Co Ty wiesz o policji?
data:09 sierpnia 2011     Redaktor: AlicjaS

Portal "Fronda" zamieścił arcyciekawą rozmowę z Dariuszem Lorantym, nadkomisarzem w stanie spoczynku, pierwszym w policji warszawskiej koordynatorem negocjacji i dowódcą zespołu negocjatorów.

net

Dariusz Loranty opowiada, że bycie "gliną" deprawuje. Bo to brudna robota i brudzi się zarówno ciało, jak i dusza. Zapominamy o rzeczach wiecznych, emocje tłamsząc alkoholem i czasami korzystając z uciech niegodnych. Przestajemy się bać, a przecież strach niesie również pożytki.

Zaczyna się zwykle od wyzbywania ludzkiej wrażliwości. Jest to zresztą naturalne, po oględzinach setek trupów wrażliwość może nawet zaniknąć. Rozmowy z mordercami i gwałcicielami powoli powszednieją, przestaje wzruszać widok brutalnie zamordowanej ofiary i pogrążonej w rozpaczy rodziny. Woń szamba zmienia myślenie ? mówi nadkomisarz.

Loranty nie stracił jednak wiary w Boga, choć przyznaje, że nie jest "praktykujący". Wbrew postępowcom, wierzy też w istnienie Złego, co jest wśród policjantów niesamowicie rzadkie, a wręcz "obciachowe". Skłoniło go do tego oglądanie zwłok samobójców, którzy powiesili się... siedząc w wannie lub klęcząc przy klamce od drzwi. Nadkomisarz  jest przekonany, że takiemu człowiekowi pomaga zły duch, gdyż powieszenie się, będąc w takiej pozycji, jest niemożliwe z punktu widzenia praw fizyki. Nie zdarzyło się też, aby któryś z samobójców miał na szyi medalik.

Dariusz Loranty mówi o wydarzeniach w Norwegii. Krytykuje poczynania policji norweskiej, w pewnym sensie jednak ją usprawiedliwia, gdyż dla Norwegów ta sprawa była poza "kategorią przewidywalności". Tamtejszy policjant nie był w ogóle przygotowany do wyciągnięcia broni i zabicia człowieka. Do tej pory policja brała udział głównie w? paradowaniu.

Nadkomisarz bardzo skrytykował przypinanie Breivikowi przez media łatki "chrześcijańskiego fundamentalisty". Zwracał uwagę dziennikarzom, aby nie wierzyli pierwszym doniesieniom, że takim się chce widzieć sprawcę.

Największy błąd popełnił norweski premier, który stchórzył. Nie był z ludźmi w tym tragicznym dniu, tylko wystosował do nich komunikat, aby nie wychodzili z domów. Demokracja, a władza nie z ludem? - mówi Loranty. Ale od czego są media? Od zera do bohatera, coś mi się wydaje że to murowany kandydat na przywódcę europejskiego. Jest "chrześcijański morderca" odpowiadający postępowej ideologii, a więc media już wytłumaczą elektoratowi, kto powinien być kim.

Zresztą zaimponował mi pewien minister spraw zagranicznych, kajający się przed zagranicą, za nie popełnione czyny, mówiący, że w jego kraju nie brak takich, co by różnie chcieli, radykałów zainteresowanych niepokojami społecznymi. Miał rację? W końcu to w Łodzi zabito człowieka, bo należał do opozycyjnej partii.

Nadkomisarz dokonuje ciekawej charakterystyki środowiska, w którym się obracał:

To środowisko jest bardzo, ale to bardzo przesiąknięte komuną, a właściwie pewnym stylem, który wytworzył się w tym środowisku. Chodzi tu o manifestacyjnie wrogi stosunek do chrześcijaństwa. W tym środowisku świetnie sprzedają się wszelkie wrogie religii wydawnictwa, największe "Bzdury i mity" traktowane są poważnie. (?) Kościół jako instytucja jest odbierany jako zorganizowana grupa. Ba, nawet jako wróg! (?) W 2002 roku uczestniczyłem w kursie negocjacyjnym w Legionowie, organizowanym przez FBI, prowadzili go amerykańscy policjanci. Gdy przedstawiali działania policji 11 września WTC, zaprosili wszystkich do modlitwy. Postawę naszych należy pominąć milczeniem. (?) Szczytem bezczelności naszych policjantów było podkreślanie, że jak byli w kopalni lub w hucie, rozpędzali "solidaruchów", co wzbudzało wesołość pozostałych. Amerykanie byli w szoku, bo dla nich Solidarność to najszlachetniejsza legenda.

Innym przykładem są Msze św. odprawiane z okazji ważnych świąt. Wszystko jest przygotowywane z wielkim rozmachem, przychodzą tłumy funkcjonariuszy, ale do Komunii przystępuje zawsze tylko kilka osób.

Przeczytanie rozmowy z Dariuszem Lorantym sprawia, że czytelnikowi ciarki przechodzą po plecach. Wydawałoby się, że traktowanie Kościoła ("czarnych") jako głównego wroga, jest charakterystyczne dla czasów głębokiej komuny. Przecież do policji wstępują coraz to młodsi ludzie. Starsi i ich "tradycje" powinny więc usunąć się w naturalny sposób w cień. Jednak stara gwardia czuwa i to wychowywanie sobie młodego narybku bardzo się sprawdza. Niemający żadnych wartości, cyniczni policjanci, których i tak demoralizuje praca, są łatwym celem do manipulowania i wykorzystania przez rozmaitą władzę. Można to było obserwować w czasie obchodów rocznicy katastrofy smoleńskiej lub też w czasie długiej batalii o krzyż na Krakowskim Przedmieściu, gdzie policja nie broniła modlących się osób albo np. długo spisywała dane osób poszkodowanych, a agresorzy odchodzili w tym czasie w siną dal. Na filmie Ewy Stankiewicz "Krzyż" można zobaczyć, jak jacyś "tajniacy", funkcjonariusze "po cywilu", są dyskretnie wyprowadzani między barierkami do nieoznakowanego samochodu po całonocnej "akcji"(?) pod tymże krzyżem.

Nasze władze nie ustają w wysiłkach wprowadzenia Polski z powrotem na jedynie słuszną drogę postępu, walki z zabobonem religijnym i "faszyzmem", z katolicko ? narodowym ciemnogrodem. Polska, zwłaszcza pod obecnymi rządami, przy aplauzie "postępowych" funkcjonariuszy Unii Europejskiej, staje się krajem gomułkowskim, a policja milicją?

Komuno, wróć? do piekła!

 

AlicjaS

 

źródło: fronda.pl






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.