Marcin Bogdan: Reinkarnacja cenzury
data:13 maja 2023 Redaktor: Anna
12-go kwietnia dziennik „Rzeczpospolita” opublikował w dziale gospodarczym analizę Jacka Kurskiego zatytułowaną „Wiosenne spotkania w cieniu wojny”. Tekst poświęcony był pomocy Banku Światowego dla walczącej z rosyjskim najeźdźcą Ukrainy i w żadnym stopniu nie dotyczył sporów na polskiej scenie politycznej. Jacek Kurski jest od pewnego czasu przedstawicielem Polski w Radzie Dyrektorów Wykonawczych Banku Światowego, posiada więc stosowną wiedzę na temat polityki Banku Światowego w obliczu toczącej się wojny.
Trudno sam tekst jak i jego publikację uznać za jakieś szczególne medialne wydarzenie. Szybko jednak okazało się, że wywołał on prawdziwą burzę w środowisku dziennikarzy. Na redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” posypały się gromy, jak mógł dopuścić do takiej publikacji! Czego dotyczyły zarzuty artykułowane przez czołowych lewicowo – liberalnych publicystów? Nie, nie dotyczyły treści artykułu, nie dotyczyły jakiś ewentualnych kontrowersyjnych tez czy obraźliwych sformułowań. Nikt z krytykujących nawet słowem nie odniósł się do treści opublikowanego tekstu. Zarzut był tylko jeden, fundamentalny, dotyczył samego faktu opublikowania w opiniotwóczym dzienniku tekstu autorstwa Jacka Kurskiego.
Początkowo redaktor naczelny „Rzeczpospolitej” Bogusław Chrabota próbował wyjaśniać, że publikując tekst Jacka Kurskiego opatrzył go własnym słowem wstępnym, w którym dystansował się od osoby autora. Widać tak rozumiał pluralizm mediów w wolnym kraju. Ale to tylko rozsierdziło oponentów, którzy nie ustawali w atakowaniu Chraboty. Tygodnik „Polityka” nie owijał sprawy w bawełnę: „Usiłujemy w środowisku dziennikarskim zrozumieć, z jakiego powodu Bogusław Chrabota, redaktor naczelny „Rzeczpospolitej”, wydrukował w swojej gazecie artykuł Jacka Kurskiego, ale nic sensownego, a zwłaszcza tłumaczącego Chrabotę, nie przychodzi nam do głowy”. Naczelny „Rzeczpospolitej” zrozumiał, że nawet przepraszając kilka razy dziennie może nie uratować swojej głowy, więc ukorzył się stwierdzając, że Jacek Kurski „to raczej człowiek, który nie powinien mieć dostępu do polskich mediów na równych zasadach”.
Młodsi czytelnicy mogą się zastanawiać co oznacza takie stwierdzenie, starsi mają chyba jednoznaczne skojarzenia. To reinkarnacja cenzury w najgorszym komunistycznym wydaniu. Cenzura skrótowo rzecz ujmując działała na dwóch poziomach. Niższy poziom to było wykreślanie, usuwanie, niepoprawnych politycznie fragmentów publikowanych tekstów. I taki okaleczony tekst mógł ukazać się pod nazwiskiem autora. W przypadku wierszy czy piosenek, gdy ingerencja cenzorska zaburzała rytm utworu autor miał „prawo” wstawić w miejsce ocenzurowanego fragmentu inny, nie budzący sprzeciwu cenzury. Drugi, wyższy stopień cenzury to była całkowita negacja danego autora. W takim przypadku cenzura nie dopuszczała do publikacji żadnych tekstów wykluczonego autora nawet, jeśli napisałby kilka niekontrowersyjnych zdań przykładowo o pogodzie. Zasada ta miała na celu całkowite wyrugowanie ze społecznej świadomości faktu istnienia tak napiętnowanej osoby.
I o to w 2023 roku lewicowo – liberalni publicyści nie próbują nawet ukrywać, że ich marzeniem i celem jest przywrócenie najostrzejszych form cenzury, włącznie z tą, skazującą oponentów politycznych na medialny niebyt. W odróżnieniu jednak od swoich poprzedników z epoki PRLu, którzy wdrażali sowieckie wzorce, współcześni postkomuniści czerpią inspirację z przeżartej korupcją Europy zachodniej. Półtora roku temu mniejszościowym udziałowcem akcji (40 proc.) wydającej „Rzeczpospolitą” Spółki Gremi Media SA został holenderski holding Pluralis BV. W komunikacie informującym o tej transakcji podano, że: „Sfinalizowanie umowy i przejęcie akcji przez międzynarodowy holding medialny Pluralis B.V. otwiera mediom Gremi Media SA dostęp do nowoczesnych technologii podnosząc ich atrakcyjność i konkurencyjność na polskim rynku”.
Skuteczna cenzura rzeczywiście wymaga dostępu do nowoczesnych technologii. Jak się okazało w praktyce holenderski holding medialny Pluralis ma tyle wspólnego z pluralizmem, ile wspólnego z prawdą miał organ prasowy KPZR Правда. Nie po nazwach ich przecież poznajemy a po ich owocach.
„Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach”. [Mt 7,15-20]
Marcin Bogdan
Zdjęcie: NSZZ Solidarność
[foto_duzy_2]

[/foto_duzy_2]
[foto_duzy_3]

[/foto_duzy_3]
[foto_duzy_4]

[/foto_duzy_4]
[foto_duzy_5]

[/foto_duzy_5]
[foto_duzy_6]

[/foto_duzy_6]
[foto_duzy_7]

[/foto_duzy_7]
[foto_duzy_8]

[/foto_duzy_8]
[foto_duzy_9]

[/foto_duzy_9]