Żadnych mediów na wschodniej granicy!
data:14 listopada 2021     Redaktor: ArekN

 
Decyzja rządu o niewpuszczaniu mediów na część wschodniej granicy Polski jest całkowicie zrozumiała. Czy naprawdę potrzebujemy dodatkowych, wzmożonych działań piątej kolumny?

 
Stan wyjątkowy pozwala - na szczęście - wykluczyć obecność dziennikarzy na zagrożonym terenie. Przykrym jest fakt, że polskie państwo nie może liczyć na bezstronne relacje medialne, niestety praktyka pokazuje, że wszelkie działania wojska i Straży Granicznej spotkałyby się z wrogimi komentarzami i recenzjami.
Wyhodowaliśmy sobie żmiję na własnym łonie: tzw. czwarta władza uzurpuje sobie rząd dusz, nie zważając na zasady obiektywizmu i zwykłej lojalności wobec Polski. Pal licho, gdyby chodziło tylko o ambicje- jednak dobrze wiemy, jaką strukturę właścicielską mają media w Polsce i jak często służą indoktrynacji społeczeństwa.
 
Polkojęzyczne media na granicy oznaczałyby stworzenie dodatkowego frontu. Każde działanie wojska i służb zostałoby przedstawione w krzywym zwierciadle a następnie przetransmitowane na Zachód. Dalszą obróbką zajęliby się specjaliści kierowani przez Berlin lub Moskwę, wywołując oburzenie wobec Polski. Znamy to wszystko aż za dobrze - dziesięciolecia komunizmu i postkomunizmu powoliły doskonale poznać styl i metody współczesnej propagandy. Dlaczego mamy na to dobrowolnie zezwalać?
Oczywiście, Białoruś mosze zaprosić "nasze" i zachodnie media na swoją stronę granicy. Wydaje się jednak, że presja międzynarodowa będzie zbyt silna - relacjonowanie wydarzeń kreowanych przez białoruskiego dyktatora byłoby zupełnie niewiarygodne i jednocześnie całkowicie obnażyłoby rzeczywiste intencje "obrońców demokracji".
 
Nie bądźmy głupi - trzeba działać zdecydowanie i udzielać jak najmniej informacji. Pojedyncze wrzutki nie są w stanie nam zaszkodzić  a równolegle możemy stanowczo domagać się działania po stronie Unii Europejskiej i NATO. Żadnych Frontexów i wtrącania się w sposoby ochrony naszej granicy - Polska powinna zdecydowanie odrzucać jakiekolwiek ustalenia podjęte poza naszymi plecami.
Przydałyby się pieniądze na uszczelnienie wschodniej flanki - bo dlaczego tylko my mamy płacić za powstrzymywanie zalewu imigrantów, chcących dostać się tak naprawdę do Niemiec? Jednak za tymi pieniędzmi nie mogą iść żadne żądania natury politycznej; jeżeli będzie inaczej, powinniśmy zrezygnować z pomocy. Granicę i tak obronimy  a porozumienia Niemiec z Rosją nad naszymi głowami nie potrzebujemy - powtórki z historii nie będzie.
 
AN





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.