Pogrzeb towarzysza kosmonauty - "Długiego" i członka WRON-y
data:16 grudnia 2022     Redaktor: Redakcja

21 grudnia - 10.00- Katedra Polowa; 12.00 - Powązki Wojskowe, odbył się kolejny haniebny pogrzeb państwowy członka Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, która samozwańczo wprowadziła krwawy stan wojenny w Polsce 13.12.1081 r.
Pamiętamy!

„Towarzysz kosmonauta”. Prof. Cenckiewicz o komunistycznym zaangażowaniu Hermaszewskiego
 
(2011, Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew i Mirosław Hermaszewski. FOT.REUTERS/Alexander Natruskin/FORUM)
Pierwszy Polak w kosmosie nie był – jak sam się przedstawia – przedmiotowo potraktowanym przez komunistyczną propagandę apolitycznym pilotem. Mirosław Hermaszewski już od młodości angażował się w budowanie i utrwalanie komunizmu, a teraz – przy jego pomocy – „czerwoni” wojskowi bronią się przed degradacjami – zauważa w „Do Rzeczy” dr hab. Sławomir Cenckiewicz, historyk i dyrektor Wojskowego Biura Historycznego.
 
Zdaniem historyka, błędnym jest pogląd – umacniany w oczach opinii publicznej za sprawą degradacyjnego weta Andrzeja Dudy – o podziale Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego na dwie części: „złą” Jaruzelskiego i rzekomo „dobrą”, składającą się z osób wcielonych do WRON z przymusi i wbrew własnej woli, a uosabianą właśnie przez Hermaszewskiego. Owszem, we WRON obowiązywała hierarchia, jednak nie znajdowali się tam ludzie przypadkowi. Taki podział, jak zauważa prof. Cenckiewicz, propaguje sam Hermaszewski. Nie ma to jednak żadnego związku z faktami i nauką.
 
Co więcej, ahistoryczność owego rzekomego podziału WRON na sprawców i osoby dokooptowane tam ze względów propagandowych, była znana nawet ekipie rządzącej w Polsce w latach 2007-2015. Bowiem opracowana przez nich w roku 2008 ustawa dezubekizacyjna pozbawiała przywilejów emerytalnych wszystkich bez wyjątku członków WRON.
 
Wątpliwości w tej sprawie nie miał również wymiar sprawiedliwości III RP, który trudno uznawać za wrogi komunistom i ponaglający rozliczenia. Tymczasem Sąd Okręgowy w Warszawie wyrokiem z 12 stycznia 2012 roku uznał WRON w całości za „związek przestępczy o charakterze zbrojnym”.
 
Jak zauważa w swoim tekście Sławomir Cenckiewicz, nie sposób widzieć w Hermaszewskim swoistej ofiary Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego tylko dlatego, że nie miał władzy równej Jaruzelskiemu. Podobnie jak w przypadku dokooptowanej do Biura Politycznego KC PZPR robotnicy Zofii Grzyb czy murarza Albina Siwaka – bez wątpienia tworzyli, zauważa historyk, „przestępczą szajkę kierownictwa PZPR” i nie „zostali zmuszeni do członkostwa w Biurze Politycznym”. Gdyby chcieli się odciąć od komunistów, mogli uczynić to, co Ryszard Reiff. Ten „nie godząc się na wprowadzenie stanu wojennego, publicznie zaprotestował, przez co usunięto go z szeregów Rady Państwa PRL”. Tymczasem podobnie jak oni, Hermaszewski cały czas był hołubiony, a już po wprowadzeniu stanu wojennego został awansowany.
 
Nie był zresztą lot w kosmos katalizatorem kariery Mirosława Hermaszewskiego, a swoistą nagrodą za wcześniejszą wierność komunistycznemu reżimowi. „Droga do tych zaszczytów była mało wyboista, bo Hermaszewski od najmłodszych lat życie swoje związał z komunizmem” – pisze Sławomir Cenckiewicz wyliczając organizacje, w których „towarzysz kosmonauta” działał: Związek Młodzieży Socjalistycznej, licealne Koło Młodzieży Wojskowej, a potem, już od lat 60. do roku 1990 PZPR.
 
Pracy zaś w komunistycznym wojsku towarzyszyła współpraca Hermaszewskiego z WSW. „Pracowitość, talent pilotażu i zaangażowanie polityczne przypieczętowane zostały dodatkowo tajną współpracą z Wojskową Służbą Wewnętrzną, o której przez lata zgodnie milczano. Likwidacja zbioru zastrzeżonego IPN odsłoniła smutną prawdę. Już na pierwszym roku studiów w Dęblinie wojskowa bezpieka wytypowała Hermaszewskiego do werbunku w celu kontroli środowiska podchorążych pod kątem ich przydatności oraz walorów moralnych i politycznych. Dla jaczejki WSW w Dęblinie było oczywiste, że tak zaangażowany i politycznie wyrobiony podchorąży wyrazi zgodę na współpracę z organami kontrwywiadu wojskowego” – zauważa prof. Cenckiewicz.
 
Werbunek Hermaszewskiego miał miejsce 9 lutego 1962 roku, a dokonali go kpt. Janusz Wiąk i mjr Franciszek Kwiatkowski z Oddziału WSW Szkół Lotniczych. Pierwszy Polak w kosmosie sam, odręcznie, sporządził zobowiązanie. Zgodził się w nim na współpracę z WSW „w walce z wrogą działalnością”. Przyjął pseudonim „Długi”.
 
