Myśli 41/2024
Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. (Mt 28, 18-19)
Pan Jezus tej nocy, kiedy został wydany, wziął chleb i dzięki uczyniwszy połamał i rzekł: «To jest Ciało moje za was [wydane]. Czyńcie to na moją pamiątkę». Podobnie, skończywszy wieczerzę, wziął kielich, mówiąc: «Ten kielich jest Nowym Przymierzem we Krwi mojej. Czyńcie to, ile razy pić będziecie, na moją pamiątkę». Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pańską głosicie, aż przyjdzie. (1 Kor 11, 23-26).
Chciałbym zwrócić uwagę na bardzo cenną inicjatywę środowiska rodziców i zatroskanych katolików o nauczanie religii, czyli na list otwarty list otwarty do biskupów. „Czas na nową katechizację!”: https://pch24.pl/wazny-list-otwarty-do-biskupow-czas-na-nowa-katechizacje/. W liście tym sygnatariusze zauważają, że
„Nie przyłączamy się rzecz jasna do antykatolickiej nagonki obecnego rządu i nie popieramy ograniczania lekcji religii przez Ministra Edukacji Narodowej. Sądzimy jednak, że tak jak przykład każdego męczeństwa może skutkować nawróceniem grzeszników, tak z każdego antychrześcijańskiego wydarzenia może wypłynąć jakieś dobro – w tym przypadku owym dobrem mogłaby stać się wspólna refleksja katolików na temat tego, jak w rzeczywistości przygotowywane są do dojrzałości chrześcijańskiej nasze dzieci. Potrzebna jest bowiem niezwłoczna i gruntowna reforma katechezy dzieci i młodzieży... apelujemy do Księży Biskupów o podjęcie, wraz z nami – świeckimi – wspólnej, pogłębionej i ustrukturalizowanej refleksji nad systemem katechizowania dzieci i młodzieży. O dokonanie wspólnego przeglądu sposobów nauczania, rewizji programów nauczania, przemyślenia rzeczywistych celów katechezy i kierunków koniecznej reformy”.
Że katecheza jest w części marnowania potwierdza to również głos ks. Daniela Wachowiaka
ale również zachęca do mobilizacji rodziców dziadków do podjęcia odpowiedzialności za katechezę.
Skuteczna katecheza wymaga współdziałania rodziców i kapłanów oraz katechetów. Różne są motywy wysyłania dzieci na lekcje religii przez rodziców. I niejednokrotnie rodzice nie wspierają swoim przykładem przekazu z nauki religii. Czasami przesłanką rodziców jest: niech biorą udział w katechezie na wszelki przypadek. I to jest sposobność, by przekazać takiemu dziecku fundament wiary, nawet jeśli nie jest wzmacniany w domu, pod warunkiem, że będzie to przekaz wiary, a nie religioznawstwo. Młodzież natomiast bardziej ulega presji swego środowiska i gdzie jest moda rezygnacji z religii, to tam się ona wypisuje; rodzice już nie mają na to wpływu. Część zaś rodziców akceptuje wybór swoich dzieci< niestety bywa też tak, że lekcje religii nie niosą atrakcyjnego przekazu wiary i istotnie jest to marnowanie czasu. Wtedy rodzice nie mają argumentów, by perswadować swoim dzieciom pozostanie na katechezie.
Wspomniana propozycja rodziców katolickich może wypracować lepszą formułę lekcji religii uwzględniając zmieniające się uwarunkowania cywilizacyjne. Oby biskupi zechcieli odpowiedzieć i szybko podjąć wspólną pracę nad ulepszeniem katechizacji w szkole. Myślę, że Komisja Wychowania Katolickiego powinna bez zwłoki podjąć tę inicjatywę. Myślę, że również inni biskupi mogliby sie włączyć i powołać specjalny zespół.
Na owocną katechezę dzieci i młodzieży ma również wpływ ich obserwacja, w jaki sposób swoją wiarę przeżywają dorośli. I być może tu jest też obszar do analizy, ale także do naprawy. Najważniejsza jest w moim przekonaniu wiara w realną obecność Jezusa w Najświętszym sakramencie. Np. niemal 70 proc. katolików w Stanach Zjednoczonych nie wierzy w rzeczywistą obecność Jezusa Chrystusa w Eucharystii (badania z lutego br.). Jedną z ważnych przyczyn jest przyjmowanie Najświętszego Sakramentu na „rękę”. W związku z tym biskupi USA zorganizowali cykl kongresów eucharystycznych oraz w wielu kościołach została ustanowiona adoracja Najświętszego Sakramentu. Być może w Polsce nie jest tak źle, ale niestety zmierza w tym kierunku.
