Sprawa jest poważna, chodzi o kodowanie w każdej polskiej dokumentacji medycznej. Płeć biologiczna według WHO przestała istnieć. Zamiast tego wprowadzane są rewolucyjne pojęcia „płeć doświadczana” i „płeć przypisana”.
Płeć nie jest już więc oparta o chromosomy czy narządy płciowe i odczytywana zazwyczaj przy urodzeniu, ale jedynie „doświadczana” i „przypisywana” przy urodzeniu, co zakłada olbrzymią dowolność i zmienność. Według WHO nie ma już kobiet i mężczyzn, „chłopów” i „bab”. „Niezgodność płciową”, oznaczającą dowolną liczbę subiektywnie rozpoznawalnych tożsamości i ekspresji płciowych (niektórzy wyliczają ich kilkaset), wpisano bowiem do obszaru zdrowia seksualnego w nowej wersji klasyfikacji medycznej ICD-11, w Polsce obecnie tłumaczonej i powoli wdrażanej. Bardzo zrelatywizowano tu także zaburzenia seksualne, w tym pedofilię.
Jak wybrnie z tego wyzwania Ministerstwa Zdrowia? Bez klasyfikacji medycznej nie da się funkcjonować. Czy to wreszcie o jeden krok za daleko? Choć wywrotowa i groźna rewolucja przetacza się przez nasz kraj, polski rząd, unikając starcia, na dłuższą metę sprzyja ideologicznej kolonizacji. Ponawiamy nasze pytania do Ministerstwa Zdrowia. Zobaczymy, co zrobi nowa Pani Minister - czytamy na portalu afirmacja.info.
Cały materiał pod linkiem: afirmacja.info