Bożena Ratter: Edukacja zdrowotna ma być seksualizacją uczniów
data:26 października 2024     Redaktor: Anna

Kurier Poranny donosił o wzburzeniu angielskiej opinii na wieść o niskim morale uznanego de jure rządu rosyjskiego. Okazało się bowiem, że wszyscy dostojnicy rosyjscy, w tym małżonka szefa III Międzynarodówki, Zinowiewa, uprawiają handel żywym towarem, i to nie zwykłym, a dziecięcym towarem- dziewczynkami dwunastoletnimi dla celów rozpusty.
 
Pod hasłem sprawiedliwości dla ludu socjalistycznego, bezpieczeństwa i zdrowia dzieci sowiecka organizacja „pomocy głodnym" (tak zw. „Pomgoł ) w dotkniętych strasznym głodem guberniach nadwołżańskich, w 1921roku zabierała rodzicom dzieci niby to dla umieszczenia w ochronkach w Moskwie, a właściwie dla domów rozpusty. Większość dzieci miała choroby weneryczne, nieletnie dziewczynki zachodziły w ciążę. (Henryk Glass Walka z bolszewizmem)


Pod hasłem sprawiedliwości dla ludu socjalistycznego, bezpieczeństwa i zdrowia dzieci w 2026 roku, Ministerstwo Edukacji w rządzie Donalda Tuska, wprowadza przedmiot edukacja zdrowotna. Z wypowiedzi MEN wynika, iż edukacja zdrowotna ma być seksualizacją uczniów- powszechnie w szkołach! Ministerstwo Edukacji chce dogonić Europę w diametralnej zmianie roli szkoły, ponieważ w Europie i w Polsce prowadzony jest wielki eksperyment socjotechniczny, którego obiektem i ofiarami są nasze dzieci.
 
Magdalena Czarnik od 12 lat zajmuje się ochroną dzieci przed fałszywą edukacją seksualną. Podczas konferencji, która odbyła się 14 października 2024 r. w Sejmie RP pt. "Polska szkoła. Dekonstrukcja i fundamenty odbudowa" opisała model „ekspresji seksualnej” przekazywany uczniom w podręcznikach w szkołach niemieckich. Ten model to promocja perwersji, wulgarności, obrzydliwości.
W tej chwili szkoleni są w Niemczech nauczyciele, którzy mają zająć się dziewczynkami z biedniejszych rodzin, dla których szykuje się karierę „towarzyszek seksualnych”. Po zdobyciu odpowiednich „kwalifikacji” do deprawacji dziewczynek, nauczyciele niemieccy będą szkolić nauczycieli w Polsce.
W Niemczech i Holandii Stowarzyszenia Dobrych Pe**filów są legalne i prowadzą publiczną działalność. Mówią, że nie można dzieci, które chcą mieć relacje z dorosłymi, pozbawiać tego szczęścia. Pan Giesenking w wywiadzie dla Freie Welt mówił o tym ,że „edukacja seksualna przyniesie korzyść również pe**filom, bo zwiększy otwartość na różne orientacje seksualne. Pe**filia to jedna z orientacji seksualnych i najważniejsze, żeby nie zawierała elementów przemocy i wszystko jest w porządku”.
 
Ta historia pokazuje także, jak bardzo współczesny świat odszedł od podstawowych wartości, jak daleko zło i zepsucie sięga na szczyty dzisiejszego świata – w 2022 roku Witold Gadowski komentował proces Ghislaine Maxwell, która została uznana winną handlu 12-14 letnimi dziewczynkami, które stały się seksualnymi niewolnikami polityków i bogaczy m.in. na wyspie Little St. James, nazywanej również Wyspą Orgii albo Wyspą Pedofila.
 
Kilka dni temu Wojciech Cejrowski w radio Wnet nawiązał do sprawy wspólnika Ghislaine Maxwell - Jeffreya Epsteina, właściciela wyspy- omawiając kampanię prezydencką Trumpa, który publicznie domaga się , by toczące się śledztwo w sprawie Epsztajna było jawne. Materiały śledcze z orgii seksualnych na wyspie ( i nie tylko na tej wyspie) , kompromitujące „wielkich” tego świata, którym GM i JE stręczyli, były i są wykorzystywane do szantażu przez służby. Czy stąd pochodzą pieniądze na kampanię prezydencką Kamali Harris?
 
