Ordo Iuris: Kiedy przyjdą po Twoje dziecko?
data:12 czerwca 2022     Redaktor: ArekN

 
Gdy zaczęłam pisać tę wiadomość, do Ordo Iuris wpłynęło wstrząsające błaganie o pomoc ze strony mamy, której syn został nagle odebrany i umieszczony w rodzinie zastępczej. Sąd postanowił zabrać dziecko nie ze względu na zagrożenie dla jego zdrowia czy życia, lecz by wymusić na rodzicach porozumienie w sprawie opieki. Bliskie otoczenie, znające chłopca oraz jego sytuację rodzinną, jest zszokowane i wskazuje, że decyzja sądu jest krzywdząca dla dziecka. Każdy dzień oczekiwania to cierpienie chłopca. Jesteśmy jednak przygotowani do wysokiego tempa i natychmiast przystąpiliśmy do działania- pisze adw. Magdalena Majkowska.

 

Sytuacje, w których dochodzi do nagłego i niespodziewanego odebrania dziecka, zdarzają się każdego dnia. Niestety, dotyczy to nie tylko niemieckiego Jugendamt i norweskiego Barnevernet, ale także rażących nadużyć ze strony polskich urzędników i sądów. W wielu przypadkach rodzice dowiadują się o toczącej się sprawie, gdy na polecenie sądu kurator w asyście Policji puka do ich drzwi. Wcześniej nie mają możliwości przedstawienia swoich racji, a decyzja jest podejmowana na podstawie arbitralnych działań niektórych urzędników. Ponad 400 spraw rodzin, które zgłosiły się do Instytutu, pokazały mi, że koszmar odebrania dziecka może spotkać tak naprawdę każdego.

W marcu do Instytutu Ordo Iuris zgłosiła się zrozpaczona matka trójki dzieci – w tym dwóch autystycznych bliźniaków. Sąd Rejonowy w Kielcach na wniosek kuratora wszczął postępowanie, wydając jednocześnie natychmiastowo wykonalne postanowienie o odebraniu rodzicom dzieci i oddaniu ich obcej rodzinie na czas postępowania.

W trakcie umówionego w trybie pilnym spotkania okazało się, że kobieta przyjechała do nas na dzień przed pierwszą rozprawą, licząc na to, że następnego ranka pojedziemy do Kielc, by reprezentować ją przed sądem. Wiedziałam, że musimy zrobić wszystko, aby w tej sytuacji uchronić dzieci przed traumą związaną z odebraniem ich rodzicom, która mogłaby odcisnąć nieodwracalnie piętno na ich psychice.

Do późnej nocy przygotowywaliśmy wniosek o uchylenie postanowienia sądu, a już następnego ranka stawiłam się w Kielcach, by reprezentować rodziców na rozprawie. Nasze starania przyniosły rezultat. Dzięki nam sąd po raz pierwszy miał okazję wysłuchać stanowiska rodziców i zapoznać się z dowodami szerszymi niż stronnicze dokumenty urzędników. Sędzia uchylił wcześniejsze postanowienie, a dzieci zostały z rodzicami. Jednak wszczęte przez kuratora postępowania o ograniczenie władzy rodzicielskiej wciąż trwa.

 

Znane nam okoliczności odbierania dzieci nadają się często na scenariusze filmów akcji. Wstrząśnięci rodzice z Piaseczna opowiadali o tym, jak bez zapowiedzi o 6 rano zapukał do nich kurator w asyście Policji, żądając natychmiastowego wydania sześciorga dzieci. Zdezorientowane dzieci były wynoszone z domu przez funkcjonariuszy. Po przeprowadzeniu pełnego postępowania i wysłuchaniu stanowiska naszych prawników, sąd zmienił swoją decyzję. Jednak traumy rozdzielenia i krzywdy rozłąki nikt im nie wynagrodzi. Rodziny, którym udzieliliśmy wsparcia prawnego mówią nam, że jeszcze długo po korzystnym zakończeniu postępowania ufne wcześniej dzieci reagują na dźwięk dzwonka do drzwi poszukiwaniem kryjówki.

Podobnie było również we wspomnianej sprawie z Kielc. Nie był to bowiem pierwszy raz, gdy urzędnicy podjęli decyzję o odebraniu dzieci tym kochającym rodzicom. Bliźniacy, którzy posiadają orzeczenie o niepełnosprawności, trafili w przeszłości do pieczy zastępczej, gdy matka walczyła o życie w szpitalu, chorując na raka. Po tamtym epizodzie, ilekroć do mieszkania wchodził obcy człowiek, chłopcy chowali się z płaczem pod stołem.

