Marcin Bogdan: Smoleńska mgła opada
data:30 kwietnia 2022     Redaktor: Redakcja

 
14 kwietnia na trasie S8 w okolicach Zambrowa doszło do tragicznego wypadku, w którym zginął 26-cio letni motocyklista. Media szeroko informowały o tym zdarzeniu, gdyż uczestnikami wypadku byli prowadzący samochód Subaru były prezes Trybunału Konstytucyjnego Bohdan Zdziennicki oraz jego żona była prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf. Prominentni sędziowie oddalili się z miejsca wypadku, nie udzieliwszy poszkodowanemu pomocy. Lewicowo – liberalne media tak opisywały przebieg tragedii: „Szczątki jego roztrzaskanego pojazdu poleciały do przodu, zgodnie z kierunkiem jazdy. Motocyklista upadł na jezdnię”.
 
Opis wiarygodny, zgodny z tym, co widać na opublikowanym filmie, ale przede wszystkim zgodny z prawami fizyki. Inaczej było jednak 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku. Tam część elementów samolotu, w tym ciężka część ogonowa oraz ciała niektórych ofiar nie poleciały z miejsca wypadku zgodnie z kierunkiem lotu – ale w kierunku przeciwnym. To tak oczywisty dowód wybuchu, że Rosjanie przez pierwsze dwa dni po katastrofie przenosili te części na wrakowisku tam, gdzie powinny się znaleźć, gdyby to była zwykła katastrofa, a nie wybuch. Zmianę położenia tych elementów widać  na zdjęciach satelitarnych. To nie jedyny znany od dłuższego czasu dowód eksplozji. O wybuchu świadczą wywinięte na zewnątrz krawędzie rozerwanego kadłuba – takie odkształcenia metalu są charakterystyczne dla oddziaływania wewnętrznego ciśnienia dużej mocy, niemożliwe zaś do uzyskania w przypadku uderzenia / zderzenia z dowolnymi przeszkodami (drzewa, ziemia itp.)
 
W rozmowach i dyskusjach pojawia się pytanie, skoro dowody eksplozji były znane od dawna, to co nowego w kwestii badania przyczyn katastrofy wnosi Raport Komisji opublikowany w kwietniu 2022 roku? Wybuch to jeszcze nie zamach. W pierwszej kolejności trzeba było udowodnić, że przyczyną wybuchu nie była eksplozja paliwa znajdującego się w zbiornikach samolotu. Następnie należało wykazać, gdzie i w jaki sposób materiał wybuchowy został umieszczony i jak dokonano jego detonacji. Dopiero na końcu tego łańcucha dowodowego jest kwestia ustalenia winnych. Należy wykazać sposób dokonania zamachu i potem szukać winnych – nie na odwrót. Logikę takiego postępowania pozwala lepiej zrozumieć dowcip z sali sądowej. Prokurator w mowie oskarżycielskiej opisuje, jak dokonano napadu na bank. Następnie sąd zwraca się do oskarżonego o dokonanie tego napadu, by odniósł się do zarzutów prokuratora, na co oskarżony odpowiada: Proszę sądu, napad wyglądał zupełnie inaczej, ale pomysł pana prokuratora też jest bardzo ciekawy.
 
Przełomowy charakter opublikowanego raportu polega właśnie na tym, że wykazano obecność określonych materiałów wybuchowych, wskazano możliwe ich umieszczenie w sposób uniemożliwiający wykrycie podczas kontroli antyterrorystycznych oraz możliwy sposób dokonania detonacji.
Pokrótce wyglądało to w sposób następujący:
 
