Agnieszka Wolska: Pułapki inkluzji
data:09 listopada 2023     Redaktor: Redakcja

Pułapki inkluzji

1. Wstęp
Koncepcja oświaty inkluzywnej ma swe źródło m.in. w amerykańskich dyskusjach na temat
polityki edukacyjnej, które zaowocowały "Amerykańską konwencją w sprawie likwidacji wszelkich
form dyskryminacji osób niepełnosprawnych" (przyjęta w 1999 r.).
W upowszechnianiu tego modelu na świecie ważną rolę odegrali też brytyjscy naukowcy i
globalne instytucje jak np. UNESCO. Istotnym elementem była deklaracja z Salamanki z 1994 r. W
II Sekcji tego dokumentu zalecano, by dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi miały
dostęp do głównego nurtu edukacji. Szkoły powszechne o takiej niewłączającej orientacji
postrzegano jako "środek do zwalczania uprzedzeń i wykluczenia".
Konwencja ONZ o Prawach Osób Niepełnosprawnych przyjęta została ostatecznie przez
Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych, nomen omen, 13 grudnia 2006 roku. Zgodnie z jej
zapisami edukacja włączająca winna stać się regułą, a uczęszczanie do szkoły specjalnej jedynie
wyjątkiem.
Nasz kraj podpisał Konwencję 20 marca 2007 r., czyli za pierwszego rządu Prawa i
Sprawiedliwości. Sama ratyfikacja dokumentu przez Polskę miała miejsce jednak dopiero 5 lat
później , 6 września 2012r., już w okresie rządów liberalno-lewicowej Platformy Obywatelskiej.
Polska, podobnie jak i inne kraje ratyfikujące konwencję, zobowiązała się do wprowadzenia w
życie zawartych w dokumencie standardów postępowania dla zapewnienia osobom z
niepełnosprawnościami realizacji ich praw.
Niemcy podpisały Konwencje ONZ w lutym 2009 roku, w tym również zobowiązanie do
sporządzania, raz na 4 lata, raportu z realizacji zapisów dokumentu. Blisko dwa lata później, 15
czerwca 2011 r., rząd federalny w Berlinie zatwierdził "krajowy plan działania na rzecz wdrożenia
Konwencji ONZ o prawach osób niepełnosprawnych".
Konwencja ONZ o prawach osób niepełnosprawnych:
[https://bip.brpo.gov.pl/pl/content/konwencja-onz-o-prawach-osob-iepelnosprawnych]
W Polsce mniej powszechna jest wiedza o tym, że to właśnie Niemcy były jednym z ważnych
inicjatorów i promotorów uchwalenia Konwencji ONZ dotyczącej osób niepełnosprawnych, która
faktycznie zaczęła obowiązywać od 2008r..
W imieniu RFN, dokument negocjowała prawnik Theresia Degener, sama będąca osobą
niepełnosprawną.

https://www.badische-zeitung.de/theresia-degener-vorkaempferin-fuer-behindertenrechte-radikal-
normal--96462615.html[https://www.badische-zeitung.de/theresia-degener-vorkaempferin-fuer-
behindertenrechte-radikal-normal--96462615.html]

Wielką animatorką szybkiej realizacji ONZ - towskiej konwencji i swoistej "rewolucji" w
niemieckim systemie kształcenia, stała się ówczesna minister ds. spraw socjalnych RFN, a dziś
szefowa Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen. W swoim wystąpieniu w 2011r. mówiła
wprost, że "Inkluzja jest priorytetowym celem".
- „Chcemy utorować drogę do społeczeństwa integracyjnego” – deklarowała wówczas von der
Leyen.

W przyszłości życie codzienne ma być zorganizowane w taki sposób, aby 9,6 mln osób
niepełnosprawnych „znajdowało się w jego w samym centrum” - cytował słowa chadeckiej polityk,
lewicowy dziennik TAZ. Aby podkreślić swoją wiarygodność, von der Leyen zabrała na konferencji
prasowej tłumaczkę języka migowego i sama użyła znaków tego języka, by się z nią przywitać".

https://taz.de/Aktionsplan-fuer-bessere-Integration/!5118578/[https://taz.de/Aktionsplan-fuer-
bessere-Integration/!5118578/]

