LIST OTWARTY w sprawie nadania polskiego obywatelstwa dla Pana Bernarda Margueritte
data:30 grudnia 2022     Redaktor: Redakcja

LIST OTWARTY
w sprawie nadania polskiego obywatelstwa
dla Pana Bernarda Margueritte

net.
Szanowny Panie,
Kilka tygodni temu w tygodniku „Sieci” ukazał się artykuł „Z ziemi francuskiej do Polski”, w
którym napisał Pan „55 lat temu wziąłem ślub z Polką. Teraz pragnę wziąć ślub z Polską”. Napisał Pan
o tym, że nadszedł czas „by osiągnąć cel wymarzony, czyli – jeśli pan prezydent Andrzej Duda przyjmie
mój wniosek – zostać polskim obywatelem”. Ale zaznaczył Pan, że „tu nie chodzi przecież o sprawę li
tylko administracyjną, biurokratyczną! Chodzi o najwyższy honor i zaszczyt: bycie Polakiem!”. Pisząc
dalej: „całe moje życie było niczym innym jak mozolnym dążeniem do polskości” oraz „chcę też
poświęcić dalej swoje siły trudnemu zadaniu: pomóc Francuzom lepiej poznać i szanować Polskę”
zadał Pan na końcu artykułu pytanie skierowane do czytelników: „Czy wystarczająco przeniknęła
mnie polskość, by dostać ten największy zaszczyt i godność i zostać Polakiem?”
Nie jestem urzędnikiem Kancelarii Prezydenta, który przedkłada wniosek o nadanie
obywatelstwa do decyzji Pana Prezydenta. Nie jestem też historykiem ani biografem, który opisywał i
dokumentował Pana życiorys. Ale myślę, że wolno mi, a wręcz mam taką powinność, by
odpowiedzieć na zadane przez Pana w konkluzji artykułu pytanie. Kiedy przyjechał Pan po raz
pierwszy do Polski ja dopiero się urodziłem. Różni nas jedno pokolenie. Dlatego nie pamiętam
Pańskich korespondencji prasowych dla Le Monde i Le Figaro z lat 1966 – 1970, które za
pośrednictwem Radia Wolna Europa przełamywały żelazną kurtynę kłamstwa. Byłem wtedy jeszcze
małym dzieckiem. Ale zapamiętałem Pana głos z okresu kiedy to w końcu lat 70-tych XX wieku
powrócił Pan do Polski po kilku latach przymusowej emigracji. Przez cały okres nauki, także na
studiach uczono nas wtedy języka rosyjskiego. Znajomość angielskiego czy tym bardziej francuskiego
była wśród młodego pokolenia mizerna. A Pan mówił do nas po polsku, po polsku ale z pięknym
francuskim akcentem, który potwierdzał, że to głos z Europy, głos z wolnego demokratycznego świata
– bo tak wtedy w zniewolonej przez komunizm Polsce ocenialiśmy Francję i inne kraje zachodniej
Europy.
Nie obserwowałem Pana kariery zawodowej a tym bardziej życia rodzinnego. Z tym większym
więc zaskoczeniem zauważałem, że zawsze kiedy Polska znajdowała się na mniejszym czy większym
wirażu swoich współczesnych dziejów, zawsze gdy działo się coś ważnego, gdy było realne zagrożenie
naszego losu, gdy stawaliśmy przed koniecznością podejmowania istotnych dla kraju decyzji, zawsze
wtedy trafiałem na Pana teksty czy wypowiedzi. Zaskoczenie związane było z jednej strony z czysto
ludzką refleksją: aha, to Pan Margueritte cały czas jest w Polsce!. Ale zaskoczeniem, jakże miłym
zaskoczeniem, było przede wszystkim to, że zawsze, w każdej najtrudniejszej sytuacji dostrzegał Pan
prawdę i mówił Pan prawdę nawet jeśli nie wszyscy tego oczekiwali. Troszczył się Pan o Polskę i
kierował się Pan w swoich ocenach i komentarzach dobrem Polski. A nie były to łatwe czasy. Mimo,
że Polska po okresie rozbiorów i dwóch okrutnych wojen światowych formalnie była na mapie
Europy, to długo nie była państwem wolnym i suwerennym. Moje pokolenie także musiało uczyć się
prawdziwej historii na tajnych spotkaniach i kultywować polskość w ukryciu, w podziemiu. Dopiero w
ostatnich latach możemy z czystym sumieniem w pieśni „Boże coś Polskę” słowa „Ojczyznę wolną
racz nam wrócić Panie” zastąpić słowami „Ojczyznę wolną pobłogosław Panie”.

Polskości nie da się posiąść siłą, polskości nie można kupić za żadne pieniądze, choć byli i są
tacy, który gotowi by ją sprzedać za marne judaszowe srebrniki. Polskość jest wielkim darem, który
otrzymujemy od swoich rodziców i przekazujemy kolejnym pokoleniom. Ale tą polskością możemy i
umiemy się dzielić z tymi, którzy jak Pan to pięknie napisał, czują i rozumieją, że bycie Polakiem to
najwyższy honor i zaszczyt. Dlatego jako potomek polskiej rodziny żyjącej od co najmniej pięciuset lat
w sercu Polski, na Mazowszu, rodziny, której członkowie oddawali życie za wolność Polski, w imieniu
własnym, ale także w imieniu wielu środowisk takich jak Stowarzyszenie "Brygada Inki”, które jest
stróżem pamięci o Żołnierzach Niezłomnym, takich jak Stowarzyszenie „Solidarni 2010”, które
upomina się się o prawdę o Smoleńsku i prawdę w codziennym życiu społecznym i politycznym, w
imieniu wielu innych środowisk, których praca i zaangażowanie na rzecz Polski, na rzecz naszego
Dobra Wspólnego są mi bliskie, w imieniu tych wszystkich chciałbym z wielką radością przyznać, że
zasłużył Pan na to, by być Polakiem, by być jednym z nas, by być naszym Rodakiem. Napisał Pan, że
czuje „jak ta polskość, najszlachetniejsza godność, jest we mnie, jak przesiąkała rok po roku moją
duszę”. I my widzimy tę polskość w Pana duszy, taką, jaką czujemy w naszych duszach. Dlatego jest
Pan dla nas bratnią duszą, dlatego czekając na formalną decyzję Pana Prezydenta już dziś z całą naszą
polską gościnnością, z otwartym sercem, witamy Pana wśród nas jako naszego Rodaka, który nie
tylko poślubił Polkę, nie tylko poślubił Polskę, ale dał nam przykład jak tę Polskę kochać i szanować.
Witamy i dziękujemy.
Marcin Bogdan





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.