Śledztwo blogerów w sprawie ?Katastrofy Smoleńskiej? - 12
data:01 lipca 2011     Redaktor: Barbara Chojnacka

Wszystkich zainteresowanych blogerskim śledztwem FYM-a odsyłamy do jego początków, zgodnie z sugestią autora, tu:
http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/01/drugi-katyn.html

Foto: FYM

YouTube
Konferencja Zespołu smoleńskiego

Z tego, co mówił premier J. Kaczyński odpowiadając na pytania dziennikarzy (http://www.youtube.com/watch?v=bkQVYXAU2Y8&feature=player_embedded), wynika, iż Zespół już dwa tygodnie temu chciał przedstawić swoje wstępne ustalenia ? co dodatkowo wzmacnia moje przekonanie, iż Zespół smoleński postanowił dokonać "ruchu wyprzedzającego" w stosunku do "komisji Millera", a przedstawiającego niektóre aspekty wydarzeń z 10 Kwietnia, zanim ukaże się "polski raport" (który zapewne będzie twórczym uzupełnieniem ruskiego załganego raportu komisji Burdenki 2). O tym, że ów ruch wyprzedzający się udał, świadczą reakcje ciemniaków oraz wybitnego radzieckiego eksperta E. Klicha, tego od frazy "walnęło-urwało" i od odkrycia, że oni (tj. eksperci na pobojowisku) byli od badania, nie od robienia tyraliery. Ciemniacy bowiem już tak daleko są myślami w obszarze "przyjaźni polsko-radzieckiej", iż nawet nie są w stanie myśleć w kategoriach innych jak promoskiewskie ? natomiast Klich jako ten, który walnie przyczynił się do ugruntowania ruskiej narracji, myślami jest już "po publikacji" owego "polskiego raportu", który "zamknie sprawę" i "zakończy badania". Moment, w którym "polska strona" oficjalnie "zamknie sprawę Smoleńska" rozpocznie się proces "wyciszania" wszelkich krytycznych głosów wobec oficjalnej ruskiej narracji i powolnego spychania tragedii na margines, bo, prawda, są ważniejsze problemy niż "grzebanie się w przeszłości" i "polskiej martyrologii" (zresztą jak widać po polskich mediach, które już dawno wróciły do normalnego zagłuszania rzeczywistości i codziennego prania mózgów polskich obywateli ? kwestia tragedii smoleńskiej to już prehistoria).

Zespół wykonał ruch, który może skłonić "komisję Millera" do jeszcze jakichś modyfikacji "polskiego raportu", ale wcale nie musi. Należy mieć na uwadze to, że realizująca polityczne zamówienie ta właśnie komisja, ma nie tylko wsparcie gabinetu ciemniaków, ale i samej Moskwy. Twarde i konsekwentne trzymanie się ruskiej narracji, to spokojna polityczna przyszłość wielu osób ? no chyba, że w neo-ZSSR i neopeerelu dojdzie do jakiejś dziejowej zawieruchy (wtedy jednak część winowajców będzie mówić, że dostawali polecenia z góry i "nic nie mogli zrobić", część zaś będzie twierdzić, że "o wielu bulwersujących sprawach nie wiedziała, a działała w najlepszej wierze", czyli krótko mówiąc: "nie chcieli, ale musieli"). Jeśli więc Zespół chce poważnie zagrozić ruskiej narracji, to powinien użyć tych dokładnie materiałów, które zostały przedstawione jako "oficjalne" (zwłaszcza przez Moskwę) i wskazać ? pokazując ludziom na patelni ? gdzie i co jest nie tak. Jeśli więc mowa jest o zafałszowaniach zapisów CVR, to trzeba zaprezentować, w których miejscach słychać cięcia montażowe, które miejsca są zniekształcone, co jest dopowiedziane (a co się nie pojawiło) itd. Nie można natomiast mówić, że są zafałszowania i traktować tego jako coś zrozumiałe same przez się.

