Wacław Leszyński: Nie nasi
data:20 czerwca 2021     Redaktor: ArekN

Reichsdeutsche i Volksdeutsche wobec Polski

Niemcy już jawnie chcą rządzić Unią Europejską. Oni zawsze mieli i nadal mają przekonanie, że są ważniejsi od innych narodów. Chyba nie ma w Europie drugiego państwa, którego słowa hymnu podkreślają jego wyższość nad innymi („Deutschland, Deutschland über alles, über alles in der Welt” – Niemcy, Niemcy ponad wszystko, ponad wszystko na świecie) - pisze Wacław Leszczyński.

fot. tysol.pl
 
Wprawdzie teraz, oficjalnym hymnem Niemiec jest tylko trzecia zwrotka tej „Pieśni Niemców” z połowy XIX wieku, ale śpiewanie pierwszej zwrotki jest dozwolone, a jej słowa omawiane są w szkole. Dlatego Niemcy łamią prawa traktatów, przeznaczonych według nich dla „untermenschen” (podludzi). Takim to prawem jest „solidarność energetyczna”. Ale oni ją łamią, budując wraz z Rosją kolejny, szkodliwy dla większości Europy, gazociąg. Bo chcą mieć monopol na produkcję energii. Dlatego równocześnie, całkiem niespodzianie, niby to Czechy starały się zatrzymać polską elektrownię „Turów” z pomocą TSUE i niby to Dania wstrzymała budowę polskiego gazociągu z Norwegii. Gdy była awaria w polskiej elektrowni, Niemcy sprzedawali Polsce prąd elektryczny za horrendalne ceny (monopol !). I tak ma być w przyszłości !

Bezprawnym rządom Niemiec w Unii Europejskiej sprzeciwiają się od paru lat Polska i Węgry. W prawach Unii istnieje „klapa bezpieczeństwa” w postaci „weta”, którym państwo wchodzące w skład Unii może zablokować wprowadzane szkodliwe przepisy unijne. By tego uniknąć, niemiecki minister spraw zagranicznych zażądał zniesienie prawa weta. To łamałoby traktaty unijne, ale co tam traktaty! Europarlament przegłosował przepisy dotyczące powiązania praworządności z wypłacaniem dotacji unijnych. Wprawdzie ta praworządność, zgodnie z ustaleniami, miała dotyczyć tylko prawidłowego wydawania unijnych pieniędzy, ale „prawo, prawem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie”, czyli po stronie silniejszego. I pod tą „praworządność” podłącza się wszelkie marksistowskie, przez Niemcy popierane, „prawa” takie, jak aborcja na żądanie, przywileje dla homoseksualistów itp. Za tą anty-traktatową rezolucją, mającą godzić w Polskę, głosowali oczywiście wszyscy protegowani przez Niemcy europarlamentarzyści, nazywani polskimi. Niektórzy z nich oskarżają też Komisję Europejską za zbytnią „pobłażliwość” w stosunku do Polski, żądając zablokowania należących się jej dotacji.


Równocześnie trwa medialne atakowanie Polski. Poseł do Bundestagu przedstawił zbrodniczy Pakt Ribbentrop-Mołotow (umożliwiający wybuch II Wojny Światowej), jako realistyczny, „propokojowy” akt, winiąc za wybuch wojny Polskę, gdyż nie zgadzała się na wejście do niej wojsk sowieckich. Gdyby ten osobnik miał jakieś wykształcenie, toby wiedział, że do Polski już raz w 1920 r. weszły sowieckie wojska. Gdyby popytał nieco starszych od siebie, toby wiedział, że nawet Niemcy nie byli zachwyceni tym, że sowieckie wojska weszły do Niemiec w 1945 r. i wyjść z nich przez ponad 45 lat nie chciały. Ale im kto ma mniejszą wiedzę, tym ma większy tupet i tym bzdurniejsze tezy publicznie wygłasza, zwłaszcza gdy myśli, że jest „übermenschen” (nadczłowiekiem). No bo „Ein Volk, ein Reich, ein…”


Protegowani przez Niemcy, politycy opozycji w Polsce również głoszą antypolskie bzdury. Jeden z nich zachwala 123 lata zaboru pruskiego, bo dzięki temu rozumie on Niemców (ale Niemcy Polaków, nie muszą). Inny w polskojęzycznej gazecie napisał, że Polska wszystko zawdzięcza Niemcom. Że oni: „Nauczyli nas pisać i czytać. Ofiarowali łacinę i chrześcijaństwo”. Gdyby on uważał w szkole, toby wiedział, że Polacy wszystko robili, żeby tylko nic nie brać od Niemiec i że chrześcijaństwo wzięli od Czechów. A w jego słowach jest tyle prawdy to, to że widocznie to jego Niemcy „nauczyli pisać”. Jest on autorem książki „Antykomunizm zniszczył Polskę” i pisał też, że można uznać, iż Polacy w czasie II Wojny Światowej zabili więcej Żydów, niż Niemców, bo są antysemitami.

Jakby on czytał niemieckie gazety, to wiedziałby, że to Niemcy są antysemitami i że to tam, nie w Polsce, synagog chronić muszą policjanci. Większość opozycji popiera Niemcy we wszystkim, nosi nazistowskie znaki, prześciga się w służalczości i w szkodzeniu Polsce. Za to płyną jej szeroką strugą pieniądze z niemieckich fundacji. Cóż, nie ma się co temu dziwić. Ci politycy opozycji mają wielkie osobiste kompleksy niższości. A to z racji pochodzenia swych przodków z marginesu społecznego, a to z powodu win swoich ojców, a to z racji, tupetem przykrywanego, braku wiedzy. Tacy ludzie muszą znajdować jakieś oparcie w czymś, czy kimś, silnym. Gdy ich przodkowie takie oparcie mieli w sowieckim okupancie, to oni go szukają w silnych Niemczech. Nie zdają sobie jednak widać sprawy (to efekt poziomu intelektualnego i braku wyczucia), że Niemcy nimi, jako sprzedawczykami gardzą, a popierają ich tylko do czasu, dopóki mogą Polsce szkodzić. Więc, mimo ich antynarodowej działalności, można im i ich zwolennikom współczuć.


Wacław Leszczyński






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.