Karolina Stefanowska: O sztuce robienia dobrych rzeczy
data:03 września 2023     Redaktor: Agnieszka

Czasem nawet przeciwnik zrobi coś dobrego. Może z niewłaściwych pobudek, może niechcący. Naszym zadaniem jest jednak widzieć więcej i głębiej i nie dawać im powodów do krytyki innych niż obrona Prawdy, za którą walczymy.

Nie zmotywowało mnie do napisania tych słów jakieś wielkie trzęsienie ziemi przetaczające się po medialnym świecie, bo zdaję sobie sprawę, że zdarzenie, o którym myślę, przez większość pozostało zapewne niezauważone. Niemniej jednak jest to zdarzenie ważne, dotykające ważnych kwestii, tym ważniejszych dla nas teraz, kiedy wszelkie wskaźniki demograficzne w Polsce lecą na łeb na szyję. Sytuacja jest taka, że nie możemy pozwolić sobie na najmniejszy nawet błąd, a błąd ten, moim zdaniem, niestety został popełniony.
 
Ciąża to nie choroba – słyszeliśmy na pewno wiele razy, prawda? Gorzej, jeśli samym nam zdarzyło się tak powiedzieć kobiecie noszącej w sobie nowe życie. Literalnie rzecz biorąc owszem, ciąża to nie choroba, ale nadal jest to stan głęboko niezrozumiany przez sporą część naszego społeczeństwa. Kiedy bowiem przypomina się kobiecie, że ciąża to nie choroba?
 
W tramwaju: - Przepraszam, jestem w ciąży, czy mogłabym tu usiąść? - Co? Usiąść? Postoi sobie, ciąża to nie choroba.
 
W pracy: - O popatrz, jaka oszustka, na L4 poszła jak tylko dwie kreski na teście zobaczyła. Wyłudzaczka jedna, przecież ciąża to nie choroba.
 
Jakie przesłanie otrzymuje kobieta w takich sytuacjach? Nie masz prawa do większej troski, wsparcia innych, pomocy, czułości, opieki. Nie masz prawa czuć się gorzej, mieć mniej siły. Ciąża to stan normalny i cokolwiek się z tobą dzieje masz po prostu zacisnąć zęby i wytrzymać, funkcjonować jak do tej pory, nie rezygnować z niczego, w końcu nie ty pierwsza i nie ostatnia.
 
Matkom tłumaczyć nie muszę, jak wielką krzywdę robią kobiecie te słowa. Bo tak, zdrowa kobieta w niepowikłanej ciąży ma prawo czuć się różnie, ma prawo spać kilkanaście godzin na dobę, ma prawo czuć zawroty głowy, ledwo powłóczyć nogami, wymiotować wszystko, cokolwiek zje i ma prawo nie mieć siły do pracy zawodowej ani żadnej innej. Ma też prawo czuć się przez któryś tam trymestr lub przez całą ciążę świetnie, lepiej, niż kiedykolwiek, pracować normalnie aż do samego porodu, wysprzątać cały dom, garaż, piwnicę i domy rodziców i teściów przy okazji.
 
Kobieta nosząca pod sercem nowe życie ma prawo do tego, by jej stan uznać i uszanować słuchając jej i tego, czego potrzebuje jej organizm, są to bowiem sygnały odnośnie tego, czego potrzebuje jej dziecko! Taka postawa musi wynikać z naszego szacunku do życia, tego poczętego i tego już narodzonego, to zwyczajna konsekwencja tego, że uznajemy człowieczeństwo dziecka od chwili jego poczęcia. Potrzeby kobiety w ciąży to potrzeby małego człowieka, bo przez dziewięć miesięcy tych dwoje ludzi jest sprzężonych w jedno. Skąd się biorą słynne kobiece ciążowe zachcianki? Ano stąd, że takiemu podwójnemu organizmowi w danym momencie brakuje konkretnego składnika, może jakiejś witaminy, może minerału, i kobieta rzuca się na coś, co ten składnik zawiera. Idąc dalej – są badania dowodzące, że jeśli dzieciom po szóstym miesiącu życia pozwoli się wybierać to, co chcą zjeść, maluszki intuicyjnie dobierają sobie potrawy tak, żeby niczego im nie brakowało, ani witamin, ani minerałów, ani białka!
 
