DLACZEGO LECH KACZYŃSKI MUSIAŁ ZGINĄĆ?
data:11 września 2021     Redaktor: GKut

To tytuł książki dr. Leszka Pietrzaka, autora znanego z cyklu „zakazanych historii”, a w tym wypadku książki szczególnie cennej, gdyż ukazuje ona ewentualne motywacje osób trzecich, którym mogło zależeć na „katastrofie”.

 

Są to założenia absolutnie podstawowe i rutynowe w każdym profesjonalnie prowadzonym śledztwie. Aliści nie postawiono ich po smoleńskiej tragedii! Wyjątek od reguły ? Właśnie, po prostu opiekunom tego śledztwa z góry zależało na usunięciu takich podejrzeń. A zatem Prokurator Generalny Andrzej Seremet wykluczył na samym wstępie hipotezę zamachu bez dokonania podstawowych czynności czyli oględzin części wraku Tupolewa, co mogłoby ukierunkować dalej śledztwo. I nie czekał nawet na wyniki sekcji zwłok. A te dwie sprawy są niezbędnym minimum każdego profesjonalnie prowadzonego śledztwa w przypadku katastrof lotniczych. Potwierdza to Andrzej Witkowski, prokurator bardzo doświadczony i zawsze obiektywny, który za swoją uczciwość i dążenie do prawdy został odsunięty od śledztwa w/s ks. Jerzego Popiełuszki, kiedy zanadto zbliżył się z podejrzeniami co do osoby gen. Kiszczaka.

Tymczasem postawa prokuratora Seremeta – krańcowo antyprofesjonalna – była świadomą rezygnacją z dotarcia do źródła potencjalnych dowodów. I taka postawa – kogoś kto wszystko wie a priori – jest ponadto śmieszna i niepoważna, bo jak można wykluczyć zamach bez przeprowadzenia podstawowych czynności śledczych? Seremet zrobił unik właśnie w interesie „osób trzecich”, którym mogło zależeć na „katastrofie” – a więc krył Tuska i stronę rosyjską, prawdopodobnie Putina. Tu dochodzimy do kwestii motywacji i to one są przedmiotem wspomnianej na początku książki dr Pietrzaka, wydanej w Warszawie ( Bollinari,2012, str.147). Powiedzmy od razu, że prokurator Witkowski wysoko ocenia tę książkę, uważa że dr. Pietrzak wykonał w niej znakomitą pracę dla prokuratora lub za prokuratora. Zupełne to przeciwieństwo cynicznego zaniechania Seremeta, który celowo zignorował sprawę motywacji „osób trzecich”, aby przypadkiem nie zamąciły obrazu „śledztwa” pod nadzorem prowadzonego przez Rosjan ze służebną rolą polskiej prokuratury i kontrolowanych „ekspertów”.

Dr Pietrzak podjął ten temat również w piątym tomie „Zakazanej historii” (W-wa, Wyd.Penelopa,2013), gdzie pisze, że „przetrzymywanie wraku jest swojego rodzaju zemstą Putina na nieżyjącym wrogu.” (str.171, rozdział „Osobisty wróg Putina”). Autor przypomina, że konflikt między Lechem Kaczyńskim rozpoczął się po otwarciu Muzeum Powstania Warszawskiego ( 30 lipca 2004), „gdyż zagraniczne stacje radiowe i telewizyjne przez wiele dni mówiły o nowym muzeum, opowiadając światu historię warszawskiego powstania. I wtedy świat dowiedział się, że w sierpniu 1944 r. Armia Czerwona nie udzieliła pomocy warszawskim powstańcom, skazując tym samym polską stolicę na całkowitą zagładę. Wywołało to międzynarodową dyskusję na temat rzeczywistej roli Sowietów w czasie II wojny światowej. A to rozwścieczyło Putina.” (str.172/3 ) Zepsuło to bowiem polityczny wydźwięk zaplanowanych przez niego na 9 maja 2005 obchodów 60-tej rocznicy zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami. Irytację Putina pogłębiło jeszcze oczekiwanie przeprosin za bierność Armii Czerwonej wobec powstańczej Warszawy. W odwecie Putin uruchomił więc kampanię propagandową, zakłamującą dzieje wojny i oczerniającą Armię Krajową.