W Bundestagu w grudniu 2011r. von der Leyen deklarowała:
"Naszą wizją, naszym celem jest integracja. Jesteśmy na dobrej drodze do życia w społeczeństwie,
w którym w sklepach, na ulicy, w hotelach, w pizzerii, w telewizji, w pracy, w tramwaju,
gdziekolwiek jedziemy, są ludzie o różnym stopniu sprawności fizycznej, intelektualnej czy
możliwościach umysłowych, którzy żyją razem bez separacji i że jako oczywistość tego
doświadczamy. To jest główna idea, która stoi za INKLUZJĄ zapisaną w Konwencji ONZ o
prawach osób niepełnosprawnych". Wtedy w Bundestagu chwaliła się, że jej ministerstwo dało
finansowy impuls dla tej, UWAGA: "społecznej transformacji", w postaci dofinansowania projektu
„Initiative Inklusion“ kwotą 100 milionów Euro.

https://www.gemeinsam-einfach-machen.de/GEM/DE/AS/Home/_Inhalt/KarusellArtikel/
rede_ministerin.html[https://www.gemeinsam-einfach-machen.de/GEM/DE/AS/Home/_Inhalt/
KarusellArtikel/rede_ministerin.html]

2. Owoce edukacji inkluzywnej.
Na starcie programu edukacji włączającej w RFN było blisko 3000 tys. szkół specjalnych.
Mimo zapowiedzi i prób drastycznej redukcji ich liczby, większość z nich działa do dziś. Mało tego.
Według Raportu Fundacji Bertelsmanna z 2020r. tylko w roku szkolnym 2018/2019 w Niemczech
26.000 uczniów i uczennic, uczęszczających do regularnych szkół podstawowych i średnich,
przeniesiono z powrotem do szkół specjalnych. To sygnał, że jednak w wielu przypadkach inkluzja
wcale nie stała się szansą, ale stworzyła nowe bariery.
W 2018r. również redaktorzy opiniotwórczego dziennika Frankfurter Allgemeine Zeitung
zauważali, że "integracja w niemieckich szkołach stała się polem bitwy, a trend pokazuje powrót do
szkół specjalnych". Zdaniem gazety "krytycy postrzegają ideał edukacji włączającej jako porażkę,
czasem nawet jako ideologiczny eksperyment na koszt dzieci.
Analiza Fundacji Bertelsmanna z 2018r. wykazała, że w 2017 r. 4,3 proc. dzieci uczyło się w
szkołach specjalnych. W 2008 roku było to 4,9 proc. Jednocześnie wzrastała jednak liczba dzieci ze
specjalnymi potrzebami. Tylko w latach 2005-2014 odsetek wszystkich wzrósł z 5,7 do 7 proc.

https://www.faz.net/aktuell/karriere-hochschule/inklusion-in-der-kritik-zurueck-zur-foerderschule-
15638151.html

W wielu krajach związkowych, takich jak Nadrenia Północna-Westfalia i Badenia-
Wirtembergia, rodzicom dano możliwość wyboru zapisania dziecka do szkoły specjalnej lub

zwykłej. W roku 2018, lokalna prasa w Nadrenii donosiła o problemie praktycznej realizacji
inkluzji, oraz, że rozczarowani zmianami rodzice nalegają na utrzymywanie szkół specjalnych.
https://www.rhein-zeitung.de/region/aus-den-lokalredaktionen/rhein-lahn-zeitung-bad-ems_artikel,-
kritik-an-praktischer-umsetzung-der-inklusion-eltern-pochen-auf-erhalt-der-foerderschulen-

_arid,1830597.html[https://www.rhein-zeitung.de/region/aus-den-lokalredaktionen/rhein-lahn-
zeitung-bad-ems_artikel,-kritik-an-praktischer-umsetzung-der-inklusion-eltern-pochen-auf-erhalt-
der-foerderschulen-_arid,1830597.html]