Za mało dzisiaj słuchamy swojego ciała na poziomie biologicznym, zagłuszyliśmy te nasze naturalne instynkty nałogami, emocjami, nadwagą, zaburzeniami łaknienia, do których to prowadzi. I nie, nie mówię tu o zwrocie ze strony duchowej do cielesnej, do traktowania się tak, jakbyśmy mieli tylko ciało, a nie ducha. Mówię raczej o tym, że jeśli nałogowo zjadasz ser żółty, to zamiast w ramach umartwienia po prostu przestać go jeść i walczyć z tą pokusą może warto oznaczyć sobie poziom np. cynku czy wapnia we krwi i w razie potrzeby zwiększyć ich poziom w diecie. Ale do takiego podejścia potrzebna jest wiedza, wiedza o naszej biologii, o naszym ciele, wiedza o tym, jak Bóg nas stworzył w niewyobrażalny i wspaniały sposób.
 
Narządy wewnętrzne przesuwają się, są uciskane przez rosnącą macicę. W efekcie zmienia się wszystko. Ciężarnej trudniej jest trawić, wydalać, oddychać. Częściej musi oddawać mocz, częściej odpoczywać, bo układ krążenia jest obciążony. Co więcej, w pierwszej kolejności to dziecko pobiera z krwi wszelkie najbardziej odżywcze składniki, jednym z nich jest na przykład z wapniem. Jest to jeden z powodów, dla których to właśnie kobiety częściej mogą cierpieć na osteoporozę – czytamy w tekście autora A. Autor A podaje garść wiedzy, tak potrzebnej, żeby czas ciąży, porodu i wielu późniejszych lat macierzyństwa przeżyć dobrze, przygotować się zawczasu i zadbać w szczególny sposób o dietę, aktywność fizyczną, może wygodniejszy, nieuciskający klatki piersiowej strój czy parę innych drobiazgów. Zwyczajny na tego typu parentingowych portalach tekst, po prostu tekst jakich wiele, wywołał jednak wzburzenie redaktora B, który akurat ten akapit skomentował ironicznie w taki sposób: A więc nie dość, że bezczelny smarkacz, to jeszcze pasożyt!
 
Oba teksty napisane są właśnie w takim duchu, jak powyższe cytaty – autor A pisze o trudnych faktach dotyczących ciąży i porodu, wyjaśnia, że czas ten to wysiłek i obciążenie dla organizmu kobiety usiłując dowieść, że stwierdzenie ciąża to nie choroba jest nieprawdziwe nie dlatego, że ciąża to choroba, ale dlatego, że ciąża to trud i wysiłek dla kobiety, i to nie wysiłek dziewięciu miesięcy, a znacznie dłuższy, kiedy to ciało dochodzi po tym procesie do siebie. Autor B zaś oburza się na te fakty i twierdzi, że mają one zniechęcać do macierzyństwa. Całościowo dużo bliższy mi jest portal, na którym pisze autor B, jednak tekst ten wywołał we mnie bunt i żal. Jakim cudem prawda ma do macierzyństwa zniechęcać, a przemilczanie jej do niego zachęcać!? Jeśli pójdziemy tego typu logiką, to będziemy musieli stwierdzić, że najbardziej do macierzyństwa zniechęca… Biblia, w której czytamy chociażby: Do niewiasty powiedział: «Obarczę cię niezmiernie wielkim trudem twej brzemienności, w bólu będziesz rodziła dzieci, ku twemu mężowi będziesz kierowała swe pragnienia, on zaś będzie panował nad tobą». (Rdz 3,16).
Zgodnie z biblijnym przekazem brzemienność jest niezmiernie wielkim trudem, zapowiedź Boga po prostu się realizuje, a autor A tylko szczegółowo opisuje na czym ona polega. Autor B jest oburzony tym, że Autor A pisze o pomyśle pójścia na rehabilitację po urodzeniu dziecka, bo przecież ciąża jest czymś normalnym i naturalnym. Owszem, sama z siebie jest, ale trudno o tym mówić w dzisiejszych czasach – dzisiaj już, niestety, poród niczym naturalnym nie jest, bo zepsuliśmy to własnymi rękami. Dzisiaj trzeba mówić o tym głośno, przypominać się i dopominać, że kobieta ma prawo jeść podczas gigantycznego i kilkunastogodzinnego wysiłku, jakim jest poród, a kilkadziesiąt lat wcześniej było to pewnie nie do pomyślenia, żeby o jedzeniu w tym kontekście w ogóle wspominać. Parcie kierowane, nacinanie krocza, a wcześniej siedzący tryb życia być może sprawiły, że więcej kobiet po porodzie potrzebuje rehabilitacji, niemniej jednak jest to fakt, tak samo jak to, że coraz więcej kobiet rodzi przez cesarskie cięcie, które jest przecież normalną operacją chirurgiczną. A już po każdej takiej operacji rehabilitacja bezdyskusyjnie jest potrzebna, chociażby po to, żeby kobiece ciało było przygotowane na przyjęcie i wydanie na świat kolejnego małego człowieka!
 
