Nawet gdybym nie był Polakiem, zostałbym Powstańcem Warszawskim - 5
data:01 sierpnia 2011     Redaktor: Barbara Chojnacka

Powstanie Warszawskie oczyma Witka Piekarskiego: "Niepisaną współpracę hitlerowsko-sowiecką w Warszawie latem 1944 ktoś nie bez racji nazwał ostatnim akordem paktu Ribbentrop-Mołotow, który de facto był porozumieniem Hitler-Stalin". Wspomnienia i lista lektur obowiązkowych na temat Powstania '44.

 
 

"Gdybym nie był Polakiem, też bym został Powstańcem Warszawskim"

Jeśli teorie buddyjskie są prawdziwe, jestem kolejnym wcieleniem Warszawskiego Powstańca. Lub co najmniej walczącego w Powstaniu 1944. Dziwne zastrzeżenie wyjaśnię później. I pewnie w nim poległego... Pewnej parnej, letniej nocy, przy dużej ilości środków dopingujących ciało i umysł, prawie to zobaczyłem. Taka "wizja" albo...

Wyjaśniałoby to moją niezwykłą fascynację dla tego wyjątkowego wprawdzie wydarzenia historycznego, przeczącą zdrowemu rozsądkowi i posiadanej wiedzy.
Fascynacji, która z biegiem lat wzrasta, chociaż od zawsze była niemała. "Pamiętnik żołnierzy baonu "Zośka" przeczytałem po raz pierwszy w wieku 9 lat. Nie wszystko rozumiałem, wyobrażenia moje były naiwne i fragmentaryczne, jednak pochłonęły mnie całego przygody "Leszczyca" (Tadeusz Sumiński) "Słonia", "Xięcia", "Kierosa" i "Sępa" opisane w rozdziale "Przez Kampinos na Starówkę" bardziej niż awantury Tomków Sayera i Szklarskiego, Olda Surehanda i innych nominalnych młodzieżowych bohaterów.

Do tego przyczynił się prawdziwy kult Powstania Warszawskiego panujący w Domu moich Dziadków. O Dziadku już pisałem, o Babci nie i to jest kolejny dowód jak niesprawiedliwy jest nasz świat. Nikt nie wywarł na mój rozwój większego wpływu jak Ona. Nie rozpisując się o Niej, bo to temat warty osobnego tekstu, muszę przypomnieć, że oboje Dziadkowie w Powstaniu uczestniczyli. Dużo więcej bez konfabulacji napisać nie mogę, bo na temat swych wojennych przeżyć rozmowni nie byli. Ale Jego Duch był w nich zauważalny, obecny w rozmowach, komentarzach. Przy próbach (syzyfowych) wychowania mnie "na ludzi" argumentem ostatecznym, "przebijającym" moje krnąbrności była "groźba": "Na powstańca to Ty byś się nie nadawał!" lub "takim jak Ty w Powstaniu nie powierzono by nawet butelki (zapalającej = podstawowej broni przeciwpancernej pierwszych dni sierpnia'44. Przy okazji - nigdy nie słyszałem z ich ust określenia "koktajl Molotowa" przy okazji PW). Gdy kiedyś marudziłem, że znowu chcę jeść, Dziadek opowiedział, że miał w oddziale kolegę, który od razu zjadał przydziałową dzienną porcję i potem łaził po bardziej zapobiegliwych, którzy dzielili sobie jedzenie na kilka części, aby mu coś odstąpili.

Przyjaciółka domu, ciocia Zosia, warszawianka z Chełmskiej, wiedząc lub czując moje zainteresowania, przysłała mi na wakacje lub ferie zimowe, gdy miałem lat 10-11, paczkę z "Kolumbami rocznik 20-ty". Pamiętam swoje rozczarowanie, bo zwykle przesyłano mi pocztą słodycze, a biedna emerytka zrobiła mi prezent na całe życie. Dziś 3 tomy "Kolumbów" stoją na mojej honorowej półce wraz z "1984", "Białą gwardią" i "Psami wojny".

Najlepiej znający mnie człowiek i wybitny znawca reinkarnacyjnych teorii sugeruje raczej, ze względu na obrzydliwości mojego charakteru, że poprzednie moje wcielenie walczyło w Powstaniu po drugiej stronie barykad Warszawy. Argumentuje również, że moja fascynacja Powstańcami (nie Powstaniem!) świadczy o całkowitym przeciwieństwie poprzedniego wcielenia. Dla osłabienia tej złośliwości przypomniałem wspomnienia Stanisława Likiernika, pierwowzoru "Kolumba" Romana Bratnego, w których natrafiłem na hitlerowca pełnego podziwu dla Polaków:

" Jeszcze inny, trochę pijany, usiadł na mojej pryczy i powiedział:
-Schade, schade ich bin nicht Pole, ich waere auch Partisan [szkoda, jaka szkoda, że nie jestem Polakiem, też byłbym partyzantem (tu: powstańcem; przyp.moje)].
Oczywiście zaprotestowałem gwałtownie: "Nigdy nie byłem partyzantem".
Poklepał mnie po ramieniu i wyszedł".

