Bożena Ratter: Kara za certyfikat złego funkcjonowania komórek mózgowych u Hitlera
data:21 stycznia 2022     Redaktor: Redakcja

Rzeczywistość przedstawia się za pomocą opowieści o rzeczywistości. Doprowadzono do szczytu powiedzenie „ja wiem lepiej, co jest dobre dla ludzi i chromolę naukę” – słowa prof. Diedier’a Raoulta cytuje Piotr Witt,  mówiąc o znakomitych francuskich naukowcach karanych odebraniem stanowisk i tytułów naukowych za krzewienie wiedzy o zdobyczach nauki [video].  

 

Nic nowego, przedwojenne media (prasa) relacjonują zdarzenia, które znakomicie odnoszą się do opisanego powyżej.

Certyfikat złego funkcjonowania komórek mózgowych u Hitleradonosi Polska Zachodnia w październiku 1933 roku.

Jak wiadomo, w głośnym swoim artykule, który jest jednym wielkim aktem oskarżenia na hitlerowskie Niemcy, znakomity pisarz niemiecki i dzisiejszy banita Henryk Mann, przytoczył fakt, że obecnemu kanclerzowi Rzeszy pewien lekarz wystawił „certyfikat złego funkcjonowania komórek mózgowych“. Nie należy bynajmniej uważać tego za czyjeś urojenie. Fakt ten rzeczywiście miał miejsce i zdarzył się podczas wojny. Wśród lekarzy, przydzielonych do armii niemieckiej w czasie wojny (pierwszej), znajdował się dr. Willmann, późniejszy profesor psychiatrii na uniwersytecie w Heidelbergu. Ten to uczony jednego dnia miał sposobność badać pewnego sierżanta, chorującego na zaburzenia nerwowe. Postawił diagnozę nieuleczalnej histerii i w tym sensie wydał odpowiedni certyfikat.

Niefortunny lekarz nie mógł przypuszczać, że tą diagnoza podpisał sam na siebie skazujący wyrok. Historycznym sierżantem był mianowicie Adolf Hitler, przyszły dyktator Rzeszy, który pamięć ma dobrą i potrafił odnaleźć swojego „pogromcę“.

Niedawno właśnie prof. Willmann został aresztowany i nie wiadomo, co się z nim stało.

Inny psychiatra niemiecki, cieszący się wielką reputacją, profesor Bumke, dyrektor kliniki uniwersyteckiej w Monachium, który zna tę historię, opowiadał prywatnie, że smutna diagnoza prof. Willmanna nie była wcale przesadną. Ktoś go zadenuncjonował i nieostrożny uczony odstawiony został do obozu koncentracyjnego.

W tym samym numerze Polski Zachodniej znajduję artykuł, który na pewno ucieszy panie Spurek, Tokarczuk, Holland, Jandę…i podobnie się wypowiadające wszelkimi znanymi sobie formami lewactwo, wyhodowane przez kreatora/wydawcę różnych form polskojęzycznego oficjalnego i jako takiego drukowanego w setkach tysięcy egzemplarzy przekazu zgodnie z  bolszewicką doktryną.

„Podbródki w formie pysków i zęby na odwrót“

Przyczynek do „rasowych” szaleństw hitlerowców.

Wątpliwem jest, czy gdziekolwiek indziej poza Niemcami możliwa byłaby ta masowa psychoza, jaką się obserwuje w III Rzeszy. Niektórych hitlerowców ogarnął prawdziwy szał. Karmią biedny naród bajkami szytemi tak grubemi nićmi, że instynktownie nasuwa się pytanie, czy ci ludzie maja jeszcze wszystkie władze umysłowe w porządku.

Gdzie jednak hitlerowcy biją wszystkie rekordy dziwactwa, to tam, gdzie mówią o rasach. Zapożyczmy kilka zdań z książki hitlerowca Hermanna Gaucha pt.: „Zasady nauki o rasach“. Dowiadujemy się z niej następujących rzeczy:

„Ludzie południa przez swoje szczęki podobni są do zwierząt. Podbródki mają w formie pysków, a zęby rosną im na odwrót. Ludzie północy jedzą, nie otwierając ust. Południowcy natomiast, jedzą, jak zwierzęta. Usta ludzi północy proszą się o pocałunek (sic) zaś usta południowców są bestialskie, wykrzywiają się w złym i fałszywym uśmiechu. Brunet południa nie umie się rumienić. Żyje zawsze w brudzie i czuje się w swoim żywiole.

