Toyah: Uciekinier
data:17 czerwca 2011     Redaktor:

Mam  zatem do Radka Sikorskiego w tej chwili już tylko jedną sprawę. Niech on się ze mną i z moimi braćmi chrześcijanami nie solidaryzuje. Niech on się, wraz ze swoimi partyjnymi kolegami, od nas, polskich chrześcijan odpieprzy.

www.youtube.com
Minister Spraw Zagranicznych Radek Sikorski poleciał do Tunezji, i wracając do Polski zabrał na pokład swojego samolotu 16 uchodźców z Afryki ? prześladowanych u siebie w kraju czarnych chrześcijan. Sam lot, podobnie zresztą jak przyjęcie na lotnisku w Warszawie, zostało należycie sfilmowane przez ekipę telewizyjną i odpowiednio zrelacjonowane. A więc wszyscy mogliśmy zobaczyć eleganckie wnętrze rządowego samolotu, a w nim grupkę przestraszonych, czy może tylko speszonych mężczyzn, kobiet i małych dzieci, jak dzięki serdeczności i ? oczywiście! ? empatii naszych przywódców fruną ku wolności.

Kiedy skończyła się sekwencja w samolocie, zobaczyliśmy ponownie ową gromadkę i samego pana ministra, który powiedział co następuje:

"Polska dba o prawa chrześcijan na całym świecie. To jest nasz symboliczny gest solidarności z prześladowanymi chrześcijanami w Polsce. Jestem wzruszony, bo sam byłem uciekinierem".

I ta właśnie wypowiedź, przy całym moim szacunku dla sytuacji, w której 16 biednych, udręczonych naszych braci w wierze znajduje ratunek w Polsce, tworzy całość symboliki tego zdarzenia, pod kątem roli, jaką w tym przedsięwzięciu odegrał rząd Platformy Obywatelskiej. Chodzi o dwie rzeczy. Najpierw pierwsza z nich. Otóż mam tu na uwadze samego Radka Sikorskiego, który patrzy na te twarze, na te oczy, na te czarne wynędzniałe sylwetki, i ma czelność kłamać im w żywe ? nomen omen ? oczy mówiąc, jak to on się wzruszył, bo kiedyś dzielił z nimi ich los.

Dla rozjaśnienia sprawy, przypomnijmy fakty, z czasów, kiedy nie było jeszcze Radka, lecz zwykły Radosław. Otóż Radosław Sikorski, jak czytamy w Wikipedii, w marcu 1981 roku był uczniem przedmaturalnej klasy jednego z bydgoskich liceów ogólnokształcących, a jednocześnie przewodniczącym komitetu strajkowego. W czerwcu tego samego roku, jak rozumiem w dowód uznania za swoje bohaterstwo podczas szkolnego strajku, otrzymał paszport i wyjechał do Wielkiej Brytanii, aby podszlifować swój język angielski. Z jakiegoś powodu, kiedy nadszedł wrzesień, zamiast wrócić do szkoły, młody Sikorski dalej szlifował język, a kiedy już w Polsce został wprowadzony stan wojenny, zwrócił się do brytyjskich władz o azyl polityczny i go otrzymał. Nie wiadomo, w jaki sposób i gdzie Radosław Sikorski zdał maturę, bo o tym Wikipedia akurat milczy, natomiast wiadomo, że w pewnym momencie został przyjęty na studia w Oxfordzie, gdzie został członkiem czegoś co się nazywa Klubem Bullingtona, a co, jak również podaje Wikipedia, stanowi "ekskluzywne stowarzyszenie zrzeszające studentów-mężczyzn z rodzin angielskiej prawicy". Dalsze dzieje Radosława Sikorskiego, z naszego akurat punktu widzenia, są tu nieistotne, ale dla porządku jeszcze tylko dodam, że po trzech latach studiów, uzyskał Sikorski tak zwany licencjat, a później ?  kiedy to miało miejsce, tego niestety również Wikipedia nie podaje ? na swój specjalny  wniosek otrzymał jeszcze tytuł magistra. Już bez konieczności jakiejkolwiek nauki i zdawania jakichkolwiek egzaminów. Podobno na Oxfordzie takie zwyczaje są tradycją.

I dziś Radek Sikorski, minister w rządzie Donalda Tuska, zabiera z Afryki grupę czarnych uchodźców, sadza ich przed kamerą i bez jednego marnego mrugnięcia okiem, oświadcza, że oto w jego zyciu nastąpił prawdziwie wzruszający dzień, bo kiedy zobaczył tych biedaków, stanęła mu przed oczyma jego własna młodość i ciężkie życie w ponurych czasach PRL-u, kiedy to on "sam był uciekinierem". Kiedy i on cierpiał prześladowania. Rozumiem że również za wiarę w Jezusa Ukrzyżowanego.

Wszyscy znamy Radka Sikorskiego bardzo dobrze. Czasem być może aż za dobrze. I wydawałoby się, że nie ma takiej rzeczy, która by nas potrafiła w nim zadziwić. Nie ma też takich słów pogardy, które choćby sama jego milcząca obecność nie byłaby w stanie w nas wywołać. Jednak jego widok na tle tych czarnych chrześcijan ? jego, z tą tak bardzo niejasną, a z drugiej strony tak wystarczająco jasną historią w tle ? robi wrażenie szczególne. Stoi oto ten bufon i roni łzy nad wspólnym, swoim i tych biedaków, cierpieniem. Brat w męce, jasna cholera! Przepraszam najmocniej, ale niech go wreszcie jasny szlag trafi!

Ale jest coś jeszcze niezwykle interesującego i jeszcze może bardziej symbolicznego, co znaleźć możemy w tej wypowiedzi. Osobiście bardzo nie lubię czepiać się ludzi, których nie lubię za ich zwykłe, ludzkie pomyłki, a tym bardziej przejęzyczenia. W tym jednak wypadku nie mogę się powstrzymać, zwłaszcza że tu akurat owo przejęzyczenie jest bardzo znamienne. Mam tu na myśli fragment, na który już pewnie wiele osób czytających zamieszczony wyżej cytat z Sikorskiego zauważyło: "To jest nasz symboliczny gest solidarności z prześladowanymi chrześcijanami w Polsce".

Mam  zatem do Radka Sikorskiego w tej chwili już tylko jedną sprawę. Niech on się ze mną i z moimi braćmi chrześcijanami nie solidaryzuje. Niech on się, wraz ze swoimi partyjnymi kolegami, od nas, polskich chrześcijan odpieprzy. Niech da nam święty spokój. Szczególnie zwłaszcza, gdy napotka nas na Krakowskim Przedmieściu. Bo mogę mu obiecać, że gdy jego solidarna obecność stanie się zbyt natarczywa, pokażemy mu jak wygląda prawdziwa jesień średniowiecza. I wtedy dopiero zobaczy też, jak potrafi wyglądać prawdziwe chrześcijaństwo, kiedy jest  prześladowane przez lewych czarusiów z Klubu Bullingtona.

Toyah





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.