Sylweriusz Domański - urodził się w Białymstoku 20 VI 1933 roku. Rodzicami byli Waleria z domu Guzowska i Kazimierz - policjant II RP. Pierwsze 6 lat to był najpiękniejszy okres życia - był otoczony wielką miłością i troską obojga rodziców. 15 sierpnia 1939 roku - dzień Cudu nad Wisłą - dla Sylweriusza był dniem pożegnania z jego ukochanym ojcem. Ostatni raz ojciec uścisnął go na dworcu w Białymstoku i to wspomnienie nosił w sercu do końca życia. Ojciec Sylweriusza był ofiarą Katynia - jeńcem sowieckiego obozu w Ostaszkowie zamordowany w Twerze, pochowany w Miednoje. Pod koniec września 1939 sowieci zapukali do domu Domańskich w Białymstoku, by tak jak sąsiadów wywieźć go z matką do Kazachstanu. Zdążyli jednak na dwa tygodnie przed tym wyjechać na wieś Sokołowy Kąt na Mazowszu, gdzie spędził wojnę.
Jako 8 letni chłopiec musiał radzić sobie sam, bo jego matka była przez ponad pół roku więźniarką obozu pracy koło Mławy. Pierwszą szkołą podstawową był jego ubogi dom rodzinny. Matka po powrocie z obozu nauczyła go czytać i pisać. Naukę mógł rozpocząć dopiero w wieku 12 lat - po zakończeniu wojny. Do szkoły było codziennie 10 km. Po powrocie pomagał w maleńkim gospodarstwie rolnym matce. Jego wspaniały nauczyciel, który był wsparciem w szkole, autorytetem, dobrym człowiekiem, został zamordowany przez komunistycznych funkcjonariuszy. W tempie ekspresowym Sylweriusz skończył szkołę podstawową i średnią. Był uzdolniony muzycznie. Skończył muzyczne studium nauczycielskie w Raciborzu.
W młodości pracował jako nauczyciel muzyki w Szczytnie, Olsztynie i w Warszawie. Swoje marzenia poświęcił dla matki i syna. Studiował ekonomię w Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego. Do emerytury pracował jako nauczyciel - m.in. ekonomii. Był wymagającym nauczycielem - nie potrafił inaczej. Uczniowie, którzy spotykali go po latach, mówili często: "Sorze, tylko Pan mnie czegoś nauczył..." Był człowiekiem skromnym i wrażliwym. W jego sercu zawsze było miejsce dla Polski, którą kochał tak jak swoich najbliższych - matkę, ojca, syna i wnuków.. Aktywnie uczestniczył w życiu społecznym jako członek Ruchu Solidarni 2010 po zamachu w Smoleńsku. Od wielu lat utożsamiał się także z Rodziną Radia Maryja i TV Trwam, broniąc wartości chrześcijańskich i rodziny. Był wielkim cichym, skromnym wojownikiem o prawdę i pamięć o polskich Bohaterach i Polsce.
Dzień śmierci był dla niego dniem szczęśliwym. Po wielu latach spotkał swoich ukochanych rodziców.