Marcin Bogdan: Sędziowska kasta w konkursie Eurowizji
data:22 maja 2022     Redaktor: ArekN

 
Ewolucja konkursu piosenki Eurowizji jest odzwierciedleniem zmian jakie następowały w całej Unii Europejskiej. W pierwszych latach – konkursy organizowane są od 1956 roku – było to prawdziwe święto europejskiej piosenki. A raczej tylko zachodniej części Europy, gdyż nadawcy telewizyjni byli również, jak całą Europa, podzieleni na dwa zimnowojenne bloki.

 

Konkursy promowały dobrą muzykę , a od występów na Eurowizji rozpoczęły się prawdziwe kariery takich gwiazd jak Julio Iglesias czy zespół ABBA. Renoma konkursu była tak duża, że po wschodniej stronie żelaznej kurtyny próbowano stworzyć alternatywę i zarazem konkurencję dla Eurowizji w postaci konkursu nadawców telewizyjnych bloku sowieckiego, czyli Interwizji. W tym celu Międzynarodowy Konkurs Piosenki w Sopocie przemianowano w latach 1977 – 1980 na festiwal Interwizji.

Upadek muru berlińskiego umożliwił rozszerzenie formuły konkursu Eurowizji na wszystkie państwa Europy. Z czasem jednak sam konkurs – podobnie jak idea Unii Europejskiej – zaczął ulegać gwałtownej erozji, a poprawność polityczna wzięła górę nad wartością muzyczną zgłaszanych i prezentowanych utworów. Wydawać by się mogło, że dnem tego upadku był rok 2014, gdy w konkursie wystąpił austriacki działacz LGBT Thomas Neuwirth prezentujący się na scenie jako Conchita Wurst, czyli kobieta z brodą. Walory muzyczne i artystyczne przestały się liczyć a wizerunek drag queen okazał się kluczem do sukcesu. Jurorzy, a więc sędziowie oceniający prezentowane utwory, poświęcili muzyczne wartości dla chorej ideologii. Z kolei widzowie z całej Europy, którzy także mieli prawo oddawać swoje głosy na najlepszego wykonawcę, coraz częściej kierowali się geograficzno – politycznymi sympatiami, a nie rzeczywistym poziomem prezentowanych utworów. I tak widzowie z Hiszpanii i Portugali najczęściej typowali się wzajemnie na zwycięzców konkursu, podobnie jak widzowie ze Szwecji i Norwegii czy innych sąsiadujących ze sobą krajów. Choć można to też tłumaczyć pewnym podobieństwem kulturowym, co powodowało, że widzowie w wykonawcach z sąsiednich krajów dostrzegali kogoś zbliżonego do własnego reprezentanta, na którego z definicji nie mogli przecież głosować.

W kolejnych latach sędziowie z poszczególnych krajów usiłowali nadążać za coraz to nowymi wymaganiami poprawności politycznej, co powodowało, że ich decyzje coraz bardziej rozbiegały się z ocenami widzów, którzy jednak zachowywali w swych wyborach jakąś odrobinę rozsądku. Przykładem tego rozdźwięku między sędziami a widzami był tegoroczny konkurs Eurowizji. Widzowie z Ukrainy pierwsze miejsce przyznali reprezentującemu Polskę Krystianowi Ochmanowi, zaś ukraińscy sędziowie w ogóle nie dostrzegli naszego wykonawcy, nie przyznając mu nawet jednego punktu. Choć obie oceny – widzów i ukraińskich sędziów – były zabarwione podtekstem wojny i życzliwości jaką Polacy obdarzają przybywających do nas uchodźców, to rozdźwięk obu ocen pokazuje czarno na białym, czym stał się obecnie konkurs Eurowizji. Rozdźwięk miedzy sędziami a widzami nie dotyczył tylko głosowania na Ukrainie, sędziowie z zaledwie 9-ciu krajów uwzględnili w swojej punktacji wpadający w ucho utwór „River” wykonywany przez Krystiana Ochmana. Zaś widzowie z aż 21 państw przyznali swoje punktu polskiemu wykonawcy. Dziadek Krystiana, wybitny polski tenor Wiesław Ochman tak skomentował 12 miejsce uzyskane przez wnuka: „Może gdyby Krystian przyprawił sobie długi smoczy ogon i machał na scenie jego końcówką, a pan Agustin Egurrola rozebrał tancerki do naga, pewnie miałby lepsze noty”.

Jakby tego było mało, Europejska Unia Nadawców poinformowała po zakończeniu tegorocznego konkursu, że „głosy jury w sześciu krajach nie były wzięte pod uwagę. Okazało się, że komisje zagłosowały w sposób stronniczy i w ten sposób ich punktacja nie mogła być wzięta za uczciwą. Punktacja została ustalona przez specjalny algorytm, wyznaczający głosy na podstawie wyników w krajach sąsiednich, z podobną historią głosowania”. Unia Europejska nakazuje Polsce likwidację Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, gdyż to rzekomo podważa niezależność i niezawisłość sędziów. Zaś Europejska Unia Nadawcza arbitralnie anuluje decyzje krajowych komisji sędziowskich europejskiego konkursu piosenki, podważając suwerenność i niezawisłość tychże sędziów. Można przypuszczać, że za rok, w kolejnym 67 konkursie Eurowizji Unia Nadawców anuluje głosy sędziowskie ze wszystkich krajów ustalając zwycięzcę na podstawie specjalnego, sobie tylko znanego algorytmu. W końcu jaka Unia taka Eurowizja.

Ale w tym sielankowym obrazie totalnej poprawności politycznej następują pęknięcia. Miliarder Elon Musk postanowił kupić Twittera i, o zgrozo, zapowiedział wprowadzenie pełnej wolności słowa przy umieszczaniu tweetów. Lewicowo – liberalni aktywiści już biją na alarm, że brak jakiekolwiek cenzury doprowadzi do publikacji w tweetach tak niecenzuralnych słów jak choćby kobieta (zamiast tradycyjnego określenia osoba z macicą), albo murzyn (zamiast afroamerykanin), czy nawet matka oraz ojciec, które to mogą zostać użyte przez użytkowników niecenzurowanego Twittera zamiast tradycyjnych określeń rodzic 1 i rodzic 2. Jak tak dalej pójdzie, to może jakiś nieokrzesany miliarder wykupi prawa do konkursu Eurowizji i także wprowadzi pełną wolność w zakresie prezentacji utworów, a także zapewni pełną wolność i niezawisłość jurorom z poszczególnych krajów. I wtedy na falach rozgłośni telewizyjnych, od Chicago do Tobolska, popłyną dźwięki pieśni wykonanej wspólnie przez Krystiana Ochmana i Jana Pietrzaka: Żeby Polska była Polską. Bo tylko wtedy kiedy Polska będzie Polską, Europa będzie miała szansę być Europą.

Marcin Bogdan






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.