Ordo Iuris: Seria zwycięstw jakiej dotąd nie było
data:04 grudnia 2022     Redaktor: ArekN

 

Gdy pisałem tę wiadomość, podzieliłem się z Państwem moją szczerą obawą, że może to być jedno z ostatnich takich zwycięstw, wobec problemów finansowych, które stawiają pod znakiem zapytania dalszą działalność Instytutu w dotychczasowym kształcie.

Od początku miesiąca otrzymaliśmy jednak nie tylko mnóstwo wyrazów solidarności i podziękowań, ale też mieliśmy do czynienia z prawdziwą serią przełomowych zwycięstw w sprawach kluczowych dla obrony życia, wiary i wolności akademickiej. Cicha, długotrwała i systematyczna praca naszych prawników przynosi wymierne efekty. Każdy z nich zmienia rzeczywistość prawną naszej Ojczyzny.

 

Błyskawicznym sukcesem zakończyła się sprawa nowej dyrektor warszawskiego Teatru Dramatycznego, która – w ramach inauguracji swojej kadencji na tym stanowisku – zorganizowała bluźnierczą prowokację. Do siedziby teatru procesyjnie wprowadzono rzeźbę żeńskich organów płciowych, stylizowaną na figurę Matki Bożej i drwiąco nazwaną „Wilgotną Panią”.

Uruchomiliśmy internetową petycję oraz skierowaliśmy do Wojewody Mazowieckiego precyzyjny wniosek o stwierdzenie nieważności zarządzenia prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, który powołał Monikę Strzępkę na stanowisko dyrektora Teatru Dramatycznego. W ubiegłym tygodniu wojewoda powtórzył naszą argumentację i unieważnił powołanie feministycznej prowokatorki.

Zazwyczaj jednak na ostateczne zwycięstwo trzeba czekać dłużej. Często latami.

Tak było w sprawie prof. Ewy Budzyńskiej, która została ukarana naganą przez Komisję Dyscyplinarną Uniwersytetu Śląskiego po skardze studentów socjologii, zarzucających jej promowanie „homofobii”, „ideologii anti-choice” oraz „poglądów radykalno-katolickich”. Studentów oburzyło to, że w trakcie wykładu o rodzinie w kulturze chrześcijańskiej usłyszeli, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny, a nienarodzony człowiek to „dziecko”, a nie „zlepek komórek”.

Decyzja uniwersyteckiej komisji dyscyplinarnej o przychyleniu się do tej skargi budziła sprzeciw nie tylko naszych prawników, ale też oburzyła prawie 40 tysięcy Polaków, którzy w toku postępowania okazali swoje wsparcie dla Pani Profesor, dołączając do petycji skierowanej do rektora uczelni. I chociaż młyny sprawiedliwości mielą powoli, a media już dawno zapomniały o całej sprawie, my obiecaliśmy, że doprowadzimy ją do końca i słowa dotrzymujemy. Po 4 latach postępowanie dyscyplinarne zostało prawomocnie umorzone, a orzeczona wcześniej kara nagany utraciła moc.

W międzyczasie prof. Ewa Budzyńska, którą od samego początku wspierali prawnicy Ordo Iuris, stała się ikoną walki o wolność akademicką. Jej głośna obrona sprawiła, że nasz projekt stał się punktem wyjścia do znowelizowania prawa, które stanęło po stronie wolności akademickiej. Kilkuletnia walka o wolność akademicką doprowadziła więc nie tylko do oczyszczenia prof. Budzyńskiej z wszelkich zarzutów, ale też do naprawy systemu postępowań dyscyplinarnych, aby w przyszłości nie były one wykorzystywane jako narzędzie ideologicznego prześladowania naukowców.

Wytrwałość przyniosła także spektakularne i trwałe zwycięstwa w sprawach obrońców życia. Ostatnio zapadł już czwarty wyrok, w którym Sąd Najwyższy potwierdził, że wolontariusze pro-life mają prawo prezentować publicznie prawdę na temat tego, czym jest aborcja.

