Na Jasną Górę...
data:15 sierpnia 2012     Redaktor: Barbara Chojnacka

Felieton z naszego archiwum:  
O klasztorze paulinów i jego Jasnogórskiej Pani pisali Mickiewicz,  Norwid, Wyspiański, Kraszewski i Sienkiewicz. Ten pamiętny fragment  "Potopu" dedykujemy dziś wszystkim, także niewierzącym, którzy może  zechcą tam wstąpić i, może, doświadczyć dotknięcia Matki naszego Boga.  Nade wszystko jednak przypominamy sienkiewiczowskie słowa tym pątnikom, którzy podejmują trud pieszego pielgrzymowania, a także tym z nas,  którzy będą im towarzyszyli duchowo w kościołach, w prywatnej modlitwie,  w Radio Maryja, w telewizji Trwam czy w Internecie.

Na Jasną Górę...



Lipiec, a zwłaszcza sierpień, to od XV wieku tradycyjne miesiące pielgrzymek do narodowego sanktuarium Jasnogórskiego. Miejsca, w którym wiara i cześć oddawana Królowej Polski splata się nierozerwalnie z historią Ojczyzny, miejsca, które wzbudza uczucia patriotyczne i rozbrzmiewa modlitwą dziękczynną i błagalną. Miejsca, w którym odmieniło się niejedno serce.
O klasztorze paulinów i jego jasnogórskiej Pani pisali Mickiewicz, Norwid, Wyspiański, Kraszewski  i Sienkiewicz. Ten pamiętny fragment "Potopu" dedykujemy dziś wszystkim,  także niewierzącym, którzy może zechcą tam wstąpić i, może, doświadczyć dotknięcia Matki naszego Boga. Nade wszystko jednak przypominamy sienkiewiczowskie słowa tym, pątnikom, którzy podejmują trud pieszego pielgrzymowania, a także tym z nas, którzy będą im towarzyszyli duchowo w kościołach, w prywatnej modlitwie, w Radio Maryja, w telewizji Trwam czy w Internecie.

Poniżej zapraszamy na mini-wizytę do Muzeum Henryka Sienkiewicza w Woli Okrzejskiej. Tam się nasz wielki pisarz urodził, został ochrzczony w okrzejskim kościele św. Piotra i Pawła spędził pierwsze lata życia. Warto tam się wybrać, skorzystać z wyjątkowej gościnności państwa Anny i Antoniego Cybulskich, którzy są od 45 lat kustoszami i przewodnikami po tym pełnym pamiątek małym dworku i otaczającym go pięknym parku.
Nota bene, Jerzy Gorzelik, lider separatystów z RAŚ w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" powiedział, że chce usunąć twórczość Sienkiewicza z listy szkolnych lektur. Na pewno na to nie pozwolimy, panie Gorzelik. Jesteśmy u siebie. W Polsce.


04-dsc08924_550

04-dsc08928_550

05-dsc08940_550

06-dsc08967_550


Henryk Sienkiewicz
"Potop" tom II, PIW 1056 Warszawa
Wydanie trzecie
Str. 182 i dalsze

