COP26- fiasko zielonych aktywistów
data:14 listopada 2021     Redaktor: ArekN

 
Zgoda na "wycofywanie się z węgla" została nagrodzona gromkimi brawami zebranych na szczycie klimatycznym w Glasgow. Tak naprawdę, oznacza to porażkę tych, którzy dążą do likwidacji tradycyjnych metod pozyskiwania energii.

 
COP26 był wielką nadzieją wszelkich ruchów "ekologicznych". Trzeba to słowo pisać w cudzysłowiu, ponieważ wszelkie plany gospodarcze, będące oderwane od realiów i uderzające w gospodarki i stopę życia ludności, można porównać do planów industrializacji w wykonaniu Stalina.
Tak się jednak na szczęście nie stało- zwyciężył zdrowy rozsądek. Będący zarówno nadzieją na normalność w dającej się przewidzieć przyszłości, jak i dowodem na słabnącą pozycję Europy i Stanów Zjednoczonych, co akurat nie musi cieszyć.
 
Coż zatem mamy? Po ciężkich negocjacjach i naciskach osiągnięto wspólną zgodę na "stopniowe wycofywanie się z węgla". W praktyce oznacza to tyle, co nic- stwierdzenie jest tak ogólne, że pozwoli poszczególnym krajom (Chiny, Indie, ale też np. Niemcy i Polska) na kluczenie jeszcze przez kolejnych pięćdziesiąt lat. Teoretycznie niedobrze- wszak wszystkim nam zależy ncz czystym środowisku. W praktyce jednak, proponowane zmiany mają za zadanie zdusić gosdpodarki krajów rozwijających się, zmuszając je na import technologii energetycznych z państw, które owe zmiany przygotowały i forsowały. Co gorsza, oferuje się w zamian rozwiązania i środki, które nawet w części nie zaspokoją dotychczasowych potrzeb, uzasadniając to straszakiem w postaci ocieplenia klimatu. Skokowo rosnące koszta takiej transformacji mają oczywiście pokryć mieszkańcy poszczególnych krajów- dziwnym trafem najmniej dotknie to producentów nowych technologii.
 
Zasadnicze pytanie stojące przed Polską (bo o nasz kraj przede wszystkim nam chodzi) jest takie, czy wierzymy w dobre intencje Unii Europejskiej. Dlaczego w Niemczech 50% energii jest produkowana z węgla brunatnego a ten proces jeszcze się zwiększy? Dlaczego jest tak duży opór wobec energii atomowej na korzyść gazu, którego Rosja posiada w nadmiarze? Dlaczego wreszcie ustalone zasady stosowane są w praktyce wybiórczo i nigdy wobec najsilniejszych państw w EU?
 
Wydaje się, że toczy się wielka gra o dominację. Tak naprawdę, nie ma twardych dowodów na wpływ człowieka na klimat; brakuje sprawdzalnych wyliczeń, naukowych dowodów. Wystarczy zmiana kierunku prądów morskich czy większa aktywność słoneczna, aby na Ziemi zapanowały tropiki lub epoka lodowcowa. Jednak armia najemników próbuje zmusić nas do ogromnych wyrzeczeń w imię interesów poszczególnych państw, szermując wzniosłymi hasłami. Oczywistym jest, że trzeba dbać o środowisko i zachowanie możliwie największego obszaru naturalnego- troska o świat jest wpisana w naturę ludzi wierzących a nie lewicy, która uzurpuje sobie ten temat, przeprowadzając równolegle eksperymenty społeczne. Jednak bez rzetelnych naukowych badań i nowych rozwiązań technicznych pamiętać trzeba, że w centrum zainteresowania rządzących zawsze powinien być człowiek. Obecne propozycje to zniszczenie wielu gospodarek, powszechne ubóstwo energetyczne i brak zmian, jeżeli chodzi o klimat. A może, zamiast wywoływać rewolucję, COP27 pochyli się na początek nad plastikowymi opakowaniami...?
 
AN
Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.