- skandowali liczni uczestnicy Marszu Pamięci, który odbył się po Mszy św. w kościele św. Aleksandra na Placu Trzech Krzyży w Warszawie, w 79 rocznicę Krwawej Niedzieli na Wołyniu.
Marsz w większości odbywał się w ciszy, bardzo spokojnie, przemawiały głównie plakaty i transparenty oraz flagi – nareszcie tylko biało-czerwone…
Na zakończenie Marszu, przy malutkiej, w zasadzie niezauważalnej tablicy wołyńskiej wmurowanej na fasadzie Domu Polonii przy Krakowskim Przedmieściu 64, złożono kwiaty, zapalono znicz i odmówiono modlitwy za dusze pomordowanych bestialsko przez Ukraińców Polaków, odśpiewano humn Polski.
.
W trakcie krótkich przemówień doszło do incydentu, prawdopodobnie terrorystycznego. Dzięki natychmiastowej ingerencji policji chroniącej Marsz, nikomu nic się nie stało; po odgrodzeniu terenu uczestnicy przeszli nieco dalej, trwały wypowiedzi, relacje związane z ludobójstwem na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej oraz z obecną sytuacją Polski w efekcie wojny na Ukrainie.
tekst i foto - mb
----------------------------------
Komentarze publicystów:
"Przezwyciężenie Wołynia"
Zdaniem Lisickiego, w polskiej narracji historycznej pojawia się coraz częściej zaskakujący wątek. Polega on na tym, że Polacy zaczynają dokonywać z Wołyniem tego, co Niemcy zrobili z nazistami. – Czyli sprowadzamy to, co działo się na Wołyniu, tylko do radykalizmu nacjonalistów UPA, zarządzanych przez Niemców. Wybielić i uznać, że w tym, co się wydarzyło, nie brała ludność ukraińska. Myślę, że tego typu narracja się pojawia i w dużym stopniu będzie dominowała w głównym przekazie.
za: dorzeczy.pl
Sprawę poczynań Ukrainy w kontekście ludobójstwa na Wołyniu śledził Łukasz Warzecha. Publicysta wyczekiwał na słowa pojednania. Nie doczekał się. Wieczorem napisał: „Jak rozumiem, o tej godzinie możemy chyba już powiedzieć, że poza wniesieniem projektu symbolicznej ustawy, na której nikt z Polski realnie nie skorzysta, prezydent Zełeński nie wykonał dziś żadnego gestu. To jednak spory zawód i mimo wszystko niemiłe zaskoczenie”.
Postawę Ukrainy skomentował też Maciej Pieczyński, publicysta „Do Rzeczy”. „No i niestety dziś w przemówieniu Wołodymyra Zełenskiego ani słowa o Wołyniu. A mógł chociaż użyć ukraińskiego eufemizmu i symetrystycznie podejść do sprawy. Szkoda. Wieniec od prezydenta pod pomnikiem wołyńskim to trochę za mało. Może nasze władze za mało naciskały” – podkreślił.
Osłodą ma nam być więc ukraińska ustawa i historyczna (sic!) obecność ambasadora Ukrainy na centralnych uroczystościach rocznicowych i ów wieniec. „To krok w dobrą stronę” – ocenił ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, zwracając uwagę na „pokrętny” napis na szarfie (niestety we wpisie nie przywołał jego treści).
Rozczarowania nie krył też Cezary Krysztopa. „Życzę Ukrainie żeby tę wojnę wygrała. I z powodów ludzkich i z powodów politycznych. Ale, że @ZelenskyyUa nie znalazł dziś czasu żeby pomiędzy postami nt. wizyty Marka Rutte, odnieść się do rocznicy tragicznej Krwawej Niedzieli, to jest ... smutne” – napisał.
za: pch24.pl