Pod dyktando zapisów Konwencji ONZ, kraje związkowe dokonały rewizji „Zaleceń
dotyczących specjalnego wsparcia edukacyjnego w szkołach w Republice Federalnej Niemiec”.
https://www.gemeinsam-einfach-machen.de/GEM/DE/AS/Home/_Inhalt/KarusellArtikel/
rede_nap.html[https://www.gemeinsam-einfach-machen.de/GEM/DE/AS/Home/_Inhalt/
KarusellArtikel/rede_nap.html]
Jednak wdrażanie szczytnej idei szło od początku opornie. Brak widocznych postępów
spowodował, że w 2013r. zwołano Nadzwyczajną Konferencje nt. Inkluzji. Tam znowu w
deklaracjach prześcigała się p. von der Leyen.
"Żadnych szkół specjalnych, ale wszystkie dzieci w jednej klasie? Do tej pory (tj. do 2013r) 365
000 z prawie 480 000 niemieckich uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi (a tendencja
ta rośnie) nie uczęszcza do zwykłej szkoły, ale do jednej z ponad 3000 szkół specjalnych. Jeśli ci
uczniowie pójdą do szkół ogólnodostępnych, jak poradzą sobie tam nauczyciele? Jakie ma to
konsekwencje dla nauczania i poziomu uczenia się? Jaka jest rola pedagoga specjalnego? Które
dzieci mogą, którzy rodzice tego chcą? Kto powinien za to zapłacić?" - pisał o inkluzyjnych
dylematach dziennik "Die Welt".

https://www.welt.de/politik/deutschland/article117209226/Inklusion-um-jeden-Preis-doch-wie-
bleibt-offen.html[https://www.welt.de/politik/deutschland/article117209226/Inklusion-um-jeden-
Preis-doch-wie-bleibt-offen.html]

Już wtedy szacowano, że realizacja edukacji włączającej kosztować będzie niemieckich podatników
rocznie 660 mln euro i to bez wliczenia kosztów przebudowy szkolnych obiektów pod kątem
użytkowania przez niepełnosprawnych ruchowo uczniów. *kosztorys Fundacji Bertelsmanna
(Bertelsmann-Stiftung)
W 2013r., w kręgach niemieckich decydentów i polityków przeważała jeszcze determinacja,
by realizować pełną integrację i restrukturyzację systemu edukacji pod tym kątem. Zaproszony na
spotkanie do Berlina brytyjski teoretyk inkluzji, Tony Booth, w kuszący i kwiecisty sposób
reklamował zupełnie nowy „program XXI wieku” między szkolnymi kuchniami, a lekcjami na
świeżym powietrzu, aby wyeliminować „wykluczenie w każdej formie”.

https://www.bmbf.de/bmbf/shareddocs/pressemitteilungen/de/bund-und-laender-auf-dem-weg-zur-
inklusiven-bildung.html[https://www.bmbf.de/bmbf/shareddocs/pressemitteilungen/de/bund-und-
laender-auf-dem-weg-zur-inklusiven-bildung.html]

3. Co na to rodzice uczniów niepełnosprawnych?
Wg badań Fundacji Bertelsmanna z 2020r. ogólnie nastawienie rodziców nadal jest na ogół
pozytywne. Różnie to jednak wygląda, gdy pytania dotyczą szczegółów np. rodzaju
niepełnosprawności czy zaburzeń. Jest też silne regionalne zróżnicowanie. Z prognoz wynika, że w
kwestii inkluzji w RFN nastąpiła widoczna stagnacja, mogąca potrwać do 2030r. Aktualnie liczba
uczniów korzystających ze szkół specjalnych wg statystyk pozostaje na niezmienionym poziomie.

https://www.bertelsmann-stiftung.de/de/themen/aktuelle-meldungen/2020/juni/zoegerlicher-ausbau-
des-gemeinsamen-lernens-trotz-hoher-gesellschaftlicher-akzeptanz[https://www.bertelsmann-
stiftung.de/de/themen/aktuelle-meldungen/2020/juni/zoegerlicher-ausbau-des-gemeinsamen-
lernens-trotz-hoher-gesellschaftlicher-akzeptanz]

Doniesienia medialne pokazują zróżnicowany obraz. Część rodziców chce, by było więcej
inkluzji. Inni uważają proponowany model za mało przystający do rzeczywistości, co dobrze
obrazuje np. wypowiedz Kornelii Lück, jednej z matek samotnie wychowujących upośledzoną
córkę: -"Nie można oczekiwać, że świat stanie się bardziej równy dla osób niepełnosprawnych. Są

