Ministerstwa sprzyjają aborcjonistom. Wnioski z odpowiedzi na zapytania o aborcję.
data:16 maja 2022     Redaktor: Anna

Komu sprzyjają ministerstwa prowadzone przez Adama Niedzielskiego oraz Marlenę Maląg? Okazuje się, że aborcjonistom, którzy czują się coraz bardziej bezkarni. Tymczasem prolajferzy muszą się tłumaczyć, dlaczego nie chcą promować aborcji wśród Ukrainek. Czy świat stanął na głowie? Prezentujemy wnioski z pism z odpowiedziami na zapytanie o informację publiczną, które zadała Fundacja Życie i Rodzina.
Fundacja w odpowiedzi na szykany ze strony Ministerstwa Zdrowia oraz Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej wystąpiła z wnioskami o udzielenie informacji publicznej dotyczącymi ochrony życia ukraińskich dzieci przebywających w Polsce. Pytaliśmy też o reakcję na fakt, że organizacje feministyczne namawiają Ukrainki do aborcji i o to, które szpitale są gotowe przeprowadzać aborcje na ukraińskich dzieciach. Odpowiedzi są szokujące, a jednocześnie lekceważące wobec ochrony życia dzieci.

Minister Zdrowia sprzyja aborcjonistom
„ …Co do zasady zatem, wszystkie podmioty lecznicze (szpitale), które zawarły kontrakt z NFZ mają obowiązek udzielania świadczeń w nim przewidzianych – w pełnym zakresie i zgodnie z obowiązującym prawem"– skandaliczna jest już pierwsza odpowiedź na doniesienia, że niektóre szpitale w Polsce są przygotowywane do wykonywania aborcji na ukraińskich dzieciach. Minister Zdrowia twierdzi, że wszystkie szpitale, które podpisały kontrakt z NFZ, mają obowiązek wykonywać aborcję. Fakty okazały się więc bardziej przerażające niż plotki!
 
Z nadesłanej odpowiedzi wynurza się obraz ministerstwa jako instytucji, która zamiast chronić życie i zdrowie – zajmuje się usprawiedliwianiem zabijania. Minister Zdrowia daje milczącą zgodę na działalność organizacji aborcyjnych. Mimo że załączono dowody zbrodniczych działań organizacji feministycznych – Ministerstwo Zdrowia nie interweniowało w żadnym z przypadków. Twierdzi, że ma uprawnienia do kontroli jedynie podmiotów leczniczych. Jednocześnie bez zażenowania naciska na prolajferów, aby w materiałach informacyjnych promowali aborcję.
 
Minister Rodziny pisze z kolei, że „(…) jako organ nadzoru nad fundacjami reaguje na każde zgłoszenie nieprawidłowości w zakresie działań realizowanych przez fundacje, nad którymi sprawuje nadzór.” Jeśli tak jest, to dlaczego nie interweniowała w sprawie wzmożonej aktywności feministek wobec Ukrainek?Problem w tym, że nęka Fundację Życie i Rodzina, a fundacjom feministycznych pozwala działać. Cóż to za pokrętna logika!
 
Dyskryminacja prolajferów
Skoro Minister Zdrowia twierdzi, że nie ma uprawnień do kontroli instytucji niemedycznych, to czemu atakuje organizację pro-life? Czy aż tak drażni go, że nie informujemy o możliwości aborcji? Tymczasem z drugiej strony nie przeszkadza mu, że aborcjoniści organizują dla Ukrainek nielegalne aborcje!
Charakterystyczne dla odpowiedzi obu ministerstw jest lekceważące podejście do obywatelskiego prawa, jakim jest wniosek o udzielenie informacji publicznej. Zarówno Minister Zdrowia, jak i Rodziny nie odnieśli się do treści zadanych pytań, aby ukryć swoją bezczynność wobec działań feministek. Nie chcą się przyznać, że nie robią nic, aby wyegzekwować prawo do życia dla dzieci zagrożonych aborcją.
Bo jak inaczej nazwać odpowiedź na pytanie: „Czy Ministerstwo prowadzi jakiekolwiek działania na rzecz zapewnienia ochrony przed aborcją dzieci poczętych obywatelek Ukrainy, które przekroczyły granię z RP po 24 lutego br.?”, w której zamiast informacji o działaniach w obronie życia możemy przeczytać wykład o tym, kiedy MOŻNA przeprowadzać aborcję: "(…) obowiązujące w tym zakresie przepisy (dotyczące aborcji – przyp. Red.) dotyczą wszystkich przeprowadzanych w kraju zabiegów przerywania ciąży, zatem również tych, które potencjalnie będą wykonywane u obywatelek Ukrainy."
 