To tylko niektóre z wielu spraw w obronie dzieci bezpodstawnie odbieranych z domów, w które zaangażowani są prawnicy Ordo Iuris. Podobnych postępowań mieliśmy już setki. Pretekstem do zainteresowania się rodziną przez sąd może być odbieranie ze szkoły dzieci przez babcie, zachowanie zbuntowanego nastolatka, nieporządek w domu, słabe wyniki w nauce, zwrócenie się o pomoc socjalną czy... samowola budowlana.

Wniosek z tego jest jeden. Nikt z nas nie może czuć się bezpieczny. Bez względu na to, jak kochająca się i normalna jest rodzina, złośliwość lub uprzedzenia urzędników, sąsiadów, a nawet bliskich mogą doprowadzić do tragedii. Dla tych rodziców i ich dzieci to koniec świata. Najczęściej pozbawieni są pomocy prawników z urzędu. A sami nie wiedzą, jak odnaleźć się w gąszczu przepisów i procedur. Bez profesjonalnej i skutecznej pomocy prawnej Ordo Iuris tragedia przeradza się w długotrwałą rozłąkę i traumę.

Nasze skuteczne interwencje w indywidualnych sprawach to jednak nie tylko ratunek dla konkretnych rodziców i ich dzieci. To także kształtowanie dobrej praktyki stosowania prawa. Dzięki nam urzędnicy i kuratorzy w całej Polsce wiedzą już, że skrzywdzenie rodziny może skończyć ich karierę. Tak jak w przypadku kurator z Głogowa, odsuniętej od pracy z rodzinami, lub jak w sprawie urzędników z Podkarpacia, którzy zasiedli na ławie oskarżonych.

Chciałabym bardzo serdecznie podziękować za udzielane nam wsparcie, które przekłada się bezpośrednio na ratowanie rodzin takich jak ta z Kielc. Gdyby nie hojność ludzi takich jak Pan, wielu rodziców, których nie stać na opłacenie profesjonalnych prawników, pozostawałoby bezradnych w toczących się postępowaniach, a ich dzieci trafiałyby do domów dziecka czy obcych rodzin, pozostawiając często w ich głowach traumę na całe dorosłe życie.

 

Przemoc w domu, brak ojca i dom dziecka – dramat dziewięciorga dzieci

Jedną z bardziej poruszających spraw, którą prowadziliśmy w ciągu ostatnich kilku lat, był przypadek Pani Ewy Bryły – matki, która samotnie wychowuje dziewięcioro dzieci, po tym jak ich ojciec, który znęcał się nad dziećmi, trafił do więzienia.

Jak się później okazało, nie był to jednak koniec dramatu tej rodziny. W kwietniu 2021 roku Pani Ewa otrzymała postanowienie sądu o odebraniu jej dzieci. Pismo nie zawierało początkowo nawet uzasadnienia tej pochopnej i radykalnej decyzji. Przyczyny nie znały też pracownice Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie z Polkowic, które dostały polecenie, by przyjechać po dzieci. Sąsiedzi opowiadali później o tym, że przy odbieraniu dzieci, płakały nie tylko same dzieci i ich matka, ale nawet kobiety, które po nie przyjechały.

Najmłodsze z nich miało wówczas zaledwie 15 miesięcy, a najstarsze 17 lat. Wszystkie trafiły do domu dziecka w Polkowicach. Matka opowiadała, że młodsze dzieci nie miały nawet pojęcia co się dzieje – rodzeństwo utrzymywało je w przekonaniu, że są na wakacjach...

Dzisiaj z radością mogę już napisać, że sprawa zakończyła się sukcesem. Dosłownie wczoraj odebraliśmy postanowienie sądu kończące postępowanie. Dzieci na dobre zostają z mamą!

Ten sukces był możliwy tylko dzięki wsparciu naszych Darczyńców i Przyjaciół.

 

Dzieci w domu dziecka przez... komentarze w internecie?

