Myśli 36/2025, 05 września 2025 Jeśli ktoś naucza inaczej i nie trzyma się zdrowych słów Pana naszego Jezusa Chrystusa oraz nauki zgodnej z pobożnością, jest nadęty, niczego nie pojmuje, lecz choruje na dociekania i słowne utarczki. Z nich rodzą się: zawiść, sprzeczka, bluźnierstwa, złośliwe podejrzenia, ciągłe spory ludzi o wypaczonym umyśle i którym brak prawdy - ludzi, którzy uważają, że pobożność jest źródłem zysku (1 Tm 6, 3-5). Lecz kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza. 7 Biada światu z powodu zgorszeń! Muszą wprawdzie przyjść zgorszenia, lecz biada człowiekowi, przez którego dokonuje się zgorszenie. Strzeżcie się, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem powiadam wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mojego, który jest w niebie (Mt 18, 6-7, 10).
Rodzice dzieci szkolnych stają przed decyzją wypisania swoich pociech z dobrowolnego przedmiotu „Edukacja zdrowotna”. W normalnym państwie media spełniając rolę nadawcy dbającego o interes społeczny zaprosiłyby pomysłodawców tego przedmiotu, by przedstawili, co on będzie zawierał. Następnie zaprosiłyby ekspertów by wypowiedzieli się na ten temat, i ewentualnie, by mogli zadawać pytania pomysłodawcom, aby wyjaśnili wątpliwości. I dopiero wtedy rodzice mieliby podstawy do podjęcia decyzji.
Jednak nie żyjemy w normalnym państwie. Minister edukacji realizuje niepolskie interesy, media państwowe nie służą obywatelom pomocą w rozeznaniu sprawy, lecz są zaangażowane w propagandę, zaciemnienie sprawy oraz stosują nacisk na niezorientowanych rodziców.
Niekiedy trudno jest samodzielnie rozeznać, co kryje się za zachęcającym tytułem, i dlatego trzeba się opierać na autorytetach, by wyrobić sobie zdanie w różnych kwestiach. Trudno jest każdemu rodzicowi przeanalizować zakres przedmiotu i ocenić jego pożyteczność bądź szkodliwość.
Ponieważ nie można polegać na tzw. „mediach publicznych”, dlatego należy wyrobić sobie opinię w oparciu o głos osób prawdziwie zatroskanych o dobro dzieci i młodzieży oraz o rzetelne nauczanie. Takim autorytetem jest niewątpliwie Kościół wraz z jego hierarchią, który podejmuje nieustannie troskę o zbawienie człowieka, a także o godne życie na ziemi. Stanowisko Episkopatu w sprawie „edukacji zdrowotnej” jest dostępne: https://episkopat.pl/doc/228925.List-Prezydium-Konferencji-Episkopatu-Polski-w-sprawie-nowego.
Takimi autorytetami są osoby i stowarzyszenia związane z Koalicją na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły (KROPS); na stronie https://www.ratujmyszkole.pl/ znajduje się wiele materiałów informacyjnych oraz związanych z podejmowanymi przez środowisko akcjami. Osoby z tego środowiska wielokrotnie wypowiadały się w różnych mediach (choć do publicznych nie byli dopuszczani) i można się zapoznać z ich ocenami. Gdy zdarza się, że rodzice mają kłopot z zapoznaniem się z tymi analizami, to jeszcze mają zdrowy instynkt, który podpowiada, że kto daje wiarę obecnemu premierowi, to sam sobie szkodzi. I podobnie, kto daje wiarę obecnemu ministrowi edukacji, to sam sobie szkodzi. Dlatego, jeśli nawet nie wiem, jak to jest z tym przedmiotem, to pierwszy wybór: wypisanie dziecka z zajęć. Zresztą, co to za dobrowolny przedmiot, gdy minister edukacji zapisała na niego wszystkie dzieci i dopiero każdy rodzic musi indywidualnie wypisywać swoje dziecko z tego przedmiotu.