Nie obchodzi ich ochrona życia
Na kolejnej stronie pisma Ministerstwo Zdrowia pisze, że nie ma danych o liczbie zabitych ukraińskich dzieci ani o miejscach, gdzie są zabijane. Czyli nie interesuje się tym, co się dzieje w szpitalach (a przecież to podmioty lecznicze!). Znamienny jest fakt, że w żadnym miejscu pisma Ministerstwo nie zaprzecza, iż takie aborcje są dokonywane.
Niechęć do udzielenia informacji widać także w odpowiedzi na pytanie: "Jakie dokumenty są wymagane, aby potwierdzić, że aborcja wykonywana jest na dziecku poczętym z czynu zabronionego – w przypadku obywatelek Polski jak i Ukrainy?"
"(…) w celu uzyskania informacji na temat wydawanego przez prokuratora dokumentu, należy się zwrócić do Ministerstwa Sprawiedliwości."
 
Skoro Minister Zdrowia prowadzi kontrolę w placówkach leczniczych, to na pewno ma dostęp do informacji o dokumentach, na podstawie których dokonuje się różnych procedur. Ma także wiedzę o tym, jakie zaświadczenia są wymagane i w jakiej formie. Odsyłanie więc Fundacji do Ministra Sprawiedliwości jest zwykłą spychologią i unikaniem jasnej odpowiedzi.
 
Na pytanie do Ministerstwa Rodziny czy prowadzone są jakiekolwiek działania, aby wzmocnić ochronę życia ukraińskich poczętych dzieci, a także czy jest kontrolowane przestrzeganie prawa dotyczącego ochrony życia dzieci nienarodzonych w stosunku do obywatelek Ukrainy, padła następująca odpowiedź:
"Przepisy specustawy (z dn. 12 marca 2022 – przyp. Red.) dają obywatelom Ukrainy możliwość ubiegania się m.in. o świadczenia z systemu pomocy społecznej (…) zarówno pieniężne, jak i niepieniężne."
 
W dalszej części odpowiedzi Minister Rodziny pisze dużo o programach socjalnych. Problem w tym, że żaden program socjalny nie jest realną ochroną przed aborcją. Europa Zachodnia już próbowała zastępować ochronę życia zasiłkami – z opłakanym skutkiem. Nawet w krajach, które przeznaczają duży procent PKB na programy socjalne dla rodzin, dokonuje się po kilkaset tysięcy aborcji rocznie. Tymczasem w chwili, gdy po granicy grasują aborcjoniści, ministerstwo rodziny upomina prolajferów, a samo udaje, że zasiłki to ochrona życia.
 
Nie łudźmy się. Jeśli nie będzie aktywności obywatelskiej w obronie dzieci, politycy sami z siebie nic nie zrobią. Minister zdrowia pilnujący, aby żaden szpital nie odważył się nie zabijać, nękający organizację ratującą dzieci (choć – jak sam pisze – powinien kontrolować wyłącznie podmioty lecznicze) – to smutny obraz państwa, gdzie prawo do życia jest tematem kłopotliwym, za to prawo do zabijania ma być szeroko promowane i egzekwowane.
 
Autor: Krzysztof Kasprzak
 





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.