Bożena Ratter: Janowa Dolina - jedna z 2000 nieistniejących polskich osad
data:02 sierpnia 2022     Redaktor: Redakcja

78 rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego zaskoczyła mnie niektórymi wypowiedziami.

fot. arch.

Przyjechałem tutaj na Plac Piłsudskiego po to, żeby zobaczyć  jakże wymowną wystawę,  na której zestawione są zdjęcia Warszawy z Powstania Warszawskiego i zdjęcia z dzisiejszej Ukrainy – powiedział  Prezydent Andrzej Duda w 78 rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego.

W Poranku Wnet Paweł Bobołowicz i jego ukraiński rozmówca Antonik  widzą również paralelę między obecnym Mariupolem a Warszawą w roku 1944.

Ponieważ w Powstaniu Warszawskim zginął  syn ukraińskiego popa Orest Fedorońko Antoniuk mówi o  upamiętnieniu tablicą w Soborze Michajłowskim, a Paweł Bobołowicz mówi o nim, jako o wielkim symbolu wspólnej walki Polaków i Ukraińców. I właśnie w 78 rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego.

Ilu obywateli Rzeczypospolitej narodowości polskiej poległo w obronie ziem, które  teraz należą do Ukrainy, ilu walczących o nie zostało zamordowanych w Brygidkach, Zamarstynowie, w Katyniu i innych katowniach, ilu zesłanych na Sybir - gdy Rusini czyli obecnie Ukraińcy stanowili mniejszość narodową w okupowanej Rzeczypospolitej ? Czy miliony Polaków zostaną upamiętnione tablicami na Ukrainie?

Jeśli chodzi o wypowiedź  Prezydenta RP, to jeżeli  chcemy  odnieść się do innych tragicznych zniszczeń, to może do tych, które dotyczą Polaków? Czy zostaną pokazane fotografie 2000 polskich osad zrównanych z ziemią, i to w czasie, gdy wojnę z Polską prowadziła Rosja i Niemcy ? A zdjęcia bestialsko mordowanych dzieci, kobiet, starców?  Pomnik pana Andrzeja Pityńskiego nie może znaleźć miejsca, bo zbyt drastyczny, zdjęcia drastyczne z Ukrainy na Placu Piłsudskiego i owszem, gdzie tu logika?

Złoża bazaltu w Janowej Dolinie odkryli i udokumentowali polscy geologowie. Złoża zostały objęte państwowym mecenatem, powołano zespół wybitnych specjalistów, których wysłano na staże do Europy Zachodniej, by dowiedzieli się więcej, jak należy eksploatować bazalt. Grupą kierował  inż. Leonard Szutkowski (jego zastępcą był inż. Józef Niwiński, a budowniczym osiedla inż. Michał Urbanowicz), odkrywca złóż bazaltu krystalicznego, który od grudnia 1928 r do 1941 r był dyrektorem  Państwowych Kamieniołomów Bazaltu w Janowej Dolinie. Już w 1929 roku wybudowano linię kolejową łączącą odkrywkową kopalnię ze stacją  Kostopol, ponieważ wielkie było zapotrzebowanie na  kostkę bazaltową w budującej się II RP. Produkcja w 1929 roku wynosiła 40 tys. ton, a  10 lat później zwiększyła się 10-krotnie. (DSH, Spotkania Kresowe, Tomasz Kuba Kozłowski).

„Osada nasza przed 1939 rokiem liczyła około 4 tys. mieszkańców z czego około 2,5 tys. zatrudnionych było w kamieniołomach. Ludność zamieszkująca Janową Dolinę to w 80 procentach Polacy. Na pozostałą ludność składali się Rosjanie, Czesi i Ukraińcy. Jednak wszystko się kończy, sielankowe życie Osiedla, zostało brutalnie przerwane najazdem wojsk i okupacją sowiecką. Pamiętam nocne "napady" NKWD na mieszkania, rewizje, a po kilku minutach całe rodziny ładowano na samochody, które wyruszały w drogę na Sybir. Pamiętam ciągły strach i myśli, kiedy będzie nasza kolej, kiedy po nas przyjdą.

22 czerwca 1941 r Niemcy wypowiedziały  wojnę ZSRR. Wkroczenie wojsk niemieckich nie zmieniło nic, w dalszym ciągu eksploatowano kopalnię, a gestapo "zajęło się" aresztowaniami podejrzanych, tych co NKWD nie zdążyło wywieźć na Sybir.

