Przychodzą wspomnienia z sprzed 33 lat: częściowo wolne wybory w Polsce w 1989 r. Formuła wyborów została uzgodniona podczas rozmów okrągłego stołu. „Solidarność” zorganizowała Komitet Obywatelski, w ramach którego zgłosiła swoich kandydatów. W kampanii nie wzięła udziału część przywódców środowisk opozycyjnych. Do bojkotu wyborów wezwały „Solidarność Walcząca” oraz Federacja Młodzieży Walczącej. Żądały one przeprowadzenia w pełni wolnych wyborów parlamentarnych.
Wielu Polaków już nie pamięta tych czasów. Warto przypomnieć: I tura wyborów do Sejmu i Senatu 4 czerwca 1989 r. dała 92 mandaty Komitetowi Obywatelskiego i 160 ze 161 możliwych do zdobycia miejsc w Sejmie. Natomiast obóz rządzący uzyskał zaledwie 3 z 299 przysługujących im mandatów i 2 z listy krajowej. Była to klęska obozu komunistycznego, zwycięstwo zaś obozu Solidarności.
Cieszyliśmy się wtedy z sukcesu w ramach koncesji przydzielonej opozycji podczas rozmów Okrągłego Stołu. Wydawało się, że wkraczamy w obszar polityczny pozwalający wybierać zgodnie z przekonaniami Polaków. Chociaż już pojawiły się mechanizmy manipulacji: kandydaci nie byli wyłaniani w ramach jakichś prawyborów, ale doradcy „Solidarności” mieli w znacznej mierze wpływ na to, kogo wybrać. Na listach nie znalazł się np. mecenas Siła-Nowicki. Niestety wśród tych kandydatów znaleźli się współpracownicy SB, ale nie było wtedy możliwości weryfikacji tych kandydatów. I niestety, przed drugą turą wyborów nastąpiła zmiana zasad, by uchronić obóz władzy komunistycznej przed klęską.
Przed wyborami 1989 r. panował olbrzymi entuzjazm; wydawało się, że będziemy mogli decydować sami o sobie w Polsce, że komuniści nie będą nam dyktować, co mamy robić. Myśleliśmy, że nastąpi wolność. Rychło okazało się, że tak nie jest: wraz ze zmniejszaniem się wpływów sowieckich, rosły wpływy innych państw, w szczególności Niemiec i USA oraz finansowych organizacji międzynarodowych. Te grupy wpływu oddziaływały na rządzących w Polsce poprzez różnych doradców, doprowadzając do rozwiązań politycznych korzystnych dla państw zachodnich, a niekorzystnych dla Polski. Dotyczyło to w szczególności tzw. transformacji gospodarczej.
Równolegle, gdy w Polsce odbywały się wybory, w Chinach dokonano masakry na placu Tiananmen w Pekinie, zabijając ok. 2000 osób protestujących, głównie studentów. Studenci domagali się demokratyzacji w Chinach.
Warto posłuchać rozmowy na temat tych wydarzeń:
W Chinach demokracji nie ma, a po tych 33 latach Chiny stały się pierwszą potęgą światową i w przyszłości określającą kierunki rozwoju świata.
Wracając do Polski: czy obecny sposób wyłaniania kandydatów do Sejmu i Senatu nie przypomina tych wyborów sprzed 33 lat? Przecież to kierownictwa partyjne (a częstokroć jednoosobowo prezes) wskazuje kandydatów poprzez ustawienie kolejności na listach. W ten sposób wybierani są kandydaci według kolejności na listach; bardzo rzadko zdarzają się odstępstwa od tej zasady. Czy w ten sposób tzw. elity polityczne nie są selekcjonowane spośród oportunistów? Czy ludzie o prawych charakterach nie są wyłączani z udziału w wyborach? I nawet jesli początkowo tacy ludzie dostaną się do Sejmu czy Senatu, czy nie są przymuszani do porzucenia zasad w ramach narzucanej dyscypliny partyjnej przy głosowaniu. Dotyczy to szczególnie takich spraw, które nie zostały wpisane do programu wyborczego. W ten sposób politycy katoliccy mają do wyboru: albo zrezygnować ze swoich przekonań, albo zrezygnować z udziału w polityce, gdyż w przypadku złamania dyscypliny nie znajdą się w kolejnych wyborach na listach na pozycjach premiowanych wyborem. To widać też na Zachodzie: partie z nazwy chrześcijańskie nie są chrześcijańskie. Tak funkcjonująca demokracja eliminuje ludzi trzymających się wiernie zasad.
A jak widać obecnie władze UE, narzucają nam ideologię neomarksistowską jako warunek otrzymywania pieniędzy i niestety polskie władze ulegają temu szantażowi. Warto posłuchać audycji pt. ROBI SIĘ Z NAS MARIONETKI! Tajemnice ekonomii "szturchania":
Ta metoda stosuje się również do wpływania na postawy w czasie wyborów. Może mając świadomość tych metod będziemy częściowo na nie uodpornieni.
Zb.