Wydawać by się mogło, że tak radykalna i dramatyczna w skutkach decyzja może zostać podjęta tylko w sytuacji, gdy nie ma wątpliwości, że matka nie radzi sobie z wychowaniem i gdy wyczerpane zostały wszelkie inne sposoby na pomoc dzieciom. Taka decyzja powinna być przecież ostatecznością. Tymczasem w przypadku Pani Ewy, sąd wydał swoje postanowienie na wniosek kurator, która wnioskowała o odebranie dzieci po zaledwie czterech miesiącach współpracy z rodziną oraz bez wcześniejszej konsultacji z innymi instytucjami zaangażowanymi wsparcie matki czy z samą zainteresowaną.

Rodzinie przydzielono kuratora w grudniu 2020 roku w związku kłopotami w szkole najstarszego z synów. Dodatkowym argumentem było to, że dzieci w trakcie pandemii nie łączyły się czasem ze szkołą na zdalne lekcje. A przecież w tamtym okresie, w każdej rodzinie, zorganizowanie odpowiedniej ilości sprzętu i miejsca dla uczących się zdalnie uczniów było sporym wyzwaniem. Proszę sobie więc wyobrazić, jak mogło to wyglądać w domu Pani Ewy, która samotnie wychowywała aż dziewięcioro dzieci, z których sześcioro było w wieku szkolnym.

- Starałam się jak mogłam, żeby dzieci brały udział w zajęciach. Ale w domu jest słaby zasięg. Internet nie zawsze działa – mówiła kobieta.

W styczniu i lutym Pani kurator dwukrotnie odwiedziła rodzinę.

- Krzyczała wtedy, że dzieci się nie uczą, że się nie łączą przez internet ze szkołą, że jest brudno. Była u nas akurat w porze obiadu, to i w kuchni, przy tylu dzieciach, nie da się utrzymać porządku. Trzeci raz była pod koniec lutego, ale tylko przez chwilę, a ostatni raz 23 kwietnia. Kazała mi wyjść przed dom, bo z powodu pandemii nie chciała wchodzić do środka. Powiedziała mi tylko, że dzieci już lepiej się łączą ze szkołą i zaczynają poprawiać oceny. Jak się potem okazało, kilka dni wcześniej wysłała już do sądu wniosek o odebranie mi dzieci, bo są zagrożone demoralizacją – opowiadała później w mediach zrozpaczona matka.

Oburzenia decyzją sądu nie kryli sąsiedzi, którzy podkreślali, że dzieci Pani Ewy są uczynne, grzeczne i wcale nie chodzą brudne czy głodne. W rozmowach z mediami mówili, że rodzeństwo spędza bardzo dużo czasu z matką, bawiąc się i chodząc na spacery.

 

Cała sytuacja zaskoczyła też kierowniczkę Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Gaworzycach. Kobieta podkreślała, że rodzina była od dawna objęta wsparciem pracowników socjalnych, którzy kontaktowali się z matką co najmniej raz w tygodniu.

- W rodzinie nie było rażących dysfunkcji, takich jak przemoc i uzależnienie, więc jeżeli sąd zapytałby nas o opinię, czy dzieci powinny być odebrane, to powiedzielibyśmy kategorycznie nie – zapewniała przedstawicielka GOPS.

Kurator nie zapytała jednak o opinię ani pracowników pomocy społecznej, ani lekarzy z Gminnego Ośrodka Zdrowia w Gaworzycach, którzy podkreślali, że dzieci Pani Ewy miały zapewnioną należytą opiekę medyczną, ani miejscowej Policji, która nie podjęła nigdy żadnych interwencji w tym domu.

W swoich sprawozdaniach kurator powoływała się natomiast na... komentarze anonimowych internautów, którzy niepochlebnie wypowiadali się o matce.

Dzieci wracają do kochającej mamy

Nie miałam wątpliwości, że musimy objąć kobietę naszym programem bezpłatnego wsparcia prawnego. Po naszej reakcji, Sąd Rejonowy w Głogowie zmienił swoje postanowienie i zdecydował, że na czas toczącego się postępowania dzieci wrócą do domu rodzinnego. Po ogłoszeniu decyzji sądu, kobieta płakała ze szczęścia.

Następnie, na skutek naszego wniosku o zmianę kuratora, osoba, która odpowiadała za dramat Pani Ewy, została nie tylko odsunięta od prowadzenia tej sprawy, ale też od innych rodzin z terenu gminy Gaworzyce. Ostatecznie, po przeprowadzeniu całego postępowania dowodowego Sąd nie znalazł podstaw do zmiany zarządzeń opiekuńczych, o które wnioskowała odsunięta od rodziny kurator. (...)

adw. Magdalena Majkowska, Ordo Iuris






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.