Jakże wątpliwa jest moralność elit. Dowiadujemy się podczas kampanii wyborczej w USA, w której morale kandydatów jest wnikliwie badane, iż z materiałów śledczych wynika, iż były prezydent USA w latach 90. XX wieku, który wcześniej wypierał się znajomości z handlarzami dziećmi, jednak latał na pokładzie samolotu, który służył jako miejsce orgii i przymuszania nieletnich dziewczynek - nawet 10.letnich - do obrzydliwych czynności. Antymoralne standardy zaczynają powielać polskie elity, dlatego najwyższy czas byśmy bronili polskie dzieci przed „deprawacją” planowaną od przedszkola, przygotowującą je do niewolniczej służby samozwańczym wybrańcom świata!
 
To co jest wdrażane zostało już dawno zaplanowane. Jak uznali marksiści (wykorzystując z kolei teorię Fromma), jeśli dziecko doprowadzi się do stanu seksualnego opętania, jeśli będzie się ten popęd sztucznie rozniecało, nie będzie się w stanie skoncentrować na nauce. Jak podkreślił Karoń, takie społeczeństwo wraca do poziomu zdemoralizowanego proletariatu XIX-wiecznego, do którego odwoływał się Marks.
 
Krzysztof Karoń w swojej analizie przyczyn dokonującej się na naszych oczach rewolucji kulturowej, wydanej w 2018 roku książce "Historia Antykultury" pisał:
Warto więc wyjaśnić, jaką rolę odgrywa seks w nowym marksizmie. Człowiek opanowuje najważniejsze umiejętności, w tym umiejętności zaawansowanego myślenia i rozwija pierwsze zachowania społeczne w dzieciństwie, gdy popęd seksualny nie rozprasza jeszcze jego uwagi i nie zakłócą procesu edukacji i wychowania.
Wszystkie nurty psychologu rozwoju, a jest ich wiele, są zgodne co do tego, że do okresu dojrzewania rozpoczynającego się średnio ok. 11-13 roku życia popęd seksualny nie dominuje psychiki dziecka i nie przeszkadza w rozwijaniu innych zainteresowań.
Nawet w zafiksowanej na punkcie seksualności psychoanalitycznej teorii rozwoju istnieje pojęcie okresu latencji, czyli wyciszenia lub „uśpienia" seksualnego, obejmującego okres od 6 roku życia do początku okresu dojrzewania.
Pomijając dyskusję na temat tego, czy w pierwszych latach życia, popęd seksualny zajmuje w życiu psychicznym dziecka tak istotną rolę jak w wieku dojrzewania (nie ma na to żadnych dowodów a kontrargumentem jest fakt, że organizm dziecka nie produkuje jeszcze hormonów aktywizujących popęd seksualny) tak się składa, że w wieku 6-7 lat dziecko osiąga taki stopień rozwoju psychofizycznego, że jest w stanie rozpocząć naukę i w okresie późnego dzieciństwa rozwija najważniejsze umiejętności intelektualne oraz rozwija relacje społeczne, bez których nie jest możliwe zdobycie wysokiego wykształcenia.
Psychoanaliza nie wyjaśnia, dlaczego natura akurat w decydującym okresie rozwoju „wyłącza" popęd seksualny, umożliwiając dziecku rozpoczęcie nauki i socjalizację. Po prostu potwierdza fakt.
W społeczeństwach pierwotnych wymagających od człowieka umiejętności posługiwania się motyką i rozpalania ognia, ludzie osiągali dojrzałość społeczną i opanowywali prymitywne metody produkcji mniej więcej w tym samym czasie, co dojrzałość płciową.
Życie w społeczeństwie przemysłowym stawia człowiekowi znacznie wyższe wymagania, a więc i edukacja trwa znacznie dłużej i osiąga on dojrzałość intelektualną i społeczną, czyli staje się zdolny do kwalifikowanej pracy i utrzymania własnej rodziny znacznie później, gdy popęd seksualny utrudnia koncentrację na zdobywaniu kwalifikacji zawodowych i społecznych.
Niezależnie więc od oceny seksu w kategoriach religijnych czy obyczajowych, kluczowym problemem każdego stylu wychowania, jeśli ma on przystosować człowieka do sprawnego funkcjonowania w cywilizowanym społeczeństwie jest to, w jaki sposób i jakimi metodami opóźnić odkrycie przez młodego człowieka najprostszej fizjologicznej przyjemności seksualnej, ponieważ jej łatwe osiąganie zmniejsza motywację do podejmowania nieprzyjemnego najczęściej wysiłku nauki i żmudnych ćwiczeń.
Rozbudzanie popędu seksualnego, szczególnie w dzieciństwie utrudnia proces edukacji i wychowania, ponieważ rozprasza uwagę młodego człowieka, uniemożliwia jego koncentrację, a zatem utrudnia lub uniemożliwia zdobycie wysokich kwalifikacji, co prowadzi do społecznego upośledzenia jednostek w dorosłym życiu i obniżenia średniego poziomu wykształcenia społeczeństwa.
Zaznaczam, że mówimy o zjawiskach w skali społecznej, czyli o zjawiskach statystycznych, a we współczesnym świecie nawet kilkuprocentowe obniżenie ogólnego wykształceni i wydajności społeczeństwa skazuje je na regres i kolonizację poprzez społeczeństwa o skuteczniejszych systemach edukacji i wydajniejszych gospodarkach.
Każdy proces edukacji i wychowania opiera się i musi opierać się na przymusie, który w optymalnych warunkach jest zastępowany przez pozytywny autorytet rodziców i wychowawców, a w starszym wieku przez wyuczony mechanizm automotywacji. Sztuczne rozbudzanie popędu seksualnego u dzieci i młodzieży musi zakłócać ten proces i prowadzić do ich społecznego upośledzenia, musi więc budzić opór rodziców (w każdym razie budził, gdy jeszcze oni sami nie zostali pozbawieni zdolności logicznego myslenia) i prowadzić do stosowania różnych, czasami brutalnych środków dyscyplinujących, a zatem do skonfliktowania rodziny, obniżenia pozytywnego autorytetu rodziców i rozbicia mechanizmu optymalnej reprodukcji zachowań kulturowych.
Bez względu więc na to jaki jest deklarowany cel wczesnej seksualizacji dzieci, jej praktycznym skutkiem jest sztuczne rozbudzanie instynktu, który utrudnia lub wręcz uniemożliwia społeczeństwu zdobycie wiedzy i kwalifikacji koniecznych do produkcji dobrobytu, bez którego hasło wolności staje się pustym frazesem.
Oczywiście te proste prawdy może zrozumieć tylko społeczeństwo, które ma wiedzę o mechanizmach ludzkich zachowań i potrafi racjonalnie myśleć, dlatego o przyszłości marksizmu i marksistów zadecydować miała umiejętność takiego racjonalnego myślenia.
Młodym dziewczynom i ludziom potrzebna jest informacja, w jaki sposób na rozwój normalnego człowieka wpływa aktywna obecność jednoczesna matki i ojca, kobiety i mężczyzny. Niestety, dopóki w Polsce nie będzie usunięta ta magia – bo gender w sensie merytorycznym absolutnie niczym się nie różni się od różnych takich astrologicznomagicznych koncepcji, które gdzieś tam w XVIII wieku rozwijano a wartość merytoryczna i logiczna tego jest zerowa, jeśli na uczelniach, które są instytucjami naukowymi takie coś jest finansowane pieniędzmi podatników to jest to niedopuszczalne.
(Krzysztof Karoń, Historia Antykultury, 2018 r.)
 
