Jamci: Zwycięzca weźmie wszystko? ? Część 1
data:22 czerwca 2011     Redaktor:

Ratunkiem dla kraju może być tylko odcięcie tego czerwonego wrzodu, ale pacjent ? społeczeństwo ? musi przeżyć ten zabieg.

Sławomir Błażek
Czas pędzi niemiłosiernie. Migiem przelecą dwa letnie miesiące i po chwili staniemy u progu kolejnych wyborów. Tym razem nie będę rozpisywał się nad tym, co tzw. władza może wyczyniać w okresie przedwyborczym. Pewne jest jedno ? ryciu i wrzutom nie będzie końca. Oprócz tego trzeba mieć świadomość, że jeśli namiestnikom wyjdzie w wewnętrznych kalkulacjach, że opozycja ma poważne szanse na wygraną, to wyborów nie będzie, albo odbędą się po uprzednim związaniu i zakneblowaniu partii opozycyjnej. W obliczu ewentualnych rozliczeń smoleńskich po prostu nie ma takiej opcji, że opozycja mogłaby wygrać. To musimy sobie wypisać wielkimi literami na dużej kartce i powiesić w widocznym miejscu w naszych domach. Absolutnie nie zgodzą się na żadne oddanie władzy. Więcej o tym kolejnym razem.

Teraz chciałbym rzec parę słów do szeroko pojętej opozycji. Okres rządów PIS-u i koalicjantów chyba dobitnie pokazał, że zbliżając się nieuchronnie do kolejnych wyborów, trzeba sobie koniecznie uświadomić parę zasadniczych spraw.

Spójrzmy na sytuację Polski z pewnego dystansu, gdyż wtedy widoczne stają się wszelakie uwarunkowania i mechanizmy, które w dużej części unikają naszej uwadze w ferworze codziennej młócki politycznej, kiedy to przy obecnym monopolu namiestnictwa chcąc, nie chcąc trzeba nieustannie reagować na kolejne zaczepki, oszczerstwa i afery.

Po zmasakrowaniu, zgwałceniu i bezwzględnym rabunku Polski w czasie Drugiej Wojny Światowej oraz po zaprowadzonych porządkach geopolitycznych po 1945 roku zbliżamy się do wyborów, które mogą stać się drugą po 1989 roku okazją do zrzucenia brzemienia sowieckiego nowotworu. Możemy oczywiście narzekać, że spora część narodu poddawana jest permanentnej obróbce medialnej i jako taka zapewne nie zechce stanąć przy Polsce, gdyż wmówiono jej, że zwycięstwo Polski oznacza odebranie społeczeństwu kolorowych gazetek, bilbordów, ogródków piwnych i galerii handlowych. Nie zmienia to faktu, iż za niedługo dana nam najprawdopodobniej będzie możliwość odrzucenia namiestniczego zaprzaństwa.

Załóżmy, że wybory wygrywa opozycja. Powiedzmy, że nawet z takim wynikiem, który umożliwia jej samodzielne rządy. Miła perspektywa prawda? To teraz pozwolę sobie zadać szanownej opozycji parę pytań.
Poczyńmy kolejne założenie. Wysoka wygrana może oznaczać, że w wyniku zdecydowanych zmian, porządków i reform część społeczeństwa po prostu podporządkuje się. Niektórzy dotychczas wspierający zaprzaństwo z tego samego posłuszeństwa poddadzą się procesowi oczyszczania Polski. Tym bardziej włączą się w niego ci, którzy w ogóle się nie odzywali i za każdym razem stanowili bierną grupę narodu. Powyższe reakcje objąć mogą część kadry urzędniczej, kierowniczej i w ogóle niektórych przedstawicieli tych zawodów, którzy w normalnych warunkach powinni stanowić elitę kraju.

Szanowna opozycja musi jednak wiedzieć, że nawet wysoka wygrana nie będzie oznaczać optymalnych warunków do podnoszenia Polski z upadku. Rzut oka na nasze miejsce na mapie i na naszą najnowszą historię, łącznie z datą 10 kwietnia 2010 roku powinien wystarczyć, aby stanąć na ziemi i trzeźwo ocenić sytuację.

Czy nasza opozycja jest świadoma tego, że jakiekolwiek próby stopniowego układania się z zastanym (nie)porządkiem oznaczać będą rychłą klęskę? Czy na pewno macie na uwadze fakt, że nowotwór namiestniczej zdrady, pasożytnictwa i szkodnictwa zagnieździł się przez okres od 1945 roku na wszelkich możliwych obszarach i poziomach życia państwa? A czy nasi opozycjoniści orientują się, co jest najczęstszym fundamentem trwania namiestnictwa w Polsce? Otóż podpowiem, że o ile na poziomie szeroko pojętej władzy, czyli nadzoru nad powierzonym zaprzańcom terenom, chodzi o afrodyzjak władzy, spore pieniądze i oczywiście obce interesy, a wszystko to motywowane wrogością do Polskości (Polskość = Polacy, Kościół, Tradycja), o tyle na nie mniejszy opór materii szanowna opozycja natrafi na poziomie, że tak to ujmę, zwykłych mieszkańców kraju.

