Bożena Ratter:  A na wspomnienie owych czasów przyjęli gródeccy mieszczanie nowe miano dla swojego grodu - Gródek Jagielloński
data:18 września 2022     Redaktor: ArekN

 
W 2022 roku przypada 650. rocznica Gródka Jagiellońskiego.  W 1909 roku MACIERZ POLSKA - Fundacja utworzona przez J. I. Kraszewskiego w r. 1882 celem „szerzenia oświaty ludowej w tych warstwach społeczeństwa, w których jej potrzeba okaże się najpilniejszą" , wydała spisane przez Franciszka Jaworskiego wspomnienia z przeszłości Gródka Jagiellońskiego w rocznicę grunwaldzką „Władysław Jagiełło jako opiekun miasteczka”. (Lwów 1909. Skład główny w Krakowie w księgami G. Gebethnera i Sp.).

 

Podlwowski Gródek - mała mieścina. Nad jego stawy, błonia, liche domki mieszczan i jeszcze lichsze lepianki przedmiejskich chałupników, rozpętały się jakby wszystkie burze dziejowe, wszystkie pioruny, które grzmiały ongi nad Rusią Czerwoną. Niewiele było napadów tatarskich, które by ominęły parkan i wały gródeckie, ani razu go nie opuścił Chmielnicki z hordami swojemi i kozactwem - tutaj szalał Buturlin z Moskalami i Turcy. Na domiar wszystkiego złego, tak chyba, aby czara goryczy do samego dna wychyloną była, zaciężył nad miastem zaraz u samego progu rządów austryackich, tuż po zaborze, długi i uporczywy, a niesłychanie kosztowny proces z rządem austryackim o majątek miejski, odziedziczony po czasach dawnych i królach polskich.

(…) Wśród wszystkich nieszczęść i klęsk, przechodzących miarę i siły poprzednich pokoleń, zginęła do szczętu praca i przepadł dorobek jednego tylko czasu, jednego stulecia, które nad Gródkiem błogo jaśniało... zniszczały myśl i trud i umiłowanie grodu tego przez Władysława Jagiełłę.  (…) Śmierć zaskoczyła wielkiego króla w Gródku, w tym samym Gródku, któremu tyle dobra i łaski wyświadczył. Śmiertelne szczątki królewskie z płaczem wielkim i żałobą odwieziono do Krakowa, do grobów królów polskich na Wawelu. Przed paru laty wdzięczna ziemia gródecka wystawiła pomnik Władysławowi Jagielle. Na środku rynku stoi ów pomnik, jako znak i pamiątka, a zarazem hołd pamięci wielkiego króla.

A na wspomnienie owych czasów, jako że było własnością  i dziedzictwem Jagiellonów, że jako za ich czasów największe znaczenie posiadło, przyjęli gródeccy mieszczanie niedawno nowe miano dla swojego grodu: Gródek Jagielloński. Nazwa słuszna i właściwa jak rzadko, bo od kogoż miano swe wziąć miało miasto, jeżeli nie od dobrodzieja swego? Żaden bowiem z królów polskich nie zapisał się tak żywo, tak wiekopomnie w pamięci mieszkańców Gródka, jak właśnie ów król wielki, pogromca Krzyżaków, apostoł Litwy, a równocześnie fundator gródeckiego kościoła, dobrodziej gródeckiej cerkwi, ojciec przywilejów i dobrobytu miasta, częsty, coroczny prawie gość gródeckiego zamku.