Gdy mieszkańcy Janowej Doliny spali lub szykowali się do snu w nocy z 21 na 22 kwietnia 1943 r. (z Wielkiego Czwartku na Wielki Piątek), o północy ze wszystkich lasów okalających osiedle wyszli Ukraińcy ( mieszkańcy pobliskich wiosek ze stopami obwiązanymi szmatami, by nie było słychać stukotu butów, wyposażeni w widły, siekiery i noże). Uprzednio przerwali łączność telefoniczną z siedzibą powiatu w Kostopolu, wysadzili w powietrze tory kolejowe, mosty, a droga dojazdowa była nie do pokonania, bo leżały na niej pościnane drzewa. Otoczyli osiedle, oblewali każdy budynek naftą lub benzyną, podpalając go smolnym łuczywem od strony wejścia. Oknami wrzucali granaty i strzelali do uciekających nieraz już bardzo poparzonych ludzi. Strzelali, zabijali siekierami, widłami lub nożami. Napastników było bardzo dużo. Ludzie uciekali z płonących domów w kierunku Bloku (gdzie uważali, że znajdą ochronę) i ginęli od kul niemieckich, a może też kul rodaków. Ci, którym nie udało się opuścić domów w przerażeniu, chowali się w piwnicach, mając nadzieję, że ogień nie przedostanie się do podmurówek. Z tych ludzi nikt nie ocalał. Żar i dym był tak wielki, że udusili się, zostali spaleni na węgiel lub po prostu upieczeni. Stan oblężenia i masakry trwał aż do świtu. Pamiętam małe dzieci nadziane na pale na Alei Spacerowej. Całe rodziny z nożami w plecach leżące w krzakach, spalone moje koleżanki. Opisem ogromu tej tragedii jest fragment wiersza nieznanego mi autora. "Oczy wykuwano, piersi obcinano i głową na dół na drzewach wieszano. Bulbowcy swe plany spełnili Nas z naszych domów wypędzili". Moja rodzina ocalała, ale moja mama tej jednej nocy zupełnie osiwiała. Janowa Dolina. Ilekroć wspomnę tę nazwę, widzę oślepiającą jasność, potworny huk, trzask ognia, słyszę krzyk i jęki palonych żywcem ludzi oraz wrzaski w języku ukraińskim. Do dnia dzisiejszego każdy Wielki Piątek poświęcam pamięci pomordowanych i mimo że minęło już tyle lat zawsze w tym dniu, same płyną mi z oczu łzy. ( Fragment wspomnień Janiny Pietrasiewicz-Chudy ze Słupska z konkursu ogłoszonego w 2009 r.).

Po wielu latach starań udało się rodzinom ofiar, tym którzy przeżyli w Janowej Dolinie zorganizować uroczystość odsłonięcia na terenie miejsca zbrodni pamiątkowego krzyża. Władze ukraińskie nie pozwoliły umieścić na krzyżu ani daty zbrodni, ani liczby 600 ofiar tego ludobójstwa. Uroczystość poświęcenia (na którą przybyli Ukraińcy) została zakłócona przez nacjonalistów ukraińskich i opisana przez  ukraiński tygodnik Wołyń, który  donosił, iż „18 czerwca w pobliżu wsi Bazaltowe, ukraińscy patrioci nie pozwolili polskim szowinistom przeprowadzić uroczystości poświęcenia i odsłonięcia pomnika ku czci niemieckich policjantów polskiego pochodzenia zniszczonych przez oddziały UPA w 1943 roku”.

Obecnie w centrum Janowej Doliny znajduje się pomnik upamiętniający zupełnie inne wydarzenie. Podczas spotkania w DSH prezentowane było zdjęcie z 2014 roku.  Lider prawego sektora z Wołynia (w koszuli z ukraińskim haftem, na bazarze na Ursynowie Ukrainki sprzedają koszule z takim właśnie haftem) składa kwiaty pod pomnikiem upamiętniającym napad UPA na Janową Dolinę. Bo według Ukraińców doszło tutaj do bohaterskiej bitwy oddziałów OUN UPA z faszystami i współpracującymi z nimi Polakami. O tym, że wymordowano tutaj 600 niewinnych ofiar ani słowa. Napis na pomniku brzmi:

Tutaj 21-22 kwietnia 1943 roku sotnie pod dowództwem Dubowyja zlikwidowały jedną z najlepiej umocnionych baz wojskowych polsko - niemieckich okupantów na Wołyniu. W walce zlikwidowano niemiecką i polską załogę, wyzwolono z obozu jeńców wojennych i powstrzymano terrorystyczne akcje przeciwko okolicznym wsiom, które przeprowadzali polsko-niemieccy oprawcy”.