Kolejne wyroki Sądu Najwyższego zmierzają do nieuchronnego zakończenia naszego zaangażowania w obronę pro-liferów na tym froncie. Przez niemal dekadę uzyskaliśmy prawie 130 korzystnych wyroków. Teraz do utrwalonej linii orzeczniczej sądów powszechnych, dochodzi jednoznaczne orzecznictwo Sądu Najwyższego. W efekcie, radykalni aborcjoniści przestali masowo żądać wszczynania postępowań wobec obrońców życia przez polskie sądy. Wygląda na to, że pogodzili się z tym, że nie są w stanie zamknąć im ust, bo wiedzą, że stoi za nimi siła, jaką dzięki wsparciu ludzi takich jak Pan jest dziś Instytut Ordo Iuris.

W listopadzie zakończyło się też wieloletnie postępowanie przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w sprawie prof. Bogdana Chazana, który 8 lat temu odmówił wykonania aborcji, powołując się na klauzulę sumienia. Sędziowie ETPC odrzucili skargę złożoną przez pacjentkę prof. Chazana. Wbrew nadziejom aborcyjnych lobbystów, Trybunał w Strasburgu nie wykorzystał tej sprawy do stwierdzenia, że aborcja jest „prawem człowieka”. Co ciekawe, podczas gdy Trybunał w Strasburgu rozpatrywał sprawę prof. Chazana 5 lat, to w Polsce od 8 lat nadal czekamy na wyrok i przywrócenie Profesora do pracy...

Na sprawiedliwość musimy czekać zwykle bardzo długo. Prof. Chazana i wolontariuszy pro-life broniliśmy niemal od początku istnienia Instytutu Ordo Iuris. Jednak po raz kolejny pokazaliśmy, że choć czasem sądowe batalie toczą się poza „blaskiem fleszy”, po cichu i przez wiele lat, to dzięki naszej konsekwencji i systematyczności, jesteśmy w stanie doprowadzać rozpoczęte sprawy do końca – i dotrzymać danego słowa. Zawsze pamiętamy, że jest to możliwe dzięki zaufaniu naszych Przyjaciół i Darczyńców, którzy rozumieją, że decydujące i precedensowe wyroki musi często poprzedzić długotrwała i wyczerpująca sądowa batalia.

W każdej z tych spraw czeka nas ciąg dalszy. Trzeba wymusić na Fundacji Batorego wykonanie wyroku, dokończyć rozpoczęte procesy obrońców życia i doprowadzić do końca sprawę prof. Chazana, która zdecyduje o tym, czy polscy lekarze będą mogli postępować w zgodzie z własnym sumieniem. A na koniec, musimy ocalić nasze istnienie w obliczu procesu, jaki wytoczył przeciwko nam wpływowy oskarżyciel prof. Ewy Budzyńskiej za nieugiętą postawę jej obrońców... ale o tym napiszę więcej pod koniec tego listu.

Każda taka sprawa to godziny spędzone na analizie przepisów, akt sprawy, spotkaniach z ekspertami, biegłymi i naszymi Beneficjentami, pisaniu pism procesowych, rozprawach, a nasi prawnicy każdego dnia jeżdżą po całym kraju, by stawać w obronie fundamentalnych wartości naszej cywilizacji i ludzi prześladowanych za ich obronę. Ale dzięki ludziom takim jak Pan ta wytrwała i często niewidoczna praca przynosi konkretne owoce, bo wspólnie realnie zmieniamy otaczającą nas rzeczywistość.

 

Wulgarna prowokatorka odwołana

O bluźnierczej prowokacji w warszawskim Teatrze Dramatycznym informowaliśmy na początku września, gdy Monika Strzępka objęła funkcję dyrektora Teatru. Swoją pięcioletnią kadencję na tym stanowisku zainaugurowała, organizując prowokacyjną manifestację, w ramach której – w pochodzie przypominającym katolicką procesję – wniesiono do budynku rzeźbę złotej waginy, nawiązującej kształtem do figury Matki Bożej. Nowa dyrektor Teatru mówiła wprost, że jej celem jest „transformacja Teatru Dramatycznego w feministyczną instytucję kultury”.

