Marek Baterowicz o "Pingpongiście"
data:26 sierpnia 2021     Redaktor: GKut

Pod tym tytułem Józef Hen ogłosił w r. 2008 ( Warszawa, W.A.B.) powieść, która nawiązuje do słynnej kalumnii Jana Tomasza Grossa „Sąsiedzi”, wydanej w r.2001. 

 

Kalumnii, albowiem zarzuty wobec Polaków pozostają nadal nie udowodnione, gdyż ekshumację przerwano na żądanie zagranicznych rabinów przerywając w Jedwabnem śledztwo prowadzone przez IPN jak tylko odkryto łuski nabojów z niemieckiej broni.  Jednak i tak śledztwo to podważyło wiarygodność zeznań Szmula Wasersztejna, głównego świadka z filmu i książki o Jedwabnem, szacowaną liczbę ofiar oraz poważne uchybienia Grossa w zakresie badań historycznych. Rzeczowo i obiektywnie przedstawiła to pani dr Ewa Kurek w znanym powszechnie  tekście „Jedwabne - anatomia kłamstwa”, zamieszczonym w jej książce „Polacy i Żydzi. Problemy z historią” ( Lublin, Wyd. Klio, 2015). Wiatraki kalumnii kręcą się jednak bez przerwy, obok Grossa nie ustają w pomówieniach Grabowski czy Engelking, a w mediach stale głośno o ...”polskich obozach śmierci”. Wszystko to ma na celu wmawiać światu rzekomy udział Polaków w Holokauście.

W tej nieczystej grze wziął udział też wspomniany tu Józef Hen, a jego „Pingpongista” – inspirując się bezpośrednio zbrodnią w Jedwabnem – stał się niemal „Sąsiadami-bis” z tym, że w gatunku powieści. Autor zadbał jednak o różnice, bo akcja toczy się w wiosce Cheremiec, ma liczne rozgałęzienia narracyjne i wiele postaci ( w tym i księdza!), zaś pingpongistą jest sędzia Mike Murphy ( dawniej Michał Dembina), przybyły z Ameryki i zarazem były mieszkaniec wioski Cheremiec. Schemat jednak jest podobny, chodzi o spalenie w stodole miejscowych Żydów w lipcu 1941, o czym mówi tablica pamiątkowa. I tu już są kontrowersje, bo mowa w niej o tylko 250 ofiarach, podczas gdy w przypisie autor koryguje te liczbę wyliczając od 1260 do 1600 ofiar, a zatem w stylu Grossa. Wioska oczekuje też na nową tablicę, w której winę za tę zbrodnią będą obarczeni nie „faszyści”, ale „sąsiedzi”, więc Polacy. Zanim przejdziemy do tej ceremonii, musimy wyrazić zdumienie, że powieść Hena – wydana w Polsce w r.2008 – ukazała się w Paryżu już w r.2010, zaledwie w dwa lata po publikacji oryginału. Tak zawrotne tempo sugeruje, że pracę nad przekładem rozpoczęto natychmiast po wydaniu polskim, albo francuska tłumaczka Agnès Wisniewski miała już wcześniej do dyspozycji kopię maszynopisu dzieła. Ścieżkę szybkiego druku – jak ujawnia nota paryskiego wydawcy ( Editions des Syrtes ) wsparł finansowo warszawski Instytut Książki. I tak wyjaśnia się tajemnica niemal błyskawicznej recepcji tej antypolskiej powieści we Francji. Wynika z tego, że w owym Instytucie pracują ludzie zainteresowani oczernianiem własnego kraju na forum międzynarodowym. I hojnymi dotacjami z kasy III RP wspierają książki o antypolskim profilu. Co na to minister kultury ? Żenujące pytanie, pewnie zostanie przemilczane, bo nie wie prawica co robi lewica.