O fizjologii ciąży, porodu i połogu, o błędach medycyny w tej materii można pisać jeszcze wiele, ale nie czas na to dzisiaj. Zwolennicy tzw. aborcji często zarzucają nam, obrońcom życia, że myślimy tylko o dziecku, a kobieta jest dla nas tylko inkubatorem, że jej potrzeby, zdrowie i dobro się nie liczy i właśnie ten wyrzut przypomniałam sobie czytając tekst Autora B. Bo właśnie do takiego wyrzutu ten tekst, jeśli nie zniknie z portalu i poleci szerzej, może prowokować. I w tym przypadku będzie to zarzut słuszny, co szkodzi naszej sprawie i z czym musimy zacząć w końcu walczyć.
 
Tekst Autora A, zwłaszcza, jeśli weźmiemy pod uwagę, na jakim portalu się ukazał, nie jest tekstem szkodliwym i doprawdy nie rozumiem, dlaczego wywołał takie wzburzenie. Ale jeśli już musiał koniecznie posłużyć komuś do promowania postawy pro-life, można było zrobić zupełnie co innego: skupić się na fizjologii ciąży i pociągnąć dalej jej opis. Wspomnieć, że w proces kształtowania małego człowieka zaangażowane jest całe kobiece ciało, że macica się rozciąga, narządy przesuwają, że jest więcej krwi, że hormony, że piersi produkują mleko już wiele tygodni wcześniej, że powstaje pępowina, łożysko, że wszystkie organy i narządy działają jak w zegarku, po kolei, według planu, w ścisłej zależności i współpracy ze sobą, jak zespół, w którym każdy ma swoje zadanie i wykonuje je w chwili, w której przyjdzie na niego kolej. I teraz, mając przed oczami ten cały obraz, zobaczmy jeszcze coś: człowieka w kitlu lekarskim z narzędziami chirurgicznymi, który pochyla się i … wydziera maleńkiego człowieka z łona kobiety. Wszystko zatrzymuje się w zdumieniu, cały piękny, zaplanowany proces, wszystkie organy, poziomy hormonów, krwinek, ilość krwi, mleko w piersiach… nagle nikt z zespołu nie wie, co się stało, dlaczego, co ma robić dalej i czy w ogóle jest potrzebny. Panuje chaos, panika, demobilizacja, wszystko się sypie nie tylko jeśli chodzi o duszę kobiety, o jej obciążone śmiertelnym grzechem sumienie, ale i o ciało. Aborcja szkodzi kobiecie na poziomie fizjologicznym, zwiększa ryzyko chorób, nie tylko tych psychicznych. I o tym także należy mówić, i o tym warto było powiedzieć, jeżeli już ktoś czuł potrzebę odpowiedzenia na materiał Autora A.
 
Byłaby prawda, byłaby troska o kobietę, byłby wątek prolife, bo w tekście autora B tylko tego ostatniego nie zabrakło.
Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.