Nawet gdybym nie był Polakiem, zostałbym Powstańcem Warszawskim - 2
data:29 lipca 2011     Redaktor: Barbara Chojnacka

3 dni do wybuchu Powstania Warszawskiego.
-  Powstanie Warszawskie oczyma Witka Piekarskiego

legia.com
 

29 lipca 1944 generał Bór-Komorowski na prośbę przyszłego dowódcy Powstania pułkownika Montera-Chruściela zmienił godzinę wybuchu walk (tzw. Godzina "W") z planowej 2-iej w nocy na 5-tą po południu.
Pamiętam jak osłupiały byłem, gdy pierwszy raz o tym przeczytałem!

Zmniejszyła ta decyzja i tak niewielkie szanse na opanowanie ważnych strategicznie obiektów i wystawiła pierwszą falę atakujących na zagładę. Przy całkowitym braku broni ciężkiej i maszynowej*, zdobywanie ufortyfikowanych obiektów powinno było odbywać za pomocą rozmaitych forteli, którym ciemność sprzyja. Polskie plany opracowywane od 1942 roku przewidywały atak nocny, na taki byli szkoleni słabo uzbrojeni żołnierze konspiracji (z konieczności także nienajlepiej wyszkoleni), przyjmując, że dla doskonale znających miejsca walki warszawiaków noc jest wspaniałym sprzymierzeńcem, kryjącym ich słabości.
Nocne zamieszanie sprzyjałoby niewątpliwie mistrzom improwizacji, jakimi są Polacy...

"W wielkiej narodowej debacie toczącej się nad Powstaniem Warszawskim ścierają się nie tylko ludzie, ale i opinie. Każdy - zastanawiając się nad polskim dramatem ostatniej wojny - przeżywa we własnych myślach jakby rozdwojenie i wewnętrzny konflikt. Jeśli przechyla się ku jednemu - tłumi jednocześnie głos sprzeciwu"
Wybitny historyk Antoni Gołubiew wkrótce po 1945 roku.

Ja staram się od wielu lat osiągnąć w tych moich wewnętrznych zmaganiach na temat sensu i skutków Powstania pewną równowagę, bardzo chwiejną, jak się okazuje po przeczytaniu kolejnej wartościowej książki (Ostatnimi były wspomnienia szefa wywiadu KG AK płk. Iranka-Osmeckiego ps."Heller" i prof. Barbary Skargi "Po wyzwoleniu 1944-56", obie bardzo polecam, mimo mojej monotematyczności, specjalizacji w tematach okupacyjnych i wschodnich dużo wniosły do mojej wiedzy).

Moje przemyślenia oparte na tezach zamieszczonych w najbardziej fachowej od strony wojskowej pracy na ten temat - "Powstanie Warszawskie" pułkownika Adama Borkiewicza - skłaniają mnie do poglądu, że sukces militarny strony polskiej, tj. zachowanie kontroli nad większością dzielnic stolicy czyli Śródmieścia, Powiśla, Starówki, Żoliborza i Mokotowa (stan z połowy sierpnia) do osiągnięcia przez Armię Radziecką prawego brzegu Wisły (15.IX)* byłby osiągalny nawet siłami wyłącznie krajowymi (bez wydatniejszej pomocy ze wschodu i z zachodu).
Wymagałoby to m.in. ofiarnego wysiłku oddziałów nie tylko z Okręgu Warszawskiego, ale i z większej części kraju i zrealizowania przez nie założeń wymienionych przez płk. Borkiewicza, tj. maksymalne przerwanie lub chociaż ustawiczne przerywanie niemieckich linii komunikacyjnych z Warszawą, dywersja na przylegającym doń terenie, słowem zaangażowanie wszelkich możliwych sił krajowych na pomoc stolicy i co najważniejsze zrobienie tego możliwie jak najszybciej, aby co najmniej utrudnić dojście niemieckiej odsieczy do Warschau.
Nie zmieniłoby to militarnego i politycznego sensu wybuchu Powstania 1-ego sierpnia 1944, ale chociaż taki nietrwały sukces wsparłby duchowo świadomość narodu - główne usprawiedliwienie podnoszone przez obrońców mitu słuszności Godziny "W" - jako dowód Triumfu (krótkotrwałego, no tak, ale w tych realiach geopolitycznych nie było szans na dłuższy), jako pokazanie, że potrafimy, nie tylko pięknie umierać, ale i być skuteczni kiedy trzeba.
Sytuacja taka (opanowanie większości stolicy i "bezruch" Armii Radzieckiej mającej jako wyzwalać bratnie i sąsiednie narody) unaoczniłaby, pozbawiając złudzeń postawę sojuszników, tych otwarcie wrogich, jak i fałszywych, godzących się zdradzić nas za cenę paru lat spokoju, łudzących nas do samego końca 1945 roku, a nawet później.

Znając perfidię Stalina należy przypuszczać, że nawet mając po drugiej stronie Wisły trwające w obronie polską Starówkę i Powiśle ze Śródmieściem dopomógłby im tak samo "skutecznie", jak zrobił to, gdy powstańcy trzymali tylko skrawek wybrzeża Czerniakowa i Żoliborza, ale nie mógłby tak otwarcie tłumaczyć się niedołężnością i słabością polskich sił. Zostałyby przyczyny czysto polityczne - niechęć do zaakceptowania jakiegokolwiek niezależnego rządu w Polsce.    Zaoszczędziłoby to wiele złudzeń Polakom (późniejsze ofiary oporu antykomunistycznego podczas czekania na III wojnę światową) i nie pozwoliło tak bardzo "mydlić oczu" opinii publicznej na Zachodzie, co w perspektywie rozszerzenia komunistycznych wpływów nie było bez znaczenia.

* - niektóre przyczyny tak słabego uzbrojenia w poprzednim poście "(Samo)Rozbrojenie AK przed Godziną 'W'"


Witek Piekarski
Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.