Człowiek, który nie pochodzi z północy, ma cechy antropoidalne. Nie jest całkowicie człowiekiem, lecz czemś przejściowem,  czemś w rodzaju podczłowieka, stopniem prowadzącym do człowieka“.

Jeśli te karty wpadły w ręce Mussoliniego, można sobie wyobrazić, jak był niemi zbudowany. Duch Napoleona w grobie musi się przewracać ze zgrozy.

Tego rodzaju elukubracje nie są czemś wyjątkowem. Oto np. jak hitlerowcy sądzą Marsylję według tego, co pisze „Nazionalsozialistisehe Landpost“, która jest organem oficjalnym i jako taka drukowana jest z pewnością w setkach tysięcy egzemplarzy.

Dowiadujemy się z niej, że od kilku lat Marsylia utraciła swój charakter europejski i stała się miastem afrykańskiem rasy czarnej (sic).

„Poza 100.000 imigrantów aryjskich pochodzenia włoskiego, ludność „francuska“ Marsylii składa się dziś z mieszańców pochodzenia murzyńskiego, arabskiego, marokańskiego... Francuzki z Marsylii w swojej bestialskiej i nikczemnej perwersji pierwsze zdaje się utraciły poczucie wstydu, dumy I honoru rasy, pozwalając na haniebne skrzyżowania".

Na poparcie tych groteskowych wywodów zamieszczone zostały w artykule fotografie, które maja wykazać, że negryfikacja Francji czyni szalone postępy. Dowodem dekadencji rasowej ma być również fakt, że osioł, zwierzę pochodzące ze zgniłego wschodu, przyjęło się i rozpowszechniło we Francji.

Takiemi opowiastkami, niezgodnemi z rzeczywistością, zohydzają Niemcy u siebie inne narody i rozbudzają do nich nienawiść, upajając się zarazem swoją rzekomo niedościgłą „wyższością“. Te szaleństwa mogłyby budzić uśmiech politowania, ale jest w nich system i cel bardzo przejrzysty. Od zohydzenia do wpojenia przekonania o potrzebie krucjaty przeciw „niższym“ narodom, w imię na swoi sposób pojmowanej „cywilizacji”  jest już tylko krok jeden.(Polska Zachodnia, Katowice 1933 r)

Prognoza autora tego artykułu spełniła się niemieckim, bestialskim morderstwem kilkudziesięciu  milionów podczas II wojny światowej i wielką grabieżą prywatnego i narodowego majątku. Za ludobójstwo naszych Przodków i kolonizację Ojczyzny do dzisiaj nie otrzymaliśmy zadośćuczynienia.

Czyli nie tylko spór Rządu sprzed 100 lat z opozycją sejmową, spowodowany przez puste doktrynerstwo i system „opozycji za wszelką cenę“ i opór całej zdrowej opinii publicznej, która stoi po stronie męskiego i światłego oświadczenia P. Ministra Składkowskiego, który ponad formułki stawia interes Państwa i obronę jego bezpieczeństwa możemy odnieść do bieżącej zdrowej opinii publicznej, która stoi po stronie kobiecego i światłego oświadczenia Pani Kurator Barbary Nowak dbającej o bezpieczeństwo rozwoju naszych dzieci i wnuków, a więc państwa, czy do zdrowej opinii publicznej, która stoi po stronie argumentów, które ponad interesami BigTechu i BigFarmu bronią przed decyzjami pozbawiającym naród poczucia bezpieczeństwa, wolności, zdrowia, życia, własności, suwerenności, możliwości  godnej pracy i zarobków… czy próbują nas odhumanizować niszcząc Kościół, który zawsze był podstawą narodowej tożsamości i państwowości służącej człowiekowi.

Również bronią przed dyskryminacją, ksenofobią, nienawiścią i krucjatą przeciw „niższym narodom” realizowaną przez bolszewików XXI wieku.

Bożena Ratter

 






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.