O. Jan Strumiłowski w artykule „O czci Jezusa Eucharystycznego raz jeszcze” (https://opoka.org.pl/biblioteka/P/PR/Strumilowski/eucharystia-czesc) zauważa, że "Najświętszemu Sakramentowi należy się taka cześć, jak samemu Chrystusowi ¬– tak naucza Kościół. Cześć i kult to przede wszystkim postawa serca, postawa uwielbienia, szacunku i adoracji. Za naszym sercem jednak powinno iść ciało i nie jest obojętne to, w jaki sposób wyrażamy na zewnątrz to, co jest w naszym sercu".
I podkresla: „Ze względu na to, że ta Hostia jest Chrystusem, adorujemy ją, obnosimy w procesjach itp. Jednakże Sobór Trydencki oprócz tej prawdy dogmatycznej daje nam jeszcze jedną. Mówi mianowicie, że to, co się tyczy nauki o Najświętszym Sakramencie Eucharystii, dotyczy nie tylko samych postaci chleba i wina, ale dotyczy każdej ich cząstki. Zatem Chrystus – prawdziwy i cały nasz Pan jest obecny nie tylko w konsekrowanej Hostii, ale w każdej jej oddzielonej cząstce – czego Sobór nakazuje przestrzegać pod groźbą anatemy: „Gdyby ktoś przeczył temu, że w czcigodnym sakramencie Eucharystii pod każdą postacią i w każdej oddzielonej cząstce obecny jest cały Chrystus – niech będzie wyklęty”.
I rozważa dalej: „Dlaczego zatem sposób przyjmowania komunii na rękę jest co najmniej wątpliwy? Właśnie z tego powodu, że nie respektuje orzeczeń dogmatycznych Kościoła na temat świętości Eucharystii. Z tego względu, że ponad to, co uroczyście orzekł Kościół i co de facto zostało nam objawione przez Chrystusa przedkłada ludzkie mniemania. Nawet jeśli ty, z czystym sercem, pobożnie i skrupulatnie przyjmujesz Ciało Pańskie na rękę, to winieneś mieć świadomość i spodziewać się, że twój brat obok już takiej świadomości nie koniecznie musi mieć. Weźmie przykład praktyki od ciebie. Przyjmie komunię na rękę. Spożyje – być może i z czystym sercem, a drobinki, które istotowo nie różnią się od samej Hostii, którą przyjął, strzepnie beztrosko na posadzkę.
Kościół ma prawo ustanawiać i wprowadzać nowe formy udzielania sakramentów, ale z „zachowaniem ich istoty”, „stosownie do zróżnicowania rzeczy, czasów i miejsc”, oraz „dla pożytku przyjmujących lub uczczenia sakramentów”. Sam cytowany fragment jest uzasadnieniem władzy Kościoła, który wprowadzał komunię pod jedną tylko postacią – a robił to właśnie dla uszanowania Najświętszego Sakramentu. Udzielanie komunii pod dwiema postaciami niestety może wiązać się z ryzykiem uronienia kropel Przenajświętszej Krwi. Ze względu na szacunek i dobro Sakramentu Kościół zdecydował się na udzielanie komunii tylko pod jedną postacią. Gorzką i wręcz diabelską ironią losu jest fakt, że ten precedens, u podłoża którego leżała troska o Najświętszy Sakrament, po pięciu wiekach stał się przyczynkiem umożliwiającym wprowadzenie takiej formy udzielania komunii, która znowu będzie mogła skutkować mniejszym uszanowaniem Eucharystii”.
Czy katecheza w szkole nie byłaby skuteczniejsza, gdyby dzieci doświadczały, że rodzice i inni dorośli przyjmują Komunię św. na kolanach, wyrażając w ten sposób cześć dla Najświętszego Sakramentu?
Zb.
foto: Hubert i Jana van Eyck Ołtarz Gandawski (Adoracja Mistycznego Baranka)