Drugie istotne zagadnienie to kwestia właściwego argumentowania. Np. w 4'59'' tego materiału z konferencji  http://www.youtube.com/watch?v=1LzpnZTVpK0&feature=player_embedded) mowa jest o tym, że Ruscy nie poinformowali polskiej załogi o tym, że ił-76 odleciał, a więc, że nie ma zapowiadanej dla polskiej delegacji prezydenckiej ochrony ze strony FSB.

Owszem, Ruscy nie informowali ? ale polską załogę poinformowali przecież... Polacy, czyli załoga jaka-40 (o 10.29 ruskiego czasu): "Ił dwa razy odchodził i chyba gdzieś odlecieli".

Warto właśnie na ten (tj. odwołujący się do polskich źródeł) element ruskiej narracji zwrócić szczególną uwagę, gdyż jest to zrobione w celu uwiarygodnienia smoleńskiego kłamstwa. Co więcej, nie można ruskiego "raportu" demistyfikować i dezawuować za pomocą... ruskich stenogramów z wieży szympansów (A. Macierewicz odwoływał się do tego, co szympansy wyprawiały, domagając się skierowania polskiej delegacji na zapasowe lotnisko etc.) ? Ruscy bowiem zawsze mogą powiedzieć, że to są materiały nieformalne, niekompletne, zdobyte w sposób nie do końca legalny itd. Ruski "raport" należy podważać... tymże ruskim "raportem".

Jak więc skonstruowany jest ów załgany dokument? Po pierwsze, "piętrowo", tzn. nie mówi on bezpośrednio o faktach, lecz o relacjach, które traktowane są jako faktograficzne. To zaś pozwala autorom tego "raportu" wykorzystywać spreparowane zdjęcia, fałszywe ekspertyzy, kłamliwe zeznania paru świadków (s. 143 "raportu"), wzięte z sufitu dane, przekręcone lub nieistniejące wypowiedzi etc., jako "empiryczny podkład" tego, o czym mówią radzieckie badania dotyczące "katastrofy". Po drugie, koncentruje się on nie na opisie przebiegu zdarzenia, lecz na rekonstrukcjach "stanu psychicznego załogi" (s. 115, 130, 191) oraz "fatalnego szkolenia w polskich siłach powietrznych". Po trzecie, ma on zawartość stricte polityczną, wymierzoną przede wszystkim w osobę zamordowanego polskiego Prezydenta (w "raporcie" jest mowa o "sytuacjach naciskowych" w Gruzji, s. 142, etc.). 

Po czwarte zaś ? i na to Zespół chyba nie zwrócił do tej pory uwagi: "raport" wykorzystuje, jak wspomniałem, POLSKIE relacje, polskie dialogi, polskie doniesienia, a nawet polskie dokumenty jako "faktograficzny podkład" pseudobadań. Jednym wszak z najważniejszych, jeśli nie najważniejszym dowodem dla autorów załganego "raportu" jest kilkuczęściowa rozmowa załogi jaka-40 z załogą tupolewa. Jest ta konwersacja wielokrotnie przywoływana (choćby we fragmentach na s. 108, 156, 162, 165) w całym tekście i w związku z tym jej waga musi być dla Rusków pierwszorzędna. Będę więc i ja musiał do tej rozmowy wrócić, cytując także jej wulgarne elementy, które, zauważmy, Ruscy także ze sporym naciskiem przywoływali. Tej rozmowy polskich załóg NIE słychać jednak w wieży szympansów (poza tym fragmentem 10:37:01 ??-40????, (????? ?? ???????? ?????)./Arek (zdanie po polsku) [w stenogramie CVR: 10:37:01,3 044 Arek, teraz widać 200]). Mamy zatem do dyspozycji zafałszowane stenogramy i zapisy CVR oraz opublikowane w mediach dość niejednoznaczne relacje samej załogi jaka-40, która, nie wiem czemu, nie została dotąd przesłuchana przez Zespół smoleński, a ponadto, zapewne w celu dodatkowego zastraszenia przez "polskie władze",była stawiana w stan oskarżenia za "złamanie procedur związanych z lądowaniem" na Siewiernym.