Nasi prawnicy szczegółowo przeanalizowali przebieg postępowania konkursowego, w ramach którego wybrano Monikę Strzępkę. Jak się okazało, jej kandydatura w żaden sposób nie wpisywała się w wymagania zawarte w ogłoszeniu konkursowym, gdzie mowa była o tym, że nowy dyrektor powinien przede wszystkim szanować tradycję i dziedzictwo Teatru Dramatycznego oraz dbać o wysoki poziom artystyczny. Natomiast Monika Strzępka w swoim programie mówiła wprost, że za jej rządów Teatr Dramatyczny będzie „miejscem dla mniejszości, dla tożsamości nienormatywnych, dla queeru”, oraz że „wykorzysta i wzmocni energię społecznej zmiany, którą tworzą protesty kobiet, ruchy klimatyczne”. Zapowiedziała też wystawianie promujących ideologię LGBT spektakli dla dzieci.

Dlatego złożyliśmy wniosek do Wojewody Mazowieckiego o wszczęcie procedury nadzorczej dotyczącej przebiegu konkursu i przedstawiliśmy opinię prawną, w której wykazaliśmy, że koncepcja programowa Strzępki w sposób oczywisty odbiega od oczekiwań wyrażonych przez organizatora konkursu. Wojewoda przychylił się do naszej argumentacji, stwierdzając nieważność zarządzenia, na podstawie którego Monika Strzępka została powołana na dyrektora Teatru. W uzasadnieniu swojej decyzji wojewoda przytoczył wprost argumenty z naszej opinii.

 

Oburzająca prawda

Problemy prof. Ewy Budzyńskiej rozpoczęły się w grudniu 2018 roku. Socjolog, pracująca na Uniwersytecie Śląskim od ponad 28 lat, prowadziła w tamtym czasie cykl wykładów, w ramach których przedstawiała wizje i modele rodziny w różnych kulturach i religiach świata. Studenci socjologii mogli się dowiedzieć, jak na rodzinę patrzą wyznawcy judaizmu, islamu czy hinduizmu. I o ile z zaciekawieniem słuchali o tym, jak postrzegają ją wyznawcy islamu, to wykład o wizji rodziny w cywilizacji chrześcijańskiej część z nich uznała za skandaliczny.

Grupa studentów drugiego roku socjologii złożyła skargę do władz uczelni. Oburzyło ich to, że na wykładzie usłyszeli, że nienarodzony człowiek jest dzieckiem, a małżeństwo jest związkiem kobiety i mężczyzny. Studenci zarzucili prof. Budzyńskiej promowanie „homofobii”, „ideologii anti-choice” oraz „poglądów radykalno-katolickich”.

W odpowiedzi na tę absurdalną skargę Rzecznik Dyscyplinarny Uniwersytetu Śląskiego prof. Wojciech Popiołek... wszczął postępowanie wyjaśniające, a następnie zażądał kary nagany za rzekomą homofobię, dyskryminację wyznaniową oraz brak tolerancji. Prof. Popiołek w swoim wniosku stwierdził wprost, że ukaranie prof. Budzyńskiej ma być wyrazem „prewencji ogólnej i prewencji szczególnej”.

W całej sprawie od początku chodziło więc o zastraszenie osób, które nie godzą się ze skrajnie lewicową wizją świata.

Stronnicze postępowanie dyscyplinarne

Pani profesor zwróciła się wówczas o pomoc do prawników Ordo Iuris. Nie miałem wątpliwości, że musimy wziąć udział w tym postępowaniu, w którym na szali była nie tylko wolność akademicka, ale też w ogóle wolności słowa i sumienia.

Od samego początku w postępowaniu dochodziło do naruszeń proceduralnych. Prof. Popiołek przesłuchał tylko niektórych studentów spośród tych, którzy złożyli skargę. Dodatkowo okazał przesłuchiwanemu zeznania jego poprzednika oraz wydawał świadkom protokoły ich zeznań, uzyskując dzięki temu spójną wersję wydarzeń wszystkich świadków. W trakcie postępowania dyscyplinarnego doszło też do niejasnej zmiany całego składu Komisji.