Kiedy Lech Kaczyński został Prezydentem RP i sondował szanse spotkania z Putinem, ten odmówił uzależniając to od rezygnacji Kaczyńskiego z mówienia o przeszłości i przypominania rosyjskich zbrodni na Polakach. Kaczyński oczywiście nie mógł przystać na taki dyktat. A kiedy latem 2006 Rosjanie dowiedzieli się o negocjacjach w/s amerykańskiej tarczy rakietowej w Polsce i Czechach, irytacja Putina doszła do zenitu, albowiem wzmocnienie bezpieczeństwa Polski widział on jako...zagrożenie dla Rosji. Dr Pietrzak przypomina następnie, że o wiele groźniejszy dla Putina był plan Lecha Kaczyńskiego polegający na integracji krajów Europy Środkowej i Wschodniej, a także związków tych krajów z Białorusią, Ukrainą, Mołdawią, Azerbejdżanem, Armenią i Gruzją. Był w tym jakby powrót do „idei jagiellońskiej”, a gdy w sierpniu 2008 Rosja najechała Gruzję, a wysiłki unijnej dyplomacji nie przywracały pokoju, wtedy 12 sierpnia Lech Kaczyński zebrał w Tbilisi prezydentów Gruzji, Litwy, Łotwy, Estonii i Ukrainy i tam, podczas manifestacji blisko 150 tysięcy ludzi, powiedział, że „obowiązkiem społeczności międzynarodowej jest solidarne przeciwstawianie się rosyjskim dążeniom imperialnym” ( str.176). I wtedy właśnie Lech Kaczyński zapewnił sobie awans na osobistego wroga władcy Kremla. Tu dochodzimy do kwestii motywów.

Od tego dnia – jak czytamy dalej – rosyjska polityka zagraniczna dążyła do eliminacji Lecha Kaczyńskiego z dużej polityki. W tym celu Putin wykorzystał konflikt pomiędzy PO a PiS-em i ekipa premiera Tuska stała się sprzymierzeńcem Putina, aby intrygować przeciwko pierwszemu prezydentowi III RP, który nie był z peerelowskiego układu, ani nie był TW – jak poprzedni prezydenci - i stał za polską racją stanu. Tego nie mógł ścierpieć Tusk, zawsze kpiący z naszej historii i głoszący tezę, że „polskość to nienormalność”. Instynktownie szukał więc sojuszników w antypolskich agenturach. I dlatego Tusk nie tylko zgodził się na rozdzielenie wizyt polskich wizyt w Katyniu z okazji 70-tej rocznicy katyńskiej zbrodni, ale i przystał też na obniżenie rangi wizyty polskiego Prezydenta. W tym scenariuszu wizyta Tuska miała charakter oficjalny, a wizyta Lecha Kaczyńskiego status prywatny. Tusk tym samym stworzył warunki dla dokonania zamachu na Prezydenta, a zarazem skazał na śmierć 95 osób towarzyszących Lechowi Kaczyńskiemu. Stały za tym i jego osobiste motywacje, równoległe do motywacji Putina.

I tu dr. Pietrzak stawia pytanie: czy śmierć Lecha Kaczyńskiego nie miała być ostrzeżeniem dla wszystkich środkowoeuropejskich przywódców, aby nie próbowali stawać na drodze rosyjskiego imperializmu ? To pytanie dotyka bezpośrednio kwestii motywacji.

„Katastrofa” z 10 kwietnia 2010 r. nad Smoleńskiem, eksplozja Tu-154, pozostaje niestety zmarginalizowana przez opinię międzynarodową z winy premiera Tuska, który oddał śledztwo Rosjanom manipulując całą sprawą tak, aby ukryć prawdziwą przyczynę tragedii. Tajemnicze zgony w kręgu ludzi związanych ze smoleńską „katastrofą”, a także dyrektora kancelarii premiera Tuska, pana Grzegorza Michniewicza, który znał korespondencję premiera ze stroną rosyjską – budzą jednak podejrzenia, a pozostały zatuszowane. I teraz Donald Tusk krąży nagle po Polsce i , niczym sęp, wypatruje kolejnych ofiar. Ma doświadczenie w usuwaniu propolskich rządów, od roku 1992 roku, kiedy to brał udział w nocnej zmianie rządu Jana Olszewskiego. Tusk więc dalej działa poza prawem, gdyż polski wymiar sprawiedliwości praktycznie nie działa, a prokuratura też z góry utrąca wszelkie zarzuty przeciwko niemu, bo czy wypada ścigać byłego „króla” Unii Europejskiej? Nawet jeśli był tam tylko zwierzchnikiem lewactwa i lewych liberałów ? Elity Brukseli i Frau Merkel wybrały idealnego agenta do antypolskich akcji, bo choć w III RP miał on wiele uchybień wobec prawa, to była funkcja „króla” UE dodała mu sporo „blasku”, który chroni go niczym tarcza. Do czasu, bo Mefisto może przydeptać własny ogon...

Marek Baterowicz

 
 
 
 
 
 
 





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.