Co do załogi jaka, wiemy od niej samej, została zagoniona przez Rusków (którzy twierdzili, że tupolew odleciał) zaraz po "wypadku" do samolotu, gdzie miała siedzieć przez następne godziny. Na marginesie dodam, że A. Kwiatkowski w książce "Mgła" twierdzi (s. 103), że słyszał od załogi jaka, że... była na "miejscu katastrofy" ("okazało się, że tak, że poszli tam na piechotę") - co zupełnie kłóci się z tym, co twierdzili członkowie załogi zapewniający, że nie pozwolono im udać się tam, gdzie "spadł tupolew". No więc byli polscy piloci, czy nie byli na pobojowisku? Jeśli byli, to czemu o tym nie mówili, a jeśli nie byli, to czemu Kwiatkowski mówi, że słyszał, że byli? Poza tym, jak wyglądał pobyt załogi jaka-40 na Siewiernym, zanim wszczęto alarm i zaczął się cyrk z jeżdżeniem "strażaków" po lotnisku? Co robili, gdzie byli, czy mieli ruskie towarzystwo, czy nie, czy swobodnie rozmawiali z załogą tupolewa, czy też mieli kogoś "do pomocy"?

Zostawiam jednak te kwestie na razie do dalszego wyjaśnienia i wracam do rozmów załóg, zgodnie z tym, co podają zafałszowane stenogramy. Otóż pierwsza ważniejsza wypowiedź, która pada ze strony załogi jaka (wg załganych stenogramów o 10:24 ruskiego czasu) brzmi tak: "No witamy ciebie serdecznie. Wiesz co, ogólnie rzecz biorąc, to pizda tutaj jest. Widać jakieś 400 metrów około i na nasz gust podstawy są poniżej 50 metrów grubo." Ta soczysta żołnierska fraza z lubością przywoływana była w wielu ruskich relacjach, także jest parokrotnie zacytowana w "raporcie" - pytanie jednak, czy jest to komunikat, który należy do rutynowego języka polskich pilotów, czy jest to jakaś zupełnie nietypowa wiadomość wypowiedziana w nietypowych okolicznościach? Drugi pilot, czyli śp. R. Grzywna pyta wtedy: "A wyście wylądowali już?" - co jest dość zaskakujące, jeśliby tupolew, jak nas przekonuje oficjalna ruska narracja, wyleciał z Okęcia blisko 2 godziny po jaku-40. Co innego bowiem, gdyby samoloty wystartowały o podobnym czasie. No i pada też kluczowa dla ruskiego "raportu" wypowiedź (10:25 rus. czasu): "powiem szczerze, że możecie spróbować jak najbardziej. Dwa APM-y są, bramkę zrobili, tak że możecie spróbować, ale... Jeżeli wam się nie uda za drugim razem, to proponuję wam lecieć na przykład do Moskwy albo gdzieś."

Ruscy, jak wiemy, na tych paru wypowiedziach załogi jaka ? tych dotyczących złych warunków, ale zarazem zachęcających do lądowania, konstruują sobie alibi, iż tak naprawdę, to nie oni tylko sami Polacy wpakowali innych Polaków w tarapaty. Co tam lotnisko, co tam szympansy, co tam nawet mgła, zdaje się mówić "raport" ? załoga jaka-40 twierdzi przecież, że można spróbować lądować (więc Ruscy mają "czyste ręce"):