Hermaszewski współpracował przez dwa lata, po czym, w związku z przyjęciem go do PZPR, „został wyeleminowany z aktywnej sieci agenturalnej”. Jego stały opiekun kpt. Wiąk pisał o nim ciepło. Po okresie współpracy „Długi” podpisał zobowiązanie do zachowania tajemnicy w sprawie związków z WSW. „Z opinią lojalnego informatora WSW mógł się piąć po szczeblach wojskowej kariery” – stwierdza Sławomir Cenckiewicz w „Do Rzeczy”.
 
Kontakty z Wojskową Służbą Wewnętrzną nie zostały jednak przerwane całkowicie. „Tak jak większość kadry oficerskiej nastawionej na robienie kariery chciał dobrze żyć z wszechpotężną WSW. Znajduje to swoje odbicie nawet w jego charakterystykach z lat 80., kiedy był już legendarnym pierwszym Polakiem w Kosmosie, był członkiem WRON i wydawałoby się, że nie utrzymywał jakichkolwiek kontaktów z WSW. A jednak w 1983 r. WSW uznała za istotne wskazać, że płk Hermaszewski do organów WSW ustosunkowany [jest] pozytywnie…” – pisze historyk w „Do Rzeczy”.
 
Z kolei w roku 1988, niedługo przed awansem generalskim, płk Kazimierz Brzozowski z WSW pisał, że Hermaszewski „do organów KW WSW od dłuższego czasu odnosi się pozytywnie”, chociaż niegdyś odnosił się obojętnie. „Aktualnie wobec szefa organu daje wyraz szczerości i lojalności tak w sprawach służbowych, jak również osobistych” – cytuje dokumenty prof. Cenckiewicz. Wynika z nich również, że Hermaszewski „w negatywnym zainteresowaniu organów KW nigdy nie pozostawał”.
 
Historyk w swoim tekście odnotowuje również zaangażowanie Wojciecha Jaruzelskiego w inicjatywę udziału Polaków w sowieckich programach kosmicznych. To właśnie późniejszy dyktator jako pierwszy na posiedzeniach „władców PRLu” zgłosił taki pomysł. Wśród kandydatów wymieniano Hermaszewskiego i Jankowskiego. Ostateczne poleciał ten pierwszy, gdyż – zdaniem sowietów – osiągał lepsze wyniki szkoleniowe.
 
Po powrocie z kosmosu Mirosław Hermaszewski „stał się marionetką w machinie propagandowej PRL i ZSRS. Obsypany odznaczeniami polskimi i sowieckimi, a później także niemieckimi (NRD), czechosłowackimi, kubańskimi i wietnamskimi stał się jednym z najbardziej znanych ludzi w PRL. Awansowany do stopnia podpułkownika wylądował na dwa lata w przygotowującym plany ataku LWP na Zachód Zarządzie I Operacyjnego Sztabu Generalnego (gdzie pracował w tym czasie płk Ryszard Kukliński), aby w 1980 r. wyjechać na dwuletnie studia do Akademii Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych ZSRS im. Klimienta Woroszyłowa” – pisze Sławomir Cenckiewicz.
 
Gdy wprowadzono stan wojenny Hermaszewski trafił do WRON „w której spotkał dobrze mu znanych generałów – Jaruzelskiego, Bryłę i Zielińskiego, którzy 14 grudnia powierzyli mu ważny odcinek roboty politycznej związanej z kontrolą organizacji młodzieżowych przy wsparciu GZP. Od tej pory ppłk Hermaszewski będzie na bieżąco informowany o skali represji i szczegółach przedsięwzięć podjętych przez szeroko rozumiane władze PRL oraz aparat przemocy w stosunku do ludzi Solidarności” – zauważa w swoim tekście historyk przypominając, że Hermaszewskiego awansowano w stanie wojennym. W lipcu 1982 roku został pułkownikiem, zaś we wrześniu 1988 generałem.
 
Co więcej, człowiek cieszący się przychylnością władz PRL i Związku Sowieckiego (odznaczony przez Radę Najwyższą ZSRS tytułem Bohatera Związku Radzieckiego i Orderem Lenina z medalem Złotej Gwiazdy) przetrwał z opinią „bohatera” okres transformacji, chociaż – jak przypomina prof. Cenckiewicz – wątku sowieckiego już nie akcentował (chociaż w PRL był wiceprzewodniczącym Zarządu Głównego Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej). W armii przetrwał do roku 2001 – z krótką przerwą na okres po decyzji szefa MON Jana Parysa o „podziękowaniu” ludziom WRON. W roku 1993 „wrócił do gry pod skrzydłami duetu Onyszkiewicz-Komorowski”. W III RP angażował się w działalność SLD i bezskutecznie startował w wyborach.
 
Teraz ponownie pierwszy Polak w kosmosie, korzystając ze stworzonej przez komunistyczną propagandę oraz samego siebie opinii, „został obsadzony w roli kosmonauty-parawanu, za którym ludzie dawnego reżimu realizują swoje niepolskie interesy” – stwierdza Sławomir Cenckiewicz.
 
Źródło: „Do Rzeczy”, pch24.pl





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.