M. Dzierżawski zauważa (https://stronazycia.pl/nasila-sie-dezinformacja-ws-edukacji-zdrowotnej/), że w Polsce 1 września weszła do szkół tzw. "edukacja seksualna", która dla zmylenia rodziców ukrywa się pod nazwą "edukacja zdrowotna". Według opublikowanej przez MEN podstawy programowej oraz programu nauczania, uczniowie od 4-klasy szkoły podstawowej mają być oswajani m.in. z masturbacją, rozwiązłością seksualną, homoseksualnym stylem życia oraz ideologią LGBT. Na lekcjach ma być również podważana i kwestionowana tożsamość płciowa uczniów, co wywołuje destabilizację psychiki dzieci i młodzieży. Trwa również w mediach propaganda związana z "edukacją zdrowotną". Szefowa MEN Barbara Nowacka, przekonuje rodziców do tego, aby posyłali swoje dzieci na "edukację zdrowotną". Propagandowe materiały zachęcające do udziału w lekcjach publikują największe media głównego nurtu, kuratoria oświaty oraz rozmaite instytucje i środowiska pozarządowe. MEN przygotowało specjalne materiały propagandowe, które poprzez szkoły zaczynają już trafiać do rodziców, aby manipulować nimi w celu w celu wymuszenia zgody na udział dzieci w lekcjach "edukacji zdrowotnej". Nie ma ani jednego słowa o tym, że "edukacja zdrowotna" zawiera w sobie "edukację seksualną". Od reakcji rodziców będzie zależeć, co dalej zrobią deprawatorzy, którzy nie ukrywają, że lekcje rozbudzania seksualnego i destabilizacji psychiki mają być w przyszłości obowiązkowe. To, czy tak się stanie, zależy od skali oporu rodziców, od ich osobistych decyzji i zaangażowania.
A zatem przed rodzicami bardzo ważny krok do wykonania. Należy wypisać swoje dzieci z przedmiotu "Edukacja zdrowotna" i zachęcić swoich znajomych do takiego samego kroku. Warto spojrzeć na materiały: https://wypisujmydzieci.pl/.
Dobrze jest najpierw zapoznać się, co jest istotą wprowadzenie tego przedmiotu, by umieć zająć stanowisko w rozmowie. Np. wysłuchać rozmowy z Hanna Dobrowolską i Agnieszką Pawlak-Regulską:
Musimy się zmobilizować, bo władza potraktuje decyzje rodziców jako rodzaj plebiscytu za min. B. Nowacką albo przeciw. Jeśli stosunkowo dużo rodziców zgodzi się na udział w swoich dzieci w tych zajęciach, to w przyszłym roku staną się one obowiązkowe. Nie można do tego dopuścić! A wydaje się, że obecna minister edukacji zdążyła już tak wiele szkód poczynić; najlepiej więc, aby jak najszybciej przestała kierować resortem.
I dlatego każdy powinien zrobić, co może w swoim zakresie, aby poinformować znajomych rodziców, jaki jest charakter tego przedmiotu i zachęcać, by wypisali swoje dzieci z niego, składając odpowiednie oświadczenie w szkole do 25 września.
Może do tego potrzebna jest odwaga cywilna; mówi o niej Dariusz Zalewski:
Podejmijmy choć drobny wysiłek, by wysłać informację do znajomych, nawet jeśli mieliby ją odrzucić. Wysiłek każdej osoby to walka na rzecz dobra!
Trzeba też pamiętać, że wprowadzono obowiązkowy przedmiot „Edukacja obywatelska”, który może służyć negowaniu patriotyzmu. Pilnujmy, czego tam się uczy!
Chciałoby się doczekać sytuacji, gdy rządzący będą podejmowali troskę o dobro wspólne i będzie można z zaufaniem przyjmować, to co mówią. I gdy media publiczne, ale nie tylko, wszystkie media nadające w Polsce, za cel stawiały sobie docieranie do prawdy, by ją przekazać społeczeństwu.
Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.