"W tym samym czasie, z drugiej radiostacji załoga Tu-154M nawiązała na częstotliwości 123.45 MHz łączność  z załogąsamolotu Jak-40, znajdującą się na lotnisku. Załoga Jak-40 w emocjonalnych słowach "Wiesz co, ogólnie rzecz biorąc to pizda tutaj jest" przekazała,że według jej oceny pogoda jest zła, widzialność400 metrów, pionowa widzialność- poniżej 50 metrów, ale także powiedziała,  że "? nam się  udało usiąść w ostatniej chwili. Ale szczerze powiem, że możecie spróbować, oczywiście, są 2 APM-y, zrobili bramkę". Po otrzymaniu i ocenie informacji, załoga Tu-154M podjęła decyzjęwykonania "próbnego" podejścia do lądowania, a dowódca statku przekazał kontrolerowi o godz. 10:25:01: "Dziękuję, jeśli to możliwe spróbujemy podejście, ale jeśli nie będzie pogody wtedy odejdziemy na drugi krąg"." (s. 162 "raportu"; soczysta fraza jest w nim podkreślona; por. też odniesienia do rozmów załóg na s. 17-18, zwł. 108, 156, 165, 172, 192, 205, )

Dlaczego jednak Wosztyl mówi "Moskwa albo gdzieś", skoro powinien był słyszeć chwilę temu z dialogu załogi z "wieżą", że zapasowe są "Witebsk, Mińsk" (10:24)? Czy to znowu jest typowa wypowiedź, czy nie? Dlaczego Wosztyl proponuje Moskwę, skoro tam NIE ma lecieć tupolew? "Gdzieś"? Jak to "gdzieś", skoro są w ruskiej przestrzeni powietrznej, w której nie można się przecież swobodnie poruszać i zmieniać sobie trasę w dowolnej chwili? Wosztyl mówi poza tym "jeżeli wam się nie uda za drugim razem", choć przecież tupolew jeszcze nie zbliżył się do lotniska i żadnego pierwszego razu nie było.

No i na koniec tych moich uwag jest jeszcze jedna ważna kwestia z ruskiego "raportu", którą mógłby się zająć Zespół tworzący Białą Księgę. Chodzi o przygotowania przeprowadzone przez załogę tupolewa 9-go kwietnia, czyli w przeddzień tragicznej wizyty prezydenckiej delegacji w neo-ZSSR. Jak czytamy na s. 29:

"Na zapytanie Komisji o przebieg wstępnego przygotowania załogi przed lotem na lotnisko Smoleńsk "Północny", strona polska przedstawiła informację,  że przygotowanie do tego lotu załoga przeprowadziła samodzielnie 09. 04. 2010. Wyniki przygotowania załoga przedstawiła dowódcy pułku i dowódcy eskadry. Zapisy  o przeprowadzeniu przygotowania, rozpatrywanych problemach, wykorzystanych materiałach i wynikach kontroli  przez przełożonych gotowości załogi do wylotu nie były dokonywane. Podczas przesłuchania dowódca eskadry oświadczył,  że prowadzenie kontroli gotowości podwładnych mu załóg nie należy do jego obowiązków.
W pododdziale znajduje siędziennik zadań(przedstawienie wyników wstępnego przygotowania i gotowości załogi), wypełniany przez dowódcęstatku powietrznego, w którym widnieje  wpis tylko o składzie załogi, numerze zadania lotniczego (rozkazu) Nr 69/10/101 i rodzaju lotu. Dalej znajduje sięrubryka z podpisem dowódcy statku powietrznego o gotowości załogi."

Jeśli był lot 9-go, to gdzie są jego ślady w zapisach FMS-a, w pracy wieży szympansów (wedle "raportu" - 9-go najwyraźniej NIE pracowała, s. 81), w dokumentacji 36 Pułku? O której się odbył i kto go śledził? Jeśli się odbył, to dlaczego potem został utajniony lub "zniknięty"? Z jednej strony więc należy z całą pewnością szukać ruskich winowajców, ale też nie zapominać, że w "polskiej zonie" też są rozmaite mroczne zakamarki, które powinny być rozświetlone pracami smoleńskiego Zespołu.

Link do tekstu i komentarzy:
http://freeyourmind.salon24.pl/320138,konferencja-zespolu-smolenskiego





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.