Marcin Bogdan: Czy grozi nam wojna?
data:24 sierpnia 2021     Redaktor: Bigbag

Ludziki na granicy: biali, czerwoni i zieloni, na razie zagrzewani tylko przez  polityków, ale śpiwory już ogromnie potrzebne.

Postawione w tytule pytanie wydaje się nie na miejscu, dla wielu czytających będzie wręcz irracjonalne. W Centralnej Europie zbyt świeża jest pamięć o koszmarze II wojny światowej, nie tylko wśród zwykłych ludzi, ale także wśród decydentów, wśród rządzących państwami. Nikt nie odważy się rozpocząć otwartego konfliktu zbrojnego. Ale czy znikła przez to wśród możnych tego świata pokusa wzmacniania swojej pozycji kosztem innych ? Czy znikła chęć osłabiania i destabilizacji tych państw, które mogą być postrzegane chociażby jako konkurencja na globalnym rynku gospodarczym ?
Zamiast kierować swoje wojska na granice w celu przeniknięcia do państw sąsiednich, można wynająć najemników. Zielone ludziki bez określonej przynależności państwowej i organizacyjnej są dobrą mistyfikacją, pozwalają sprawcom i decydentom iść w zaparte, pozwalają udawać, że nie mają z tym procederem nic wspólnego. Jednak najemnikom trzeba zapłacić żołd i trzeba z ukrycia koordynować ich poczynania. Jeszcze lepszym rozwiązaniem jest skierowanie ku granicom państwa, które chce się zdestabilizować, strumienia tzw. uchodźców. Nie trzeba im płacić żołdu, wręcz przeciwnie, sami gotowi są zapłacić haracz za wsparcie w migrowaniu do Europy Zachodniej. Wprawdzie nie są karnym wojskiem, którym można sterować rozkazami, ale przecież nie chodzi tu o osiągnięcie określonego celu militarnego, o zajęcie terenu, ale o wprowadzenie chaosu i destabilizację. I taką mamy obecnie sytuację na granicy Polski od strony Białorusi. Setki, a może już nawet tysiące uchodźców, trafiają bez przeszkód na Białoruś, a potem kierowane są ku polskiej granicy. Jeśli nawet spora część nie ma świadomości, w czym bierze udział i chce jedynie dostać się do ekonomicznego raju, za jaki jeszcze uchodzi Europa, to w tak licznej grupie znajdują się zapewne także terroryści i przedstawiciele tego skrzydła Islamu, którego celem jest mordowanie niewiernych, a szczególnie Chrześcijan.
Mamy więc bardzo poważną sytuację, w której ewentualne przedarcie się uchodźców przez granicę wywoła w Polsce nie tylko kryzys migracyjny, ale przede wszystkim realne zagrożenie naszego zdrowia i życia. Stąd zasadne jest pytanie, postawione w tytule tego tekstu. Pytania tego nie stawia sobie, niestety, tzw. totalna opozycja, która prowadzi politykę zgodnie z dewizą, że wróg naszego wroga (a więc polskiego rządu) jest naszym sprzymierzeńcem i przyjacielem. I tak posłowie Platformy Obywatelskiej ruszają ku białoruskiej granicy, by powitać i obdarować uchodźców. Chcą im wręczyć śpiwory i koce. Już w 1986 roku Jerzy Urban wpadł na pomysł, by wysyłać koce i śpiwory dla bezdomnych w Nowym Jorku. Wtedy była to  groteskowa manifestacja dobrobytu w komunistycznej Polsce, dzisiaj zaś jest to nieodpowiedzialne i groźne działanie. Bo dzisiaj podarowanie śpiworów uchodźcom na granicy jest jak podarowanie Niemcom we wrześniu 1939 roku karabinów. Inne czasy, inna forma walki, inne potrzeby, ale zdrada pozostaje zdradą. Wtedy takich ludzi nazywano volksdeutschami i polskie państwo wydawało na nich stosowne wyroki.
A dla pani poseł Iwony Hartwich, która zaapelowała „Wpuśćcie tych ludzi do Polski! Kim są, ustali się później!”, dobrą propozycją byłby wyjazd do Kabulu, opanowanego w ostatnich dniach przez talibów. Jeśli zostanie tam obrabowana, zgwałcona lub nawet zamordowana, to później się ustali, kim są ci, którzy to zrobili. Pani Hartwich może podjąć takie ryzyko, ale wyłącznie we własnym imieniu, a nie w imieniu całego polskiego społeczeństwa. Nikt nie dał jej prawa do decydowania o naszym losie.

Marcin Bogdan
Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.