Wrogi, antypolski cel i duch tej książki przyświecał wydawcom na rok przed wielką wojną
data:12 sierpnia 2022     Redaktor: Anna

To jest bardzo charakterystyczne, iż przygotowujecie państwo informację, iż w Polsce nie wolno robić  tego,  co wolno robić w waszych państwach– Patryk Jaki zwrócił się do parlamentu Unii Europejskiej w czerwcu 2022 roku.- Szykanujecie Polskę mimo, iż sposób wyboru sędziów jest taki sam jak w Hiszpanii, ale gdy mówimy, iż jest taki sam , wy mówicie tak,  ale w niektórych państwach jest lepsza kultura i lepsze tradycje. Ja chcę zapytać, czy państwo rzeczywiście uważacie według rasistowskiego poglądu, że w Polsce jest gorsza tradycja i gorsza kultura i Polsce wolno mniej niż innym państwom? 

Poczucie wyższości własnej rasy u Niemców nie zmieniło się od wieków. W polemikę z naszymi wrogami wdawali się polscy naukowcy jak choćby profesor Oswald Balzer, który w 1897 roku wystosował List Otwarty do dr Teodora Mommsen prof. Uniwersytetu Berlińskiego z powodu jego odezwy „An die Deutschen in Oesterreich” umieszczonej w „N.F.Presse” 31. paźdz. 1897.

 

Pokąd z ław wzburzonego parlamentu padały obelżywe przeciw Słowianom wyrazy o ich „niższej wartości”, można je było zbyć krótkiem: Guarda e passa, bo się nie zrodziły ani z zastanowienia, ani ze znajomości rzeczy, a jedynym ich argumentem i poparciem była piana na ustach mówców i bicie o pulpity. Ale obecnie zabiera głos mąż nauki…głos jego idzie dalej i rozbrzmiewa donośniej, niż głosy pospolitych szowinistów politycznych; świat skłonny jest dać wiarę twierdzeniom, jakie z ust jego padają…Nie ma już wcale mowy o „niższej wartości" Słowian; nazwałeś ich Pan wprost „apostołami barbarzyństwa, którzy niemiecką pracę pół tysiąca lat pogrzebać pragną w przepaściach swojej dzikości". Nie było dotąd historyka, który by twierdzenie takie, nie powiem udowodnił, ale chociażby tylko gołosłownie poważył się wypowiedzieć. (…). Oczekujemy dowodów.

 

Po słowach tych nastąpił naukowy wywód profesora Oswalda Balzera, znakomitego historyka prawa i ustroju, profesora i rektora polskiego Uniwersytetu Lwowskiego, dyrektora Archiwum Krajowego Aktów Grodzkich i Ziemskich we Lwowie, twórcy i prezesa Towarzystwa Naukowego we Lwowie, obrońca sprawy Morskiego Oka, zakończony słowami:

 

A więc precz z ogródkami! Okrzyk zgrozy, jaki się wydarł z piersi Pańskich, to nie było wołanie o pomoc z powodu zagrożonej kultury, to był jęk boleści i rozpaczy z powodu wysuwającej się z rąk Niemców supremacyi. Trzeba rzeczy nazywać po imieniu i nie uciekać się pod płaszczyk kultury tam, gdzie chodzi o inne widoki i cele. Politycy i germanizatorowie chcieli wmówić w świat, że droga do cywilizacyi prowadzi tylko przez Niemcy, i że nie ma większego szczęścia dla innych ludów, jak dostać się tą drogą do wyższej doskonałości. (prof. Oswald Balzer)

 

Podobnie było w 1933 roku w przededniu Międzynarodowego Kongresu Historyków, gdy grono niemieckich historyków wydało publikację „Deutschland und Polen".

