p..lę, to nasz"). Po tym wszystkim bowiem ów świadek uznałby ni mniej ni więcej, tylko że NIE MA ŚWIADOMOŚCI, co to za katastrofa? Przecież to jest czysty absurd. O wiele sensowniej to zestawienie danych brzmi, jeśli się przyjmie, że cała księżycowa wędrówka zaszła 9-go kwietnia. Jeśli codziennie z nudów "polski montażysta" rejestrował przyloty samolotów na Siewiernyj, to 9-go, trafiwszy na słynne pobojowisko (zaciekawiony tym, co się tam dzieje, a była to zapewne próba generalna maskirowki), mógł się faktycznie zdziwić tym, że leżą na nim szczątki polskiego samolotu i zarazem nie mieć świadomości, iż to "prezydencki tupolew" z delegacją blisko stu osób, skoro tego dnia nie miał tam on przylecieć.

Wg raportu komisji Burdenki 2, akcja "przeciwpożarowa" rozpoczęła się o 10-go Kwietnia o 10.55 rus. czasu, co Wiśniewskiemu przypomniał pod koniec przesłuchania sejmowego Macierewicz (http://freeyourmind.salon24.pl/290399,bagno). 10-go Kwietnia o 10.48 rus. czasu nie było więc na pobojowisku (filmowanym przez Wiśniewskiego dzień wcześniej) wozów strażackich. Zgadza się? Zgadzałoby się to też z tym, co mówił Osipienko dla "Superwizjera".

f2-superwizjer_smolensk_4.wmv-04210_550

Zresztą, czy ci "strażacy" z pianą gaśniczą na zdjęciu z wikipedii (http://pl.wikipedia.org/wiki/Katastrofa_polskiego_Tu-154_w_Smoleńsku), to ci sami, co polewają ogniska na filmie Wiśniewskiego (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/03/bagienne-migawki.html)?

f3-katastrofa_w_smolec584sku_550



http://freeyourmind.salon24.pl/284492,z-punktu-widzenia-fachowcow-wojskowych
http://www.youtube.com/watch?v=HVdE_mNa-I0 (od 8'06'' telefoniczna relacja W. Batera o "ciałach leżących na lotnisku" i tym, że "nie wiadomo, czy ktoś wyżył")
http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/07/856.html
http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/03/mashina-wriemieni.html
http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/03/dwie-sceny.html
http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/03/fotosynteza.html
http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/03/roznice.html
http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/03/rozne-pliki-moonwalkera.html
http://freeyourmind.salon24.pl/290773,pytania-do-p-s-wisniewskiego
http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/03/montaz-i-zoom-u-safonienki.html


Link do notki z komentarzami:
http://freeyourmind.salon24.pl/333908,boskie-oko-kamery





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.