A jak wyglądało wybudowane przez Polaków miasto? Dla rosnącej liczby zatrudnionych wybudowano wzorcowe osiedle, w którym mieszkały rodziny pracowników - obywateli polskich czyli Polaków, Ukraińców, Czechów. Do kopalni bazaltu przyjeżdżali też górnicy ze Śląska, mieszkali wówczas w wygodnym hotelu w dwuosobowych pokojach. Część załogi kopalni stanowili pracownicy dojeżdżający do pracy koleją, jak również mieszkańcy pobliskich wiosek. Janowa Dolina była osiedlem nowoczesnym, w pełni zelektryzowanym, zwodociągowanym, skanalizowanym, zbudowanym na podstawie szczegółowego planu urbanistycznego. Osiedle mieszkaniowe zrealizowano na terenie pięknego lasu sosnowego. Dla poszczególnych alei wycięto w lesie pasy o szerokości 100 m. Środkiem każdego pasa biegła ulica wybrukowana kostką bazaltową. Po obu stronach ulicy, na działkach o powierzchni ok. 600 m kwadratowych (20x30 m) wybudowano domki - wille czterorodzinne. Do każdego mieszkania należała cześć działki, z frontu domu z kwiatami, z tyłu z warzywnikiem. Podpiwniczenie domów wykonano z bazaltu, domy drewniane, dwukondygnacyjne, kryte czerwoną dachówką, otoczone  drewnianymi płotkami. Pomiędzy poszczególnymi alejami pozostawiano pas lasu szerokości 100-120 m, dzięki czemu zapewnione zostały warunki prawdziwego komfortu dla mieszkańców osiedla. Specjalnym akcentem była Aleja Spacerowa przecinająca aleje mieszkalne, nieprzejezdna, z rabatami kwiatów, krzewów ozdobnych, ławkami. W "Robotniczym Domu Zbiorowym" potocznie zwany BLOKIEM  mieściła się sala teatralno - kinowa (na 400 widzów) , widowiskowa, biblioteka, pokoje hotelowe i mieszkalne dla pracowników samotnych, jadłodajnia, kioski, sklep. Obok znajdowało się boisko sportowe piłkarskie - lekkoatletyczne. Przy kopalni działał klub sportowy "Strzelec" prowadzący sekcje piłki nożnej, boksu, zapaśniczą, kajakarską, pływacką i inne. Kopalnia miała swoją orkiestrę jazz-bandową, która przygrywała do zabaw tanecznych organizowanych w dźwiękowej sali kinowej i w plenerze. Były tu również 3 plaże nad Horyniem, na których mogli wypoczywać strudzeni ciężką pracą robotnicy z rodzinami, przedszkole i szkoła. Na terenie osiedla handel prowadzony był wyłącznie przez spółdzielnię "Społem" co było wyrazem dbałości o kieszeń zatrudnionych. W pewnych okresach kopalnia płaciła pracownikom cześć wynagrodzenia swoją własną walutą (ebonitową), którą można było wydawać przy zakupach w sklepach spółdzielczych. Nawet apteka była w budynku wzniesionym specjalnie dla niej przez kopalnię. (Bogusław Soboń, "Wołyński życiorys")

„Po wymordowaniu Polaków w ich domach zaczęto również sprawdzać, czy w domach ukraińskich nie ma Polaków. Polacy wykryci (zadenuncjowani) w domach ukraińskich byli mordowani na miejscu, w obecności rodziny ukraińskiej. Były też przypadki, że wraz z Polakami zamordowani zostali Ukraińcy, którzy przyznali się, iż wiedzieli o obecności w ich domu Polaków i nie wydali ich z własnej inicjatywy. Znany nam jest przypadek, że wykryta w domu ukraińskim pani Świderska z trojgiem dzieci musiała wcześniej oglądać mord swoich opiekunów Ukraińców, a potem dopiero odebrano życie jej i jej dzieciom. Mimo tej bezwzględności policji ukraińskiej Wasyl przechował nas przez cały dzień jeszcze w sobotę, a po zapadnięciu nocy wyprowadził nas do lasu i pożegnał. Przedostaliśmy się lasami do Kostopola. ( Fragment relacji Władysława Kobylańskiego).

Bożena Ratter
 
 
Od redakcji:
https://ipn.gov.pl/pl/upamietnianie/biezaca-dzialalnosc-biu/69958,Rocznica-zaglady-Janowej-Doliny.html
 
Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.