Tutaj zwycięzcy zderzą się ze oporem scementowanym strachem przed ewentualną utratą tego, co ludzie otrzymali w ramach kolejnych etapów niszczenia Polski (okres komunizmu). Trzeba wam wiedzieć, że niezwykle zaciekle broni się majątku i stanu posiadania, który nabyło się ogólnie rzecz ujmując nie zawsze w legalny sposób. Stan ów bardzo często stanowił dar od władzy, która z jednej strony strasząc przed utratą majątku, jednocześnie z drugiej obdarowywała nim bardzo często tych, którzy nawet, jeśli mogliby dojść tych wszystkich pozycji szefów PGR-ów, małych zakładów i zostać niższą kadrą urzędniczą, to w normalnych warunkach musieliby przejść wszystkie wymagane etapy nauki itd. Awans na skróty i podszyty strachem przed utratą tego, co otrzymali nie do końca zasłużenie, wiąże awansowanych z władzą oraz z rzeczonym stanem władzy i majątku. Do tamtych mechanizmów i grup uwłaszczenia dodać należy kontynuację tego szkodniczego procesu po 1989 roku, a więc kontakt z o wiele większymi pieniędzmi i przywilejami.

Ludziom tym skutecznie wmówiono, że powrót Polski oznaczać może jedynie utratę stanu zawłaszczenia i dlatego szanowna opozycja musi wziąć to pod uwagę przy opracowaniu sposobu postępowania w ramach naprawy kraju.

Do kwestii majątkowych dorzućmy jeszcze strach przed ujawnieniem sporej ilości spraw i sprawek tych, którzy poszli na współpracę z systemem. Te szuflady nadal każą o sobie pamiętać. Niestety dotyczy to również pewnej części naszego duchowieństwa. Trzeba by tu umiejętnie oddzielić ubeckich VIP-ów o całej masy donosicieli, którym zresztą należy w zdecydowany sposób zakomunikować, co Polska myśli o ich działalności i dorobku.

Z równie otwartymi rękoma ewentualni zwycięzcy spotkają się ze strony medialnego zaplecza szeroko pojętej władzy. Nie po to te media były tworzone, aby teraz, ot tak po prostu pozwolić na oddanie władzy.

Opór więc będzie bez mała powszechny. Wariantem węgierskim nie możemy się specjalnie posiłkować, ponieważ Węgry nie leżą jak Polska w bezpośrednim geopolitycznym przeciągu między Berlinem a Kremlem. Na spokojne reformy nie możemy więc liczyć. Abstrahuję już od tego, że na przeprowadzenie gruntownych porządków trzeba mieć również znaczne środki finansowe. Z chwilą hipotetycznego odzyskania niepodległości z pewnością wszelkie źródła finansowania zostałyby z mocarstwową radością zamknięte. Poza tym przez te wszystkie lata kolejne ekipy zdrajców zdążyły wypracować całkiem trwałe kontakty ze swoimi geopolitycznymi zwierzchnościami, które w razie potrzeby są gotowe przywrócić porządek w pasie buforowym między Niemcami a Rosją.

Zapytać więc chciałbym naszą opozycję, czy aby na pewno dniami i nocami opracowuje mocny i spójny plan systematycznych działań, które zakończą egzystencję zaprzaństwa a jednocześnie nie przerażą zbytnio wszystkich tych, którzy z lęku przed utratą stanu posiadania mogą odwrócić się od reformatorów, choćby nie wiem, jak szlachetne owi reformatorzy mieliby pobudki.

Czy nasza partia opozycyjna czyni starania do połączenia sił z ugrupowaniami, którym jest po drodze do wolnej i suwerennej Polski? Czy prezes szanownej opozycji założył już wystarczająco silne przyrządy optyczne, które pozwolą mu na ewentualne wykrycie sabotażu podobnego do zdrady Kluzik-Rostkowskiej i Poncyliusza. Ponieważ, jeśli przed tamtymi wyborami władza uznała za stosowne ryć pod partią opozycyjną i umieścić mechanizm sabotażu tuż przy prezesie opozycji, to tym bardziej będzie chciała powtórzyć ten manewr przed nadchodzącymi wyborami. Pamiętajmy, stawką jest być albo nie być dla namiestników.

Ratunkiem dla kraju może być tylko odcięcie tego czerwonego wrzodu, ale pacjent ? społeczeństwo ? musi przeżyć ten zabieg. Musi zostać przeprowadzona podstawowa lustracja i należy przygotowywać kadry do odzyskania Polski z łap namiestniczych. W paru przypadkach konkretnie i boleśnie rozliczyć zaprzańców oraz oczywiście poczynić wszelkie możliwe kroki w celu wyjaśnienia kwestii smoleńskiej i postawienia przed sądem winnych tego "wypadku". Trzeba już zawczasu nawiązywać kontakty z tymi państwami europejskimi i środowiskami, które mogą nam pomóc w trudnym czasie wychodzenia z postkomuny. Opozycja winna wyznaczyć spośród swoich szeregów ludzi, którzy będą zajmowali się aktywną obserwacją wydarzeń politycznych na świecie w ten sposób, aby można było rzeczowo i zdecydowanie wykorzystywać dane tendencje i układy sił ? od czasu wojny po raz pierwszy na korzyść Rzeczypospolitej. Tym bardziej, że okres prezydencji oznacza tak naprawdę prezydencję Rosji w UE. Zadaniem namiestników ma być tylko nieprzeszkadzanie w załatwianiu przez Kreml swoich interesów przy otwartych wszystkich unijnych drzwiach. Lata zajmie naprawa tych szkód!

Poza tym oczywiście ważny jest program naprawczo-modernizacyjny i jasna strategia dla młodzieży i rodzin, ale jeśli nie unieruchomi się mechanizmu zdrady puszczonego w ruch z chwilą skreślenia Polski w czasie ostatniej wojny światowej, to wszelkie reformy będą na próżno. Wszelkie inne kombinacje, wersje light (np. pomijanie fundamentalnej kwestii smoleńskiej) czy dziwne koalicje, czy też opcja nie wygrania wyborów oznaczają klęskę i całkowity upadek Polski. 

Jamci





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.