W kasacjach tych obrona zarzuciła m.in. nienależytą obsadę sądu odwoławczego, brak obecności wszystkich członków składu orzekającego sądu I instancji, a także to, iż akt oskarżenia przeciwko Tomaszowi Arabskiemu został wniesiony przez osoby do tego nieuprawnione. Ponadto obrona domagała się przedstawienia Trybunałowi Sprawiedliwości Unii Europejskiej szeregu pytań prejudycjalnych – informuje Marcin Saduś, Rzecznik Prasowy Prokuratura Regionalna w Warszawie
Prokuratura Regionalna w Warszawie odpowiadając na kasacje wskazała, że szereg zarzutów nie odnosi się do orzeczenia sądu odwoławczego, zaś ich treść – mimo formalnego kontestowania jakości przeprowadzonej przez sąd apelacyjny kontroli odwoławczej sądu okręgowego – odnosi się do kwestii braku skargi uprawnionego oskarżyciela oraz braku obecności wszystkich członków składu orzekającego – czyli zarzutów, które były podnoszone już w apelacji obrony od orzeczenia sądu I instancji.[za: wpolityce.pl]
-------------------------------------------------------
Aktualizacja 25.06.2021
Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał dziś - 25.06.2021 r. - karę 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata wymierzoną w czerwcu 2019 r. w I instancji b. szefowi Kancelarii Prezydenta Tomaszowi Arabskiemu ws. organizacji lotu do Smoleńska w 2010 r. Jedyną zmianą jest modyfikacja opisu zarzuconego mu czynu. W analogiczny opis czynu zmodyfikowano w stosunku do urzędniczki kancelarii premiera Moniki B., która przed Sądem Okręgowym w Warszawie została skazana na 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok. Kara wobec niej także została utrzymana.
W uzasadnieniu orzeczenia sprawozdawca sprawy - sędzia Anna Zdziarska - mówiła m.in. o obowiązkach spoczywających na Arabskim jako koordynatorze odpowiedzialnym za organizację lotu. Jak wskazała, skoro koordynator miał możliwość zatwierdzenia zapotrzebowania na statek powietrzny, to w zakresie jego kompetencji leżała też odmowa zatwierdzenia, jeżeli zamówienie nie spełniało wymogów formalnych.
Jak podkreślała, nie można zgodzić się z tezą, że koordynator miał wąski zakres uprawnień. "Gdyby koordynator nie miał uprawnień decyzyjnych i bezrefleksyjnie zatwierdzał wszystkie zamówienia bez weryfikacji, to mógłby dopuścić do lądowania w miejscu, które nigdy nie było lotniskiem" – mówiła sędzia.
Zaznaczyła, że racjonalnym wnioskiem jest to, że umieszczenie funkcji koordynatora w instrukcji HEAD – której postanowienia, jak wskazała, Arabski zaakceptował i podpisał – miało na celu wyeliminowanie lub co najmniej zminimalizowanie zagrożenia dla pasażerów lotów.
Sąd utrzymał też wyrok I instancji w całości w stosunku do pozostałych trzech urzędników - Miłosława K. z kancelarii premiera oraz Justyny G. i Grzegorza C. z ambasady RP w Moskwie - którzy przez SO zostali uniewinnieni. - Podkreślić należy, że obowiązujące wówczas przepisy (...) w sposób nieszczegółowy, ale tak naprawdę jasny, regulowały obowiązki podmiotów wykorzystujących transport lotniczy: obowiązki koordynatora, BOR i specpułku - zaznaczyła sędzia Anna Kalbarczyk przewodnicząca składowi orzekającemu.
Zdaniem Sądu Okręgowego w Warszawie, w sprawie organizacji lotów do Smoleńska w 2010 roku doszło do zaniedbań urzędników. Sąd wówczas, spośród pięciu oskarżonych, skazał b. szefa KPRM Tomasza Arabskiego na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata. Monika B., usłyszała wyrok 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok. Pozostali oskarżeni zostali uniewinnieni.
W procesie odwoławczym, jaki toczy się przed Sądem Apelacyjnym w Warszawie, Arabski chce, by sąd uznał go za niewinnego. Zaś Prokuratura Okręgowa w Warszawie, popierana przez oskarżycieli posiłkowych, chciałaby wyroków skazujących dla wszystkich oskarżonych. Wyrok ma zapaść 25 czerwca.
Proces, po umorzeniu prokuratorskiego śledztwa w sprawie organizacji lotów premiera i prezydenta do Smoleńska 7 i 10 kwietnia 2010 roku, toczył się z oskarżenia prywatnego. Oskarżycielami byli bliscy kilkunastu ofiar katastrofy samolotu Tu-154M. Do sprawy na początku procesu dołączyła prokuratura.
Podsumujmy: przez 11 lat nie udało się uzyskać wiedzy, kto odpowiada za błędne przygotowanie wizyty w 2010 roku. Od 2015 roku rządzi PiS, co niestety niczego nie zmieniło. Co więcej, obecny proces toczy się z oskarżenia prywatnego a potencjalnie winnym grożą śmiesznie niskie kary.
Jeżeli nie potrafimy uporządkować własnych spraw, to jakim cudem domagamy się wspólnego działania wobec Rosji? Wyjaśnijmy grę Kancelarii Premiera, działania służb specjalnych (rola Tuska i służb z innych państw), określmy dlaczego od dłuższego czasu Prezytent RP był obiektem ataku, zamiast ochrony ze strony najważniejszych służb państwowych. Bez wyjaśnienia tego faktu nie będziemy w stanie pójść dalej ani stworzyć jednolitego fronu nastawionego na doprowadzenie do prawdy.
Sąd Apelacyjny ma szansę określić, czy dotychczasowe dochodzenie było prawidłowe. Śmierć Prezydenta RP wraz z małżonką, Generalicji RP, eliity dbającej o ciągłość Rzeczypospolitej...
To wszystko jest dalece niewystarczające, a państwo polskie walczy, aby chociaż utrzymać w mocy te mizerne wyroki, będąc tak naprawdę w defensywie.
Wciąż po stronie polskiej nie ma jednoznacznie winnych - a przecież intuicja podpowiada nam, że bez będących ówcześnie przy władzy, zakłamanych i bezideowych ludzi nic by się nie wydarzyło. Gdzie leży błąd? Dlaczego trwa narodowy pat? Na kim warto się oprzeć?
Słowo do nietotalnej opozycji: powinniśmy zjednoczyć się na własnym podwórku i wykorzenić do cna obcą agenturę. Potem możemy spierać się o wizję rozwoju Polski. Jeżeli nie będzie tej ponadpartyjnej zgody, wszystkie pozostałe działania niczego dobrego nie przyniosą.
AN