Marcin Bogdan: Unia Europejska rajem dla koników
data:15 stycznia 2022     Redaktor: Anna

Kim jest konik?
Według definicji Wielkiego słownika języka polskiego to „osoba wykupująca we wcześniejszym terminie bilety na różne imprezy po to, by potem sprzedać je z zyskiem osobom chętnym do wejścia”. Zwykła profesja jak każda inna? Czy konik po prostu inwestuje swój kapitał, by w krótkim czasie wycofać go z godziwym zyskiem? Nie, to proceder nie tylko nieakceptowany społecznie, ale niezgodny z prawem. Artykuł 133 Kodeksu Wykroczeń ustęp 1 stanowi: „Kto nabywa w celu odsprzedaży z zyskiem bilety wstępu na imprezy artystyczne, rozrywkowe lub sportowe albo, kto bilety takie sprzedaje z zyskiem podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny”.

       Konik żeruje na tym, że ilość biletów na imprezy jest ograniczona, najczęściej popyt przewyższa podaż, a osoby zainteresowane zakupem biletów nie mają najczęściej możliwości, by ustawić się w kolejce na długo przed rozpoczęciem sprzedaży. Współcześnie sprzedaż internetowa, miast ograniczyć ten proceder, spowodowała rozkwit różnego rodzaju programów, które automatycznie wykupują bilety tuż po rozpoczęciu ich sprzedaży. Formą zapobiegania temu procederowi jest sprzedaż imienna biletów przypisująca prawo wstępu na imprezę konkretnej osobie. Ale i to nie stanowi wystarczającej przeszkody; szacuje się bowiem, że blisko 40% procent biletów sprzedawanych w Internecie kupowanych jest przez wyspecjalizowane automaty w celu ich dalszej odsprzedaży.

Proceder znany od dawna, jak widać udoskonalany jedynie wraz z rozwojem technologii. Należy więc zadać pytanie, dlaczego Unia Europejska przyjęła takie zasady sprzedaży praw do emisji dwutlenku węgla, by stały się one rajem dla koników? Przyjmijmy bez zbędnej dyskusji, że nadmierna emisja dwutlenku węgla jest szkodliwa dla środowiska, tak jak szkodliwe jest dla człowieka nadmierne spożywanie alkoholu lub palenie papierosów. By ograniczać spożycie tego typu produktów szkodliwych dla zdrowia, nakłada się na nie podatek pośredni, tzw. podatek akcyzowy. Dlaczego więc nie wprowadzono takiego podatku na energię wytwarzaną z węgla? Taki podatek zmniejszałby konkurencyjność tego typu energii na rynku, generowałby wpływy do budżetów państw członkowskich, które to wpływy mogłyby być ukierunkowane na rozwój energii odnawialnej i na ochronę środowiska. Rodzaj podatku akcyzowego spełniłby więc swoją rolę, ale jednocześnie sam w sobie nie byłby towarem podlegającym spekulacji rynkowej. Jednak zamiast podatku pośredniego, Unia Europejska zdecydowała się wprowadzić prawa do emisji dwutlenku węgla, które poprzez narzucone limity ilościowe stały się, tak jak bilety na imprezy, towarem rynkowym, którego podaż jest mniejsza od popytu. Dodatkowo nie próbowano nawet - wzorem sprzedaży biletów - wprowadzić imiennej sprzedaży praw do emisji, tak, by mogły je nabywać tylko podmioty takie, jak elektrownie czy elektrociepłownie, a więc podmioty faktycznie emitujące CO2. Prawa do emisji zaczęły kupować instytucje finansowe oraz inwestorzy, którzy nie potrzebują ich do prowadzenia swojej statutowej działalności, a więc kupują je wyłącznie z zamiarem odsprzedaży z zyskiem. Stają się więc instytucjonalnymi konikami powodującymi gwałtowny wzrost ceny tych praw w stosunku do ceny nominalnej założonej przez emitenta. Co więcej, uzyskane przez nich zyski nie będą z definicji inwestowane w ochronę środowiska, tak jak zyski osiągnięte przez konika sprzedającego bilety nie są przeznaczane na poprawę organizacji czy zabezpieczenia imprez artystycznych czy sportowych.

W ten sposób stworzono mechanizm, który pozwala nielicznym czerpać zyski ze spekulacji prawami do emisji CO2, co doprowadziło do niespotykanego wzrostu cen energii i wywołało galopującą inflację we wszystkich krajach członkowskich UE. Stworzono mechanizm, który w rozumieniu polskiego prawa stanowi wykroczenie i podlega karze aresztu albo grzywny. Jednak w Unii Europejskiej jest uznawany za formę przedsiębiorczości. Na tym przykładzie widać istotę orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, który wskazał na wyższość prawa krajowego nad unijnym w tych obszarach, w których Polska nie zrzekła się swoich kompetencji w ramach podpisanych traktatów. Jeśli prawo nie jest skutecznie egzekwowane, każdy z nas może przeciwstawić się konikom nie kupując od nich biletu i rezygnując z udziału w danej imprezie. Mam nadzieję, że podobnie postąpi polski rząd odmawiając zakupu praw do emisji CO2 od wykreowanych przez unijne struktury koników i zrezygnuje w naszym imieniu z udziału w tej imprezie, której celem nie jest ochrona środowiska, tylko dojenie pieniędzy z prywatnych kieszeni zwykłych obywateli.

Marcin Bogdan
zdjęcie: tvpparlament.pl







Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.