• Termobaryczny ładunek wybuchowy został umieszczony w kesonie balastowym samolotu. To miejsce jest idealne ponieważ praktycznie uniemożliwia wykrycie ładunku podczas kontroli.
• Ładunek ten, który miał dokonać całkowitej destrukcji samolotu, wymagał umieszenia w bliskim sąsiedztwie zapalnika elektrycznego z detonatorem, który jednak przez długi okres  od umieszczenia go w samolocie do czasu użycia musiałby posiadać bateryjne podtrzymanie zasilania.
• Dlatego zdecydowano się na zastosowanie urządzenia wyzwalającego eksplozję opartego o element przechyłowy / żyroskopowy - nie wymagający zasilania.
• Samolot mógł być eksploatowany przez dowolny okres bez ryzyka eksplozji ponieważ nigdy nie podlega on tak gwałtownym przechyleniom od pozycji poziomej kadłuba.
• Wyzwolenie automatycznej eksplozji (wywołanej elementem żyroskopowym) wymagało doprowadzenia samolotu do gwałtownego przechyłu / obrotu względem własnej osi.
• W tym celu zamontowano drugi ładunek wybuchowy o dużo mniejszej mocy w kesonie bakowym skrzydła. Pokryto go materiałem izolującym od styczności z paliwem, a zarazem zabezpieczającym przed wykryciem podczas kontroli.
• Zapalnik elektryczny z detonatorem dla tego ładunku wybuchowego musiał być umieszczony w pobliżu kesonu bakowego. Idealnym miejscem na to jest przestrzeń sąsiadująca z kesonem bakowym, do której jest prosty i szybki dostęp – poprzez otwarcie klapki w połaci skrzydła zabezpieczonej czterema wkrętami.
• Zapalnik elektryczny z detonatorem wymagał oczywiście bateryjnego podtrzymania zasilania, ale ze względu na łatwo dostępne miejsce montażu mógł być tam umieszczony bezpośrednio przed feralnym lotem, w sposób nie budzący niczyich podejrzeń, już po rutynowej kontroli antyterrorystycznej.
• W momencie odchodzenia samolotu na drugi krąg osoba znajdująca się na ziemi na ścieżce podejścia do lądowania poprzez nadajnik radiowy uruchomiła zapalnik z detonatorem pośrednim, który bezstykowo, poprzez aluminiową ściankę kesonu bakowego uruchomił ładunek wybuchowy w skrzydle samolotu. To spowodowało oderwanie części skrzydła, utratę siły nośnej po tej stronie kadłuba i obrót samolotu względem własnej osi kołami do góry, co z kolei poprzez element przechyłowy wyzwoliło główną eksplozję niszczącą samolot.
 
Warto tu przypomnieć, że w piątek 9.04.2010 dziwnym trafem uległ uszkodzeniu system monitorowania i ewidencjowania osób wchodzących na teren lotniska wojskowego Okęcie w Warszawie. Trudno więc nawet wytypować grupę osób, wśród których znalazł się ktoś, kto włożył do schowka skrzydła samolotu zapalnik z detonatorem. Ale to już odrębna kwestia związana z tym, kto dokonał zamachu. To zadanie dla prokuratury. Komisja wskazała, jak dokonano zamachu i swoje tezy poparła twardym materiałem dowodowym.
 
Sposób zaplanowania, przygotowania i przeprowadzenia zamachu ociera się o pojecie zbrodni doskonałej. Trudno odmówić tym, co to zaplanowali, ogromnej wiedzy i pomysłowości. Ale równie ogromną wiedzą i determinacją w dążeniu do odkrycia prawdy wykazali się członkowie Komisji i współpracujący z nią eksperci i naukowcy. Dzięki nim już wiemy, że był to zamach i jak go przeprowadzono. Nie wiemy jeszcze tylko, kto dokładnie tego dokonał.
 
Smoleńska mgła wreszcie opada.
 
Marcin Bogdan
 
Pełny tekst raportu jest do pobrania pod adresem:
https://podkomisjasmolensk.mon.gov.pl/pl/1_54.html
Wersja angielskojęzyczna:
https://podkomisjasmolensk.mon.gov.pl/pl/1_55.html
Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.