Usłyszcie krzyk rodziców i nauczycieli specjalnych!
data:20 września 2022     Redaktor: Redakcja

Zapraszamy do zapoznania się z komentarzami słuchaczy-praktyków opisujących doświadczenia z edukacją włączającą. Komentarze znajdziemy pod rozmową Jana Pospieszalskiego  oraz Grzegorza Płaczka;
za: ruchochronyszkoly.pl

 
Danuta Jarząbek
Praca w klasie, w której są dzieci zdrowe i dzieci z niepełnosprawnością lub zaburzeniami mentalnymi jest po prostu nieporozumieniem edukacyjnym, a nie nauczaniem. Nauczyciel nawet z doskonałym przygotowaniem i dodatkową pomocą nie będzie w stanie prawidłowo edukować całej tej zróżnicowanej gromadki. Żadne dziecko na tym nie zyskuje, a tracą wszystkie. Wiem to z własnego nauczycielskiego doświadczenia.
 
Kinga Wacławska
Wspaniała rozmowa. Jestem pedagogiem specjalnym. Pracowałam jako nauczyciel wspomagający przez 4 lata. Zgadzam się ze wszystkim co Pani rozmówczyni mówi o szkolnictwie. Mogę dodać jeszcze fakt, że same osoby niepełnosprawne, mimo że są w szkole masowej, dążą do bycia razem. Razem się trzymały na przerwach. Oni chcą się czuć dobrze w swoim towarzystwie. Szkoły specjalne są potrzebne i są na wysokim poziomie w Polsce.
 
Jagna
Jestem nauczycielem wspomagającym w przedszkolu. Zgadzam się w 100% z tym, co pani mówi. To nie jest tak, że w klasie nauczyciel ma 5 specjalistów. Ma jednego nauczyciela, który teoretycznie powinien umieć pracować z niewidomymi, upośledzonymi, głuchymi, spektrowcami itd. Nauczyciel wspomagający może mieć 5 podopiecznych w każdej klasie( z różną niepełnosprawnością). Szczerze nie ma takiego nauczyciela, który zna się na wszystkich niepełnosprawnościach, to jest masakra. W stolicy jest pełno wakatów na to stanowisko ludzie (np. Katecheci masowo robią teraz podyplomówki, ale szczerze, jak oni pomogą dziecku, nie będą specjalistami. Ja specjalizuję się w spektrum i nie wyobrażam sobie, że skutecznie pracuję z osobą niewidomą lub głuchą – nie znam Braille czy języka migowego. W Laskach siostry, od czasu edukacji włączającej obserwują nowe zjawisko. Trafiają do Lasek dzieciakinw wieku 10-12 lat, które nic nie potrafią. Zaczynają od poziomu czterolatków, uczą się tego, co już dawno powinni umieć. Dzieci z Zespołem Downa, kiedy dorastają zaczynają się orientować, że nie są tak samo traktowane przez rówieśników, i przeżywają dramat
 

Gosia Sacharko
Witam, bardzo dziękuję za poruszenie tematu edukacji włączającej i szkół specjalnych. Mam syna niepełnosprawnego, więc myślę, że mogę na ten temat się wypowiadać. Problem każdego dziecka trzeba traktować bardzo indywidualnie. Jestem jak najbardziej ze szkołami specjalnymi, tylko powinno być ich dużo więcej – jak najbliżej miejsca zamieszkania rodziny dziecka, bo trauma związana z rozstaniem z rodziną wyciska negatywny ślad na całej rodzinie. Nie zawsze jest tak, że pracownicy szkół specjalnych są właściwymi osobami do pracy z takimi dziećmi, bywa, że wykorzystują swoją pozycję w sposób negatywny. Bliskość terytorialna i emocjonalne pozwoli zachować właściwy kontakt emocjonalny, a jednocześnie odpowiednio wyedukować dziecko. Serdecznie pozdrawiam. Z Panem Bogiem

a.nowak
Pożegnałam w tym roku czteroletnią klasę w technikum, w którym byłam wychowawczynią i nauczycielem polskiego. W klasie był jeden autysta, a nauczyciel wspomagający nie mógł być na każdej jego lekcji, ponieważ aż tylu godzin wspomagania nie przydzielono mu ( oszczędność organu prowadzącego). Proszę mi wierzyć, był to trudny czas dla wszystkich- nauczyciela prowadzącego lekcje, całej klasy ale głownie dla tego ucznia. Jego zachowania – zupełnie nieakceptowane przez klasę, rozbijały tok lekcji, wywoływały konflikty, a rodzice uczniów przychodzili na skargi. Uczeń wielokrotnie sygnalizował problemy emocjonalne. Jego mama przyjęła postawę oczekującą profesjonalnego podejścia do jej dziecka. Błędne koło. Pat.

Iwona S.
Ile szkód robi to tzw nauczanie włączające, wiedzą tylko nauczyciele szkół specjalnych, do których w końcu trafiają te dzieci. Dzieci zastraszone, negatywnie nastawione do rówieśników, przekonane, że do niczego się nie nadają. Nauczyciel wspomagający nie zastąpi rówieśników i budowania normalnych relacji. Trudno też dziwić się dzieciom bez dysfunkcji, że są zmęczone i nie do końca chętne do tej sztucznej integracji.

 

Agnes Ka
Witam, pracuję w oświacie od 30 lat… kiedy zaczynałam – nauczyciele jeszcze się wspierali i czuli odpowiedzialność za młode pokolenia. Potem przyszła reforma, która wprowadziła awans zawodowy, co odwróciło uwagę od ucznia, a w centrum zostały “teczki” do kolejnych stopni awansu. Już wtedy pojawiły się liczne nowatorskie działania, które dawały efekt na egzaminie, ale niekoniecznie korzyść dla uczniów…. Od tego czasu z roku na rok obniżane są standardy nauczania, zwiększa się usprawiedliwianie dla niewiedzy i niechęci dla ucznia. Odbierana jest uczniom motywacja do tego, by im się chciało chcieć…. Obecnie w liceum mamy uczniów z takimi dysfunkcjami, które im nie pozwalają nadążać za innymi uczniami, więc albo uczeń jest “przepychany”, albo – jeśli takich uczniów jest więcej – obniża się poziom wiedzy w klasach. Ponad połowę mojego życia zawodowego przepracowałam w szkole, na stanowisku pedagoga. Uważam, że zamiast wspierać uczniów do nauki, coraz częściej mamy być ich tarczą ochronną przed wymaganiami... Obecne zmiany w pomocy psychologiczno-pedagogicznej nie mają na celu też wspierania uczniów, ale stworzenie kolejnego bałaganu, który ukryje, że uczniowie w szkole nie uczą się... Na pewno nie ma tu wglądu na DOBRO UCZNIA! [...]

Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.