NA MARGINESIE KSIĘGI
data:06 sierpnia 2022     Redaktor: GKut

z daleka lepiej widać...

“Czarna księga komunizmu” ( zbrodnie, terror, prześladowania) wywołała polemiki jeszcze przed jej wydaniem w Paryżu ( Ed. Laffont, 1997). Światowa lewica zamierzała pomniejszyć rozmiary i wymowę ujawnianych w niej tragedii. Pod jej presją trzej współautorzy ( Werth, Bartosek, Margolin) kwestionowali pierwotny tytuł książki ( „Zbrodnie komunizmu”), a także domagali się rewizji wstępu, gdzie porównywano komunizm z nazizmem, wymieniając masowe zbrodnie jako rezultat nadrzędnej roli represji w systemie komunistycznym. Zdaniem oponentów sytuowało to zbrodnie w samym jądrze tej ideologii, a zatem było jakby „skazą” doktryny. Świadectwa historyczne obalają jednak zastrzeżenia wspomnianych wyżej trzech historyków, związanych kiedyś z ruchem komunistycznym, a przyznają rację tym, którzy widzą podobieństwa między nazizmem a komunizmem – systemami zbrodniczymi u samych podstaw. I to stanowisko w końcu przeważyło we wstępie do „Czarnej księgi”, a jego autor Stephane Courtois ( niegdyś też powiązany z lewicą!) przedstawił obszernie zasięg i rozmiary ludobójstwa dokonanego przez reżimy komunistyczne na całym globie. Ale i to stało się iskrą sporu – czy przyjąć 65 milionów ofiar ? Czy może 85 ? Czy nawet i sto ? Dla ZSRR Courtois i tak podaje liczbę zaniżoną ( tylko 20 milionów), zastrzegając się, że jest to bilans wstępny. W Kambodży zginęły dwa miliony, lecz była to jedna czwarta ludności tego kraju i zbrodni tej dokonano w ciągu niespełna czterech lat! Gdyby policzyć ofiary deportacji na Daleki Wschód i Północ razem z ofiarami represji w latach PRL-u, to bilans śmierci dla Polaków też przekroczyłby dwa miliony.

Czytając „Czarną księgę ( blisko 800 stron) , która odsłania rozmiary represje i straszliwe metody terroru, możemy odgadnąć furię światowej lewicy po ukazaniu się tej książki. Ujawnia ona np. telegramy Lenina słane do NKWD i nakazujące wieszać chłopów sprzeciwiających się kolektywizacji. „Czarną księgę” przyjęto więc ostrymi krytykami w lewicującej prasie Francji, Niemiec czy Włoch. Te histeryczne reakcje nie zmienią faktu, że „Czarna księga” jest fundamentem prawdy o minionej epoce i że nie można mieć pełnego obrazu XX-ego wieku bez wiedzy o ludobójstwach realizowanych pod płaszczykiem marksizmu-leninizmu, a wynikających z „totalitaryzmu klasowego”. Przypomina to też zbrodniczy „totalitaryzm rasowy” nazizmu. Przy całej swej niezaprzeczalnej wartości „Czarna księga” domaga się też i uzupełnień czy sprostowań. I tak np. prof. A. Paczkowski ( autor rozdziału „Polacy pod obcą i własną przemocą”) mógł lepiej sprecyzować bilans represji z okresu PRL-u, a zwłaszcza podać prawdziwy stan ofiar grudnia 1970 roku, znany już np. z „Historii Polski” W. Roszkowskiego ( PWN, 1991). Tymczasem prof. Paczkowski powtarza dane z oficjalnych komunikatów reżimu i utrzymuje, że zginęło wtedy około...40 osób! A wiadomo, że w samym Szczecinie zastrzelono 147 robotników! A liczba ofiar na całym Wybrzeżu sięga kilkuset zabitych. Uzupełnień domaga się też relacja o stratach duchowieństwa w okresie PRL-u, co Paczkowski ujął aż nazbyt wyrywkowo i nierzetelnie ( str.358). Wielkie luki odkrywamy też w części poświęconej wojnie domowej w Hiszpanii pod wymownym tytułem „Cień NKWD nad Hiszpanią”. Istotnie, sowieckie wpływy w republikańskim rządzie były znaczne, a od sierpnia 1936 ambasador sowiecki Marceli Rosenberg bywał na posiedzeniach rządu, występując w roli wicepremiera! A od 1937 NKWD miało już swoje biuro w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych republiki. Powstały obozy i więzienia zakładane przez czekistów w Madrycie ( klasztor Atocha!), w Barcelonie, Walencji i w Alcala de Henares. Rosjanie uczyli „technik” śledztwa, fingowali procesy polityczne i usiłowali zrobić z Hiszpanii satelitę stalinizmu. Czytamy więc o straszliwych torturach i egzekucjach czy o lotnikach, którzy pojechali w 1938 na kurs do ZSRR, a skończyli na Łubiance i w łagrach, bo wtedy Stalin już skłaniał powoli się do układu z Hitlerem. Okrutny był też los hiszpańskich dzieci, wysłanych do Kraju Rad na czas wojny. W części poświęconej Hiszpanii „Czarna Księga” ma jednak spore białe plamy. Nie ma ani słowa o terrorze, których dotknął hiszpańskich profesorów i pisarzy z prawicy, a rozstrzeliwano ich masowo, podczas gdy strona frankistowska ma na sumieniu tylko śmierć Lorki. Światowa lewica lamentuje więc ukrywając zarazem masakrę intelektualistów i pisarzy odrzucających komunizm ( pisałem o niej na solidarnych w r.2014), nie wspomina o niej też „Czarna księga”. Nie ma w niej też ani słowa o straszliwych represjach wobec hiszpańskiego Kościoła i o martyrologii circa siedmiu tysięcy kapłanów, 283 zakonnic zamordowanych z wielkim sadyzmem przez opętanych chorą nienawiścią komunistów. Podpalano kościoły ( w sumie około 20 tysięcy), profanowano nawet trumny, ale o tych zbrodniach nie ma żadnej wzmianki w „Czarnej Księdze” – czyżby jej autorzy także żywili jakieś irracjonalne uprzedzenia względem katolicyzmu ? Jak mogli pominąć te naprawdę potworne zabójstwa ? A były one niestety charakterystyczne dla wojny domowej w Hiszpanii. Lewica manipuluje i ukrywa te porażające akty terroru, a jednocześnie domaga się ekspiacji ze strony Watykanu za złe traktowanie dzieci autochtonów w Kanadzie... O rozmiarach zbrodni wobec Kościoła w Hiszpanii mówi prawie wyczerpująco doskonała książka prof. M. Chodakiewicza – „Zagrabiona pamięć” ( Fronda, 2010), a także rozdział czternasty tomu „Mitów wojny domowej” ( Fronda, 2007) pióra Pio Moa, zatytułowany „Największe prześladowanie religijne w historii”. Rzeczywiście, w dziejach świata nie było większych. A setki ofiar tej wojny domowej beatyfikował dopiero Jan Paweł II.