Z aktów ważny jest dla Gródka jeden zwłaszcza z 1372. r., w którym książę Władysław Opolczyk czyni darowiznę na rzecz istniejącego tu już przedtem kościoła łacińskiego w sumie dwu grzywien. Jest to niewątpliwy znak powiększenia się w mieście tem ludności polskiej, dla której potrzeba było aż dwu świątyń, bo i klasztorek Franciszkanów razem z kościołem istniał dalej. Ludność ta przybyła zapewne z Polski w znacznej części, osadzała się prawdopodobnie głównie w tem miejscu, gdzie dzisiejszy rynek gródecki i właściwe miasto, gdzie tuż obok na niewielkiem wzgórzu, na miejscu dzisiejszych koszar kawaleryi i ogrodu miejskiego zbudował sobie Władysław Opolczyk zamek, w którym za pobytu swego w Gródku przemieszkiwał. A trzeba wiedzieć, że już w tym czasie Lwów prowadził wielki handel i z całej Polski, a głównie z odległego Torunia szli doń kupcy dwoma drogami. Jedna prowadziła na Sandomierz i Lubaczów, druga na Jarosław i Przemyśl. Obydwie drogi łączyły się w Gródku, gdzie była ostatnia stacya przed Lwowem. A tak żaden kupiec idący do Lwowa nie mógł opuścić Gródka, by tu nie wypocząć, nie przenocować. Stąd wielka była wygoda dla mieszkańców, sposobność do zarobku i ciągły ruch od zajeżdżających i wyjeżdżających ze suknem, woskiem, futrami, jedwabiem, korzeniami.

Przywilejem z dnia 30. września 1389. spisanym na pergaminie uposażył Władysław Jagiełło Gródek i nadal mu wszystkie wolności i prawa podług wzorów niemieckich. Prawa te zwały się prawem magdeburskiem, dlatego, że w mieście niemieckiem Magdeburgu one nasamprzód obowiązywały, a stamtąd rozeszły się po całych prawie Niemczech, a razem z kolonistami niemieckimi także i po Polsce.

Przede wszystkiem dał Władysław Jagiełło miastu Gródkowi sto łanów gruntu, z czego cztery miał dostać wójt, dwa kościół, cztery zaś łany przeznaczone zostały na wspólne pastwisko. Od łanów tych gruntowych nie miało miasto przez lat dwanaście opłacać żadnych podatków, to jest do czasu, kiedy mieszczanie się dobrze zagospodarują. Dopiero po upływie lat dwunastu płacić mieli mieszczanie po dziewięć skojców (była to współczesna moneta) czynszu i trzy skojce jako dziesięcinę dla kościoła. W ten sposób dostał każdy mieszczanin kawał gruntu pod uprawę.

Ale ludność Gródka, obok zajęć rolniczych trudnić się miała głównie handlem i rękodziełem. Aby zaś mieszczanie w tern zatrudnieniu nie mieli żadnych przeszkód, postanawiał dalej przywilej, że na milę dokoła miasta nie wolno było nikomu (innemu) stawiać karczem, ani trudnić się rzemiosłem. W samem zaś mieście wyznaczono osobne ławy w rynku, czyli jatki dla piekarzy, szewców i rzeźników, oraz kramy kupieckie, w których miejscowi i przejeżdżający kupcy swój towar wystawiali.

Tym, który przeprowadził parcelacyę gruntów między obywateli, uporządkował wszystkie wśród nich stosunki i odzierźył władzę sądowniczą, jako wójt, był niejaki Mikołaj Ulryk. Wójtostwo razem z władzą sądową było w tych czasach dziedziczne, to jest przechodziło z ojca na syna i mogło też być każdej chwili sprzedane razem z gruntem, który do niego należał. Oprócz tego otrzymał wspomniany powyżej Mikołaj Ulryk pozwolenie na wybudowanie młyna na rzece, przy zamku, który to młyn, w zmienianej po wielekroć postaci, stoi na tem samem miejscu po dzień dzisiejszy, a miewał dawniej po sześć kamieni młyńskich i niewielki tartak wodny. Mógł mieć dalej tenże Mikołaj Ulryk dwu rybaków do połowu ryb, ale tylko w rzece, gdyż rybołostwo w stawie należało zawsze do starosty, miał dalej prawo poboru połowy dochodów za wynajem jatek miejskich i opłat z łaźni miejskiej. W zamian za to wszystko obowiązany był wójt do służby rycerskiej, w ten sposób, że na każdą wojenną wyprawę miał się sam stawić i dostarczyć ponadto jednego kopijnika i łucznika, należycie uzbrojonych i na dobrych koniach.( „Władysław Jagiełło jako opiekun miasteczka”).

B. Ratter






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.