ZA ZAMKNIĘTYMI DRZWIAMI -
data:10 sierpnia 2022     Redaktor: GKut

( w rocznicę paktu Ribbentrop-Mołotow 23 sierpnia 1939 )

 

 

-         któż nie chciałby znaleźć się w wehikule czasu, by fruwać w nim poprzez epoki, a jeszcze – w czapce niewidce – dostać się za zamknięte drzwi salonów lub gabinetów, gdzie toczą się ważne pertraktacje albo przedstawiciele rządów podpisują umowy, traktaty? Miłośnicy historii mają szansę przeżyć takie chwile dzięki znakomitej książce Laurence Rees’a – pod tytułem „Za zamkniętymi drzwiami ( kulisy II wojny światowej” ( W-wa, Prószyński i S-ka, 2009) w przekładzie Miłosza Habury. Tytuł oryginału : „World War Two. Behind Closed Doors” ( BBC Worldwide Limited, 2008).

 
 

Książkę rozpoczyna scena podpisania słynnego paktu Ribbentrop-Mołotow, znanego nam z najgorszej strony… 17 września Sowieci wykorzystali go do uderzenia na Polskę. A jak doszło do podpisania paktu ? Joachim von Ribbentrop, minister spraw zagranicznych III Rzeszy, z lotniska do bramy Kremla dojechał w osobistym samochodzie Stalina! Sowiecki przywódca miał wszelkie powody, by z największą atencją witać tak ważnego gościa – wiózł on przecież Stalinowi polityczną gratkę najwyższego kalibru!

W podniszczonej poczekalni Mołotowa, ministra spraw zagranicznych ZSRR, niemiecka delegacja czekała tylko parę minut. Niebawem Niemcy przeszli do prostokątnego pokoju, w którym znajdował się stół konferencyjny i biurko. Pomieszczenie to, dość przestronne, przypominało – jak zauważy potem brytyjski polityk Sir Alexander Cadogan – „poczekalnię dworcową dla podróżujących drugą klasą” ! Czy wszystkie wnętrza na Kremlu były wtedy w tym stylu ?

Mołotow powitał gości, obok niego stał niski, 60-letni mężczyzna o twarzy pooranej przez ospę, patrzący na przybyszy oczyma o żółtawym zabarwieniu ( kłopoty z wątrobą ?). Był to Stalin. Otwierając usta odsłaniał zaniedbane zęby, a w swoim prostym mundurze jakże odbiegał od elegancji von Ribbentropa, który w świetnie skrojonym garniturze wnosił europejski sznyt na kremlowskie posadzki. Przewyższał w dodatku Stalina o głowę, ale to raczej przenikliwy a cyniczny wódz Sowietów miał głowę na karku. Okazało się to na samym wstępie, po pompatycznej deklaracji von Ribbentropa: „ Fuhrer upoważnił mnie do zaproponowania paktu o nieagresji między naszymi krajami, który będzie trwał sto lat”.   Stalin odparł trzeźwo: „Jeśli zgodzimy się na sto lat, ludzie będą się śmiać z tego, że nie jesteśmy poważni. Proponuję, aby pakt był ważny przez dziesięć lat”.  Negocjacje  zaczęły się zatem od niezbyt subtelnego afrontu. Autor zadaje też pytanie jak doszło do tego, że delegację niemiecką w ogóle wpuszczono za bramę Kremla ? W Rosji znano przecież wywody Hitlera w „Mein Kampf”, a sowieckie przywództwo powinno było pamiętać słowa Hitlera z roku 1937 podczas zjazdu partii w Norymberdze. Hitler nazwał wtedy sowiecki system „prymitywną żydowsko-bolszewicką międzynarodową gildią przestępców”, stwierdził ponadto, że Związek Sowiecki stanowi „największe zagrożenie dla kultury i cywilizacji rodzaju ludzkiego, jakie czyhało na nie od czasu upadku państw starożytnego świata”.  Po takich obelgach przyjęcie wysłanników Hitlera w Moskwie graniczyło z cudem, jednak w rzeczywistości Stalin zwęszył niebywały interes, jaki przynosił mu pakt z nazistami : osaczenie Polski. Po stronie niemieckiej także górą był pragmatyzm : przed rozpoczęciem wojny z Polską musieli wykluczyć ewentualne przymierze Kremla z Zachodem.

Oto jakie powody popchnęły ku sobie oba totalitarne państwa. Pertraktacje na Kremlu – rozpoczęte po godzinie czwartej po południu – trwały jednak do bladego świtu, albowiem Ribbentrop musiał czasem połączyć się z Hitlerem w celu uzgodnienia ważnych szczegółów, np. w kwestii stref wpływów. Wódz III Rzeszy przebywał wówczas w Berghofie, swej słynnej siedzibie w górach Bawarii. Zachodzące słońce rzucało dziwne błyski. Herbert Doring wspominał, że „całe niebo wrzało, było krwistoczerwone, zielono – siarkowe -szare, czarne jak noc, postrzępione, żółte (…) ktoś o słabych nerwach mógłby się przestraszyć”…Goszczona przez Hitlera pewna Węgierka powiedziała: „Mein Fuhrer, to nie wróży nic dobrego. To oznacza krew, krew, krew i jeszcze raz krew. Nawet Hitler był zszokowany, niemal się trząsł – pisał Doring. Tymczasem w Moskwie Stalin dbał o należyty nastrój : o północy gości poczęstowano kawiorem, słodyczami, kanapkami, a wódka lała sie obficie! Nie zabrakło też win gruzińskich, a także krymskiego szampana…Pertraktacje przemieniły się w biesiadę, wznoszono toasty, a Stalin pił nawet za zdrowie…Hitlera!