Być może owe masowe zabójstwa księży i zakonnic w Hiszpanii były częściowo jakimś odwetem masonów za mądrą encyklikę Leona XIII z 1891 roku, która słusznie wytknęła absurdy marksizmu ukazując, że zamiast walki klas należy raczej dążyć do zreformowanego współistnienia robotników i kapitalistów, bo obie te strony po prostu potrzebowały się wzajemnie!? W „republikańskiej” Hiszpanii ( m. i. znany filozof Unamuno określił jej rząd jako „przestępczy”) do agresji wobec Kościoła wzywał przecież minister Manuel Azana, sympatyk masonerii. Nie liczyło się to, że Kościół prowadził szeroką akcję charytatywną, stołówki i szkoły dla robotników i biednej młodzieży, zakładał domy dla starców i inwalidów, pomagał chorym w szpitalach, co w epoce bez ubezpieczeń społecznych miało niewątpliwie wielkie znaczenie. O tym wszystkim nie chce pamiętać lewica, a autorzy „Czarnej Księgi Komunizmu” niestety robią poważne uniki i na tym cierpi historyczna prawda. Dla pełnej panoramy komunistycznych zbrodni „Czarna Księga” wymaga niejednego aneksu. Postulujmy te aneksy, bierność bowiem nie sprzyja rewindykowaniu prawdy. A jej wrogowie niezwykle są aktywni, oto lata temu lewica lansowała śmieszną „hipotezę” bijącą w Kościół: dla wyjaśnienia kryzysu w Afryce stworzono insynuacje, że w katolickich misjach nie było miejsca dla...inżynierów kopiących studnie! Zabawne...Ach, kiedy dokopiemy się prawdy ? A czerwony terror domaga się pełnego obrazu zbrodni, nie można zatem wymazać okrucieństw popełnianych wobec Kościoła, zwłaszcza na terenie Hiszpanii i Polski. Wymaga tego zwykła rzetelność w opisywaniu makabrycznych zbrodni komunizmu.

Marek Baterowicz

 
Marek Baterowicz (ur. 1944) jako poeta debiutował na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” (1971). Debiut książkowy - „Wersety do świtu” (W-wa,1976); tytuł był aluzją do nocy PRL-u. W 1981 r. wydał poza cenzurą zbiór wierszy pt. „Łamiąc gałęzie ciszy”. Od 1985 roku na emigracji, od 1987 w Australii. Autor kilku tytulów prozy(M.in "Ziarno wschodzi w ranie"-1992 i 2017) oraz wielu zbiorów poezji, jak np. „Serce i pięść” (Sydney, 1987), „Z tamtej strony drzewa” (Melbourne, 1992 – wiersze zebrane), „Miejsce w atlasie” (Sydney, 1996), „Cierń i cień” (Sydney,2003), „Na smyczy słońca” (Sydney, 2008). W 2010 r. we Włoszech ukazał się wybór wierszy - „Canti del pianeta”, następnie "Status quo" (Toronto, 2014), zbiór opowiadań – „Jeu de masques” (Nantes,2014),"Nad wielką wodą" (Sydney,2015) oraz e-book jego powieści marynistycznej, osadzonej w XVI wieku „Aux vents conjurés”.





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.