NIE PIERWSZY TO NAJAZD NA KRESY...
data:26 czerwca 2022     Redaktor: GKut

z daleka lepiej widać...

 

Nienawiść Moskwy do Kijowa długą ma tradycję...Trwa od prawie 900 lat! „W r.1169 kniaź Andriej Bogolubski napadł znienacka i zburzył Kijów zanim pojawili się w ogóle Mongołowie – jak pisze prof. Andrzej Nowak w nowym tomie „Polska i Rosja. Sąsiedztwo wolności i despotyzmu” ( Kraków, Biały Kruk, 2022) – bo chciał zniszczyć południową alternatywę dla swojego, północno-wschodniego ośrodka mocy i panowania na Rusi. To będzie także cel jego następców...” ( str.46).

Moskale splądrowali wtedy to bogate i stare miasto ( założone w 482 AD),  wywieźli nawet świętą ikonę bizantyjską wyobrażającą „Matkę Boga”...

Moskwa była wtedy lichą osadą, po raz pierwszy odnotowaną w źródłach dopiero w r.1147.  Kreml, wzniesiony z drewna, wybudował ojciec Bogolubskiego kniaź Jurij Dołgoruki w wieku XII-tym.  A skąd ta nienawiść raczkującej i dalekiej Moskwy do Kijowa ? Wyjaśnił to wyżej prof. Andrzej Nowak, a z pewnością najeźdźcy zamierzali ograbić to słynne miasto, było to w zwyczajach tamtej epoki. Bolesław Chrobry czy Bolesław Śmiały osadzając na tronie kijowskim swoich faworytów, także wyjeżdżali ze skarbami, ale jednak nie burzyli stolicy Rusi. Inaczej kniaź Bogolubski z „bratniego” niby plemienia...Na szczęście w dwa lata później Rusini – jak zwano wtedy Ukraińców – pokonali i wypędzili Moskali z Glebem, bratem Andrieja, który próbował rządzić w zniszczonym Kijowie.

Tę nową książkę profesora należy koniecznie tłumaczyć na obce języki, aby trafiła do przywódców świata i otworzyła im oczy! A zwłaszcza liderom Unii Europejskiej, takim jak Draghi, Macron, Scholz czy prezydent Rumunii Joannis, którzy niedawno odwiedzili prezydenta Żeleńskiego w jego mateczniku wyrażając poparcie dla bohaterskiego narodu Ukrainy, broniącego się przed lawiną zbirów w mundurach... Prezydentowi Rumunii może nie trzeba wyjaśniać owych historycznych zawirowań, bo i jego kraj doświadczył rosyjskiej aneksji, gdy parokrotnie odrywano od Rumunii jej starą prowincję Mołdawię, gdzie lud mówi językiem zromanizowanych Daków...Natomiast Draghi, Macron czy Scholz powinni zapoznać się z dziełem profesora Andrzeja Nowaka, nie ulega to wątpliwości. Szczególnie Macron, który nieraz telefonował do rzeźnika i agresora prowadząc z nim długie i daremne rozmowy...I jakże obawia się, aby nie „upokorzyć” Putina! Dziwne, rzeźnik może mordować Ukraińców i ich dzieci, burzyć ich miasta, bombardować biblioteki, szkoły, szpitale i cerkwie, grabić najechany kraj czy wywozić zboże, ale Macron zaleca, aby przypadkiem nie urazić takiego antychrysta!?  Macron zrobiłby lepiej telefonując do Guterresa, aby przedyskutować co ONZ może uczynić dla pokoju, bo to jest nie tylko moralnym obowiązkiem ONZ! Jak zatrzymać tę inwazję, wywołaną podobnymi motywami jak najazd Bogolubskiego w średniowieczu – i tym razem władcy Moskwy chcą zniszczyć Ukrainę i Kijów, ponieważ alternatywa demokracji na południu nie pasuje do totalitaryzmu z Kremla. A ponadto Ukraina ma bogate złoża cennych metali i czarnoziemu, o czym Bogolubski jeszcze nie wiedział, ale Putin już wie i zna statystyki. Zachłannie dąży zatem do podbicia tych bogactw, a aneksja Krymu obudziła w nim żądzę kolonizacji Morza Czarnego. O złowrogich intencjach Kremla wobec Ukrainy świadczy każdy dzień tej wojny, obliczonej na zagładę Ukrainy. Mówi o tym i sarkastyczny komentarz Miedwiediewa, który stwierdził, że choć przyjęto Ukrainę do UE to nie wiadomo czy będzie ona wtedy istniała...

