TE WYBORY TO REFERENDUM ZA LUB PRZECIW ISTNIENIU PAŃSTWA POLSKIEGO
data:30 maja 2025     Redaktor: Redakcja

W obliczu centralizacyjnych planów gremiów zarządzających Unią Europejską to, kto
zostanie prezydentem Rzeczpospolitej Polskiej nigdy nie było tak ważne, jak obecnie.

Przypomnijmy elementarne fakty dla Polski i Polaków wagi najwyższej a których
świadomość jest w naszym kraju słaba. Do wybuchu pełnoskalowej wojny na Ukrainie
niemiecki plan uzyskania już nie tylko dominującej, ale władczej pozycji na kontynencie
Europejskim opierał się na ścisłej współpracy z Rosją. Gazociągi Nordstreamu, po
bałtyckim dnie dostarczające większość najważniejszego dla Europy surowca
energetycznego z Rosji bezpośrednio do RFN uczynić miały z Niemiec kontynentalne
centrum dystrybucji gazu. Surowiec ten, bez którego obejść się nie sposób, Niemcy
otrzymywałyby po cenie parokrotnie niższej od tej, za którą Rosja gaz sprzedawała np.
Polsce. Już na samym pośrednictwie Niemcy zarabiałyby krocie, ale to nie wszystko –
mając za najmniejsze pieniądze każdą ilość surowca energetycznego ta największa
potęga gospodarcza Europy uzyskałaby potężną przewagę konkurencyjną. Mogłaby
bowiem produkować i sprzedawać wszystko taniej, niż ktokolwiek inny. Równocześnie
Niemcy, za pomocą w pełni dla niej sterownych decydentów Unii Europejskiej,
przeforsowały dyrektywy zmuszające wszystkich innych, a przede wszystkim Polskę, do
energetycznej transformacji najściślej odpowiadającej interesom Niemiec. Czyli –
likwidacji górnictwa węglowego i zamykania wszystkich elektrowni zdolnych działać bez
surowca kupowanego z Niemiec. Wszystkich więc nie napędzanych kupowanym w
Niemczech gazem czy wiatrakami kupowanymi oczywiście też w Niemczech. Po
wybuchu wojny na Ukrainie Niemcy liczyły na to, że w parę tygodni Ukraina stanie się
własnością Rosji. Niemcy zamknęły nawet wtedy swoją przestrzeń powietrzną dla
amerykańskich i brytyjskich samolotów zmierzających do polskich lotnisk, z których
amerykańską i brytyjską pomoc zawoziliśmy na Ukrainę. Ku przerażeniu Berlina
premier Morawiecki natychmiast przekazał też Ukrainie sprzęt w zdecydowanej
większości nie nowoczesny, bo przeznaczony do zezłomowania w perspektywie kilku lat,
ale sprzęt Ukraińcom świetnie znany. Czyli taki, którego Ukraińcy mogli używać
natychmiast i to sprzęt w ilościach poważnych, np. kilkaset czołgów. Równocześnie
Morawiecki przyleciał do Berlina i w słowach, które odbiły się głośnym echem na całym
świecie, zażądał od Niemiec, by nie tylko pomagania Ukrainie nie utrudniały, ale by jej
udzieliły pomocy proporcjonalnej do niemieckiego potencjału. W dniach tych też
okazało się, że szybka pomoc dla Ukrainy – uratowała jej niepodległość. Agresja, która
miała przynieść Rosji błyskawiczne zwycięstwo, zamieniła się w wojnę długotrwałą.
Skutkiem tego było wyłączenie gazociągów Nordstream. A to oznaczało, że cały misterny
niemiecki plan legł w gruzach. RFN najpierw rzucił się wtedy do wielkiej energetycznej
zmiany, bez której niemiecką gospodarkę spotkałaby katastrofa. Niemcy błyskawicznie
zbudowali gazoporty, by gaz kupować od Arabów i Amerykanów. Poświęcili też
największą i najcenniejszą przyrodniczo niemiecką puszczę, by jak najprędzej w jej
miejscu wykopać największe w Europie odkrywkowe kopalnie węgla brunatnego. Bo jak
wiadomo absolutnie każda, największa nawet z największych katastrof ekologicznych
jest działaniem super – ekologicznym, jeśli tylko dokonywana jest w interesie Niemiec.
Ledwie jednak RFN „ogarnął sytuację” i zorientował się, że powrót do „resetu” z Rosją
raczej nie będzie kwestią najbliższych lat – wypichcono w Berlinie nowy projekt
imperialny. Czyli – nowy sposób na to, jak Niemcy (no, może we współpracy z Francją i
