Zb. Żak: Myśli, 38/2022
data:19 września 2022     Redaktor: Redakcja

Myśli, 38/2022, 19 września 2022
Oto siewca wyszedł siać... Inne znowu padły między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je. Posiane między ciernie oznacza tego, kto słucha słowa, lecz troski doczesne i ułuda bogactwa zagłuszają słowo, tak że zostaje bezowocne. (Mt 13, 7, 22)
W bojaźni Pana jest pewna nadzieja, dla synów swoich jest On ucieczką. Źródłem życia jest bojaźń Pańska, by sideł śmierci uniknąć.  (Prz 14, 26-27)

Vincent van Gogh Siewca
 
Wydaje się, że my, chrześcijanie utraciliśmy perspektywę wieczną. Zgiełk medialny sprawia, że zapomnieliśmy fundamentalną prawdę, iż jesteśmy stworzeniami i że mamy Stwórcę, który nas stworzył. Nasze zachowanie i nasze działania wyrażają naszą postawę, że sobie wszystko zawdzięczamy (bądź naszym przodkom).
 
A przecież w Credo wyznajemy: wierzę... w Stworzyciela nieba i ziemi. Słowa te znaczą, że Bóg zupełnie dobrowolnie na początku czasu z niczego stworzył jeden i drugi świat, duchowy i cielesny, czyli świat niebiański i doczesny, a potem człowieka, jako składającego się z ducha i ciała. Bóg stworzył człowieka w tym celu, żeby człowiek poznał Boga, miłował Go i służył Mu, i tak po śmierci posiadłszy Boga przez uszczęśliwiające oglądanie Go twarzą w twarz, cieszył się Nim na wieki w niebie... Uszczęśliwiające oglądanie Boga polega na widzeniu istoty Bożej, ukazującej się bezpośrednio, bez zasłony, jasno i otwarcie.
 
To są zapisy katechizmowe; być może już dawno je zapomnieliśmy, jak również nie pamiętamy o naszym celu życiowym.
 
Oprócz mediów, które mają wielki udział,by zamazać tę zależność a także podstawowy cel człowieka, również liturgia nie przyczynia się do odkrycia istoty człowieka i jego zależności od Boga.
 
Człowiek, który wierzy, że jest stworzony przez Boga, czy nie podchodziłby z drżeniem i pokorą, upadając na kolana przyjmując ciało Jezusa w Eucharystii?
 
Jak zauważa R. Guardini („Znaki swięte”): „Człowiek, gdy wzbiera pychą wyprostowuje się, wznosząc głowę i całą postać. Wszystko w nim mówi: jestem większy niż ty. Natomiast, gdy ktoś jest pokorny duchem, wówczas pochyla głowę, zgina całą swą postać, uniża się. I to tym głębiej, im większy jest ten, kto przed nim stoi”.
 
A jak podchodzi przeciętny wierzący katolik? Jak ktoś, komu się coś należy, a po otrzymaniu nie jest skłonny do dziękczynienia. Dlaczego tak się dzieje?
 
Istotny wpływ przyniosła zmiana liturgii mszy św. w latach 70-tych ubiegłego wieku. Zmiana ofiarniczego charakteru mszy św. na rzecz wieczerzy. Osłabia się w ten sposób,lub zanika przekonanie o realnej obecności Pana Jezusa w Eucharystii. Sposób udzielania Komunii św. poprzez podchodzenie w kolejce do kapłana osłabia poczucia wielkości daru: prawdziwego ciała Chrystusa, który wierny otrzymuje, a już szczególnie, gdy wierny przyzwyczaił się do ciała Pana Naszego Jezusa Chrystusa „na rękę”. To wszystko sugeruje relację: równy z równym. Zapominamy, kto tu jest Stwórcą, a kto stworzeniem! Liturgia powinna być jednoznacznie ukierunkowana na ofiarę naszego Pana na Krzyżu i na wspaniałą rzeczywistość Jego obecności eucharystycznej.
 
A skoro znika ze świadomości relacja zależności, to z czasem pojawia się pokusa, by zrezygnować z przybywania na mszę św. Jeśli jest ona przeżyciem wspólnotowym, to może w inny sposób zapewnię sobie potrzebę wspólnoty. Dobiorę sobie takich, którzy mi odpowiadają, i nie będę się nudził, tak jak to się zdarza na mszy św.
 
Dodatkowo, jeśli w czasie zadekretowania pandemii, władze wskazywały, że spotkanie na mszy św. w kościele może być zagrożeniem zdrowia i życia, a władze kościelne uznały to zagrożenie i współdziałały w ograniczaniu udziału wiernych na mszy św., to niemało wiernych uwierzyło, że istotnie tak jest: to inni, których spotykam na mszy św., stanowią dla mnie zagrożenie. A więc nie Bóg-Stwórca jest Panem mego losu, ale spotkany przeze mnie człowiek, może być źródłem poważnego zagrożenia. Zatem lepiej tego zagrożenia unikać i nie pojawiać się w kościele na liturgii.
 
I nawet jak władze państwowe odwołają pandemię, to wdrukowane przekonanie o zagrożeniu pozostaje. Jedynie ponowne zaufanie Bogu i powierzenie się Jemu może odmienić tę postawę.
 
W przypadku zaś młodych ludzi, którzy mimo słabej wiary uczestniczyli w liturgii z różnych powodów (np. nacisku rodziców) - zaprzestają uczestniczyć w liturgii znajdując łatwe usprawiedliwienie w regulacjach porządkowych władzy państwowej i kościelnej.
 
Gdyby ktoś nie znający wiary przybył na mszę św., czy byłby w stanie zauważyć, że oddajemy chwałę Bogu podczas liturgii?
 
Dlatego bardzo ważną sprawą wydaje się zrobienie rachunku sumienia przez pasterzy i przyznania się do błędu zgody na wprowadzenie ograniczeń udziału we mszy św. A własne świadectwo gorliwości w oddawaniu czci Najświętszemu Sakramentowi może przełamać opory wielu wiernych.
 
Myślę, że trzeba to jasno wyrazić, teraz przed sezonem jesienno-zimowym, by we właściwy sposób hierarchizować swoje lęki.
 
Niech utrwaleniem się właściwej postawy wobec Jezusa obecnego w Najświętszym Sakramencie będzie wysłuchanie ks. prof. Tadeusza Guza:
 
 
 
Zb.





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.