A co robi ONZ w obliczu tej porażającej tragedii i anihilacji Ukrainy ? Dramatyczne apele Guterresa nie wystarczą,  okazuje się, że ONZ jest tworem zupełnie nieprzystosowanym dla zapewnienia pokoju na planecie! Tym bardziej, gdy agresor jest mocarstwem atomowym, z prawem weta w Radzie Bezpieczeństwa...Oznacza to, że ONZ posługuje się regułami sprzyjającym wielkim drapieżnikom! A tak być nie może, reforma ONZ jest absolutnie koniecznym rozwiązaniem i powinno się ją jak najszybciej przeprowadzić w duchu demokracji i prawnej równości państw członkowskich.

W razie bezsilności ONZ-u jedynym obrońcą krajów - ofiar agresji - wydaje się być NATO. Ale i tu napotykamy się na zbyt sztywny regulamin tej organizacji: okazuje się, że jedno państwo może zawetować propozycje rozszerzenia NATO, zatem petycje Finlandii i Szwecji zależą od widzimisię Turcji, która od jakiegoś czasu – sama będąc członkiem NATO – zachowuje się niczym państwo nieprzyjazne. Nawiązuje stosunki z krajami wrogimi wobec USA i Zachodu ( jak Wenezuela), a nawet prowadzi niejasną politykę wobec  Rosji. W dodatku NATO jawi się jak sparaliżowane własnymi regulacjami, które dopuszczają zasadę weta, kiedy ważne sprawy powinny być rozstrzygane większością głosów.  Nie zapowiada to odpowiedzialnej i mądrej postawy wobec rosnących wyzwań jutra. Niebawem ( 28-30 czerwca) odbędzie się ważna konferencja NATO w Madrycie, jej rangę podnosi i to, że wezmą w niej udział nawet premierzy Australii i Nowej Zelandii. Miejmy nadzieję, że tureckie weto rozwieje się jak senna mara, a szeregi NATO powiększą się o nowe kraje...

                                                                                                                           Marek Baterowicz

                                                                                                                 

 
Marek Baterowicz (ur. 1944) jako poeta debiutował na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” (1971). Debiut książkowy - „Wersety do świtu” (W-wa,1976); tytuł był aluzją do nocy PRL-u. W 1981 r. wydał poza cenzurą zbiór wierszy pt. „Łamiąc gałęzie ciszy”. Od 1985 roku na emigracji, od 1987 w Australii. Autor kilku tytulów prozy(M.in "Ziarno wschodzi w ranie"-1992 i 2017) oraz wielu zbiorów poezji, jak np. „Serce i pięść” (Sydney, 1987), „Z tamtej strony drzewa” (Melbourne, 1992 – wiersze zebrane), „Miejsce w atlasie” (Sydney, 1996), „Cierń i cień” (Sydney,2003), „Na smyczy słońca” (Sydney, 2008). W 2010 r. we Włoszech ukazał się wybór wierszy - „Canti del pianeta”, następnie "Status quo" (Toronto, 2014), zbiór opowiadań – „Jeu de masques” (Nantes,2014),"Nad wielką wodą" (Sydney,2015) oraz e-book jego powieści marynistycznej, osadzonej w XVI wieku „Aux vents conjurés”.





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.