"Po złej, bezsennej nocy był Kmicic znużony na ciele i duszy.
Ani ów ranek jesienny, blady ale rzeźwy, szroniasty i pogodny, nie mógł rozproszyć smutku gniotącego serce rycerza. Nadzieja wypaliła się w nim do ostatniego ździebła i zgasła jak lampa, w której oliwy zabrakło. Co mu przyniesie ten dzień? Nic! Te same smutki, to samo utrapienie, prędzej przyrzuci ciężaru na duszę, z pewnością nie ujmie.
Jechał więc w milczeniu utkwiwszy oczy w jakiś punkt bardzo błyszczący na widnokręgu. Konie parskały na pogodę; ludzie poczęli śpiewać sennymi głosami jutrznię.
Tymczasem rozwidniało się coraz bardziej, niebo z bladego stawało się zielone i złote, a ów punkt na widnokręgu począł tak błyszczeć, że oczy mrużyły się od tego blasku.
Ludzie przestali śpiewać i wszyscy patrzyli w tamtą stronę, wreszcie Soroka rzekł:
- Dziwo czy co?... Toć tam zachód, a jakby słońce wschodziło?
Istotnie, owo światło rosło w oczach, z punktu uczyniło się kołem, z koła koliskiem - z dala rzekłbyś, że ktoś zawiesił nad ziemią olbrzymią gwiazdę siejącą blaski niezmierne.
Kmicic i jego ludzie patrzyli ze zdumieniem na owo zjawisko świetliste, drgające, promienne, nie wiedząc, co mają przed oczyma.
Wtem od Kruszyny chłop nadjechał w drabinkach, Kmicic zwróciwszy się ku niemu ujrzał, iż chłop czapkę trzymał w ręku i patrząc w owo światło modlił się.
- Chłopie - spytał pan Andrzej - a co się to tak świeci?
- Kościół jasnogórski - odrzekł kmieć.
- Chwała Najświętszej Pannie! - zakrzyknął Kmicic i czapkę zdjął z głowy, za nim uczynili toż samo jego ludzie.
Po tylu dniach zmartwień, zwątpienia i zawodów uczuł nagle pan Andrzej, że staje się z nim coś dziwnego. Ledwie słowa "Kościół jasnogórski!" przebrzmiały mu w uszach, gdy smutek opadł z niego, jakoby kto ręką odjął.
Ogarnęła rycerza jakaś niewypowiedziana bojaźń, pełna czci, ale zarazem nieznana radość, wielka, błoga. Od tego kościoła, jarzącego się na wysokości w pierwszych promieniach słońca, biła nadzieja, której pan Kmicic dawno nie zaznał, otucha, której na próżno szukał, siła niepokonana, na której chciał się oprzeć. Wstąpiło weń jakby nowe życie i poczęło krążyć po żyłach wraz z krwią. Odetchnął tak głęboko, jak chory budzący się z gorączki, z nieprzytomności.
A kościół lśnił coraz bardziej, jakby wszystko światło słoneczne w siebie zabrał. Cała kraina leżała u jego stóp, a on patrzył na nią z wysokości, rzekłbyś: stróż jej i opiekun.
Kmicic długo oczu nie mógł oderwać od tego światła i nasycał, koił się jego widokiem. Ludzie jego mieli twarze poważne i przejęte obawą.
Wtem głos dzwonu rozległ się w cichym rannym powietrzu.
- Z koni! - zawołał pan Andrzej.
Zeskoczyli wszyscy z kulbak i klęknąwszy na drodze, rozpoczęli litanię. Kmicic ją odmawiał, a żołnierze odpowiadali chórem. Nadjechały przez ten czas nowe wozy, chłopi widząc modlących się na drodze ludzi, przyłączali się do nich i coraz większa czyniła się gromada.
Gdy wreszcie skończono modlitwy, powstał pan Andrzej i jego ludzie, lecz szli już dalej piechotą, prowadząc konie za uzdy i śpiewając: "Witajcie, jasne podwoje..."
Pan Andrzej szedł tak rzeźwy, jakby skrzydła miał u ramion. W skrętach drogi kościół to niknął, to ukazywał się na przemian. Gdy przesłoniły go wyniosłości lub parowy, zdawało się Kmicicowi, że ciemność świat ogarnia, lecz gdy znowu rozbłyskał, wówczas rozpromieniały się i wszystkie twarze.(...)
W kaplicy panował mrok czerwony, którego nie rozpraszały zupełnie płomyki świec jarzących się przed ołtarzem. Barwne światła wpadały też przez szyby, i wszystkie one blaski czerwone, fioletowe, złote, ogniste drgały na ścianach, ślizgały się po rzeźbach, załamaniach, przedzierały się w zaciemnione głębie, wydobywające na jaw jakieś niewyraźne przedmioty pogrążone jakoby we śnie. Tajemnicze połyski rozbiegały się i skupiały z mrokiem tak nieznacznie, że nikła wszelka różnica między światłem a cieniem. Świece na ołtarzu miały glorie złote. Dymy z kadzielnic tworzyły mgłę purpurową; biały ornat zakonnika odprawiającego ofiarę, grał przyćmionymi kolorami tęczy. Wszystko to było półwidne, półprzesłonięte, nieziemskie ... tajemnicze, uroczyste, błogosławione, przepełnione modlitwą, adoracją, świętością...
Z głównej nawy kościoła dochodził szum zmieszany głosów ludzkich, jak ogromny szum morza, a tu panowała cisza głęboka, przerywana tylko głosem zakonnika śpiewającego wotywę.
Obraz był jeszcze przysłonięty, więc oczekiwanie tłumiło dech w piersiach. Widać tylko było oczy wpatrzone w jedną stronę, nieruchome twarze, jakoby już z ziemskim życiem rozbratane, ręce złożone przed ustami, jak u aniołów w obrazach.
Śpiewowi zakonnika wtórowały organy wydając tony łagodne a słodkie, płynące jakoby z fletni zaziemskich. Chwilami zdawały się one sączyć jak woda w źródle, to znów padały ciche a gęste, jak rzęsisty deszcz majowy.
Wtem huknął grzmot trąb i kotłów ... dreszcz przebiegł serca.
Zasłona obrazu rozsunęła się w dwie strony i potok brylantowego światła lunął z góry na pobożnych. (...)."

... i do Woli Okrzejskiej

Droga do dworku i ogród

07-dsc07175_550

08-dsc07101_550

09-dsc07094_550

10-dsc07162_550


Wnętrze dworku

11-dsc07089_550

12-dsc07159_550

13-dsc07104_550

14-dsc07146_550

15-dsc07109_550

16-dsc07141_550

17-dsc07153_550

18-dsc07138_550


Kościół parafialny

19-dsc07198_550

20-dsc07192_550

21-dsc07196_550

22-dsc07189_550
Fresk na plafonie ze sceną z "Potopu"

23-dsc07190_550

Tekst i foto: MB

______________________






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.