 

…. poszła ona w szerszy świat, a nawet ukazały się jej wydania angielskie, przeznaczone dla Anglii i Ameryki, a jest podobno także i francuskie wydanie i to każe patrzeć na tę książkę, jako na dzieło propagandy … Tego rodzaju książka jest raczej atakiem na przeszłość Polski…. Z tych kilku zatem powodów ukazuje się i niniejsza zbiorowa recenzja, jakkolwiek liczni już autorowie polscy zabierali głos, omawiając „Deutschland und Polen“. Z tych polskich głosów pragnę zwrócić uwagę polskiego czytelnika, także na głos zbiorowy, historyków naszych poznańskich, a to prof. K. Tymienieckiego, A. Wojtkowskiego i Z. Wieliczki (Roczniki Historyczne, tom IX, str. 280—304).

 

Nasza recenzja dokumentuje, że ogół polskich historyków solidaryzuje się w zupełności z kolegami poznańskimi - pisał Stanisław Zakrzewski we wstępie do publikacji Niemcy i Polska –dyskusja polskich naukowców z powodu książki Deutschland und Polen- wydana w 1934 roku w Kwartalniku Historycznym w drukarni Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Lwowie. (Wł. Konopczyński (Kraków) J. Kostrzewski (Poznań) Z. Łempicki (Warszawa) St. Zajączkowski (Wilno) Z. Wojciechowski (Poznań) M. Gębarowicz (Lwów) O. Halecki (Warszawa) J. Umiński (Lwów) St. Kętrzyński (Warszawa) Wł. Semkowicz (Kraków) K. Tymieniecki (Poznań) St. Bodniak (Kórnik) H. Wereszycki (Lwów) J. Feldman (Kraków) M. Handelsman (Warszawa) T. Modelski (Lwów) R.Lutman(Katowice) ).

 

Kultura Polski nie potrzebuje metryki, narzucanej przez historjografję, choćby o tak wielkich zasługach, jakie posiada niemiecka historjografja. Wywodzenie tej metryki urodzenia kultury państwowości naszej od Kazimierza Wielkiego jest sprzeczne z prawdą, która na kartach historji polskiej kultury zapisuje Witeljusza, Jakuba ze Skarzeszowa w wieku XIII-tym, o której mówią nasze księgi kościelne od początku XI wieku, o której mówią pola pod Legnicą i tyle innych faktów, które już na początku XI wieku kazały Niemcowi, świętemu Brunonowi, być z uwielbieniem dla postaci Chrobrego, a Niemce, Matyldzie Lotaryńskiej napisać wzniosłe słowa uznania dla cywilizacyjnej sylwety Mieszka II-go.

 

Nie mówiąc o naszej przedchrześcijańskiej kulturze, nauka nasza historyczna uważa za naszego nauczyciela Kościół Rzymski, którego instrumentem było cesarstwo, tak często przeciwstawiające się swemu twórcy. Prawda historyczna mówi głośno, że polskie państwo średniowieczne uznawało autorytet cesarstwa tylko w służbie wobec Kościoła Rzymskiego. Prawo państwowe Polski nie tylko średniowiecznej, ale i piastowskiej nie uznawało nigdy zasady „plenitudo potestatis imperatoriae”. Książęta polscy, nawet w chwili największego rozbicia dzielnicowego, prawnie byli „Sedi Apostolicae immediate subjecti“. Tak przynajmniej o tem myślał Rzym. W gruncie rzeczy sami Polacy uważali się za niepodległych- pisał Stanisław Zakrzewski.

 

Inny przykład wrogiej Polsce niemieckiej propagandzie to książka dr . Kurt Luck'a : Deutsche Aufbaukräfteinder Entwicklung Polens z 1933 roku.

Instytut Śląski w Katowicach w 1934 roku pisał: Ciekawe, że patronatem finansowym i pochlebną przedmową obdarzył książkę prezydent senatu gdańskiego.

Dr Luck pisał swoją książkę z założeniem, że Polacy nie byli zdolni sami niczego dokonać, że cokolwiek się w Polsce stało dobrego lub większego, to tylko przez osiadłych w niej Niemców lub ludzi pochodzenia niemieckiego względnie przez wpływ niemiecki.