różne upośledzenia np. ślepota i głuchota, upośledzenia umysłowe, które uniemożliwiają integrację
w ramach normalnych zajęć szkolnych. Moja córka miała stopień upośledzenia 3/2, a chodziła do
szkoły muzycznej, uczęszczała do normalnych grup dziecięcych, była w dziecięcym zespole
nabożeństw kościelnych, śpiewała w chórze kościelnym. I mimo trudności w uczeniu się pracowała
w biurze, a później nawet zaproponowano jej pracę w domu opieki. Ale jako matka nie żądałem,
żeby społeczeństwo cokolwiek zmieniało".
https://dieneuenorm.de/gesellschaft/was-sich-eltern-behinderter-kinder-wirklich-wuenschen/
[https://dieneuenorm.de/gesellschaft/was-sich-eltern-behinderter-kinder-wirklich-wuenschen/]
W 2017r. na łamach magazynu Der Spiegel znaleźć można artykuł pt. "Potęga gniewnych
rodziców". Pisano w nim, że uczniowie ze specjalnymi potrzebami i ci bez nich, mieli uczyć się
razem, ale odgórnie nakazana inkluzja zaprowadziła rodziców i nauczycieli na barykady: wielu jest
tak niezadowolonych, że zmietli ze stanowisk dwa rządy landowe. Pytano też, "co właściwie się
dzieje w niemieckich szkołach"?
Do maja 2017r. prawie 25 000 Hamburczyków podpisało żądanie podjęcia działań
przeciwko „drastycznie pogorszonym warunkom wspólnej nauki”. „Nauczyciele często stoją
samotni przed klasą” – mówiła jedna z protestujących matek. „Wielu pracuje na granicy sił, a i tak
nie może zaspokoić potrzeb wszystkich uczniów. Ostatecznie wszyscy z tego powodu cierpią”
Ogromna presja społeczna miała zmusić polityków do przekazania większej ilości pieniędzy
w system: na więcej kadry edukacyjnej, terapeutycznej i pielęgniarskiej, pokoje, szkoły bez barier.
„To jedyny sposób na uratowanie integracji” – komentował były dyrektor i jeden z rzeczników
inicjatywy.

https://www.spiegel.de/lebenundlernen/schule/hamburg-schulfrust-wegen-inklusion-eltern-rechnen-
mit-der-politik-ab-a-1151378.html[https://www.spiegel.de/lebenundlernen/schule/hamburg-
schulfrust-wegen-inklusion-eltern-rechnen-mit-der-politik-ab-a-1151378.html]

Jednym z kluczowych punktów Konwencji ONZ jest wspólne nauczanie osób
niepełnosprawnych z pełnosprawnymi w normalnych szkołach. W Niemczech plan nie ma jednak
automatycznego przełożenia na politykę edukacyjną, bo zgodnie z niemiecką konsytuacją, edukacja
jest wewnętrzną sprawą krajów związkowych RFN. Sytuacja wdrażania inkluzji jest więc różna, w
różnych landach. Jednym z wiodących w niej jest Brema. Z pełnego nauczania inkluzyjnego
wycofały się natomiast prawie całkowicie władze Nadrenii Północnej Westfalii.

PODSUMOWANIE
Coraz więcej osób zdaje sobie sprawę, że blisko 12 letnie doświadczenia z nauczaniem
włączającym, tzw. inkluzją, na terenie Niemiec wykazały utopijność idei. W 2021r. znany działacz
na rzecz praw osób niepełnosprawnych Ralf Krauthausen mówił w wywiadzie dla DW: "Władze
nadal zachęcają rodziców niepełnosprawnych dzieci do posyłania dziecka do szkoły specjalnej,
ponieważ strukturalnie nie chcą uczynić normalnych szkół inkluzyjnymi, ogólnodostępnymi,
wolnymi od barier". Behindertenaktivist Krauthausen: ′′Für Inklusion brauchen wir Begegnungen!′′
| Wissen & Umwelt | DW | 05.09.2021

[https://www.dw.com/de/behindertenaktivist-krauthausen-f%C3%BCr-inklusion-brauchen-wir-
begegnungen/a-59038942]

W innej wypowiedzi przyznawał, że faktycznym "celem konwencji ONZ jest to, by
specjalne instytucje oświatowe w formie szkół specjalnych, zakładów pracy chronionej i tym
podobnych całkiem zanikły, tymczasem dziś w RFN te instytucje wręcz się rozrastają. (...)

