Białoruskie tsunami
data:20 listopada 2021     Redaktor: GKut

z daleka lepiej widać....

 
 
 

Po wielu tygodniach naporu I kotłowaniny ( Drang nach Westen ) fale “nachodźców” odpływają tam, skąd wyruszyły. Wyruszyły z nadzieją dotarcia do Niemiec (czyli do raju finansowego), ale władze białoruskie zataiły przed nimi podstawowe dane z geografii: po drodze do Berlina leży Polska. A na granicy z nią przebiega też granica Unii Europejskiej. Dlatego polscy pogranicznicy bronili jej z podwójną determinacją, bo polska granica jest zarazem unijną. Napór „nachodźców” był żywiołowy i z każdym dniem mocniejszy – rzucano gałęziami i kamieniami! Dwunastu pograniczników raniono, stan kilku z nich wymagał hospitalizacji. Furia przyszłych „Europejczyków” była ogromna, byli też pchani do przodu przez żołnierzy białoruskich, co przyznał nawet sam Łukaszenko w wywiadzie dla TV BBC. Bo jak twierdzi „my Słowianie mamy serce...” i pewnie dlatego ludzi zachęcano do marszu kopniakami, a przedtem nieraz odbierano im paszporty i telefony komórkowe! A wcześniej pobierano słone opłaty za wizję „wycieczki” do Niemiec! Po kilku tygodniach kandydaci na imigrantów w końcu przejrzeli grę Łukaszenki i nagle od kilku dni wracają samolotami do Iraku. A grupa państw z G7 zażądała natychmiastowego zakończenia kryzysu, czego wcześniej domagała się i Unia Europejska. Prezydent Macron wyraził też pełną solidarność z Polską... Wracają więc setki naiwnych, ale na miejscu pozostają jeszcze setki czy tysiące „przy nadziei”...A Łukaszenko jeszcze stawia się... proponował , aby UE wzięła dwa tysiące uchodźców jakimś korytarzem humanitarnym – pewnie przez Polskę – ale są to mrzonki sfrustrowanego dyktatora. Obiecywał za to, że sam wydali pięć tysięcy przybyszy...aż tylu „turystów do Vaterlandu” zebrał u siebie? Zignorowano jego oferty. Reżim w Mińsku przegrał tę hybrydową wojnę z kretesem, a granica pustoszeje, choć ostatnio – jak mówił minister Błaszczak – kilka grup kilkunastoosobowych usiłowało wejść do Polski, nadal korzystając ze wsparcia służb białoruskich...Cały problem niby wygasa, ale nie można odwołać stanu pogotowia, bo nadal spore grupy ( ostatnio 200 osób) szturmują! Na naszej granicy znajduje się też 150 żołnierzy angielskich i stu estońskich. A projektu wzniesienia muru nie można wyrzucić do kosza...Jednak I bez muru „...Łukaszenko bije głową w mur” – jak powiedział premier Morawiecki.

Na marginesie tego białoruskiego tsunami nikt jakoś nie interesował się czy wśród armii imigrantów nie ma osób zakażonych covidem!? Szli w dodatku bez maseczek...I nie mieli zaświadczeń o szczepieniu! A teraz ta wielotysięczna ciżba kotłuje się w jakichś prymitywnych halach, bo Łukaszenkę nie stać na wynajęcie Sheratonu dla oszukanych przez niego uchodźców. Dlatego nalega na Brukselę, aby mu wpłaciła na konto sutą sumkę euro...I kto wie czy naiwna UE tego nie zrobi, a zatem szef gangu przemytu ludzi dostałby jeszcze premię zamiast odpowiedzieć przed sądem za cierpienia wyrządzone „imigrantom” i polskim pogranicznikom, czego słusznie domaga się Instytut ORDO IURIS ( 19.XI br) pisząc o szmuglowaniu migrantów. Miejmy nadzieję, że reżim w Mińsku odpowie za tę wojnę hybrydową, w której ludzi używał jak pocisków... Szła na nas ogromna ciżba, prawie tak jak kiedyś pod Kłuszynem...”Ćma niezliczona, aże strach było spojrzeć ...” – jak pisał po wygranej bitwie jeden z husarzy kniazia Poryckiego. Tym razem obeszło się bez husarii! Wystarczyły wodne armatki...I determinacja obrońców naszej granicy! Nie widzą tego dobrze w Brukseli, jeśli komisja europejska chce otworzyć mieszek i dozbroić Łukaszenkę i Putina – to paranoja! (wpolityce.pl, 19.XI). Polecam też alarmujący wpis Zb.Żaka – „Myśli 46/2021” ( 19.XI)   TUTAJ

– w którym obok pięknie wspomnianej naszej historycznej roli przedmurza chrześcijaństwa, czytamy o destrukcyjnych pomysłach jakichś „korytarzy humanitarnych”, lansowanych nie tylko przez Mińsk, ale w świętej naiwności przez Watykan i inne instytucje ( czasem pozarządowe ), a które chcą otworzyć furtki dla transferu „nachodźców” idących z misją zatopienia naszej cywilizacji! A tymczasem – jak pisze tam Autor – potrzebny jest bardziej jasny i czytelny głos biskupów, broniący integralności naszych granic w Europie.

Marek Baterowicz

 

Od redakcji:

Zachęcamy do nabycia wydanej przez nasze stowarzyszenie książki Marka Baterowicza - opowieści o"wojnie jaruzelskiej"- ZIARNO WSCHODZI W RANIE







Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.