 

Zajęłyby kilkadziesiąt stron wybrane specjały, któremi dr. Luck obdarza Polskę i Polaków, wystarczy powiedzieć, że według niego, w każdej wygranej bitwie w polskiej historji przeważną rolę grali Niemcy i często Rusini, od XVI w. w postaci Kozaków. Polacy zaś zwykle byli komparsami, że przedmurzem chrześcijaństwa byli najpierw Rusini….W świetle wywodów dr Lucka więcej niż na cud zakrawa fakt spolszczenia się Niemców na Czerwonej Rusi, mimo ruskiego otoczenia i rzekomego braku Polaków, a rzeczywistego braku nacisku z polskiej strony. (Komunikat Instytutu Śląskiego w Katowicach nr 20 1934r.)

 

Ciekawe, identycznie pisał dr. B. Barwiński, autor pierwszego ruskiego podręcznika dziejów ojczystych „Opowidanja z ridnoji istoryji" dla klasy pierwszej szkół średnich. Ostrej krytyce poddał to fałszowanie historii Stefan Sochaniewicz w swojej pracy „Ukraińsko-ruska prawda dziejowa w świetle źródeł historycznych” (Lwów 1913).

 

Rzucenie twierdzenia, że Rusinom przypada nazwa przedmurza chrześcijaństwa nazwałem w recenzyi śmiałością i nie cofnę tego wyrażenia, aczkolwiek p. B. uważa, sądząc wedle siebie, że neguję źródła i to polskie! Tymczasem tak nie jest, bo oparłem się tu nie na jednym czy drugim cytacie, ale na całym biegu dziejów. Rusini, którzy z Tatarami łupili Polskę, którzy należeli do wyznania potępionego przez kościół zachodni nie mogli być obrońcami kultury europejskiej i chrześcijaństwa. Po pierwsze bowiem sprzymierzeńcy niszczycieli kultury nie mogą być sami jej obrońcami. Po drugie, jeżeli Rusini łupiąc Polskę „robyły se z musu prynewoleni Tataramy", to nie mieli żadnej siły do obrony już nie kultury europejskiej, ale siebie samych. Po trzecie wreszcie Legnica i Kałka - dwie klęski zadane przez Tatarów Polsce i Rusi wskazują, kto był rzeczywistym obrońcą i przedmurzem Europy. Wszak o piersi poległych rycerzy polskich rozbiły się hordy mongolskich najeźdźców, skoro dalszego pochodu na zachód nie przedsięwzięły. I nie ten, kto najbliżej Tatarów mieszkał był obrońcą chrześcijaństwa, ale ten kto umiał powstrzymać ten napór, choćby kosztem własnych klęsk i krwi; a właśnie Polska a nie Ruś to uczyniła.

 

Jakżeż wygląda to ,,scutum inexpugnabile”, skoro Tatarzy i Turcy ustawicznie pustoszą Polskę, jakaż to obrona ze strony Rusinów? Polska nigdy nie dopuściła wschodniego najeźdźcy poza swe granice od bitwy legnickiej aż po odsiecz wiedeńską. Te szeregi walk zwycięstw i krwi rozlanej na całej przestrzeni dziejów dają chyba prawo nazwać Polskę przedmurzem chrześcijaństwa. Tylko bezmyślny szowinizm kazał wystąpić „krzewicielowi" ruskiej nauki z tą nową teoryą, w którą ani on, ani nikt nie wierzy.

 

„Krzewiciel" ruskiej nauki dr. B. Barwiński powiedział : dla nas większą wartość mają dokumenta wzięte z duchowego życia narodu a tymi dokumentami „ukraińskie dumy i pieśni historyczne". (Stefan Sochaniewicz Ukraińsko ruska prawda dziejowa 1913 )

 

Bożena Ratter

Zdjęcie: sejm.gov.pl





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.