Toyah: Podli, głupi i źli
data:27 lipca 2011     Redaktor:

Jak na dziś, można kogoś wyrzucić z pracy za poglądy, można na kogoś ? też za poglądy ? nasłać funkcjonariuszy ABW w kominiarkach o 6 nad ranem, można wreszcie z powodu poglądów ukarać kogoś grzywną 500 złotową, można nawet gdzieś lokalnie sfałszować cichaczem wybory.

www.sxc.hu
Zastanawialiśmy się już tu parę razy nad problemem dziennikarzy w tym szczególnym ujęciu, czy oni są źli, czy może tylko głupi. I trzeba przyznać, że każdy kolejny dzień, zamiast dać nam jakąś konkretną odpowiedź na to pytanie, każe nam sądzić, że jest po prostu raz tak, raz tak, a czasem ? i tak, i tak. Nie inaczej więc czuję się dziś, po przeczytaniu w Rzeczpospolitej stałego weekendowego kącika, zatytułowanego "Kto zyskał, kto stracił", tyle że, z jakiegoś powodu, nie prowadzonego już przez Piotra Semkę, lecz red. Michała Szułdrzyńskiego.

Z pięciu poruszonych tam tematów, trzy dotyczą jednej sprawy, a mianowicie decyzji Trybunału Konstytucyjnego w sprawie rządowego projektu zakazu billboardów i spotów wyborczych. Trybunał, w jak najbardziej oczywisty i naturalny sposób, stwierdził, że tego typu zakaz prowadzenia kampanii wyborczej, stanowi zakaz prowadzenia kampanii wyborczej w ogóle, a w ten sposób oznacza też próbę tłumienia wolności słowa, a tym samym powiedział Donaldowi Tuskowi, żeby się przestał wygłupiać. Na razie.

Czy do końca i czy rzeczywiście tak? Otóż chodzi o to, że chyba jednak niekoniecznie. Sam Szułdrzyński, cytując wypowiedź Jacka Protasiewicza, szefa kampanii Platformy, stwierdza, że najprawdopodobniej politycy PO, a być może i sam Tusk, świetnie od początku wiedzieli, ze ten zakaz jest nie do przeprowadzenia, i że jeśli oni jedną ręką będą mieszać w temacie marnowania publicznych pieniędzy na jakieś bzdury, to drugą jednocześnie powinni te spoty i te billboardy dla siebie szykować. Problem tylko w tym, że jedyne na co Szułdrzyńskiego stać, to poinformować o tym dysonansie i na tym temat zamknąć. A postępowanie to ma oczywiście odpowiednie dalsze konsekwencje. Pokazuje ono mianowicie, że zgodnie z tytułem rubryki, czytelnicy Rzeczpospolitej mają wiedzieć, że wszyscy trochę stracili i trochę zyskali, a przy okazji i sam pan redaktor i jego gazeta są wzorem obiektywizmu i niezależności. Szułdrzyński pisze tak:

"Ale ten sukces [decyzja Trybunału] oznacza dla PiS wizerunkowe kłopoty. Wszak w ostatnich tygodniach coraz częściej słychać było z ust polityków tej partii narzekania, że nasze państwo powoli staje się totalitarne, władza tłumi prawo opozycji do zabierania głosu i wolność słowa. Sęk w tym, że Trybunał Konstytucyjny jest nie tylko częścią państwa, ale też w myśl monteskiuszowskiego podziału, organem władzy".

Załóżmy przez chwilę ? zapominając o wyznaniu Protasiewicza ?  że cala awantura o billboardy i spoty, nie była ze strony Platformy Obywatelskiej zagraniem obliczonym na doraźny sukces propagandowy, lecz autentycznym gestem społecznej troski o marnowane publiczne pieniądze. Załóżmy że Platforma w istocie liczyła na to, że uda się te billboardy i spoty zlikwidować, ale Trybunał ? nie chcąc się narazić na zarzuty totalitarnych praktyk  ? postanowił stanąć w obronie Konstytucji. Cóż to zmienia, jeśli idzie o to, co politycy Prawa i Sprawiedliwości ? a, przy okazji, o czym Szudrzyński udaję, że zapomniał, również wielu z nas ? sądzą o totalitaryzmie i jego obecności w naszym zyciu publicznym? Jeśli Platforma Obywatelska ustanawia w Polsce system pod wieloma względami stricte totalitarny, to jedna decyzja Trybunału Konstytucyjnego, ma tę naszą wiedzę redukować do kompromitującej wizerunkowej porażki? Przecież to jest zwyczajnie chore.

Jednak tu jest coś więcej. Otóż okazuje się, że pomysł  zakazu prowadzenia kampanii wyborczej był w tak oczywisty sposób niezgodny z Konstytucją, że przede wszystkim sami politycy Platformy Obywatelskiej wiedzieli, jak się sprawy mają, a decyzja Trybunału najwidoczniej była tylko tej wiedzy oczywistym i naturalnym efektem. Oczywiście, sytuacja, jaka nam została podarowana po czterech latach rządu Donalda Tuska i jego ferajny jest na tyle jasna, ze nie powinna nas dziwić jakakolwiek decyzja, czy to zwykłego sędziego, czy też sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Jednak tu, w tym wypadku, jedyne co można sobie pomyśleć, to to, że akurat jeśli idzie o ten zakaz, nikt nigdy nie traktował go poważnie. Bo na to, zwyczajnie jest jeszcze za wcześnie. Jak na dziś, można kogoś wyrzucić z pracy za poglądy, można na kogoś ? też za poglądy ? nasłać funkcjonariuszy ABW w kominiarkach o 6 nad ranem, można wreszcie z powodu poglądów ukarać kogoś grzywną 500 złotową, można nawet gdzieś lokalnie sfałszować cichaczem wybory. Zakazać prowadzenia kampanii wyborczej jeszcze nie można. A Szułdrzyński się cieszy, że Trybunał Konstytucyjny pokazał zarówno Platformie Obywatelskiej, jak i PiS-owi, że się pomylili.

A wydawałoby się, że to wszystko jest takie proste. Wystarczy tylko wyciągać wnioski z gotowych już faktów. Michał Szułdrzyński fakty te zna, kto wie, czy sam ich nie wytropił, tyle że dalej już ani rusz. Dla niego wszystko układa się według najbardziej prymitywnej propagandowej sztancy: Platforma Obywatelska chciała zniszczyć wolność słowa w Polsce, Prawo i Sprawiedliwość zaprotestowało przeciw temu, w gruncie rzeczy jednak ? tak jak to oni ? nieszczerze i głupio, natomiast Trybunał Konstytucyjny stanął na wysokości zadania i w swoim majestacie pokazał wszystkim, jak ma wyglądać państwo prawa. No i oczywiście jeszcze coś ? pan dziennikarz pokazał, że to gadanie o czwartej władzy, to jednak nie teoria, lecz najprawdziwsza praktyka.

Proponuję, żebyśmy jednak wciąż oczywiście byli czujni i elastyczni jednocześnie. Byśmy pamiętali, że dziennikarze to oczywiście element najbardziej podejrzany. Ale pamiętali przy tym, że cały problem dziennikarstwa wciąż pozostaje niewyjaśniony. Oni czasem są podli, czasem głupi. Dziś akurat wyszło na to drugie. No może z lekkim przesunięciem w stronę podłości.

Toyah





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.