Kartka z kalendarza: Zbrodnia w Starym Ciepielowie i Rekówce
data:05 grudnia 2021     Redaktor: ArekN

 
6 grudnia 1942 r. w Ciepielowie Starym i Rekówce miała miejsce jedna z największych egzekucji wykonanych w trakcie okupacji przez Niemców na Polakach za pomoc udzielaną Żydom. Polskie rodziny i ukrywający się Żydzi – 34 osoby – zostały bestialsko zamordowane.

fot. sprawiedliwi.org.pl
(...) Wiosną 1941 r. Niemcy przystąpili do organizowania gett w regionie, tworząc w Radomiu jedno z największych na tym terenie. W grudniu tego roku starosta Hans Zettelmeyer wydał rozporządzenie na mocy którego utworzono dzielnice dla Żydów m.in. w Iłży, Starachowicach, a także w Ciepielowie. Latem i jesienią 1942 r., w ramach tzw. Akcji Reinhardt, Niemcy przeprowadzali likwidację gett w regionie. Niektórym Żydom udało się wówczas zbiec, część schroniła się w lasach. W Ciepielowie i okolicach kilka polskich rodzin przyszło im wtedy z pomocą. Jedne przynosiły żywność ukrywającym się osobom, inne przyjmowały je pod swój dach i udzielały schronienia w zabudowaniach gospodarstw.

U Adama i Bronisławy Kowalskich ukrywali się Elka Cukier i Berek Pinchas (Pinechas), syn krawca. Piotr i Helena Obuchiewiczowie pomagali m.in. właścicielowi zakładu czapniczego w Ciepielowie (wkrótce ukrywający się wrócili do lasu). Kosiorowie z Ciepielowa ukrywali dwóch Żydów nieznanych z nazwiska. U Kosiorów i Skoczylasów w Rekówce przez tydzień przebywały dwie Żydówki z Ciepielowa, następnie czterech Żydów.

NIEMIECKA OBŁAWA NA POLSKIE GOSPODARSTWA W CIEPIELOWIE


Najprawdopodobniej wskutek donosu, we wczesnych godzinach rannych 6 grudnia 1942 r. gospodarstwa Kowalskich, Obuchiewiczów i Kosiorów w Ciepielowie zostały otoczone przez niemieckich policjantów z posterunku w Górkach Ciepielowskich. Obława trwała kilka godzin.

Bronisława Kowalska prosiła o darowanie życia dzieciom, ale funkcjonariusze zgodzili się na wypuszczenie tylko jednego. 12-letnia Zosia poszła do sąsiadów, ale ostatecznie wróciła do domu. Jedynym nieobecnym wtedy członkiem rodziny był najstarszy syn, Jan. Chłopak uczył się krawiectwa, pracę zaczynał o świcie.

Nie jest jasne, czy rewizja u Kowalskich i Obuchiewiczów ujawniły dowody ich pomocy udzielanej Żydom. Wiadomo, że u Kosiorów odnaleziono książki w językach jidysz i hebrajskim, a także natrafiono na dwóch ukrywających się mężczyzn.

W południe Niemcy pozwolili Adamowi Kowalskiemu jeszcze nakarmić zwierzęta.

Wczesnym popołudniem Niemcy zabili Kosiorów. Rozstrzelali ich w stodole, razem z dwoma ukrywającymi się Żydami. Później spalili gospodarstwo. Był to sygnał dla pozostałych funkcjonariuszy do przeprowadzenia dalszej pacyfikacji

Niemcy zabrali Kowalskich do domu Obuchiewiczów. Maria z Mirowskich Bielecka, siostrzenica Adama, wspominała ich ostatnie chwile:

Całą rodzinę wiedli do Obuchów. Na przedzie szedł wuj Adam, trzymając za ręce chłopców ‒ Heńka i Stefana, jak to z nimi czasami na spacer wychodził, tylko głowa mu ku ziemi obwisła i nogami bezsilnie powłóczył. Za nimi ciotka Helena tuliła w ramionach maleńkiego Tadka, a za matką szły Janka i Zofia”.

Rodzinę kordonem obstawiali członkowie plutonu egzekucyjnego.

Ciotka odwróciła głowę w stronę naszych okien. Pewnie chciała pożegnać nas spojrzeniem, ale Niemiec zdzielił ją w kark kolbą karabinu, że omal nie zaryła twarzą w brudny, zdeptany śnieg. W drzwiach chaty Obuchów oderwała Tadzia od piersi, jakby chciała go podać Niemcowi, zapewne błagała o zmiłowanie dla maleństwa. Pchnął ją Niemiec tak silnie, że od futryny drzwi się odbiła i runęła gdzieś za próg chałupy. Drzwi dokładnie zamknęli, klamkę drutem unieruchomili”.

Maria Bielecka mówiła też, że obie rodziny spalono żywcem. Inne świadectwa wskazują, że zostały rozstrzelane przed budynkiem, a następnie ich ciała wrzucono do wnętrza, które zamknięto i podpalono. Najprawdopodobniej Niemcy nie zamordowali od razu wszystkich dzieci. Pozostawili je niedobite, by spłonęły. Jance, córce Kowalskich, udało się wydostać z płonącego budynku. Została jednak zastrzelona w trakcie ucieczki, a jej ciało wrzucono z powrotem do środka.

Szczątki zamordowanych pochowano następnego dnia.

Janek Kowalski, na wieść o tragedii, jaka spotkała jego rodzinę, próbował popełnić samobójstwo. Uratowano go, otrzymał też wsparcie od rodziny i sąsiadów. Musiał jednak ukrywać się niemal do końca wojny.

KOLEJNE MORDERSTWA W REKÓWCE


Wkrótce niemieccy żandarmi z posterunku w Ciepielowie otoczyli domy Skoczylasów i Kosiorów w Rekówce. Przebywali tam wówczas Stanisław i Zofia Kosiorowie wraz z dziećmi oraz Mirosława Kiścińska (teściowa Piotra Skoczylasa) z wnuczką Leokadią Skoczylas. Była też koleżanka Leokadii, Henryka Kordula. Mimo interwencji rodziny i sołtysa Niemcy nie pozwolili jej wrócić do domu.

W trakcie rewizji u Kosiorów znaleziono książki w języku jidysz, co najprawdopodobniej było powodem przeprowadzenia egzekucji.

Ciała zamordowanych spalono w stodole. Następnego dnia szczątki pochowano w wykopanym w pobliżu dole.

Śmierci uniknęło troje dzieci Piotra Skoczylasa: Jan, Józef i Bronisława. Jego samego Niemcy sprowadzili z miejscowości Tymienica i zamordowali.

Po wojnie szczątki 34 osób zamordowanych 6 grudnia 1942 r. zostały ekshumowane i przeniesione do masowego grobu ofiar niemieckiego terroru w Starym Ciepielowie. Egzekucja była jedną z największych wykonanych w trakcie okupacji na Polakach za pomoc udzielaną Żydom.

za: sprawiedliwi.org.pl






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.