"Tak długo, jak istnieją szkoły specjalne, będą nauczyciele w szkołach ogólnodostępnych, którzy
powiedzą: nie możemy u nas uczyć tego niepełnosprawnego dziecka." Krauthausen ma na to
radykalny sposób: "Prawdziwą zmianę osiągniemy, gdy zdecydujemy się konsekwentnie zupełnie
wycofywać z systemu szkół specjalnych." Zehn Jahre UN-Behindertenkonvention - "Inklusion wird
es nicht zum Nulltarif geben"

[https://www.deutschlandfunk.de/zehn-jahre-un-behindertenkonvention-inklusion-wird-es-nicht-
100.html]

Ten sam aktywista na rzecz inkluzji przyznał, że w kwestii edukacji włączającej w RFN "nie
poczyniono prawie żadnych postępów, a odsetek dzieci uczęszczających do szkoły specjalnej jest
dziś prawie tak wysoki, jak dziesięć lat temu."
Ważne podsumowanie trudnych doświadczeń z inkluzją w Niemczech ukazało się w lutym
tego roku na stronie portalu szkolnego pt. "Inkuzja: zysk czy zagrożenie?"
UN-Behindertenrechtskonvention - Inklusion in der Schule – Hürden und Konzepte
[https://deutsches-schulportal.de/schulkultur/inklusion-gewinn-oder-gefahr/]
Jeszcze bardziej krytycznego bilansu dokonał w 2017 r. niemiecki nauczyciel i pedagog
Michael Felten w swojej książce pod wymownym tytułem "Pułapka inkluzji. Jak pomysł, przyjęty
w dobrej wierze, rujnuje nasz system edukacji" (2017). Przestrzegał wtedy przed forsowaniem
edukacji włączającej za wszelką cenę, bo efektem będzie "życzliwe zaniedbanie" wszystkich
uczniów (określenie użyte przez profesora pedagogiki psychoanalitycznej, Bernda Ahrbecka).
"Złudne było by założenie, że – gdyby tylko warunki ramowe były lepsze – wszystkie dzieci
mogłyby być uczone razem przez cały czas, nawet te z poważnymi zaburzeniami rozwojowymi.
Żaden kraj na świecie tego nie robi. Jednak w naszym kraju (Niemcy) niektórzy propagują "nową
próbę" "pełnej integracji". - mówił Felten niedawno dla deutches-schulportal.de. Michael Felten:
Die Inklusionsfalle. Wie eine gut gemeinte Idee unser Bildungssystem ruiniert – Perlentaucher
[https://www.perlentaucher.de/buch/michael-felten/die-inklusionsfalle.html]
Co istotne, Michael Felten nie jest przeciwnikiem modelu edukacji włączającej. Natomiast
pięć lat temu ośmielił się powiedzieć to, co wielu podejrzewało, a niektórzy gorzko doświadczali.
Opisał rzeczywistość pospiesznej i niedofinansowanej euforii edukacji włączającej w RFN. I odkrył
tło problemu: nieporozumienia, błędne interpretacje - ale przede wszystkim wielość motywów
dalekich od dobra dziecka. Jego zdaniem włączenie jest szansą, ale pod warunkiem, że podejdzie
się do tego zagadnienia uczciwie. To swoiste "bezwzględne rozliczenie" Michaela Feltena powinno
być poważnym ostrzeżeniem dla promotorów inkluzji w Polsce. Autor, który przez 35 lat uczył
matematyki i sztuki, przekonująco przekazał na podstawie dokładnych badań, jak brutalnie i wbrew
wiedzy egzekwowano nauczanie włączające w różnych krajach związkowych RFN. Felten pisze nie
tylko o nauczycielach szkół podstawowych z "ranami po ugryzieniach", ale o dotkliwym braku
pedagogów wspierających oraz o niepełnosprawnych dzieciach, izolowanych i niedostatecznie
wspieranych w codziennym życiu szkolnym normalnych placówek, które, wg intencji entuzjastów
inkluzywności, miały wydobyć te niepełnosprawne dzieci z ich gett szkolnych. Felten opisał też jak
w sposób nieprzemyślany i w jakim pośpiechu została uchwalona w niemieckim Bundestagu
ustawa o nauczaniu inkluzyjnym. Krótko mówiąc: procedura parlamentarna była, jak pisze Felten,
"żenująca". Samo to powinno dziś brzmieć jak memento dla polskich parlamentarzystów.
Autor niemieckiego rozrachunku z edukacją włączającą pokazał też, jakie sztuczki
stosowano przy zamykaniu kolejnych szkół specjalnych i jak kosztowny byłby, pedagogicznie
udany, system integracji w niemieckich szkołach.
Aktualna dyskusja w Polsce na temat inkluzji zbiegła się w czasie z publikacją analizy
Instytutu IQB, który unaocznił decydentom jak i zwykłym Niemcom skalę zapaści edukacyjnej w

