Koniec roku szkolnego skłania do refleksji nad szkolnictwem i polskim systemem edukacji oraz na wyzwaniach, przed którymi staje szkolnictwo, rodziny i państwo. Wymaga to spojrzenia osób zajmujących się zawodowo sprawą edukacji, ale może być też przydatne spojrzenie zwykłego obserwatora.
System edukacji jest też przedmiotem oddziaływań politycznych oraz nacisków globalnych organizacji, wobec których państwo i jej władze mają znacznie słabszą pozycję.
Początek systemom edukacji dało chrześcijaństwo i ono w dużej mierze ukształtowało rozwój systemów szkolnych. Wiele zakonów powstało, by odpowiedzieć na potrzeby kształcenia i wychowania. Na przełomie XIX i XX wieku nastąpiło upowszechnienie edukacji, by dzieci biedne mogły osiągnąć rozwój społeczny. Wraz z upowszechnieniem edukacji do szkół zaczęły przenikać różne ideologie.
Obecnie ideologie globalistyczne (a w zasadzie marksistowskie) usiłują opanować programy szkolne i posiąść wpływ na edukację powszechną. Służą temu różnorakie fundusze zasilające szkołę. Widać też rozdźwięk między szkołą a Kościołem w oddziaływaniu na dzieci. Dyrektorzy szkół muszą się dystansować od Kościoła, aby władze samorządowe zechciały pozostawić ich na stanowiskach.
Jolanta Dobrzyńska (w NDz 22.03.2023, „Szkoła poletkiem globalistów”) tak ujmuje kierunek zmian z szkolnictwie: „Pod obcymi wpływami polskie szkolnictwo zostało skierowane na drogę przeobrażeń – od nauczania poznawczego do nauczania operacyjnego. Miejsce tematów, zagadnień, problemów zajęły wybiórcze umiejętności uczniów ujęte w formę wymagań egzaminacyjnych weryfikowanych testami. Poziom wiedzy szkolnej systematycznie spadał.
Polska szkoła została wprzęgnięta w zaplanowany przez globalistów system przeobrażenia społeczeństw i narodów, według tzw. idei spójności społecznej. Ten program inkluzji (włączenia) służy zmianie ludzkiego myślenia w kierunku afirmowania każdej inności i różnorodności, z zaniechaniem odniesień religijnych, moralnych i kulturowych. W polskim przekazie oświatowym propagowanie edukacji włączającej skrywane jest pod płaszczykiem empatii dla uczniów niepełnosprawnych, dyskryminowanych rzekomo w szkołach specjalnych. Włączenie to jest jednak nie celem, ale jedynie pretekstem do kolejnych przeobrażeń szkoły w zakresie jej zadań, programów edukacyjnych i struktur, które będą zmieniać nastawienie młodych ludzi do świata, sformatują ich przekonania i postawy – od przedszkola po studia.
Obca polityka odbiera władzom państwowym zdolność decyzyjną w zakresie edukacji, narusza narodową suwerenność i prawo do samostanowienia. Zabija w społeczeństwie tradycję, kulturę i wiarę. Przede wszystkim jednak degraduje największy dar Boga dla człowieka – ludzki rozum. Czyżby w erze sztucznej inteligencji rozumność miała być przywilejem wybranych?
J. Dobrzyńska (NDz, 15.05.2023 Manowce „nowego wychowania”) pisze o wyzwaniach wychowania kolejnych pokoleń Polaków:
Pokolenie ALFA obejmuje dzieci urodzone po 2010 roku. Ich atrybutem jest smartfon... Żyją w czasie realnym, lecz pozbawieni są realnej obserwacji życia. Nie wiedzą, czym jest prawda, ale znają chwyty reklam społecznych, streaming, marketing. Kim będą, gdy dorosną? W przeciwieństwie do wcześniejszych pokoleń rzecz nie jest przesądzona. Na dziecięce pokolenie ALFA, wciąż możemy mieć wpływ wychowawczy.
Panujący w edukacji pajdocentryzm przyznaje centralną pozycję dziecku w rodzinie i szkole a proces wychowawczy sprowadza się do czuwania nad spontanicznym rozwojem wychowanka. W oddziaływaniu wychowawczym brak jest porządkujących życie zasad, narzuconych dziecku granic działania, podpowiedzi co do godnych celów i sposobów ich osiągania. W szczególności brak jest osobowych wzorów i autorytetów. Niejednokrotnie to odpowiada rodzicom, gdyż skupiają się na zarabianiu pieniędzy i unikają trudnych zadań wychowawczych. Przyczynia się to do rozwoju u dzieci takich wad, jak: brak karności, opanowania, nieumiejętność dokonywania osądów i ocen, brak wytrwałości, nieuporządkowanie.
I jak zauważa J. Dobrzyńska: „akcentowanie praw uczniów i ich przywilejów bez odwołania do uczniowskich obowiązków stało się przyczyną nauczycielskiej bezradności wobec postępowania wychowanków i coraz częstszych wizyt policji w szkołach. Dewaluacji ulegały przekazywana przez nauczyciela wiedza i niesione tradycją wartości kulturowe. Władza wychowawców względem uczniów ograniczała się nierzadko do negocjowania stanowisk. Wyeliminowane zostały ze szkół kary”.
I autorka proponuje rodzicom by określali dzieciom obszar wolności i wraz z rozwojem stale go poszerzali aż do przejęcia przez młodego człowieka pełnej odpowiedzialności za siebie i swoje otoczenie. Oraz by wprowadzać dziecko na drogę realnego (nie wirtualnego) kontaktu ze światem, co wymaga dziś ćwiczeń. Chodzi o ćwiczenia postrzegania wzrokowego i słuchowego, ukierunkowywania uwagi, dokonywania obserwacji i rozpoznania. Ćwiczenia dotyczą zarówno obserwacji przyrody, jak i otoczenia społecznego. Realizowane początkowo w formie zabaw wraz ze wzrostem dziecka mogą przybierać formę zwiadów bądź ciekawych zadań obserwacyjnych, dotyczących pozyskiwania informacji o ludziach i społecznościach. Praktykowane są, jako współcześnie konieczne, w wielu zachodnich szkołach dla elit.
Zachęcam do wysłuchania rozmowy z Barbarą Nowak i Hanną Dobrowolską na temat wyzwań edukacji:
I jeszcze uwaga związana z zakończeniem roku szkolnego: uczniowie nie mają poczucia wdzięczności wobec tych, którzy trudzą się, by im przekazać wiedzę; mają przekonanie, że wszystko sobie zawdzięczają. A już zupełnie nie widzą potrzeby, by podziękować Bogu za cały rok szkolny. Być może jest to doświadczenie wielu, że na mszę św, na zakończenie roku tak niewielu uczniów przybywa. Tu jeszcze raz ujawnia się brak współdziałania szkoły, rodziców i Kościoła.
Oby wakacje były dla dzieci i młodzież kontaktem ze światem realnym i ludźmi oraz by wzmocnione duchowo i fizycznie mogły prawidłowo się rozwijać zgodnie z zamysłem Bożym i otrzymanymi talentami!
Zb.