Komisja orzekająca oddaliła wszystkie przedstawione przez nas wnioski dowodowe, w których wnosiliśmy między innymi o przesłuchanie tych studentów, którzy brali udział w zajęciach prof. Budzyńskiej, a nie podpisali skargi. Nie przyjęto też treści ich notatek z zajęć. Zignorowano fakt głębokiego zaangażowania ideologicznego studentów, którzy podpisali skargę – pomimo tego, że byli to uczestnicy lewicowych demonstracji feministycznych i parad LGBT, a jedna ze studentek jest zadeklarowaną aktywistką feministyczną i edukatorką seksualną. Nie ma wątpliwości, że składając niekorzystne dla Pani Profesor zeznania, świadkowie mieli swój ideologiczny interes w doprowadzeniu do jej ukarania.

Zapewniliśmy wolność akademicką

Choć prof. Wojciech Popiołek dopiął swego i doprowadził do ukarania prof. Budzyńskiej, a zastraszona wykładowczyni zrezygnowała z kontynuowania pracy na Uniwersytecie Śląskim, nie poddaliśmy się i złożyliśmy odwołanie do Komisji Dyscyplinarnej przy Ministrze Edukacji i Nauki. Nasza wytrwałość miała sens. Postępowanie dyscyplinarne prof. Budzyńskiej po 4 latach zostało prawomocnie umorzone, a kara nagany uległa zatarciu.

Finalny sukces w tej sprawie to także efekt wcześniejszej nowelizacji Prawa o szkolnictwie wyższym i nauce, która wzmocniła gwarancje wolności akademickiej i wolności badań naukowych. Założenia projektu w znacznej mierze pokrywały się z propozycjami, przedstawianymi wcześniej przez naszych ekspertów. Dzięki wejściu w życie proponowanych przez nas zmian, wykładowcy nie będą więcej karani za „wyrażanie przekonań religijnych, światopoglądowych lub filozoficznych”.

Nasze zaangażowanie w tę sprawę doprowadziło więc nie tylko do uniewinnienia prof. Budzyńskiej, ale też do uchronienia kolejnych naukowców przed ideologiczną cenzurą. Po niemal 10 latach istnienia Ordo Iuris, udało nam się wywalczyć wolność słowa dla wszystkich nauczycieli i wykładowców.

 

Trybunał w Strasburgu nie po myśli aborcjonistów

Jedną z pierwszych spraw, którymi zajmowali się prawnicy Instytutu Ordo Iuris była sprawa prof. Bogdana Chazana – byłego dyrektora Szpitala św. Rodziny w Warszawie, który w 2014 roku odmówił wykonania aborcji, powołując się na „klauzulę sumienia”. W efekcie prof. Chazan stał się ofiarą nagonki medialnej, a sprawą zajął się w 2015 roku Trybunał Konstytucyjny, który umocnił swoim wyrokiem gwarantowaną w Konstytucji RP wolność sumienia.

W 2017 roku, była pacjentka prof. Chazana złożyła skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, twierdząc, że odmowa przeprowadzenia aborcji eugenicznej była naruszeniem jej prawa do prywatności oraz zawartego w Europejskiego Konwencji Praw Człowieka zakazu „poniżającego i nieludzkiego traktowania”. Przystąpiliśmy do postępowania w charakterze „przyjaciela sądu”. W przesłanej sędziom ETPC opinii przypomnieliśmy o tym, że ani Europejska Konwencja Praw Człowieka, ani żaden inny wiążący akt prawa międzynarodowego nie gwarantuje „prawa do aborcji”.

W listopadzie Trybunał poinformował o odrzuceniu skargi ze względów formalnych, wskazując na to, że kobieta nie może być uznana za „ofiarę” i nie może domagać się dodatkowego zadośćuczynienia.

Tym samym niepowodzeniem zakończyła się kolejna próba aborcjonistów, którzy dążą do tego, by Trybunał w Strasburgu uznał, że Europejska Konwencja Praw Człowieka gwarantuje każdemu „prawo do aborcji”.

 

Radykałowie się poddają

Ostatnie miesiące to także wielki przełom w walce o wolność słowa dla wolontariuszy pro-life, których wspieramy od samego początku istnienia Ordo Iuris. Gdy podejmowaliśmy się wsparcia prawnego w pierwszych procesach działaczy Fundacji Pro-Prawo do życia, jej dalsza działalność była poważnie zagrożona.