trochę Holandią) rządzić mają całą Europą. Pomysłem tym są ogłoszone jesienią 2023
tzw. Nowe Traktaty Europejskie. Tylko jedna osoba, która pod tym projektem się
podpisała, nie jest obywatelem RFN. Ale i tak dało się je głosować w Parlamencie
Europejskim. Choć tutaj doszło do niespodzianki – głosowany jesienią 2024 pierwszy
krok w kierunku Nowych Traktatów Europejskich zyskał minimalną tylko większość
głosów. Wystarczyłoby, żeby eurodeputowani polskiej lewicy i Platformy Obywatelskiej
wstrzymali się od głosu a projekt Nowych Traktatów Europejskich zostałby na tym
etapie zatrzymany. Niestety („dzięki” m.in. „naszym”) nie został. Co dla nas oznacza, że
likwidacja naszego państwa zbliża się do Polski coraz szybszymi krokami. Przesadzam?
Oni odrobinę!
Już jesienią 2023 uczestniczyłem w pierwszej polskiej konferencji na temat Nowych
Traktatów Europejskich, w której udział brali profesorowie prawa (specjalizujący się w
prawie europejskim), prezes NBP, ministrowie rządu Mateusza Morawieckiego,
parlamentarzyści tacy, jak Jacek Saryusz-Wolski i inni. Przeczytałem uważnie każdą
literę, każdy średnik i przecinek Nowych Traktatów Europejskich. Stwierdzam
jednoznacznie: po ich wdrożeniu państwo polskie przestanie istnieć. Jeśli pozostaną u
nas bowiem jakiekolwiek „ministerstwa” – będą tylko i wyłącznie organami
realizującymi dyrektywy unijne. Przestanie istnieć polska bankowość centralna,
wszystkie polskie rezerwy złota i walut obcych trafią do skarbców Europejskiego Banku
Centralnego we Frankfurcie, jedyną walutą będzie euro. Jeden z paragrafów mówi
nawet o tym, kto będzie decydował o budowie dróg. W Polsce – kompetencji takich nie
będzie miał nikt. Nawet budowa dróg gminnych i osiedlowych decydowana będzie w
brukselskich (de facto: berlińskich) władzach UE (kwestia chodników dla pieszych i
ścieżek rowerowych w Nowych Traktatach Europejskich pominięta została chyba przez
niedopatrzenie). Nie będzie też żadnej polskiej decyzyjności w sprawie czegokolwiek
dotyczącego np. polskich szkół, służby zdrowia i w zasadzie – wszystkiego. A
najciekawsze w tych Traktatach jest to, że mowa w nich też o tzw. „Obszarze
Rdzeniowym”. Znajdą się w nim Niemcy, Francja i parę innych krajów. I na ich
obszarze – prawa będą inne. Najściślej tak, jak to było w Imperium Rzymskim i
wszystkich innych imperiach, w których inne prawa mieli „obywatele imperialnej
metropolii” i całkowicie inne – „mieszkańcy prowincji imperium”. Z Nowych Traktatów
Europejskich najściślej wynika, że Polacy należeli będą do tych drugich. Równocześnie
kategorycznie podkreślam, że unijne super – państwo absolutnie nie ma być jakąkolwiek
fe – de – racją! Absolutnie nie! Federacją jest np. USA, gdzie z każdego stanu, większego
czy mniejszego, do wspólnego parlamentu trafia taka sama liczba kongresmanów. W
prawdziwej federacji (takiej, jaką USA, Szwajcaria, Meksyk, po części RFN i wiele
innych) każdy stan (czy land) ma też odrębne (nie kolidujące z federalnym) prawo.
Prawo adekwatne dla narodu czy grupy etnicznej zamieszkującego dane państwo
stanowiące składnik wielkiej federacji. Z Unią Europejską – w absolutnie żadnym
stopniu tak nie będzie. Ma to być nie żadna federacja, lecz ober – państwo działające w
sposób skrajnie scentralizowany. I poza „obszarem rdzeniowym” – nie będą w nim
istniały nawet ś l a d o w e (!!) formy jakiejkolwiek niezależności czy autonomii.
O to chodzi w tych wyborach. Głos na Rafała Trzaskowskiego – to głos za wszystkim, co
wymieniłem powyżej. A głos na Karola Nawrockiego – to głos za Polską niepodległą. W
tej właśnie sprawie głosujemy 1 czerwca 2025.

Artur Adamski





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.