Równie wielki szacunek dla bohaterów stolicy pokazał w swoich listach porucznik Peter Stölten :
"(...)Wspomniałem o pewnej dziewczynie, o której mówiło się w naszej kompanii. (...) gdy inni ludzie pełzli po ziemi wśród gwizdu granatów nad ich głowami, błysku strzałów i huku działek szturmowych, skamląc jak opętani, ta dziewczyna stała wyprostowana ze spokojnym, poważnym wyrazem twarzy, lekko tylko kiwając głową nad tym szalonym zachowaniem wywołanym strachem o życie. Stała w ogniu, w obłąkaniu, nietknięta".
(z "Powstanie Warszawskie 1944" red.S.Lewandowska, B.Martin )

Oczywiście dwoma przykładami szlachetnych nie chcę przysłaniać blisko 200 tysięcy cywilnych ofiar bezwzględnego, bezdusznego wykonywania rozkazu Himmlera o zgładzeniu Warszawy i wszystkich jej mieszkańców ["Warschau wird glattrasiert" co można przetłumaczyć: ma być wygolona z powierzchni ziemi]. Niestety zabrakło nad Wisłą generała Dietricha von Choltitza, który potrafił nie wykonać obłąkańczego rozkazu Hitlera o zniszczeniu miasta Paryż przed oddaniem go wrogowi.

Inna sprawa, że nie było komu oddać Warszawy, bo Stalinowi nie zależało na ocaleniu buntowniczego miasta, według hitlerowskich raportów, źródła 4/5 wszystkich ich problemów z ruchem oporu na terenie Polski. Wiedząc to, wolał ostatecznie rozwiązać kwestię warszawskiego podziemia rękoma swych dawnych sojuszników.

Niepisaną współpracę hitlerowsko-sowiecką w Warszawie latem 1944 ktoś nie bez racji nazwał ostatnim akordem paktu Ribbentrop-Molotow, który de facto był porozumieniem Hitler-Stalin.

Mam nadzieję, że oprócz osobistych niedokończonych refleksji i odczuć zdołałem do tekstu wnieść pewną ilość przydatnych w temacie zbliżającej się rocznicy wiadomości, do wymienionych powyżej najciekawszych lektur wspomnieniowych dotyczących Powstania Warszawskiego dodam jeszcze:

J.S.Stawiński "Godzina W", "Węgrzy", "Kanał", "Młodego warszawiaka zapiski z urodzin" (proszę się nie zniechęcać, wszystko to krótkie nowele, świetnie napisane, tchnące autentyzmem i brakiem patosu);
B.Wojciechowski "W Powstaniu na Mokotowie",
D.Kaczyńska "Byli żołnierzami "Parasola"",
A.Kamiński "Zośka i Parasol" (dalszy ciąg "Kamieni na szaniec" tegoż autora),
A.Bortkiewicz-Celińska "Batalion Zośka"
E.Ostrowska "W Alejach spacerują Tygrysy";

A dla pragnących przestudiować szczegółowiej przebieg walk powstańczych polecam A.Bortkiewicz "PW. Zarys działań natury wojskowej". Napisany świeżo po bitwie w latach 40- i 50-tych, wydany w 1958 roku pozostaje najkompetentniejszym źródłem wiedzy o zmieniającej się sytuacji militarnej w Warszawie między lipcem a październikiem 1944.

Dla przybliżenia klimatu PW polecam najbliższy mi współczesny utwór o PW: "Stare miasto" (pieśń nad pieśniami z roku 2004 o roku 1944)


Witek Piekarski

 



 
Od redakcji:
Do listy lektur Witka dodajemy kilka innych, wyjątkowych pozycji związanych z tematem:
S. Podlewski: "Przemarsz przez piekło" oraz "Rapsodia żoliborska"
red. Tadeusz Sumiński "Pamiętniki żołnierzy baonu 'Zośka'"
J. K. Zawodny "Uczestnicy i świadkowie Powstania Warszawskiego - wywiady" oraz "Powstanie Warszawskie w walce i dyplomacji"
Sebastian Bojemski "Poszli w skier powodzi ..." (o NSZ w PW; pozycja wyjątkowa)
Maria Okońska "Moje wspomnienia z Powstania Warszawskiego" (kolejna wyjątkowa pozycja o służbie duchowej w PW)
T. Sawicki "Rozkaz: zdławić powstanie. Siły zbrojne III Rzeszy w walce z Powstaniem Warszawskim 1944"
Danuta Kaczyńska "Dziewczęta z 'Parasola'".


Materiał filmowy 1 :

Zdjęcia do artykułu :
Zdjęcia do artykułu :
MPW
MPW
Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.