Wulgarni "edukatorzy seksualni", którzy zachęcają dzieci do aborcji, masturbacji, rozwiązłości i homoseksualnego stylu życia, wejdą do wszystkich polskich szkół jako "edukatorzy zdrowotni". Z opublikowanych przez Ministerstwo Edukacji informacji wynika, że "edukatorem seksualnym" będzie mógł zostać niemal każdy. Na początek lekcje będą mogli prowadzić m.in. nauczyciele WF i psycholodzy. Potem będzie wystarczyło przejście podyplomowego kursu, aby uzyskać niezbędne "wykształcenie" do "edukowania seksualnego" dzieci. Już teraz niezbędne kwalifikacje formalne posiadają liczni deprawatorzy, którzy korzystając z nieświadomości rodziców od lat wchodzą do szkół i demoralizują uczniów. Wkrótce takie osoby będą mogły przeobrazić się w nauczycieli i zaczną lekcje z mobilizować Polaków do oporu!- Prezes Fundacji Pro-Prawo do życia zwraca uwagę rodziców i nauczycieli.
 
Edukacja zdrowotna – jest nią edukacja seksualna- minister Nowackiej puka do drzwi. Przytomni i świadomi zagrożeń weźmy udział w konsultacjach podstawy programowej tego deprawacyjnego przedmiotu - zapewne jeszcze w październiku będą prowadzone zarówno stacjonarnie jak i on-line!
 
Bożena Ratter





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.