Prześladowania, aresztowania, zsyłki i mordy objęły także księży, zakonników i siostry zakonne, gdyż kościół rzymskokatolicki i jego przedstawiciele stanowili fundament życia religijno-narodowego, a niszczenie i rabowanie świątyń, klasztorów i plebani było likwidacją duchowych i materialnych jego baz. Polscy księża trwali jednak bohatersko na swoich „placówkach”, nie chcąc opuszczać swoich parafian i ryzykując utratę życia ginęli w strasznych męczarniach, często w poniżeniu. Na podstawie zebranych dokumentów udało się ustalić, że z rąk nacjonalistów ukraińskich zginęło około 160 księży, 17 zakonników i 22 zakonnice, wielu zostało rannych, a ponad 100 ratowało się przed śmiercią ucieczką. Lista zamordowanych księży jest długa. Ginęli w różnych okolicznościach, np. przy ołtarzu, w czasie odprawiania mszy św., wciągnięci w zasadzki pod pozorem posługi religijnej chorym, mordowani na plebani, w zbiorowych egzekucjach, wraz ze swoimi parafianami z rąk Niemców, denuncjonowani przez banderowców.
Nie pomogło odwołanie abp Bolesława Twardowskiego 30 lipca 1943 r. do najwyższego autorytetu religijno-moralnego Cerkwi Grekokatolickiej metropolity Szeptyckiego. Wielu księży greckokatolickich nawoływało w cerkwiach do mordowania Polaków i brało bezpośredni udział, a nawet było dowódcami oddziałów ludobójców OUN - UPA. (Szczepan Siekierka) . Nie dziwmy się więc obecność 22 ukraińskich duchownych przed pomnikiem ludobójcy Bandery w Stanisławowie. UKRAINA DO DZISIAJ NIE POTĘPIŁA LUDOBÓJSTWA NA POLAKACH, ORMIANACH, ŻYDACH ANI NIE ROZLICZYŁA SIĘ Z GRABIEŻY.
Do ofiar eksterminacji dokonywanej przez banderowców doliczyć należy Polaków zsyłanych wskutek donosów do NKWD i gestapo. Polacy uciekający spod siekier banderowskich trafiali w ręce Niemców, którzy wysyłali ich do niemieckich obozów pracy. Czy we wniosku o reparacje wiceszefa MSZ Mularczyka straty Polaków zsyłanych na podstawie ukraińskich donosów zostały uwzględnione? Czy MSZ planuje sporządzenie podobnego bilansu wobec polskich strat poniesionych z rąk wschodniego „bratniego” sąsiada?
Tajna dyrektywa terytorialnego dowództwa UPA z czerwca 1943 roku, oddaje całej pełni cele i zamiary ukraińskich nacjonalistów:
Powinniśmy przeprowadzić wielką akcję likwidacji polskiego elementu. Przy odejściu wojsk niemieckich należy wykorzystać ten dogodny moment dla zlikwidowania całej ludności męskiej w wieku od 16 do 60 lat. (...) Tej walki nie możemy przegrać i za każdą cenę trzeba osłabić polskie siły. Leśne wsie oraz wioski położone obok leśnych masywów powinny zniknąć z powierzchni ziemi.
W ślad za eksterminacją ludności polskiej szła akcja usuwania materialnych przejawów jej obecności w myśl rozkazu OUN z 9.II 1944 r.:
Likwidować ślady polskości (...)
*Zniszczyć wszystkie ściany kościołów i innych polskich budynków kultowych.
*Zniszczyć drzewa przy zabudowaniach tak, aby nie pozostały nawet ślady, że tam kiedykolwiek ktoś żył, ale nie niszczyć drzew owocowych przy drogach.
*Do 21XI1944 roku zniszczyć wszystkie polskie chaty, w których poprzednio mieszkali Polacy. (...)
Jak widzimy czas rewolucji według nacjonalistów nadszedł wczesną wiosną 1943 r. Nacjonaliści ukraińscy rozpoczęli akcję usuwania Polaków z Wołynia a później z ziem Małopolski Wschodniej. W języku ukraińskim słowo usuwaty oznacza przeniesienie do niebytu, wymordowanie. Przy pomocy okrutnych metod, siekier, noży i innych narzędzi rolniczych wymordowano ponad 200 000 Polaków oraz nieznaną bliżej liczbę inaczej myślących Ukraińców, chrześcijan i demokratów. Mordowano również polskie połowy małżeństw mieszanych. Nacjonaliści którzy służyli w pomocniczej policji ukraińskiej na służbie niemieckiej, wzięli udział w wymordowaniu w gettach na Ziemiach Wschodnich RP kilkuset tysięcy Żydów.
Nie wytrzymując dłużej terroru nacjonalistów ukraińskich, pozostałe półtora miliona Polaków w trosce o życie i zdrowie w panice zaczęło opuszczać ojczyznę- Rzeczypospolitą. Nie chcąc żyć i mieszkać razem z nacjonalistami w komunistycznej Ukrainie, Polacy ci wyjechali za Bug, a w zasadzie zostali expatriowani, do nowej demokratycznej Polski, oczywiście w rozumieniu Stalina.
W jakich warunkach ci wypędzeni Polacy opuszczali ojczyznę ? Koczowali tysiącami w miastach w oczekiwaniu na wagony-węglarki. Niektórzy zamarzali na poboczach torów. Z braku wagonów towarowych, władza sowiecka też jak banderowcy zainteresowana w wy jeździe Polaków podstawiała lory, czyli wagony do przewożenia drzewa - bez ścian i dachów. Był to obraz nędzy i rozpaczy. Ale każdy chciał przeżyć tę gehennę zgotowaną przez faszystowskich, rasistowskich nacjonalistów ukraińskich.
Na Ursynowie podczas kolędy pada pytanie do ukraińskiego księdza: czy odprawia ks. Mszę św. po ukraińsku? Odpowiedź brzmi: nie ma dla kogo. Innego zdania jest pani z punktu Caritas: tak, przychodzą Ukraińcy, widzę te same twarze. A w kościele piękne kolędy śpiewane po ukraińsku i czapka po datki.
B. Ratter