Kiedy nad ranem podpisano traktat, wszyscy byli niezwykle ożywieni. Wpuszczono niemieckich i sowieckich fotografów…A Stalin – prawdopodobnie by zatrzeć pewną niestosowność paktu z byłym wrogiem, wzniósł komiczny toast: „Wypijmy za nowego antykomunistę, Stalina!”…

Pomijam inne szczegóły, czytelnicy odkryją je podczas lektury książki. Rees opisuje w niej także inne konferencje – w Teheranie , Jałcie, czy w Poczdamie, a także spotkanie Churchilla z Rooseveltem w Quebec’u, albo spotkanie Churchilla z Andersem w północnej Italii. Opisana jest tez wizyta Churchilla u Stalina. W tych latach Europa Środkowo-Wschodnia była przedmiotem handlu Wielkiej Trójki, a Rees próbuje daremnie przekonać nas, że Stalin nie wystrychnął na dudka obu Anglosasów. Niestety, fakty przekonują, że tak! Autor stara się jednak bezstronnie przedstawić nam owe kulisy dziejów, „za zamkniętymi drzwiami”, rysuje też szerokie tło wydarzeń z tego okresu, nie pomijając np. agresji Sowietów na Finlandię, deportacji z polskich kresów, Katynia czy deportacji Tatarów krymskich, kuriozalnej akcji na Spitsbergenie ( gdzie rosyjscy górnicy pili ochoczo wodę kolońską ) czy bitwy pod Monte Cassino, podczas której zburzenie klasztoru przez lotnictwo aliantów jedynie ułatwiło obronę Niemcom! A w relacje o wielkich bitwach ( np. pod Kurskiem) wplecione są czasem epizody z życia prostych żołnierzy albo kobiet masowo gwałconych na szlaku Armii Czerwonej od Węgier, Polski po Niemcy, gdy oficjalnie sam Ilia Erenburg głosił: „Żołnierze! Niemieckie kobiety są wasze!” Niesłychana jest kondensacja faktów i informacji pod piórem Rees’a, ujęta też obiektywnie – co śledzimy i w sprawie Katynia. Autor nie ukrywa, że Churchill i Roosevelt starali się utopić zbrodnię katyńską, by nie popsuć stosunków ze Stalinem, cytuje nawet ich wypowiedzi. Pisze również o farsie Katynia w Norymberdze, gdzie Sowietom jednak nie udało się zwalić winy na Niemców.

Osobny rozdział mówi o paranoi Stalina, który radzieckich jeńców wojennych uważał za…zdrajców, po czym wysyłał ich łagrów. Prześladował po wojnie zbyt popularnych generałów (Żukow, Nowikow), represjonował kilkaset osób kierujących obroną Leningradu, a wielu z nich rozstrzelał! W książce jest też rozdział o losie Polaków po wojnie, a w nim przypadek Zygmunta Wolaka, jednego z żołnierzy Andersa, prześladowanego po powrocie do kraju.

Rees nie ukrywa też jak dalece Stalin dyrygował sytuacją na Zachodzie, w londyńskiej Paradzie Zwycięstwa nie szły bowiem polskie oddziały, by nie drażnić wujaszka z Kremla. A Orwell nie mógł wydać podczas wojny „Folwarku zwierzęcego”, gdyż był on satyrą na Związek Radziecki! Ukończony w styczniu 1944, ukazał się dopiero w sierpniu 1945 r.

A od książki Rees’a trudno się oderwać,  jest ona potężną pigułką wiedzy o drugiej wojnie światowej.

                                                           Marek Baterowicz

 

 

 
 
Marek Baterowicz (ur. 1944) jako poeta debiutował na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” (1971). Debiut książkowy - „Wersety do świtu” (W-wa,1976); tytuł był aluzją do nocy PRL-u. W 1981 r. wydał poza cenzurą zbiór wierszy pt. „Łamiąc gałęzie ciszy”. Od 1985 roku na emigracji, od 1987 w Australii. Autor kilku tytulów prozy(M.in "Ziarno wschodzi w ranie"-1992 i 2017) oraz wielu zbiorów poezji, jak np. „Serce i pięść” (Sydney, 1987), „Z tamtej strony drzewa” (Melbourne, 1992 – wiersze zebrane), „Miejsce w atlasie” (Sydney, 1996), „Cierń i cień” (Sydney,2003), „Na smyczy słońca” (Sydney, 2008). W 2010 r. we Włoszech ukazał się wybór wierszy - „Canti del pianeta”, następnie "Status quo" (Toronto, 2014), zbiór opowiadań – „Jeu de masques” (Nantes,2014),"Nad wielką wodą" (Sydney,2015) oraz e-book jego powieści marynistycznej, osadzonej w XVI wieku „Aux vents conjurés”.





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.