Radykalni aktywiści aborcyjni dobrze wiedzieli, że większość pro-liferów to wolontariusze, których nie stać na kosztowne batalie sądowe. Stwierdzili więc, że wystarczy zasypać ich wnioskami o ukaranie przez sąd, by odważni obrońcy życia stwierdzili, że ich wolontariacka działalność nie jest warta aż takich poświęceń. Myśleli, że wystarczy kilka zawiadomień, by zakończyć działalność fundacji i wyeliminować z przestrzeni publicznej prawdę o aborcji.

Nie spodziewali się jednak, że każdy z wolontariuszy będzie mógł liczyć na profesjonalne wsparcie prawników powstającego wówczas Instytutu Ordo Iuris. Nasi adwokaci stawiali się na rozprawy w całej Polsce. Każdy z obrońców życia mógł liczyć na naszą pomoc.

Przez te lata wygraliśmy już prawie 130 procesów. Sądy w całej Polsce przychylały się do naszej argumentacji, potwierdzając, że obrońcy życia mają prawo pokazywać prawdziwe skutki aborcji w ramach swoich pikiet i demonstracji. Wyjątkiem były nieliczne orzeczenia sądów, które podważały konstytucyjną wolność słowa, ale również i w takim przypadku nigdy się nie poddaliśmy. Jeden z prawomocnych wyroków wrocławskiego sądu został właśnie uchylony przez Sąd Najwyższy.

Tym razem sędziowie SN uniewinnili prezesa Fundacji Pro – prawo do życia Mariusza Dzierżawskiego, którego prawnicy Ordo Iuris reprezentowali na wszystkich etapach postępowania.

To już czwarty taki wyrok w ostatnich miesiącach. Wyrok nie został nawet wydany na rozprawie, lecz na posiedzeniu bez udziału stron, bo Sąd Najwyższy uznał kasację za „oczywiście zasadną”. Dziś możemy śmiało powiedzieć, że mamy już do czynienia z ugruntowanym orzecznictwem sądów – łącznie z Sądem Najwyższym.

Dzięki temu wszystko wskazuje na to, że nasza wieloletnia walka o wolność słowa dla pro-liferów dobiega końca. Na wyroki Sądu Najwyższego będziemy mogli się powoływać we wszystkich wszczynanych przeciwko obrońcom życia postępowaniach. Radykalni aktywiści aborcyjni doskonale o tym wiedzą i wydaje się, że pogodzili się już ze swoją porażką. Od kilku miesięcy obserwujemy, że ilość postępowań wobec wolontariuszy pro-life systematycznie maleje, a wcześniej wszczęte są umarzane lub sądy uniewinniają obwinionych.

 

Nie mam jednak złudzeń, że nasze ostatnie zwycięstwa sprawią, że aborcyjni i genderowi ideolodzy, aktywiści i lobbyści zawieszą swoją broń. Wręcz przeciwnie.

Chcą nas zrujnować

W najbliższych miesiącach walka o wolność słowa będzie się zapewne intensyfikować na arenie międzynarodowej, gdzie trwają nieustające naciski na to, by zmusić rządy krajowe do penalizowania niezdefiniowanej „mowy nienawiści”, która od kilku lat służy głównie do cenzurowania obrońców życia, rodziny i wolności.

Dalszy ciąg będzie też mieć każda z opisanych powyżej spraw.

Po przełomowym wyroku NSA w sporze z Fundacją Batorego, musimy teraz wyegzekwować zasądzone dane, by móc wreszcie ujawnić procedury rozdysponowania funduszy norweskich.

Warszawski ratusz już zapowiedział, że zaskarży decyzję wojewody mazowieckiego, który unieważnił konkurs na dyrektora Teatru Dramatycznego. To oznacza, że rozpocznie się wkrótce postępowanie przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym, a niewykluczone, że sprawa będzie miała swój finał dopiero przed Naczelnym Sądem Administracyjnym. Instytut Ordo Iuris wystąpi z wnioskiem o dopuszczenie do udziału w postępowaniu, abyśmy mogli w dalszym ciągu czynnie uczestniczyć w sprawie. Za każdym razem oznacza to dla nasz konieczność wydania co najmniej 7 000 zł. (...)

adw. Jerzy Kwaśniewski, Prezes Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris.






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.