RFN, nota bene kraju wysoko rozwiniętego, 4 gospodarki świata. Naukowcy zbadali kompetencje
niemieckich 4 klasistów i okazało się, że zamiast progresu jest systematyczne uwstecznianie.
Badanie pokazało, że dramatycznie rośnie liczba uczniów z 4, ale także z 3 klasy szkoły
podstawowej, mająca poważne problemy z czytaniem, prostymi rachunkami i ortografią. Warunkują
to m.in. takie czynniki jak wieloletnie niedoinwestowanie oświaty, zbyt liczne klasy i dotkliwy brak
nauczycieli, sfeminizowanie zawodu, zwłaszcza na poziomie szkoły podstawowej, zmiany
demograficzne tj. coraz większy odsetek młodszych dzieci z pochodzeniem migracyjnym, nie
rzadko ze słabą znajomością niemieckiego, co jest rosnącym problemem w dużych miastach.
Na te niekorzystne trendy minionego dziesięciolecia, nałożył się jeszcze po 2020r., w dużej
mierze sztucznie wywołany, corona - kryzys i arbitralne decyzje władz federalnych o prewencyjnej
izolacji dzieci i nauczycieli oraz zamykaniu szkół pod byle pretekstem, w czym Niemcy
przodowały w UE. Do tego doszło pospieszne i chaotyczne zastosowanie nauczania zdalnego.
Negatywny trend w poziomie nauczania w niemieckich szkołach zdaniem części opiniotwórców,
ugruntowała także wprowadzana, często na siłę, edukacja włączająca. Ta opinia wyrwała się m.in.
prominentnej polityk CDU Karen Prien, za co próbowano ją medialnie zlinczować, bo naruszyła,
obowiązujące w przekazie mainstreamu, inkluzyjne tabu.
I jeszcze uwaga. Po 2011r. niemieckim rodzicom dzieci niepełnosprawnych stworzono iluzje
wolnego wyboru modelu kształcenia swoich pociech. Równocześnie rodzicom w Niemczech nadal
odmawia się podobnego prawa wyboru w przypadku edukacji seksualnej (odmowa posłania dziecka
na te lekcje skutkuje wysoką grzywną, a nawet więzieniem), czy nauczania domowego (w RFN jest
prawnie zakazane).
W ten sposób, zwłaszcza w ostatnich latach, realizowana jest w kraju naszych zachodnich
sąsiadów wizja szkolnictwa totalnego (określenie wybitnego przedwojennego pedagoga i etyka o.
Jacka Woronieckiego, który ponad 80 lat temu przestrzegał przed skutkami edukacyjnej
omnipotencji "państwa przejmującego wszystkie, z wyjątkiem samego rodzenia dzieci, czynności
wychowawcze rodziny, a następnie społeczeństwa"), wygodnego narzędzia inżynierii społecznej.
Czy dążenie do takiego modelu stało się aktualnie celem polskich urzędników od oświaty,
działających w imieniu prawicowo-konserwatywnego, jak przecież deklarują jego politycy, rządu
RP? Warto korzystać z doświadczeń innych, by uniknąć kosztownych pomyłek i wziąć pod uwagę
radę niemieckiego pedagoga, publicysty i pisarza Michaela Feltena:
"Nie należy realizować dogmatycznie "modelu edukacji włączającej" za wszelką cenę, a
jedynie tam, gdzie ma to sens dla pojedynczego dziecka – i tylko wtedy, gdy warunki szkolne
rzeczywiście na to pozwalają. Szkoły specjalne winny pozostać ważnym, wysoce
wyspecjalizowanym miejscem edukacji i rozwoju, czasem traktowanym tylko jako elastyczny
epizod przejściowy. Ważne jest, aby myśleć "dwoiście" (Otto Speck) i szukać indywidualnych
rozwiązań – niezgrabny strukturalnie młot niedofinansowanej, jednolitej szkoły nikomu
niestety nie pomoże. Dzieciństwo jest szczególną fazą ludzkiego życia. Należy ją postrzegać nie
tyle w kategoriach teorii sprawiedliwości, co psychologii rozwojowej. Tak więc nie jedna
szkoła dla wszystkich, ale najlepsza, w danym momencie jego rozwoju, dla każdego dziecka!"

Agnieszka Wolska

 

za:

https://ruchochronyszkoly.pl/






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.