Jerzy Janicki wspomina incydent na Cmentarzu Łyczakowskim gdy Lwy nie były jeszcze zasłonięte. (Czkawka, Jerzy Janicki)
Staliśmy przed hotelem „Dnister". Tego dnia zjeżdżali do Lwowa jeden po drugim prezydenci państw członków Grupy Wyszehradzkiej. Cicho pomrukiwały silniki dygnitarskich limuzyn, bo lada chwila cała ta kawalkada miała wyruszyć na Łyczaków, gdzie obaj prezydenci - nasz i ich - pochylić mieli głowy nad płytą Obrońców Lwowa.
Prezydent miał problem. Właśnie mu doniesiono, że „ktoś" podmienił nocą na cmentarzu płytę, nad którą miał się wraz z Kuczmą pochylić.
Treść napisu, długo i żmudnie ustalana przez wspólną, polsko-ukraińską komisję, otrzymała nieoczekiwanie całkiem nową wersję. Oto zamiast „Żołnierzom polskim poległym w obronie Rzeczypospolitej w latach 1918-1920", według nocnego korektora było teraz: „Polskim wojakam poległym w wojnie przeciw Ukraińcom w latach..." i tak dalej.
(…)znalazło się wyjście. Z tego wszystkiego tylko kwiaciarnie lwowskie wyszły na swoje, bo pchnięci w awangardzie goryle tyle nabyli kwiatów, że kiedy dojechaliśmy na cmentarz, nad feralną płytą wznosił się taki Giewont barwnego kwiecia, że nawet jednej literki dojrzeć się nie dało.
Ale zanim do tego doszło, wciąż jeszcze tkwiliśmy przed hotelem i Kuczma ponowił pytanie:
- A zwidki wy tak dobre znajete ukraińśku mowu?
Mogłem odpowiedzieć na dwa sposoby. Pierwszy to taki, że dzięki tak zwanym rozporządzeniom Grabskiego, o czym uparcie nikt nie chce pamiętać, w szkołach podstawowych trzech południowo-wschodnich województw język ukraiński był przedmiotem obowiązkowym. Uczniowie Polacy dopiero w gimnazjum mieli prawo zrezygnować z tego przedmiotu, choć w dalszym ciągu i tam go wykładano. Nawiasem mówiąc, rozporządzenia te zezwalały obywatelom narodowości ukraińskiej pisać podania, skargi, petycje, kierowane do władz i urzędów, w swoim rodowitym języku i w tejże mowie oczekiwać odpowiedzi. Taki to panował, dzisiejsi panowie historycy, ucisk narodowościowy na naszych kresach. Na życzenie zawsze do usług moje szkolne świadectwa i kopie rozporządzeń. (Jerzy Janicki)
Wspaniale, lwy na Cmentarzu Łyczakowski wtedy jeszcze nie zasłonięte dzisiaj znów nie są zasłonięte!
Kiedy powrócą do nazwisk poległych słowa "za obronę Lwowa" wyskrobane dokładnie z odnowionych przez polskie społeczeństwo tablic w katakumbach?
Gdyby nie krakowianin Józef Bobrowski, kto wie jakby wyglądał dzisiaj Cmentarz Orląt. Kierowany przez niego Energopol - wbrew zakazom, obstrukcjom, protestom sowieckim- pierwszy ruszył z łopatami na to morze gruzu, które kiedyś było świętą ziemią Lwowa –pisał Jerzy Janicki.
Treść napisu na więzienia NKWD przy ul. Łąckiego we Lwowie również otrzymała całkiem nową wersję i to niedawno.
Dwupiętrowy budynek przy zbiegu ulic Łąckiego i Leona Sapiehy powstał jeszcze w czasach zaboru austriackiego; zajmowała go wtedy żandarmeria. W latach Odrodzonej Rzeczypospolitej mieściły się tu: Komenda Wojewódzka Policji Państwowej, Okręgowy Urząd
Śledczy oraz VI Komisariat Policji Państwowej wraz z aresztem śledczym w wewnętrznej
oficynie.
Już pierwszego dnia sowieckich rządów we Lwowie do więzienia przy ul. Łąckiego zaczęli napływać aresztowani Polacy. Był wśród nich prezydent Lwowa Stanisław Ostrowski, Stanisław Grabski, Adam Baczyński i wielu innych. Więzienie przy ul. Łąckiego było także miejscem wykonywania wyroków śmierci, wydanych na polskich patriotów przez sowieckie sądy – 24 lutego 1941 r. wykonano tu wyrok na trzynastu dowódcach Obszaru Lwów organizacji ZWZ–1, skazanych na karę śmierci 20 listopada poprzedniego roku.
W dniu wybuchu wojny z Niemcami załoga więzienia przystąpiła do rozstrzeliwania więźniów. Ludzi mordowano w celach i piwnicach; zwłoki zamordowanych pozostawiono na miejscu egzekucji lub zakopano na podwórcu więziennym w trzech wielkich jamach. Po ucieczce NKWD, 28 czerwca 1941 r., mieszkańcy Lwowa wtargnęli na teren więzienia „Łąckiego” i odkryli tam setki ofiar popełnionej zbrodni. Część ciał nosiła ślady sadystycznego znęcania się: zdzierania skóry, obcinania palców itp. (Sławomir Kalbarczyk ,IPN)
Tablica więzienia przy ul. Łąckiego we Lwowie w języku ukraińskim i angielskim głosi: Więzienie dla represyjnej policji trzech okupacyjnych reżimów, polskiego, nazistowskiego, sowieckiego . Polacy byli okupantami Lwowa w latach 1918-1939.
B. Ratter