Powieść „Pingpongista” mnoży wątki, postacie ( nawet drugorzędne), a dialogi są tak skonstruowane, aby dopiec Polakom w każdej materii. Na przykład ksiądz pyta sędziego z USA dlaczego nie przyjechał z żoną. Pada odpowiedź : „Ziemek, Betsy jest czarna” ( str.19 ) I tak autor sprytnie sugeruje czytelnikom, że Polacy są rasistami, nie lubią Murzynów i dlatego Murphy przyjechał sam. W wiosce wymyślonej przez Hena zamieszkuje też mało rozgarnięty Jasio, który uważa, że Jezus był narodowości...polskiej! Żyją tam też ludzie jak pan Wiernik, którzy czytają Gogola i  cytują Dostojewskiego ( str.69). Inni czytają za to „Hrabiego Montechristo”, „Czerwone i czarne” albo „Zbrodnię i karę”...Być może pan Józef Hen po prostu lubi rosyjskich pisarzy. A jak czytamy w nocie paryskiego wydawcy Hen drugą wojnę światową spędził w Związku Sowieckim i walczył w szeregach Armii Czerwonej, potem w ludowym wojsku polskim. Nota wspomina, że w r.1976 był sygnatariuszem listu, który podważał „wiodącą rolę partii komunistycznej”, ale nie mówi o tym, że do Armii Czerwonej wcielono Hena na siłę, kiedy aresztowano go w drodze do armii Andersa. Tak przynajmniej podaje „encyklopedia” Google, której jednak nie zawsze ufać można. Pan Józef Hen ma na swym koncie skądinąd poważne pozycje ( jak np. monografia o Michel Montaigne i inne), ale czytelnicy francuscy poznali go w roku w r.1974 dzięki książce „Oko Dajana”, wydanej pod pseudonimem Korab.

Powieść „Pingpongista” ( „Le joueur de ping-pong”) przedstawiona jest w nocie edytorskiej jako dzieło o charakterze dokumentalnym, co jest oczywiście wielką przesadą zważywszy do dziś nie udowodnioną winę „sąsiadów” z Jedwabnego, a prawie pominiętą rolę komanda SS, które dowodziło akcją. Ale może „dokumentem” w tej powieści ma być przemówienie prezydenta Kwaśniewskiego, który w r. 2001 przeprosił za Jedwabne w imieniu Polaków, chociaż pogromem kierowali Niemcy. Po odsłonięciu „właściwej” tablicy stało się zadość politycznej poprawności, odnotowuje to dziennikarka Anna, a podobno kryje się za nią Anna Bikont, co też dodaje realizmu całości. Pani Bikont też bezkrytycznie obarczyła winą Polaków w swojej książce „My z Jedwabnego” ( 2001). Przyznać trzeba, że Hen nie jest do końca polakożercą, bo np. wspomina panią Stanisławę, która ukrywała siedmioro Żydów ( str.172), także przytacza fax od biskupa, który narzeka, iż Żydzi oskarżają Polaków, bo zależy im na odszkodowaniu  i że  dlaczego mają płacić za zbrodnię popełnioną przez Niemców ? Fax przypomina też, że Żydzi popierali komunizm i za epoki Sowietów zadali Polakom sporo cierpień. Wprawdzie autor fax ten niejako dyskredytuje, ale i tak wypada on dwuznacznie.  W sumie z książki tchnie jednak antypatia do polskich „sąsiadów”, ukazanych mało pochlebnie, choć na tle etycznych i filozoficznych dywagacji.

  Nie jest naszym celem omawianie całej powieści, chodziło tylko o ukazanie szczególnego procederu czyli promocji za granicami kraju antypolskich tematów, a wspieranych w dodatku z funduszu Instytutu Książki czyli z majątku III RP!. A wszystko to pod nosem ministra kultury, nie wie prawica co robi lewica. Ciekawe czy z takim samym zapałem Instytut Książki daje dotacje na dzieła nie oczerniające Polski ?

                                                                                                                        Marek Baterowicz

 

P.S. Po zakończeniu powyższej noty wpadł mi w ręce nr.7-8 krakowskiego „Wpisu” br. ( str.5-9), a w nim znalazłem bardzo ważny artykuł pana Leszka Sosnowskiego pt. „Jak zwyciężać mamy?”. Tam z kolei sporo jest o wyczynach Polskiej Izby Książki, która coraz mocniej walczy z polskością , bo ostatnio zwróciła się do  ministra edukacji , znakomitego prof. Przemysława Czarnka,  z żądaniem likwidacji lub totalnego ograniczenia polskiej klasyki w szkołach! I tak już okrojonej kiedyś. Ten skandaliczny  postulat świadczy, że chyba jacyś obcokrajowcy próbują układać nam programy w polskich szkołach. O tym jednak wypada wspomnieć przy innej okazji.

 






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.